Kinder Chocolate, Kinder Surprise, Monte, Danonki, Jojo, Kolorki, Monster Munch, Bubbaloo, Chipicao… mogłabym tak wymieniać w nieskończoność. Co to za produkty? Oczywiście klasyka dzieciństwa, zwłaszcza osób urodzonych w odległym wieku XX. Recenzowanie ich sprawia, że człowiek najpierw nie wie, od czego zacząć, żeby niczego nie pominąć, a potem już płynie jak na fali. Słodkie wspomnienia przeplata z wrażeniami smakowymi, idealizowany obraz z rzeczywistym. Dziś właśnie chcę się tego zadania podjąć, za bohatera recenzji obierając deserki Monte, ale w nowej wersji Balance: bez barwników, bez żelatyny, bez glutenu, bez substancji konserwujących, bez lawiny tłuszczów – jak przeczytamy na opakowaniu – a także z obniżonymi wartościami spożywczymi i przyjazną dla bioder liczbą kalorii.
Kiedy ktoś powie: deser mleczny o smaku czekoladowo-orzechowym, większość z nas zapewne pomyśli: Monte. Ten początkowo niewielki rarytas sprzedawany w wielosztukach, dziś znajdziemy w kilku różnych wariantach i rozmiarach. Dla ludzi wiecznie nienażartych jest kubeczek 150-gramowy, dla trochę mniejszych żarłoków czteropak 100-gramówek, dla koneserów zaś sześciopak 55-gramówek. Cierpiąc jednocześnie na kaca i słodyczowy głów, możemy wybrać wersję pitną, 200-mililitrową. Chcąc przejść na dietę odchudzającą, ale nie potrafiąc oderwać się od ulubieńca z czasów dzieciństwa, sięgniemy po dziś prezentowaną alternatywę Balance, która na podobieństwo oryginału składa się z sześciu kubeczków po 55 g każdy. A jeśli żadne diety nam nie w głowie, bo jesteśmy spożywczymi hipsterami, śmiało możemy udać się do kasy całą serią Monte z kruchymi dodatkami lub sosami. Krótko mówiąc: jest w czym wybierać.
Monte Balance
Miałam wspominać i wracać myślami do dzieciństwa, ale przystępując do pisania recenzji, uświadomiłam sobie, że oryginalnego Monte nie jadłam już sto lat i zupełnie nie pamiętam, jak smakuje. No dobra, może nie zupełnie, mam bowiem jakieś mgliste pojęcie o jego słodyczy, czekoladowości i orzechowości, ale nie dosyć wyraźne, żeby orzec, czy Balance to pełnowartościowy odpowiednik, czy raczej marna namiastka. Sięgając po pierwszy kubeczek, liczyłam na to, że po spróbowaniu deseru pamięć wykona cyrkowe salto i spłynie na mnie błogie oświecenie w stylu: o boże, przecież to smak sprzed dwudziestu lat!
Pierwszą rzeczą, jaką odnotowałam po otworzeniu deserku, była jego konsystencja. Przede wszystkim zaskoczyła mnie gęstość, ale również swoista glutowatość. Nie był to dół Desselli, nie była też Valsoia ani Alpro. Raczej coś podobnego do lidlowego Flanu caramelo, ale bez pierwiastka obrzydliwości. Dalej poddałam próbie zapach, który był kakaowo-słodzikowy, na pewno nie taki, jaki majaczył mi gdzieś w tyle głowy. Orzech pojawił się jako poniuch, a może nie było go wcale – nie mogłam się zdecydować. Jedno było pewne: na tym etapie Monte Balance nie zachwyciło mnie ani trochę.
Nabrałam na łyżeczkę jasną masę glutowatego i gęstego budyniu, by odkryć, że wcale nie jest mleczna, raczej wyciszona, nijaka. Ani mdła, ani orzechowa, ani żadna. Czułam jedynie gęstość, jednolitą tłustość (w żadnym razie nie nazwałabym jej aksamitnością) oraz delikatną, wycofaną słodycz. Znajdująca się po nią warstwa czekoladowa była o wiele rzadsza, już nie glutowata, pełniła funkcję sosu dla gęstszej poprzedniczki. Miała przyjemny smak podobny do alprowego deseru Smooth Chocolate, ale pozbawiony pazura. Gdzieś tam w tle pojawiał się i znikał posmak orzecha laskowego.
