Oto produkt, który pojawił się w mym domu dawno, dawno temu. Z jakiegoś powodu – prawdopodobnie w wyniku przekonania, iż zjem go szybko – nie znalazł się na liście z terminami ważności, przez co któregoś razu, przeglądając zawartość puszek w celu upolowania czegoś zdatnego do spożycia wieczorem, trafiłam właśnie na niego. Zorientowałam się, że mam dokładnie miesiąc, by go otworzyć, jeśli chcę poznać smak i jakość gwarantowane przez producenta. Postawiłam więc opakowanie na wierzchu, na szafce, by mnie kusiło i skłoniło do spróbowania. Stało, stało i stało, ale nic z tego nie wynikło, ochota nie nadeszła. W końcu, znudzona czekaniem i patrzeniem na nie, uznałam, że czas stawić zawartości czoła.
Cocoa Jagody Goji w surowej czekoladzie
Nigdy nie miałam do czynienia z większą ilością owoców goji. Dwa razy jadłam je w batonach proteinowych Sante (żurawinowym i Energy), w których nijak nie dało się odkryć ich smaku, a trzeci raz chrupnęłam parę suchych jagód, dostając od przyjaciela cały słoik z przykazaniem: „Jedz, to zdrowe”. Wtedy jeszcze byłam silnie zmotywowana, by dodawać je do deserów, może nawet do śniadania. Podobał mi się ich kolor, wygląd i zapach, którego nie mogę określić innym słowem niż po prostu zdrowy. Niestety, motywacja skończyła się wraz z przekroczeniem progu domu. Słoik postawiłam w kuchni, by na niego patrzeć, a po paru miesiącach schowałam do szafki, smaku goji nie uświadczając.
Ten sam przyjaciel, który podarował mi słoik suszonych goji, kupił mi również prezentowaną paczuszkę Cocoa firmy SuroVital. Chciał w ten sposób połączyć przyjemne z pożytecznym, schlebiając mojej miłości do czekolady, a jednocześnie dbając o zdrowie. Gdyby wybrał inne owoce, możliwe, że zjadłabym je wcześniej. Małe jagódki nie sprzyjały jednak szybkiemu otwarciu, w oczach mych podpadając pod kategorię „cukierki”. A tych małych skubańców, jak wiecie, nie lubię.
Wieczór degustacyjny zdecydowałam się poświęcić obu formom posiadanych owoców goji: suszonej i pokrytej surową czekoladą. Kładąc je obok siebie na talerzyku, zauważyłam, że te drugie są większe i pofalowane jak morwa. Zapach zdawały się mieć bardzo podobny, gojizdrowy, choć suszone owoce pachniały zdecydowanie intensywniej i słodziej, a w powlekane wdarła się delikatna nuta czekolady.
Suszone owoce były miękkie, niby słodkie, a jednak po rozgryzieniu roztaczały na języku nieprzyjemnie gorzki smak. Planowałam zjeść ich kilkanaście, ale zatrzymałam się na kilku, stwierdzając, że wygląd i zapach to jedyne zalety. Niestety, nie lepiej było z wersją w polewie. Samej surowej czekolady nie było czuć zbyt wyraźnie, nad czym bardzo ubolewam. Jawiła się jako dziwna, wytrawnie kakaowa i bez odrobiny cukru, ale prawdopodobnie smaczna. Rozpuszczała się bardzo szybko, choć wodniście, a nie bagienkowo. By powiedzieć o niej coś więcej, musiałabym spróbować kostek zwykłej tabliczki, tym bardziej, że jej smak zakłócała obleśność jagód goji, których goryczy nie mogłam już znieść. Choć przeżyłam mały horror, myślę, że było to wartościowe doświadczenie. Teraz bowiem wiem, że tak jak kocham daktyle i inne suszone owoce, tak nienawidzę i więcej nie tknę goji. To przez nie recenzowana wersja Cocoa jest tylko i wyłącznie dobrej jakości paskudztwem.
Ocena: 1 chi ze wstążką
Nie jadłam ich, trudno mi się wypowiadać, ale… na pewno musisz spróbować samej surowej czekolady ;). Surovital ma też tabliczke z posypka z jagód goji – juz nawet to by bylo lepsze dla Ciebie w tej sytuacji, bo tam jednak więcej jest czekolady.
Wielkie dzięki za kolejny produkt z goji. To ja już wolę czystą czekoladę.
