Ponieważ grecka seria jogurtów 0% tłuszczu Piątnicy posiada sześć smaków, recenzję mogłam podzielić dokładnie na pół. W pierwszej części przeczytaliście o smaku truskawkowym, malinowym i jagodowym, dziś zaś zapoznacie się z wiśniowym, jabłkowo-gruszkowym i brzoskwiniowo-marakujowym.
Jogurt typu greckiego 0% tłuszczu z wiśniami
Pomijając malinową wersję greckiej Piątnicy, która w ogóle mogłaby nie istnieć, z całej serii najrzadziej sięgałam po wiśniową. Nie wynikało to żadnych uprzedzeń, ani też pogardzania soczystymi bordowymi owocami. Na surowo, tak prosto z drzewa, rzeczywiście ich nie lubię, ale w wersji deserowej, kiedy za sprawą cukru ich smak przestaje być wiśniowy, a staje się wisienkowy, zdecydowanie trafiają we me gusta. Szata graficzna jogurtu również jest ładna, kolorystyka jeszcze ładniejsza, kaloryczność cieszy biodra, a konsystencja pozwala się najeść. Faktu rzadkiego sięgania po ten wariant wytłumaczyć się po prostu nie da.
Zapach jogurtu to słodkie wiśnie, czyli typowa postać cierpkich i kwaśnych w rzeczywistości owoców, schlebiająca gębie przeciętnego konsumenta. Na górze mamy gęsty, naturalny i cierpki serek z Grecji, na dole zaś piękny rubinowy sos z masą tychże rubinów dorodnych, drylowanych, miękkich i słodziutkich wiśni (na szczęście nie ma żadnych flaków i nieboszczyków). Sosu starcza aż nadto, by zniwelować cierpkość jogurtu i sprawić, że produkt smakuje jak rozpuszczalna guma dla dzieci. Nie ma tu mowy o konsystencji zaprawy murarskiej, ani też przeciwnie: wody po ulewnym deszczu. Nie ma również strachu, że jogurt zasłodzi nas na śmierć, słodycz bowiem wynika z owocowego wsadu i sytuuje się na poziomie idealnym. Produktowi wystawiam 5 chi, tak jak truskawce, ale myślę, że jest odrobinę lepszy.
Ocena: 5 chi
Jogurt typu greckiego 0% tłuszczu z jabłkiem i gruszką
Dopóki nie spróbowałam jogurtu z jabłkiem i gruszką, moim ulubionym był wariant z brzoskwinią i marakują, a wcześniej jagodowy. Od utraty sadowego dziewictwa nie wyobrażam sobie jednak kupić kilku sztuk greckich Piątnic do domu, nie włączając w to przynajmniej jednego kubka z jabłkiem i gruszką.
Tym, co urzeka mnie w przedostatnim prezentowanym jogurcie, jest wsad owocowy: frużelinowa konfitura do naleśników albo konfitura rodem ze spiżarni babci. Kostki owoców – według składu po 4% jabłek i gruszek, ale według mnie to same gruszki – są wielkie, twarde i sprężyste, lekko rozrzedzają białą część deseru, pokrywając jej nieprzyjemną cierpkość, a także niosą spragnionym kubkom smakowym wyważoną, idealną wręcz słodycz. Jednak z racji liczby i rozmiaru owocowych kostek, dżemu jest nieco mniej, mniej więcej rozrzedza grecki jogurt i pozostawia go na granicy zaprawy murarskiej. Zapach, jaki niesie się z kubeczka, to czyste i przenikające wprost do serca jabłka, smak zaś czyste i wkradające się do każdej najmniejszej komórki ciała gruszki. Jest przyjemnie, słodziutko i wiosennie, mimo iż gruszki kojarzą się raczej z jesienią. Ten wariant greckiej Piątnicy ma moje serce.
