Wedel, Chrrrup! z prażoną kukurydzą

Wedel jest fu, Wedel jest ble,
wszystko od Wedla wyłącznie jest złe.

Przystępując do pisania recenzji, zastanawiałam się, od czego by tu zacząć. Pomysły miałam trzy. W pierwszej wersji chciałam przedstawić Wedla jako jedną z firm, które bardzo lubię, jednocześnie utyskując na tych, którzy z góry przekreślają jego produkty lub – co wydaje mi się szczególnie niesprawiedliwe – mylą go z Wawelem. W drugiej wersji przeszłabym od razu do historii wejścia w posiadanie czekolad Chrrrup!, nie poświęcając ani linijki kwestii lubienia bądź nielubienia producenta. W trzeciej wersji zaś przed przyłożeniem dłoni do klawiatury planowałam zajrzeć do szklanej kuli, skupić się na przepełniających mnie paranormalnych umiejętnościach i mocach, a następnie odczytać przyszłość. Ostatecznie zdecydowałam się na ostatnią opcję, jako że z pierwszej korzystałam już parę razy, a fragment historyczny równie dobrze może się pojawić niżej. Wróżenie wydało mi się o tyle ciekawe, że wreszcie nie musiałabym z niepewnością czekać na wasze komentarze, z góry podsumowując ich treść – a przynajmniej treść znacznej większości – krótkim, jednozdaniowym rymowanym wierszykiem.

Wedel, Chrrrup! z prażoną kukurydzą (1)

Chrrrup! z prażoną kukurydzą

Chrrrup! jest najnowszą serią czekolad produkowaną przez Wedla, w której skład wchodzą trzy mleczne tabliczki z nadzieniem karmelowym. W pierwszą wtopiono chrupki zbożowe, w drugą ciasteczka kakaowe, w trzecią zaś prażoną kukurydzę. Kiedy dowiedziałam się o ich istnieniu oraz przeczytałam komentarze, że smakują jak Karmellove, zrozumiałam, że to absolutny must have. Gdyby nie fakt, iż każda waży aż 290 g i swoje kosztuje, z pewnością poleciałabym do sklepu jeszcze tego samego dnia. A niech tam, nawet cenę bym zniosła, żeby tylko czekolada była mniejsza! Okrutny Wedel nie pozostawił jednak konsumentom wielkiego wyboru. Mogli albo brać taką, jaka jest, albo spadać na drzewo.

Wedel, Chrrrup! z prażoną kukurydzą (3)

Po kilku dniach kręcenia nosem i kłócenia się z samą sobą wybrałam opcję drugą, czyli spadanie na drzewo, a nad faktem, że czekolady szybko nie spróbuję, przeszłam do porządku dziennego. Wkrótce jednak spokój mój zaburzyło biuro dlaLejdis, skąd mogłam tabliczki dostać. Z bijącym sercem kliknęłam na zamówienie i czekałam… czekałam… czekałam. Pewnego dnia zalogowałam się na konto portalu, a na mailu już czekała słodka wiadomość. Dwa duże Wedle, dwa małe… co tam, że powiększyłam listę, przecież i tak wciąż to robię. Jedyne, czego żałowałam, to że w ofercie biura znajdowały się tylko tabliczki z kukurydzą i z kakaowymi ciasteczkami. Opcja z chrupkami zbożowymi – nie bez powodu wymieniona akapit wcześniej jako pierwsza – nadal pozostawała poza moim zasięgiem.

Wedel, Chrrrup! z prażoną kukurydzą (4)

By Chrrrup! szybko ściągnąć z listy, otworzyłam ją parę dni po otrzymaniu. Już będąc w biurze, zauważyłam, że została brutalnie potraktowana i przepołowiona, co mnie delikatnie zmartwiło. Do mojego domu dotarła jednak w stanie o wiele gorszym, bo wielokrotnie złamana i częściowo pokruszona. Gdy próbowałam oderwać równe dwa rządki (100 g), odkryłam, że nie zamierza współpracować – łamała się wedle własnego widzimisię. Krnąbrność ta nie zniechęciła mnie do dalszych starań, czekolada pachniała bowiem cudownie, rzeczywiście jak Karmellove. W zapachu znajdowała się również charakterystyczna nuta zaduchu (znoszonych skarpet), którą wyczuwam w każdym 290-gramowym Wedlu.

Wedel, Chrrrup! z prażoną kukurydzą (5)

Kiedy przekroiłam pierwszą kostkę, momentalnie pomyślałam o Michałkach chałwowych Śnieżki. Środek czekolady bowiem jest jasny, beżowy, na jego tle trudno dostrzec równie jasne kawałki kukurydzy. Okalającej krem czekolady nie ma zbyt wiele, posiada mleczny smak, rozpuszcza się wodniście i jest delikatnie proszkowa. Już na etapie jej zgryzania poczułam sól, co trochę mnie zniechęciło do dalszej konsumpcji, ale zachowałam się dyplomatycznie i spokojnie. Dzięki temu odkryłam, że Chrrrup! jako całość wcale intensywnie słona nie jest, a początek przygody z nią po prostu był niezbyt fortunny.