Czysta rewelacyjna :)
Witaj w klubie antyfanow jagod goji! Jak je kupilam w Leclercu za 12 zl w promocji, a potem zalowalam pieniedzy wyrzuconych do kosza! A kupilam, bo mnie Anna Lewandowska przekonala xdd Jest tyle innych zdrowych rzeczy, ze nie ma co na sile katowac sie tym, w jakiej czekoladzie by nie byly, jagody goji sa nijakie…
Nie powiedziałabym, że nijakie. Specyficzne i gorzkie – to tak.
niesiarkowane jagody goi są bardzo drogie :< a siarkowane sa malo smaczne. Mi ogolnie te jagody przypominaja smak hm "herbaciany"
moze i jagody sa zdrowe, ale w kraju z ktorego pochodza :d do nas trafiaja jedynie suszone bo inaczej by nie przetrwaly. Jestem zdania ze na zdrowie lepiej jesc polski odpowiednik czyli ARONIE :D ktore tez maja wlasciwosci antyoksydacyjne :3
teraz jest jakis szał na te zagraniczne produkty :d
Uwielbiam konfiturę z aronii. UWIELBIAM!
Ja kocham tę czekoladę – nie wiem, kiedy recenzja, ale zakochałam się i koniec.
Owoców w czekoladzie nie lubię z zasady, a jagody goji są mi kompletnie obojętne, toteż nie wiem, jak takie coś bym odebrała. Muszę kiedyś jakiś ich owoców spróbować.
Muszę Ci odpowiedzieć z anonima, tj. po wylogowaniu z konta, bo coś się dzieje z blogiem i wczoraj nie mogłam odpisać Zuzie (aż do wieczora, wtedy się odblokowało), a teraz Tobie :/ Przy okazji, gdyby ktoś to czytał i wiedział, jak problem rozwiązać, proszę o kontakt.
Rano pisałam: Lubisz lukrecję, nie przeszkadzają Ci goji… Coś jest z Tobą ewidentnie nie w porządku :D
Olalala. .. jagody goji w takiej suchej postaci faktycznie nie są wybitne, ale sprobój dodać je kiedyś do sałatki / mleka, tak żeby nasiąknęły i zrobiły się takie krąglutkie – mają wtedy o wiele lepszy smak. :D
Ciężko przeboleć mi ocenę końcową, bo produkty z tej firmy naprawdę mega lubię, a jedyną ich wadą jest dla mnie cena. ;)
Nie jadam sałatek, a mleko wyłącznie z czystymi płatkami. Zresztą nieważne, bo goji i tak już oddałam, po co się niepotrzebnie męczyć? ;) Końcowej oceny też mi szkoda, bo jakość była super, ale smak owoców… jezu, nie.
Ja też nie lubię goji, choć wszystkie inne suszone owoce uwielbiam, więc jak wybieram któryś z tych produktów w surowej czekoladzie, zawsze goji są zdyskwalifikowane :P A z owoców z tej serii najbardziej lubię rodzynki jak dotąd (jadłam jeszcze figi i banany), choć czuję, że może się to zmienić, bo mam morwy w swoich zapasach ;)
Morwy i rodzynki nadal za małe, nie chciałabym. Banany wolę zwykłe, a jeśli już są suszone, to bez polew. Figi i daktyle jak najbardziej bym przygarnęła.
Surowa czekolada brzmi ciekawie ale jagody goji???? Nie cierpię – nie smakują mi… Za rodzynkami tez nie przepadam ale gdybym miała do wyboru rodzynki i owoce goji to z dwojga złego wybrałabym rodzynki :)
Ja rodzynki, po wielu latach nienawiści, polubiłam. Nadal są jednak za małe, by jeść je w ramach deseru.
a ja baaardzo lubię jagody goji. :) Więc chętnie spróbuję wszystkich produktów z tej serii. :) Ale w moim domu nikt ze mną tej miłości nie podziela.. Lubię je dodawać do batoników albo posypuję nimi owsiankę :)
a byłabym zapomniała! Moje dzieciaki wczoraj unicorny dostały.. Nawet każdy z nich rży :)
Łaaa, pokaż fotkę!
Okey to jak młoda wróci z przedszkola to je wezmę obie i cyknę z ich jednorożcami :)
Brrr… Co ty musialas przezyc. Zero bagienkowosci i jeszcze oblesne jagody goji. Przynajmniej dla mnie, traumatycznie je wspominam! A moja mama z kg mi kupowala… Skutecznie mnie zniechecilas, dzieki za ta recenzje ;)
O fuj. Co z tym kilogramem zrobiłaś?
no z 1/4 to się poświęciłam i upychałam do wszelkich smaków, które mogły do dziadostwo stłamsić… resztę porozdawałam :)
Ale jak wracam do domu zawsze Mamcia próbuje mi je wepchać… i sezam… i migdały, i inne ,,zdrowe” rzeczy…
Sezam, migdały i inne zdrowe rzeczy są ok, choć ja na przykład znów nie miałabym ich z czym jeść.
to nie jest zbytnio wystarczająca wymówka dla mojej mamy! Każe mi do kanapek sezam brać i do ugotowanych rzeczy, migdały do śniadania na koniec by zagryźć itp. itd. A kanapki żebym jadła jakieś bez natki pietruszki to rzadkość. Zawsze mi ją szatkowała i posypywała kanapki ( zamiast sałaty albo razem z nią, a na to waliła reszte dodatków.) Zresztą jak wróce na święta będzie powtórka xDD
A czemu tak każe?