Ocena: 6 chi ze wstążką
Jogurt typu greckiego 0% tłuszczu z brzoskwinią i marakują
Jak wspomniałam wyżej, zanim zakochałam się w wersji jabłkowo-gruszkowej omawianych dziś jogurtów, moje serce biło dla ostatniej: brzoskwiniowo-marakujowej. Zaryzykuję nawet stwierdzeniem, że ów duet to mój ulubiony smak wśród jogurtów i deserów. Kiedy najdzie mnie ochota na Danio, przynajmniej takie z klasycznej serii, sięgam po wanilię lub brzoskwinię właśnie. Idąc do Lidla po Fromage Frais, także wybieram brzoskwinię z marakują. Uzupełniając zapasy Jogobelli 0%, biorę kilka wiśniowych, kilka truskawkowych i kilka x2 brzoskwiniowo-marakujowych. Tak, to zdecydowanie dowodzi, że duet pomarańczowych w barwie owoców jest moim ulubionym.
Jasne barwy często sprawiają, że produkt mnie urzeka. Śmietankowe wafelki, rurki z kremem kokosowym lub waniliowym, Hity Creme Brulee, cappuccino. Nie inaczej jest w przypadku ostatniej Piątnicy, której owoce pływają w jasnym, delikatnie pozłacanym sosie. Nie wpływa on na kolor całości, po wymieszaniu prawie go nie widać. Gdyby z gęstej masy jogurtowej łebków nie wystawiały brzoskwinie i marakuje (niestety, marakuja występuje jedynie w postaci soku, na dodatek w zawrotnej ilości 0,2%), przystępując do jedzenia deseru wieczorem, nawet bym nie zauważyła, że ma jakikolwiek smak (i z góry się wściekła, że ktoś ze mnie zażartował i dał mi naturalną wersję). Moje wątpliwości rozwiałby dopiero zapach: brzoskwiniowy, słodki, przyjemny. Odpowiada mu smak, który w pełni realizuje założenia nazwy. Pomagają mu w tym owoce, których kawałki są dość twarde i sprawiają wrażenie wyjętych z puszki. Deser zdecydowanie mi smakuje i urzeka pierwiastkiem danonkowości. Choć zasługuje na drugie miejsce, tuż po jabłku i gruszce, z przyjemnością wystawię mu tę samą ocenę.
Ocena: 6 chi ze wstążką
Zgadzam sie, ze brzoskwinia i marakuja jest naprawde pyszna. Wisnie, srednio lubie, wiec odpadaja, a jablka-gruszki nie probowalam. Ale jezeli rzeczywoscie jest tak dobra jak brzoskwnia-marakuja, to na pewno kupie i mi posmakuje :)
Tak dobra, a nawet lepsza. Nigdy nie jadłam równie twardych owoców, co w wariancie gruszka-jabłko. Rewelacja!
Ja nawet nie wiedziałam, ze jest tyle smaków.
W poprzednim roku, wiosną jadłam jeden z tych jogurtów, bo o smaku wiśniowym, ale był koszmarny. Aż musiałam dodać do niego truskawek, żeby zjeść cały, co też zrobiłam. Natomiast truskawkowy był całkiem smaczny.
Jednak z recenzji zrezygnowałam.
Czemu wiśniowy wydał Ci tak straszny?
Z tej serii jogurtów próbowałam tylko jagodowego i nie skradł mojego serca tzn. nie był zły, ale nie lubię jogurtów 0%. Totalnie mi nie smakują XD
Dlatego wiśniowego bym nigdy nie spróbowała, gruszka z jabłkiem brzmi zachęcająco, a brzoskwinia z marakują mnie nie kręci heh :)
Ja też nie lubię produktów 0%. Mało jest takich, w których nie czuć pierwiastka light. Do Piątnicy jednak, jak wyjaśniłam, się przyzwyczaiłam.
Lubię jabłka, jabłkowe konfitury i wszystko co z nimi związane, ale jakoś nie pasują mi do wsadu w jogurcie (a gruszki to już w ogóle nie). Za to po przeczytaniu wpisu naszła mnie ochota na naleśniki z serkiem homogenizowanym i prażonymi jabłkami, takimi jak na szarlotkę :3
Tak tak, „ić i sobie zrób”, tylko skąd ja wezmę jabłuszka ;-;
Może gdybyś spróbowała, to byś zmieniła zdanie. Naaaapraaaawdę warto!
