Każdy prawdziwy miłośnik słodyczy zna określenie nadzienie irysowe, ale czy każdy rozumie je tak samo? Ja myśląc o irysowych czekoladkach, mam przed oczami dawno wycofane cukierki z Mieszanki Wedlowskiej, a także cudowne figurki Goplany, które firma wypuszcza przy okazji każdych świąt. Jako wierna fanka karmelu oraz osoba nostalgicznie spoglądająca na czasy dzieciństwa umiejscowione gdzieś tam na początku lat dziewięćdziesiątych poprzedniego wieku, z ogromną chęcią zrecenzowałabym dla was oba produkty. Ponieważ jednak – mimo wielu nadprzyrodzonych umiejętności i talentów nie z tej ziemi – nie potrafię zaginać czasoprzestrzeni, przeczytać będziecie mieli okazję tylko o tym drugim.
Figurka o smaku karmelowym w czekoladzie
Figurka o sma… być może roboczo powinniśmy przyjąć sobie jakąś skróconą wersję nazwy tego produktu, która de facto nawet nie jest nazwą, ale opisem. Nie uśmiecha mi się bowiem co chwilę wypisywać ciągu czterech wyrazów połączonych dwoma przyimkami (uwaga: darmowa lekcja języka polskiego). Przyjmijmy więc, że batonika będę nazywała mikołajkiem. Jego szata graficzna sugerowałaby raczej reniferka, ale pierwowzór opakowania oraz kształt słodycza zdecydowanie wskazują na świętego.
Za mikołajka zabrałam się tuż po nieudanej próbie zjedzenia i polubienia Słonego toffi. Ponieważ okazało się ono tak wstrętne, że miałam ochotę umrzeć i dałabym wiele, by o nim zapomnieć, odczułam silną potrzebę wynagrodzenia sobie bólu i cierpienia. Nie musiałam nawet otwierać szafek i przeszukiwać puszek, by wiedzieć, po co sięgnę. Ratunek – tak samo jak powód katuszy – przywędrował do mnie od Anity, której ponownie serdecznie dziękuję. Zobaczywszy go, nie musiałam pytać ani sprawdzać, czym jest. Mikołajki znam doskonale, zjadłszy ich w życiu milion pięćset sto dziewięćset.
Tak jak wspomniałam, po rozebraniu mikołajka ze sreberka oczom ukazuje się zarys postaci Świętego Mikołaja. Waży on równe i deklarowane 30 g, choć jest cienki i niepozorny. Czekolada, którą został oblany, posiada ciemny kolor i kakaowy smak. Jest dość cienka i twarda, na upartego da się ją odgryźć od masy właściwej. Nie ma się co oszukiwać, że posiada jakość czekolad Lindta. To zwykła i przyziemna polewa, niemniej bardzo sympatyczna.
Pod ciemną warstwą polewy chowa się bohater utworu: irys. Daje o sobie znać już w zapachu, gdyż batonik jest esencją przesłodzonego karmelu z delikatną nutą kokosa. W gumkowej konsystencji wyczuwa się grudki skrystalizowanego cukru, który gra pierwszoplanową rolę również w smaku. Nadzienie bowiem jest mieszanką zabójczą, którą dałoby się zapisać w postaci niekończącego się ciągu: karmel-cukier-karmel-cukier-karmel-cukier… przy czym nad myślnikami maleńkimi literami można dopisać alkohol. Całość absolutnie nie zasługuje na maksimum chi, ale jednocześnie nie zasługuje na nic innego. Poza momentalnym zasłodzeniem, które funduje (oraz cukrzycą w przyszłości), sprawia człowiekowi czystą radość i przenosi go z powrotem do dzieciństwa. To zaś jest wartość niemierzalna i nie do zastąpienia.
Ocena: 6 chi
Kolejna rzecz, której u mnie w mieście nigdy nie było. A może była, tylko nikt mi nigdy nie kupił? Pewnie nigdy się nie dowiem. Wiem, że by mi nie posmakowało, tym bardziej, że żadnych wspomnień z tym batonem nie wiążę.
Cały dzień o tym myślałam, bo coś mi to spokoju nie daje… Mam mgliste wspomnienie batonika, którym zostałam poczęstowana i rzuciłam się na niego, bo myślałam, że to marcepan, a potem wydawało mi się, że zjadłam jakiś cukrowy i przeterminowany wyrób czeko-i-cukro-podobny. Dosłownie cały czas mi to w głowie siedzi, haha.
I myślisz, że to mogła być właśnie figurka Goplany? Ja tam ją lubię, choć faktycznie wali cukrem na kilometr i trochę inaczej zapamiętałam ją z czasów dzieciństwa.