bo jest fanatyczką zdrowia! Czyta miliony książek o zdrowym żywieniu, jej idolką jest Korżawska, i zna chyba każde ziółko na łące i nie przejdzie obojętnie obok niego :D Przypomina z tymi sowimi miksturami, nalewkami babke z rancza… no nie z wyglądu, ale z bawienia się w wszelakie zielarstwo :D
Nie jadłem nigdy goi owoców, ale dzięki temu co napisałaś mam ogromna ochotę ich w końcu spróbować. Chociaż może jadłem… Tylko wytarłem to z pamięci… Sam już nie wiem, ale cos musi z tymi owocami być nie tak, bo właśnie uświadomiłem sobie, że ich paczka gdzieś jednak w domu leży. Wetknięta w długą puszkę pod kilkoma warstwami napoczętych opakowań bakalii, nasion i orzechów. W domu zanurkuję i zbadam. Teraz delektuję się wspomnieniami smaku Lindta, którą wczoraj pochłonąłem z rozkoszą :) Pozdrawiam!
Jak spróbujesz, daj znać, bo jestem ciekawa opinii. Lindta jakiego?
Lindta pomarańczowego :) :) Oczywiście! A owoce za głęboko są zakopane, żebym miał siłę i czas do nich zajrzeć. Poczekam na świąteczne porządki. Może same się wymiotą :)
Znalazłem te… owoce i spróbowałem je. Smakują jak jarzębina. Przeterminowana. Schowałem je jeszcze głębiej, żeby mi się przypadkiem coś nie zmieniło za jakiś czas…
Hahahahahaha :D
Mam jagody goi kupione pod wpływem impulsu,bo zdrowe . Nie smakują mi więc ten produkt od progu woła nie nie nie nie jestem dla Ciebie:)
Otóż to :P Co z nimi zrobisz?
Dorzucam po kilka szt do szklanki z wodą i tak je piję:)
Hmm, a zawsze zastanawiałam się jak smakują.. Nie będę testować ich sama, bo cena odstrasza i jak widać smak nie powala, też pozostanę przy starych, dobrych i tanich daktylach :D Jeśli jadasz takie suszone, to kupowane na wagę czy takie w tacuszkach?
Na wagę nie kupiłabym niczego, co nie jest pakowane (cukierki – tak, ale kasza, makaron, płatki, bakalie – nie). Spróbuj kiedyś goji, a nuż będziesz wyjątkiem, któremu posmakują :) W końcu niektórzy ludzie to lubią.
ogólnie jagody są jak dla mnie nieciekawe w smaku, ale takie w czekoladzie może bardziej by przypadły mi do gustu
Wątpię :P
Czyli tylko nam jagody goji smakują?! :P To prawda, że mają specyficzną gorączkę i to powoduje, że nie zjemy całej paczki na raz tylko podzielimy na części ;) Najbardziej smakują na przegryzane na zmianę z migdałami, pyszności ;)
Te w czekoladzie tak nam zasmakowały, że kupiłyśmy przy okazji na zakupach za jednym razem figi, banany i różne orzechy z tej firmy ;D
Macie całą siatkę goji, to teraz wsuwajcie :D
Owoce goji są mi obojętne. Raz kupiłam jedną paczkę by dodawać do owsianki. Zjadłam, było okay, ale drugi raz nie kupię, bo rodzynki są smaczniejsze i tańsze. Tą czekoladę kiedyś kupię, ale wolałabym w wersji tabliczki :)
Też bym wolała tabliczkę. A goji w owsiance może nie było czuć, dlatego są Ci obojętne. Jedzone samotnie… ughr.
W tabliczce przynajmniej dobrej czekolady dużo :D.
Trzy razy nie, podziękuje :DDD
Dorzucam czwarty :)
Myślałam, że Ci będą smakować, bo wyglądają bardzo apetycznie! Trochę jak rodzynki w czekoladzie ;) Ale jak widać nie wszystko złoto, co się świeci!
Zdecydowanie. Wyglądają jak klejnoty, smakują jak wymioty :P
Miałem okazję spróbować czegoś z tej serii, ale nie pamiętam co było wewnątrz. Owoc? Możliwe. W każdym razie surowizna mnie nie odrzuciła, co mogłoby wydawać się oczywiste. Nie mówię, że byłem porwany smakiem, bo koneserem takich łakoci nie jestem (i pewnie nie będę), jednak było lepiej niż się spodziewałem.
Sama Goja nie robi na mnie wrażenie. Jestem totalnie niemodny.
W takim razie ja jestem tak niemodna, że aż mam poziom modowego zaangażowania na minusie :P
Piona Olga, bo ja goji też baaardzo nie lubi. Niby to takie zdrowe, boskie, och i ach, ale paskudne :P U mnie cały woreczek goji poszedł do wywalenia.
Wywalać szkoda, lepiej było komuś oddać.