Kurde, właściwie chyba nigdy nie próbowałam połączenia jabłka i gruszki… Do jogurtu mi to już zupełnie jakoś nie pasuje, ale kiedyś sama będę musiała coś pokombinować, bo w sumie może być smaczne.
Ostatni… no, temu trzeba przyznać, że wygląda uroczo, ale na tyle, bym napisała komentarz, a nie kupiła i spróbowała. :P
Czemu nie pasuje? Spróbuj, to się przekonasz, że pasuje nawet bardzo :) Chociaż na co ja liczę… i tak nie spróbujesz :D
Wersja z jabłkiem i gruszką nie zrobiła na nas wielkiego wrażenia, a to dlatego, że mamy w swojej spiżarni pełno musów gruszkowych i te domowe wygrywają bezapelacyjnie :) A brzoskwini z marakują nie jadłyśmy, bo nie przepadamy za smakiem brzoskwiń w jogurtach :)
O nie, teraz mam przez Was ochotę na mus gruszkowy :/
Z jabłkiem i gruszką chyba nie jadłam (ale już wiem, że postaram się jutro kupić, jeśli tylko w Almie się pojawią – wczoraj jak byłam to była tam jogurtowa, w odniesieniu do wyrobów Piątnicy, nicość :/), z wiśniami mnie nie zachwycił, a ten marakujowo – brzoskwiniowy był całkiem ok, ale warstwę owocową jadłam oddzielnie :)
I ja uwielbiam kwaśne, niesłodzone niczym wiśnie – im kwaśniejsze tym bardziej, choć słodkie czereśnie lubię tak samo :)
Jak możesz lubić kwaśne wiśnie? A fuj :P Tak po prostu je jesz? Z krzaka? Za dostawę Piątnic do Almy będę trzymać kciuki.
Kwaśne wiśnie są the best :) O to właśnie chodzi – wiśnia musi być kwaśna :D
Olga pamiętam – wspominałaś mi o tym automacie, jednak ja uważam, ze nic tak dobrze nie wyrobi chleba jak ręce :) A to, ze domowy chleb jest najlepszy to wiadomo nie od dziś :D Czekolada moze się schować :P
No to wpadnę do Ciebie na chlebek :)
A teraz są piątnica greckie naturalne 4% tluszczu :)
Słyszałam, ale ani nie jadłam, ani nie widziałam.
Jak bym miała krzak (a raczej drzewo) to jadłabym je prosto z niego, ale że nie mam, to jem takie prosto z bazarku po wcześniejszym umyciu :) Uwielbiam tą kwaśność, choć częściej natrafiam na całkiem słodkie wiśnie :D
Chyba odpowiedziałam na Twój komentarz w złym miejscu, przepraszam :(
Nie ma słodkich wiśni, coś Ci się pomyliło. Albo to były czereśnie, albo owoce przysłane przez kosmitów z innej planety, w które – wraz z cukrem – została wstrzyknięta sonda i teraz Ci lata po brzuchu.
Nic się nie stało ;) Kliknęłaś „odpowiedz” pod komentarzem Ervishy zamiast nad. Trzeba się przyzwyczaić do nowego wyglądu komentarzy (choć możliwe, że nie na długo).
Wiśnie jadłam o różnym poziomie słodkości, więc nie wykluczone, że po brzuchu lata mi sonda, ale specjalnie mnie to nie przeraża :)
Ok, będę się przyzwyczajać :)
Ich konsystencja na Twoich zdjęciach wygląda naprawdę kusząco :)
Jest kusząca :D
nie będę się dzisiaj narażać, bo spokorniałam :D Ale napiszę… lubię nabiał! Lubię Piątnice! Ale… niektóre produkty nie są w moim guście :)
Próbowałaś już może hummus albo jaglaną? :)
Piątnica ma hummus I kasze? :0 A, ty pewnie pytasz o te Santowe, z Lidla?
Szpilka, słusznie :D Trzecia świeczka w dupę mogłaby już nie wejść.