Wedel, Chrrrup! z prażoną kukurydzą (6)

Główny bohater kompozycji – prażona kukurydza – występował w licznych i chrupiących kawałkach. Miały one intensywny smak i były wyraźnie tłuste. Spoczywały w karmelowym kremie, którego było nieprzyzwoicie dużo i który smakował jak Karmellove. Niestety, poza zachwycającym smakiem odnotowałam w nim sól (bo to nie kukurydza była słona, tylko właśnie krem), wysoki poziom tłustości oraz wszechogarniającą cukrowość. Początkowo było mi sympatycznie i nie wahałam się przed wystawieniem pierwszej próbowanej wersji Chrrrup! 4 chi, jednak z każdą kolejną kostką obiekcje rosły. Było za słodko i za tłusto, za mało czekoladowo, momentami słonawo, a po konsumpcji w ustach pozostał kwaśny posmak. Przemyślawszy sprawę, uznałam, że czekolada posiada szereg poważnych wad, a ja na pewno nie sięgnę po nią nigdy więcej. To typ w sam raz na raz i w takim trybie sprawdza się świetnie.

PS Jeśli jesteście ludźmi o słabych nerwach i wygórowanym poziomie poczucia przyzwoitości, śmiało przejdźcie do sekcji komentarzy. Jeśli zaś chcecie doczytać recenzję do końca, mam dla was jeszcze jedną ważną informację. Otóż z jakiegoś powodu, którego niestety nie znam, konsumpcja 290-gramowych Wedli nie jest dla mnie korzystna. Od czasu do czasu zdarza mi się zjeść czekoladę tradycyjnych rozmiarów (100 g), ale nigdy nie wiąże się to z żadnymi nieprzyjemnościami. Ilekroć jednak sięgam po Wedla, na drugi dzień mój organizm stawia opór przed skorzystaniem z toalety.

skalachi_3Ocena: 3 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Wedel, Chrrrup! z prażoną kukurydzą (2)

51 myśli na temat “Wedel, Chrrrup! z prażoną kukurydzą

  1. Wedel jest fu.

    Wiedziałam, że ta czekolada nie będzie niczym dobrym, ale przyznam, że trochę się zdziwiłam, że nawet u Ciebie, jako u osoby, która Wedla lubi, ma tak niską ocenę. Założę się, że u mnie byłoby jeszcze gorzej, ale ja się nie przekonam. Po tamtej z kakaowymi ciastkami – ohoho, nie.
    Przyznam się jednak, że mam w szufladzie jednego Wedla co do którego żywię nadzieje, że okażę się zacnym kąskiem.
    Lubię Twoje opowiastki, jak zdobyłaś daną rzecz. :D

    A co do PS… tu się nie wypowiem, bo nigdy zbyt dużo Wedla na raz nie zjadłam. Przeważnie dziękuję mu po kostce – dwóch to sobie zdania nie wyrobiłam w tej kwestii, a jest za ohydny, żeby sprawdzić, haha. xD

    1. Czy Wedel, o którym piszesz, to gorzka kokosowa albo jedna z tabliczek pakowanych w kartonik? Albo Jedyna? Tylko te trzy przychodzą mi do głowy, że mogłabyś chcieć im dać szansę.

  2. Zeby pierwszy komentarz, na przekor, byl pozytywny, to powiem, ze lubie niektore czekolady z Wedla :p Np. Wymieniona wyzej I przyrownana do tej Karmellova albo Panna Cotta. Z resztą ich wyrobow, zgadzam sie z wierszykiem ;) I musze przyznac, ze tez tak mam -jak zjem Wedla jednego dnia, to juz drugiego nie chce, dopiero po kilku dniach biore kawalek znowu. Ale nie mam wtedy takich problwmow toaletowych, wspolczuje ci z tym, nie wiem, czym moze to byc spowodowane :( .Niemniej jednak, nie przekreslam Wedla calkowicie, ale tez nie ubostwiam.

  3. Przeczytałam całość:P,ale dlatego,że nie jestem jakoś specjalnie uprzedzona do tej marki. W szafce mam jeszcze ich duuuużą czekoladę creme brulee oj jak ja ją lubię:) . Tej nie kupię nie lubię takich dodatków:)

  4. Ja nie mam nic przeciwko wedlowskim czekoladom (na polewy do pierniczķów są najlepsze :)), ale wolę te zwyczajne. Ta w przekroju wygląda świetnie, ale już wiem, że za dużo w niej nie lubianych przeze mnie elementów, ze słonością na czele…
    A co do słoności jeszcze, to niedawno dekorowałam pierniczki, m.in wedlowską czekoladą karmelową i zauważyłam, że w takiej ciepłej dużo bardziej czuć sól niż w jedzonej na zimno (jak zastygnie to znowu mniej).