Właśnie tak się zastanawiam… takie maleństwo o tym kształcie… Chociaż inne rzeczy naprawdę cukrowe (draże Skawy itp.) mi smakowały, więc możliwe, że jadłam jakąś podróbkę. Eh, pewnie nigdy się nie dowiem i będzie to jedna z większych zagadek dzieciństwa.
Kokosowe Korsarze to hit hitów! :D
Jejku, ja tak Kimiko -nie widzialam jej! Ale ciekawa, karmel, cukier, zapach kokosa… Tylko ta alkoholowa nuta mi tu nie pasuje… Ale przynajmniej zaslodzenie gwarantowane!!
Jak można jej nie znać!!!!!!!!!!!
Pamiętam ten smak i kurczę… to chyba mi kiedyś bardzo smakowało! Trzeba by było zweryfikować jak odbiorę je teraz, , a przechodzę często obok tych figurek w Netto. Mieszankę Teatralną zawsze bardzo lubiłam, więc jestem dobrej myśli.
Mieszanka Teatralna… aż musiałam zgooglować, bo takiego cuda nie znam. Istnieje jeszcze?
Istnieje, ale niestety w okrojonej formie.
Hm zawsze dostawaław to i wywalałam, jakoś nigdy tego nawet nie pamiętam źebym próbowała. nawet teraz mam 5 takich mikołajów w barku z wolności bodajże. Aż chyba po tylu latach wywalania tego sprobuje
Czemu wywalałaś bez próbowania? :( I co to znaczy, że z wolności? Wyszłaś z więzienia? :P
Moja siostra uwielbiała i nadal uwielbia a mi nigdy nie smakowała – za słodka ale jej zapach kojarzy mi sie ze Świętami :)
Mi też, esencja świąt i dzieciństwa :)
Chyba jadłam kiedyś tego mikołajka, bo opakowanie wydaje mi się znajome…A irysów mi także brakuje, bez nich mieszanka wedlowska nie będzie już tym samym…
To co, petycja do Wedla? :D
Gdzieś już chyba taką w necie widziałam :D
Mikołaj Anita chociaż z tym słodyczom trafił :P
Zajadam sie nimi w tym roku i oczywiście smakują mi tak jak zawsze choć mam wrażenie że kiedyś nadzienie było bardziej plastyczne a mniej kruche i cukrowa, kiedyś było tez bardziej alkoholowe,,,myślę. Ale słodycz wyżera gardło jak dawniej :)
Rzeczywiście zapamiętałam je jako miększe, bardziej gumowe i na pewno nie tak okrutnie słodkie, ale na zachętę i z nostalgii musiałam dać szósteczkę.
Tak, zdecydowanie Anita ma rację. Razem doszłyśmy do wniosku, że nadzienie od jakiegoś czasu straciło na strukturze a dużo zyskało na dodatku cukru. Jednak zawsze choć jedną figurkę trzeba zjeść :D
Też je uwielbiałam, jak spojrzałam na zdjęcie i przeczytałam o irysid to normalnie poczułam jego konsystencję, w innym słodyczu mogłaby być powodem do narzekania, ale tu.. :DD miałam kupić, kosztował jedynie 60 groszy, tylko, tu możesz się złapać za głowę, nie było reniferów, a mikołaj mi się nie podobał, teraz żałuję >.<
Nie kupiłaś, bo Ci się nie spodobało opakowanie?! Hahaha, co za śmieszny powód :P
Jaaa, uwielbiam ją. Kupuję co święta w zapasie. Idealnie opisałas cukier-karmel plus alkohol. I też tęsknię za wedlowskimi Irysami.
Szykuje się recenzja? ;>
A ja je w tym roku widziałam pierwszy raz w życiu i.. cieszę się, że nie kupiłam, bo przez brak jakiegokolwiek sentymentu do tego cukru w cukrze jest mała szansa że by mi zasmakował . No i jakoś nie lubię nadzień w tej postaci, to tak na marginesie. :P
Kurczę, ja nie wiem, jak można ich nie znać :P
aj jestem Ci wdzięczna za ten sentyment, bo chyba serce by mi pod gardłem stanęło gdybyś go zhejtowała :D Kocham je i te marcepanowe… <3
Hahaha co tam masa irysowa… pamiętasz masa pomadowa? :D W tym roku też muszę się strzec, mama porozstawiała wiele niebezpiecznych mikołaji xDD
Marcepanowe? Dawaj link!