Na sześć deserów pięć zjadłam z rozdzieleniem warstw, ostatni zaś zmieszałam. Choć zawsze sądziłam, że to barbarzyństwo, dla Monte Balance połączenie smaków okazało się zbawieniem. Wreszcie zaczął być jakiś, jakikolwiek. Nawet wtedy jednak nie przypominał klasycznego Monte z dzieciństwa. Czy za fiasko smakowe odpowiada fakt, że to wersja light, czy może dziecięcy deser Zotta przez lata uległ pogorszeniu? Nie znam odpowiedzi na to pytanie, choć koleżanka w rozmowie stwierdziła, że prawdziwa jest wersja druga. Na wszelki wypadek, by nie zabić miłych wspomnień, nie sięgnę już po żadne Monte. Aż żal przyznawać, że kupując recenzowany dziś produkt, szykowałam się do wystawienia unicorna.
Ocena: 4 chi
super! Kto był taki wspaniałomyślny? :) właśnie zastanawiałam się czym się ono różni od zwykłego!
czyli jednak dobrze, że dzieciakom dalej kupuję wersję starą, młodsza dzisiaj pochłonęła dwa, bo jak zje jeden i widzi, że już koniec, to zaczyna krzyczeć :)
już widziałam na insta! :) super, a fajny sklep, nie znałam go, i ile perełek dla mojego męża!!! ach zaraz mu coś na walentynki zamówię! :)
Pochwal się potem, co wybrałaś. Mi też wpadło w oko parę rzeczy :)
Jakbyś im dała Balance, to jeszcze skłonne byłyby pomyśleć, że przestałaś je kochać :P
haha no mozliwe :) ok zaraz ci pokażę (tu a nie na fejsie bo jeszcze mąz zobaczy ;p
Mężowi chcę wziąć:
https://www.geekup.pl/pl/p/Kubek-Gwiezdne-Wojny-Star-Wars-Yoda/3298
chciałam jeszcze bluzę, ale kupię mu raczej na urodziny a teraz myślę nad koszulką :)
Dzieciakom (wszak to też moje dwa serduszka)
https://www.geekup.pl/pl/p/Zestaw-sniadaniowy-Minionki-z-plastiku/3308
tylko jesczze muszę mu niepostrzeżenie zabrac brakującą kwote ;p wiesz.. codziennie po 5-10zł z portfela to nie zauważy ;p
Fajne rzeczy, a ceny jeszcze fajniejsze. Ogólnie fajna ta strona… :D
ale się cieszę, że jednak Ci się udało! Ufff… kamień z serca :) Dziękuję, że zawalczyłaś :* :)
Co do monte… moją opinię znasz i aż się zdziwiłam, że taka łaskawa byłaś… może dlatego, że ja porównałam sobie z klasykiem i dlatego takiego szoku zaznałam xDD
hahaha pamiętam naszą rozmowę na temat klasyków, szkoda tylko, że tyle się pogorszyło, albo gorzej… my się zestarzałyśmy :O
To nie ja zawalczyłam, bo niestety nie było niczego do wywalczenia, po prostu skończył się transfer. Zgłosił się do mnie ktoś, kto miał wolne fundusze i postanowił mi pomóc.
My się nie starzejemy. To rzeczy się pogarszają :D
mwahahaha, you make my day :* :)
Z blogiem juz wsyztsko OK? No sie zdziwilam, jakiies wyrusy, czy hakerzy?
A Monte lubie zwykle, a o Balance juz duzo slyszalam, ze bardzo slabe.Najlpesze oryginalne, ktore na szczescie smaku nie zmienilo ;)
Ani to, ani to. „Złodziejska firma hostingowa”, jak to mówi co druga osoba, której przestawiam warunki oferty. Ja się na tym nie znam, więc trudno mi wyrokować. Fakt jednak, że warunki najlepsze nie są. Na szczęście już jestem gdzie indziej.
Jako że Monte kojarzy mi się z deserkiem przeznaczonym stricte dla najmłodszych, smutno mi, że producenci skusili się na wersję light :P Mi osobiście żaden wariant nie smakuje, ale ja to ja, a nie rozumiem czemu dzieci miałyby myśleć o takich rzeczach jak zawartość tłuszczu w deserku mlecznym. Chcą dodać mniej cukru czy zastąpić go miodem – spoko, ale do cholery, dajcie sobie spokój ze słodzikami czy odtłuszczaniem. Nie uczmy maluchów błędnych nawyków od najmłodszych lat :P
Jak można nie lubić Monte? Idź… :P Co do lightowania produktów dziecięcych… hmm, takie czasy. Poza tym firmy doskonale wiedzą, że nie ma czegoś takiego jak „produkt dla dzieci”. Dorośli mogą, a nawet mają sięgać po niego równie często.