    Dawno już nie zjadłam 100g czekolady na raz – dla mnie optimum to 50g, potem tracę radość jedzenia i czuję takie przeczekoladowienie :D

  5. przeczytałam całość, choć poważnie zaczęłam się zastanawiać, czy ja aby na pewno nie mam zepsutego smaku. Bo mi naprawdę smakowała, ba pałaszowałam ją. Wmawiam sobie, że to przez Twoją awersję do soli, ale dla mnie była przepyszna. Co do Wedel, ja mimo wielu rozczarowań nie spisałam go na straty, nadal w niego wierzę bo nie raz pozytywnie mnie zaskoczył :) Co do wierszyka- genialny ^^

    Recenzję kojarzysz: http://zarcie-zarelko-jedzonko.blogspot.com/2015/10/114-czekolada-mleczna-z-nadzieniem.html

  6. Takich wymyślnych czekolad nie jadam, jak już to klasyczna mleczna. No i totalnie nie przekonała mnie ta kukurydza. Przeszukałam cały net w poszukiwaniu foremki chihuahua niestety nie ma

    1. Ja lubię próbować nowości, poza tym blog zobowiązuje :) Co do foremki – pobaw się w artystkę i sama ukształtuj chi! Będziesz miała większą satysfakcje, jak wyjdzie. Kontury możesz wciąż z obrazka z Internetu.

  7. Gdyby Wedel miał lepszą mleczną czekoladę byłabym dla niego bardziej wyrozumiała, cukrowe nadzienia nawet mogłyby mi posmakować, ale słabej bazy dla nich nie wybaczę :P

  8. Aha :D czyli widzisz, czasami przekreślanie z góry danej firmy jest korzystne dla organizmu.
    Nie powiem, porównanie z Karmellove sprawiło, że w mojej głowie pojawiły się wątpliwości, ale dalsza część przegoniła wątpliwości widłami.
    Pojawi się komentarz, czy nie? Próba: 1,2,3

    1. Sorry za te komentarze, do końca przyszłego tygodnia mam nadzieję, że się uda wszystko załatwić :(

  9. Jeszcze żadnej czekolady z tej serii nie jadłyśmy i choć uwarzamy, że Wedel jest o wiele lepszy od Wawel to perspektywa posiadania takich dużych tabliczek nas nie zadowala.
    Nie mamy zbyt wielkiego doświadczenia z czekoladami, więc co do kwestii łazienkowej nie mamy porównania ;)

    1. Możecie kupić wszystkie trzy, spróbować po kostce, a resztę oddać Anicie. Ona by nie pogardziła, w końcu to karmel :D

  10. Kiedyś uwielbiałam truskawkową czekoladę Wedla, zjadałam sama cała na raz. Teraz nie pamiętam już kiedy Wedla jadłam także się nie wypowiem. Ale jakichś bardzo złych skojarzeń z nim nie mam.

    Opowiedz kiedyś coś więcej o tej Twojej przygodzie z dlaLejdis, bardzo mnie to interesuje. Dostajesz stamtąd też produkty do testów? Czy tylko książki/bilety na spektakle itd? :)

    1. Ja też kiedyś uwielbiałam truskawkową Wedla i… uwielbiam ją nadal. W ubiegłym lecie zjadłam dwie tabliczki. A odnośnie dlaLejdis to co byś chciała wiedzieć? Produktów do testów nie dostaję – artykuły są wynagradzane przedmiotami zamiast pieniędzmi. Obowiązuje system punktowy, każdy artykuł dostaje ocenę 0-10 i jak masz 50 pkt, możesz sobie wybrać coś z listy.

        1. Nie piszę artykułów sponsorowanych na dlaLejdis. A Ty publikujesz przepisy gdzie? (Poza blogiem, chodzi o ten system nagród).

  11. Tak, ku prawdzie, gdyby nie gramatura, kupiłbym wszystkie trzy. Żaden z dodatków nie był na tyle erotyczny, by skusić mnie do ulokowania 290g w koszyku. Kukurydza fajna, ale banalna. Herbatniki trochę jak jogurt z Milki. Ciastka – super… no, ale to nie Oreo.

    Karmellove są najlepszą serią, bezsprzecznie. Po Twoich słowach (a o podobieństwie nie czytałem), śmiem twierdzić, że nadal nią pozostaną. 3 nowości będą… średniakiem, nie wartym kupna.