Haha, bierz mikołaja z masy pomadowej i recenzuj, bo czekam z niecierpliwością ]:-> :D
http://gieldaspozywcza.pl/Wiadomości/Figurki-nadziewane-tylko-w-ofercie-świątecznej-Jutrzenki-Colian-51057.html mikołaje to były z karmelowym, a aniołki marcepanowym. Na wielkanoc też są kochana, ale w postaci zajączyków lub kurczaczków xDD
http://www.bangla.pl/zdjecia-goplana-czekoladowy-mikolaj-lub-aniolek-rozne-rodzaje-up33491-6.htm
nie ma mowy! Żeby na koniec była dopiska: A to wszystko uwieńczone sraczką na deser :D Ale czekaj… mam chyba jeszcze zajączki wielkanocne… sprawdzę tylko datę ważności, czy aby nie za długa i z przyjemnością Ci odstąpie i wyśle! Co ty na to? :D :*
Jakoś… nie :D
szkoda :< Ale będziesz żałować :D
Wiem. Już żałuję… ale jednak nie :D
zobaczysz… jeszcze będziesz się prosiła o spróbowanie jakże szlachetnej: Masy pomadowej! Na samą myśl dostaję dreszczy… emocji :D
Mnie się one kojarzą szczególne z Wielkanocą i Bożym Narodzeniem właśnie ;) Uwielbiam! I mimo tego, że nadzienie zajeżdża mi trochę alkoholem to i tak je uwielbiam. Kiedyś były jeszcze z marcepanem, lepsze moim zdaniem, ale teraz już nie robią :(
Trochę? Jest bardzo alkoholowe. Aż dziw, że je lubisz, serio! :) No i sam cukier. Podejrzewałabym Cię raczej o niechęć wpadającą w delikatną nienawiść. O marcepanowej wersji wspomniała Szpilka, ja nigdy nie widziałam.
Serio tak mi smakują, że alkoholowa nuta nic, a nic mi nie przeszkadza :D Sam cukier, ale jednak ten sentyment…
Mmmm! To chyba moje ulubione słodycze ;)
Bo karmel sprawia, że życie jest piękniejsze!
Myślalam, że te reniferki sa puste :) Ale nie przepadam za karmelowymi smakami, więc cieszę się, że nie trafił mi się w paczce :)
Puste byłyby nudne :)
O Thorze, tylko nie to. Dla ciebie to wynagrodzenie bólu i cierpienia, a dla mnie dołożenie ognia pod kociołek pełen smoły, w którym jestem zanurzona. Inaczej mówiąc, niemile wspominam to coś.
Krótka piłka: czemu? ;>
I czemu ja go w sklepie nie widziałam. Co prawda nie lubię irysu, ale w święta wszystko jest dobre. :D
Pierwszy raz widzę wypełnienie, myślałam, że będzie pusty w środku nawet jak przeczytałam że jest wypełniony irysem. :)
W każdym sklepie je znajdziesz! Musisz wypatrywać, bo figurki są dość małe i niepozorne :)
Nigdy nie lubiłam w Mikołajkach z czekolady, że są puste (puści) w środku. Swoją drogą tyczy się to chyba nie tylko tych z czekolady.. Także fajna sprawa, nawet dla mnie, mimo że średnio lubię karmel (ale polacam herbatę karmelowa Dilmaha <3 ).
Ja w sumie lubię duże i puste figurki.
kto ma zdjęcie starych opakowań zajączków wielkanocnych. Były kolory niebieski, fioletowy z jasnym zielonym. Szukam i nigdzie nie moge znalezc
Niestety nie ja, ale mam nadzieję, że ktoś Ci pomoże :)
Jak możesz oceniać ją na 6 chi?! Przecież to jest najlepsza przekąska na świecie! Pamiętam jak to za czasów mojego dzieciństwa wraz z przyjaciółmi chodziłam do żabki by się nimi zajadać. Subtelny smak aromatycznego karmelu otoczony mleczną czekoladą stanowi idealne połączenie, wręcz nie do zastąpienia.
Popieram!!! W stu procentach zgadzam się z tą opinią. Ja też za czasów dzieciństwa uwielbiałam zajadać te figurki!!!
Może dlatego, że jesteś… tą samą osobą? (: Komentarze pod starą recenzją dodane w odstępie dwóch minut.
Co do oceny, 6 chi jest maksymalną. Unicorna trzymam dla wyjątkowych słodyczy, do których w moim odczuciu figurka Goplany nie należy.
Nie jesteśmy tą samą osobą. Ale najważniejsze jest to, że łączy nas miłość do goplany. Całą noc nie mogłam spać, myśląc o tym, że moja najukochańsza figurka dostała tylko 6 czi:(
Warto spać. Pomyśl, że tylko wówczas może Ci się przyśnić figurka Goplany! (:
Masz na myśli pamiątka z dzieciństwa