Good Food, Rizo & Go Caramel

Wafle ryżowe – rzadziej kukurydziane – to jeden z produktów, którymi masowo żywiłam się w liceum i w początkowym okresie studiowania (między innymi ratowałam się nimi przed lekcjami jogi, kiedy nie wolno było nic jeść, ale przecież wafle to nie jedzenie, prawda? Poza tym jak instruktor nie widzi, to grzechu nie ma). Faza na nie przyszła prawdopodobnie po sucharach, a przed macą, przy czym każdy z tych trzech chrupaczy był dla mnie zdrowszym zamiennikiem chipsów, paluszków i ciastek, a nie bazą do robienia śniadań czy kolacji. Podczas waflowej przygody przerobiłam kilka firm i wariantów, ale dziś kompletnie nie pamiętam, które mi smakowały, a które nie. Jedyne, co jestem w stanie powiedzieć, to że wolę wafle kukurydziane od ryżowych, cienkie od grubych i z twardymi dodatkami od czystych.

Good Food, Rizo and Go Caramel (1)

Rizo & Go Caramel

Pomimo zastrzyku waflowych recenzji, jakiego dostarcza nam jeden z zaprzyjaźnionych blogów spożywczych, do miłości z czasów nastoletnich wracać nie planowałam. Mając w domu wiecznie przybywające stosy pyszności, nie chciałam uzupełniać ich produktami, które z jednej strony nie do końca można zaliczyć do słodyczy, z drugiej zaś nie powodują szybszego bicia serca. Może kiedyś – myślałam – jak dopadnie mnie kolejny kryzys przesłodzenia, sięgnę po starych przyjaciół. Planu tego trzymałam się długo, bo przez całe półtora roku prowadzenia bloga, w końcu jednak na drodze stanęła mi Anita i jej mała, tajemnicza przesyłka, w której znaleźć miało się wyłącznie Słone toffi. Oprócz niego dostałam również figurkę Goplany, która jest esencją świątecznego okresu z mojego dzieciństwa, krówkę Jutrzenki Dobre Miasto, coś, o czym przeczytacie niebawem, a także kukurydziano-ryżowe wafle. I to nie byle jakie, bo karmelowe! Zaciekawiona i podekscytowana, otworzyłam je kilka dni później.

Good Food, Rizo and Go Caramel (4)

Rizo & Go to ciekawa nazwa. Z jednej nowoczesna i na topie, a z drugiej – właśnie przez to, że na topie – śmieszna. Dziś bowiem dużo produktów nazywa się lub reklamuje hasłem łatwości do spożycia w drodze, w biegu, w pośpiechu. Firmy oczywiście nie przeczą, że największą wartością jest jedzenie przy stole, w odpowiedniej pozycji, spokojnie i długo przeżuwając, najlepiej w towarzystwie rodziny. Jeśli jednak warunków tych spełnić nie możemy, powinniśmy sięgać po produkty, które można jeść bezpiecznie i komfortowo – zarówno dla nas, jak i postronnych – poza domem (kebab w tramwaju odpada, bułka z jajem na twardo w windzie i banan w otoczeniu samych mężczyzn też). I tak z wybawieniem przychodzi Good Food, serwując nam pierwsze na rynku wafle, które możemy zabrać ze sobą, schować do torebki lub kieszeni (jeśli ubieramy się w skateshopie) i jeść bez stresu przy obcych ludziach.

Good Food, Rizo and Go Caramel (5)

Koniec żartów i ironizowania, czas przejść do konkretów. Tak jak zdradziłam wcześniej, miałam nie pisać recenzji wafli ryżowych, ale: 1) chciałam w ten sposób podziękować mojej waflodawczyni, 2) smak karmelowy w tego typu produkcie to dla mnie coś nowego, poza tym wpisuje się w tematykę słodyczy, 3) jak to powiedział znany kanadyjski filozof: never say never. Rizo & Go otworzyłam dzień po spożyciu Gelato allo zabaione, gdyż nadal dręczył mnie potężny ból żołądka i chciałam go jakoś zneutralizować. Po wyciągnięciu krążków z opakowania zobaczyłam, że są cienko-grube, złociste od miodu (a tak naprawdę karmelu) i błyszczące niczym złoto (niejeden raper chciałby je sobie zawiesić na łańcuchu). Ich zapach momentalnie przywiódł mi na myśl Szyszki, sprawiając, że zrobiłam się jeszcze bardziej głodna.