    1. Zaczęłam czytać pierwszą część komentarza i już miałam odpisać „no, Oreo to nie jest”. Patrzę, a Ty napisałeś prawie to samo :P Chrrrup! rzeczywiście jest średniakiem, niestety.

  12. Trochę skomplikowana ta Twoja recenzja ;). W każdym razie chcę ten smak odkąd wyszedł, ale czekam aż ktoś mi ją sprezentuje (bo za duża jest na kupowanie).
    Kiedyś jadłam Milkę z kukurydzą i była mega dobra wiec zakładam, że ta mi tez posmakuje (pomijając krem, ale skoro przypomina Karmellova…).

    1. Czemu skomplikowana? Milka z kukurydzą smakowała mi tak sobie, czekolada nie może się dobrze łączyć z kukurydzą.

  13. Ja i Wedel hehe. Taki komentarz wystarczy. :D Jednak oczywiście nie mówię mu do końca: NIE, bo za Karmelove pójdę i na koniec świata. Jeżeli ta ma z tej cokolwiek to nawet mogłby mi to smakować. Jednak ta tłustość trochę mnie przeraża, za to nie wiem dlaczego ta słoność mnie zaciekawiła. :o Niech ktoś mi to kupi noooo.

  14. Nie wszystko od Wedla jest złe. Karmelove jest ok :D. Natomiast ta seria czekolad niesamowicie mnie odstrasza. Próbowałam jednego dużego nadziewańca z Wedla, czyli Creme Brulee. Wystarczy. Jedyne dobre wspomnienie po tej czekoladzie to fakt, że po jej zakupie i konsumpcji części z niej byłam uczestniczką przezajebistej imprezy. Sama czekolada była jednak jak zatrucie alkoholowe, które mnie trzymało przez dwa dni po :P.

  15. Ja nie powiem, że Wedel jest zły, ale zawsze „ciężko” mi sięgnąć po ich tabliczki. Te mnie ciekawią bardzo, ale rozmiar totalnie odwodzi mnie od pomysłu zakupu. Trochę zawiodła mnie Twoja ocena, myślałam, że będzie lepsza..

  16. Ostatnio zdanie mnie rozwaliło. ;)
    Widziałam tą czekoladę kiedyś w promocji w Delikatesach… może ze 3 miesiące temu. Wydawałoa mi się być ciekawa i miałam ją dostać na Mikołajki – dupa. ;-; Za Wedlem nie przepadam i jak widzę, to ta też nie jest konieczna do spróbowania.

  17. Próbowałam wersji z ciastami kakaowymi. Niestety, wydaje się smaczna tylko na początki, potem robi się już zbyt mdło i za słodko. Cukier w cukrze. Żałuję , że nie ma mniejszych tabliczek, bo z ciekawości spróbowałabym tej wersji.

    1. Mdło nie, słodko baaardzo. I niestety również słono, co mnie zdziwiło, bo myślałam, że tylko kukurydzianą posolili.

  18. Ja tam Wedla chyba zawsze będę bronić. :D To znaczy – nie mogę pojąć, jak to jest, że tyle ludzi go nie lubi. :D Przynajmniej wśród blogerów.
    Najmilej chyba będę wspominać mleczny wariant, tak samo jak i gorzki. :D

  19. szczerze? Karmelove jest lepsza niż seria Chrrup. po raz pierwszy zaczęło mnie po 1 kostce piec w gardle, mimo, że były kawałki kakaowych ciasteczek, które i tak mi nie pomogły zniwelować tej holendarnej słodyczy ;/ czekam na twoją recenzję ;)

      1. ja to mam „szczęście” do Chrrupów. najpierw piekła mnie ta z ciasteczkami, a teraz nie umiem wyjeść z kukurydzą ;/ nie muszę nawet kupować zbożowej, jak wiem, że ta seria i tak jest na straconej pozycji, jeżeli zawodzą 2 czekolady na 3. wiem, jakiej czekolady mam w życiu nigdy nie kupować :D

  20. Ja już sama nie wiem, czy wolę Wedla czy Wawela, ale wiem na pewno, że obie marki robią po prostu złe czekolady. Tą miałam w wersji kakaowych ciasteczek (do tej pory nie wiem czemu kupiłam), ale szybko pozbyłam się dając ją w prezencie :P Chyba ponownie nie dam się skusić..bleh.

    1. Z ciasteczkami też już jadłam, wcale nie jest taka zła, choć żadnej części ciała nie urywa. Na pewno jest lepsza od Wawela PB, ble.

  21. Czy mogłabyś podać, gdzie kupiłaś tę czekoladę? O ile jeszcze w ogóle jest dostępna w sklepach, bo nigdzie jej nie widziałam…

    1. Przykro mi, że nie przeczytałaś żadnej z recenzji, niemniej odpowiedziałam Ci w poprzednim komentarzu – zajrzyj.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.