Zuzo, myślę, że Szpilce chodziło o hummus Sante, który dodałam na Insta, i kaszę jaglaną, którą też dodałam na Insta dawno temu, ale pisałam, że jeszcze nie jadłam. I nie, nadal nie jadłam :P Hummus odpalę pewnie dopiero w lutym, bo mam jeszcze parę innych nowości, które chcę zjeść. Jaglankę… omg, nie wiem, za rok? :D
No, tak myslalam :),wiec spytalam :D
hahaha myślę, że ten trzeci kij faktycznie doprawiłby mi ukrwienie w odbycie xDD
Tak, tak o te mi chodziło :)
lubię takie jogurty. chyba się skuszę i spróbuję ;)
Polecam i życzę smacznego :)
No nie! Ani razu nie widziałam w sklepie tych trzech smaków! No aż jestem w szoku! :D Zawsze rzucają na półkę tylko te 3 z ostatniej recenzji, a może to dlatego, że ja dawno nie jadłam? Lub coś? Ten sam sklep, w którym kupowałam jedne z ulubionych serków wiejskich (mogłabym stworzyć ich ranking, no naprawdę…xd), kiedy przestałam, bo mi się przejadły na jakiś czas, a i miałam za zadanie ograniczyć wtedy lekko nabiał, no to okej, nie zaglądałam na tę półkę, potem znów wróciła mi na nie chęć, a już ich nie było i nie ma od niemal pół roku, chyba napędzałam im popyt na nie. XD Wracając do tematu, wydaje mi się, że ten jabłkowo-gruszkowy mógłby wskoczyć na podium za smak jagodowy. Muszę znaleźć! :D
O, to dziwne, że nigdy ich nie widziałaś. Są stare jak świat i nawet lepsze od jagodowego, bo mniej słodkie.
Te też jadłam, ale wypadły mi z głowy. Można by pomyśleć, że wiśnia będzie mi bardziej smakować niż malinowa, ale jednak nie, wolę malinową.
To wciąż zła odpowiedź.
Chociaż od jogurtów 0% stronię, to te są naprawdę całkiem niezłe.
Idealnie podsumowane, mam tak samo. Niewiele jest jogurtów – a nawet w ogóle produktów – z zawartością tłuszczu 0%, których smak/konsystencję toleruję.
Pamiętam, że gruszkę już kiedyś zachwalałaś. I jeśli nie wali szarlotką, a dżem jest – jak kostki – wyłącznie gruszkowy, spróbuję. Reszta mnie nie ciekawi. Oczywiście gdy niejedzona jeszcze wiśnia będzie leżeć (przypadkiem) tuż obok GiJ, to zapewne i ją kupię. Wtedy „nadprogramowa sztuka’ się nie liczy.
Zgodziłbym się co do jagody, zgodził. Aaaaale nie po serku wiejskim. On 0% odstawia na osiem kilometrów ;)
Nie bój żaby, ani trochę nie wali szarlotką :P Gdyby kazali mi go zjeść z zamkniętymi oczami, naprawdę nie zgadłabym, że są w środku jabłka.
Coraz bardziej mi robisz smaka na te wieśniaki. To celowa prowokacja? :D
Mmm! Wyglądają przepysznie! Muszę koniecznie na nie zapolować i spróbować. Najlepiej wszystkich sześciu smaków ;)
To potem napisz, jak wrażenia :)
Jak już wiele razy Ci pisałam i trułam dupę – kocha te jogurty :D Jak bym miała ustawiać wszystkie smaki w kolejności od najlepszego do najgorszego to byłoby to tak:
1.Naturalny
2.Jagoda
3.Gruszka-jabłko
4.Malina
5.Brzoskwinia-marakuja
6.Wiśnia
7.Truskawka
Tak bardzo inną mamy kolejność :P U mnie:
1. Gruszka-jabłko
2. Brzoskwinia-marakuja
3. Jagoda
4. Wiśnia
5. Truskawka
6. Nic
7. Malina
8. Nic
9. Nic
10. Naturalny
No weź, ten naturalny jest pycha :D Szczególnie wymieszany z PB albo miodem ;)
Z PB nie próbowałam, z miodem byłby na dwudziestym miejscu.