Good Food, Rizo and Go Caramel (6)

Wafle były chrupiące i świeże, posiadały twardsze elementy, na których można było zawiesić ząb, a w które w kukurydzianych i ryżowych waflach uwielbiam. W żadnym momencie nie sprawiały wrażenia styropianowych, czy nawet gorzej: wilgotnych kapci. Ich słodycz była dość dziwna, nietypowa, karmelowo-miodowa. Mieniąca się jak złoto polewa lekko się lepiła, ale nie zostawała na palcach jak tłusta czekolada. W pewnym momencie zamarzył mi się wielki porcelanowy kubek świeżego i gorącego mleka, które ze smakiem produktu komponowałoby się idealnie.

Good Food, Rizo and Go Caramel (7)

Ponieważ na początku nie byłam przyzwyczajona do słodkiego smaku wafli (nawet popcornu karmelowego nigdy nie jadłam), sądziłam, że są co najwyżej dobre. Przy trzeciej sztuce uznałam jednak, że to całkiem niezły uzależniacz. Nie ma w nim żadnych posmaków i sztucznych słodzików, żadnych poniuchów i podejrzanych pierwiastków. Jest tylko czysta, miodowo-karmelowa słodycz, chrupiąca struktura i marzenie o kubku ciepłego mleczka. Cieszę się, że nie oddałam wafli komuś innemu, tylko zaryzykowałam i poświęciłam im wieczór. Zdecydowanie się opłaciło. Good Food, good job!

skalachi_6Ocena: 6 chi


Skład i wartości odżywcze:

Good Food, Rizo and Go Caramel (2)

45 myśli na temat “Good Food, Rizo & Go Caramel

  1. Mnie wręcz odrzuca od tych wszystkich wafli, a próbowałam chyba tylko raz w życiu – jakieś zwykłe ryżowe. To idealny przykład przekąski zupełnie nie dla mnie. Z karmelem? Niee… nie wiem, czy nie tym bardziej nie jest to coś dla mnie. Jeszcze z naszą różnicą gustów… xD

  2. Hahah, banan kolo samych mezczyzn i kanadyjski filizof Mr. Bieber rozwalily system XD I swoja frogs, ja tez nie jadlam nigdy popcornu toffee. Tych wafli bym nie sprobowala, bo nie lubie miodu, bardzo :/ ale mam ochote na takie wafle np. w czekoladzie :)

  3. Wafle ryżowe/kukurydziane to zawsze lepszy zamiennik od chipsów:) Ale i tak za nimi nie przepadam – te ryżowe są jak „styropian” :P

    1. Zgodzę się, że ryżowe to styropian. Dlatego przestałam je jeść. A czy wafle są lepszym zamiennikiem chipsów, hmm. I tak, i nie. Składnikowo i kalorycznie na pewno, ale smakowo – zależy dla kogo.

  4. o matko kocham! kocham chrupacze! Uwielbiam! Jem chociaż paczkę no może dwie na tydzień :) Przetestowałam każdą firmę , każdy no no-name… Ostatnio w Robercie dorwałam cieniutkie eko wafle kukurdziane, ale już ich nie ma xDD Szukam i wącham w każdym zakącie marketu. Uzależniłam się :) Wafle ryżowe moim zdaniem nie umywają się do kukurydzianych, szczególnie ekstra cienkich, ale też lubię je jeść :) Wszystkie smakowe, niesmakowe wyjadłam :D Jak jestem w podróży potrafię zjeść całe dwie paczki :) Rzadko jem je na raty, zwykle na solo i delektuje się samym jedzeniem :D Pisałam Ci o tym :) Te jadłam dawno temu. Nie zakochałam się w nich, ale mi smakowały :) Bardziej od czekoladowych. W biedronce też były trzy nietypowe smaki: https://mamakarolina.files.wordpress.com/2015/03/dsc06540.jpg barbecue i chutney mango… ale ich Ci nie polecam :)

    Ta recenzja to miód na me serce… Kochana planujesz recenzje jeszcze jakiś wafli, to może się dogadamy! Masz może te z kaszy jaglanej z pieprzem, albo te ekstra cienkie? :)

    1. Niee, ani nie planuję, ani nie posiadam żadnych innych. Jak będę miała, wyślę Ci prywatną wiadomość i się dogadamy co do daty publikacji ;*

      1. super, dziękuję :* :) Może powinnaś spróbować ekstra cienkich kukurydzianych z pieprzem… są dosyć… oryginalne. Albo się je kocha, albo nienawidzi :)

    1. Przyznam, że trochę obawiam sie tego czegoś o czym dopiero przeczytamy bo sama tym razem sie na tym zawiodłam. Produkt ten rok wcześniej smakował inaczej, ubolewam :/

        1. Obawiam się że gorzej być nie może. Zaczynam żałować, że wrzuciłam to do paczki dla Ciebie, ale mimo to bardzo jestem ciekawa Twojej opinii :P

  5. Próbowałam chyba kiedyś… Chrupacze uwielbiam, (najlepsze z GoodFood cienkie kukurydziane z kaszą jaglaną i pieprzem), ale te… nie no, ja po prostu nie lubię takich udziwnień jedzenia, które z założenia ma być zdrowszą alternatywą. :D
    Joga? :D Uhhh, ja bym nie wytrzymała melancholii jej. :D To znaczy, ja za bardzo pokręcona i ruchliwa jestem, by wytrzymać w jednej pozycji/miejscu. :D

    1. Ble, ja z kolei nie chciałabym zjeść z pieprzem. Z dynią, słonecznikiem, orzechami – takie są spoko. Jeśli chodzi o jogę, szukałam najmniej wysiłkowego wf-u, haha. Ale wiesz, bardzo mi się spodobało :)

      1. A wiesz, te pieprzowe są genialne. :D Najlepsiejsze. :D Ale ogólnie ja miłośniczką takich ostrych i pikantnych smaków jestem. :D

  6. Mam słabość do wafli ale tych idących w stronę soli. Te wszystkie z czekoladą, toffi czy innymi słodkimi smakami wcale mnie nie kuszą. A, tylko raz trafiłam na wytrawne wafle, które trafiły na moją listę „nigdy nie kupować” . Były, bodajże, ze spiruliną :P

  7. Przypomniałaś mi o tym jak bardzo kiedyś lubiłam wafle ryżowe! Zwłaszcza z dżemem lub takie o smaku paprykowym. Chyba muszę odnowić tą znajomość ;)

  8. Czuję, że mogłabym je polubić :) Ostatnio miałam lekką fazę na wafle naturalne z dodatkiem masła orzechowego, ale przy najbliższej okazji rozejrzę się w sklepie za tymi.

    Ja także wolę wafle kukurydziane i cienkie, ale to czy smakowe, czy naturalne, to już zależy od smaku – na pewno nie lubię mocno słonych :D

        1. Jako dziecko bardzo ich nie lubiłam. Po wielu latach spróbowałam i już były ok, ale łącznie w życiu nie zjadłam nawet jednej paczki.

  9. Co za przypadek, parę dni temu kupiłam je po raz pierwszy i w dwa wieczory zjadłam całą paczkę :P Choć wcześniej miałam co do nich wątpliwości, bo halo, wafle kukurydziane na słodko? Ale na szczęście bardzo mi smakowały, szczególnie w połączeniu z twarożkiem i miodem :)
    W ogóle w 100% podpisuję się pod twoim zdaniem co do wyboru wafli (kukurydziane, cienkie etc.).
    Wow, zdziw, tak w pełni się z tobą zgadzać :D

  10. Wafle ryżowe jadłam raptem kilka razy w życiu i to w ilości znikomej (po waflu :D), posmarowane grubą warstwą nutelli :D Wtedy były nawet dobre, jeśli chodzi o chrupacze to najwięcej do czynienia miałam z „deskami” (chlebem chrupkim).. Kukurydziane zainteresowały mnie po przeczytaniu kilku recenzji, te jednak brzmią jeszcze lepiej, słodkie, karmelowe :D

    1. Gdzieś Ty się uchowała, dziewczyno? Nigdy nie objadać się waflami? Z jakiej planety przybywasz, dziwna istoto? :P

  11. Skoro są wafle z mango, ciekawe czy kiedyś powstaną z innymi owocami… Mówię o nim nieprzypadkowo, bo je akurat pamiętam. Karmelowych już nie bardzo. Prawdopodobnie dlatego, że ich nie jadłem ;)

    Kupić, to kupię. Kwestia natrafienia na nich w sklepie. I nie kierowania się zasadą „skoro są, to wezmę jutro”, bo ta już kilkakrotnie mnie zgubiła.

    Smakowy popcorn jadłem, i mam nadzieję, że wafle będą od niego lepsze. A to, że krążki mogą smakować, GF już pokazało w Jumbo. Ale ile to można pisać o waflach… :P

    1. Znam tę zasadę, bo i mnie wielokrotnie zgubiła :/ Nawet mi się teraz przypomniały Chrupkie Princessy, których nie chciałam ze względu na duży rozmiar, a potem zniknęły. Htsfbsjfsfnajf.

        1. To nie pani w sklepie, to producent (albo ten ktoś, kto odpowiada na oficjalny fanpage FB Princessy).

  12. Ja fazę na wafle ryżowe miałam w 1-2 gimnazjum, bo jadłam je normalnie opakowaniami :D Te doskonale pamiętam, słodkie, lekkie i lepkie…bardzo mi smakowały, ale nie aż tak bardzo jak te z algami i dynią <3

  13. Pyszne są te wafelki:). Kupuję je co jakiś czas jak tylko spotkam w Żabce. Jadłam też drugą wersje z kakao,ale ta jest dużo lepsza.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.