Osobiscie nie widze roznicy miedzy klasycznym, a tym właśnie Monte, a od dzieciństwa jadałam je od czasu do czasu i w moim przekonaniu smakuja praktycznie tak samo :)
Jeżeli masz rację, Monte musiało się pogorszyć, bo Balance jest dużym zawodem. Oczywiście w moim odczuciu, choć nie jestem w nim osamotniona.
Nie (znów) w tak odległej przeszłości. :) I tak nic na to nie poradzimy, ze czas tak szybko zasuwa.
Ja nie zrecenzuję, ale może Ty skorzystasz z tej informacji, że… w Żabce można dostać Monte z drażami. Tak właściwie to w Lewiatanie też je widziałam. Na pierwszym etapie Cię nie zachwyciło, ale dalej też nie spadło i jak widzę, nie było takie złe. Tak się zastanawiałam we wrześniu/październiku czy je kupić, ale zrezygnowałam, bo za 6 kubeczków podziękuję.
Z drażami nie kupię na bank. Nienawidzę łączenia jogurtów/deserków z takimi twardymi dodatkami, zupełnie mi to nie pasuje. Ale dzięki :)
A zrobisz porównanie do zwykłego, czy coś takiego?
Mi Monte nie kupowano, ale specjalnie też o to nie prosiłam. Kubek mleka – to było zawsze to, nie jakieś tam jogurto-deserki.
Opis tego zupełnie mi nie podchodzi, zwłaszcza że jakiś czas temu nawet Desselle mi już tak nie smakowały.
Nie, nie zrobię. Nie planuję kupować zwykłych Monte, wolę się „truć” innymi rzeczami ;) O Desselli nie gadaj źle, bo Cię przegonię kijem!
Jak na moje oko nie wygląda apetycznie – z dzieciństwa pamiętam smak tradycyjnego monte i to miłe wspomnienie… niech już tak zostanie ;)
Słuszna decyzja. Też tak powinnam była zrobić, ale wiadomo… ciekawskość ;)
Często o tym słyszę, ale nigdy nie jadłam, więc powiedzieć nic nie mogę. Wreszcie udało mi się wejść na Twój blog chyba jakieś problemy były
Były, były.
Niby już od jakiegoś czasu szykujemy się na ich zakup ale za każdym razem ilość kubeczków nas zniechęca ;( Na sztuki by nam się marzyły :)
Już lepiej zainwestować w Alpro Devilishly Dark Chocolate, na które pewnie nadal polujecie.
Monte to koszmar dzieciństwa. Tłumaczę: 2 starszych nienażartych braci + czteropak Monte + mała ilość substancji w kubeczku = walka o zdobycie choć jednego Monte zanim szarańcza dokona zniszczenia. Dzisiaj się dziwią, że chowam wszystkie swoje słodycze :D Wolę aby Monte pozostał miłym wspomnieniem, nie zepsutym przez różne, nowe warianty. Raz się skusiłam, raz się rozczarowałam, więc nigdy więcej.
Dobrze, że w dzieciństwie byłam jedynaczką… Jednocześnie szkoda, że wiem, o czym mówisz, bo w okresie dorastania miałam MAMĘ :P
Mam takie same wrażenia jak Ty. Na tle pierwowzoru jest nijaki, a ta glutowatość mi przypomina jakiś niezidentyfikowany sojowy deser… Mimo wszystko jak dla mnie był smaczny, montowe smaki można w nim odnaleźć, ale to nie jest deser z dzieciństwa, który swoją drogą był znaczącym składnikiem mojego wyżywienia ;)
I też uważam mieszanie warstw za barbarzyństwo ;)
P.S Cieszę się, że jednak pojawiła się notka. Jak rano jedząc śniadanie jej nie zastałam, to zaczęłam się martwić ;)
Desery sojowe potrafią być dobre. Mi to przypominało raczej jogurty Bakomy, fuj :P
P.S. Teraz już wszystko będzie na swoim miejscu, przetransportowałam się na inny serwer.
Znowu jakieś pseudo zdrowy wynalazek :P Nigdy nie rozumiałam fenomenu Monte.
Ze wskazaniem na pseudo :)
Cóż za ulga, że blog jednak działa : )
Klasyczne Monte jest pyszne, ale kaloryczność mnie trochę do niego zniechęca, dlatego na tę wersję bardzo liczyłam. Już dawno bym kupiła gdyby nie ten 6-pak.
Podeszłam do niego z tą samą nadzieją. Zwykłe zbyt kaloryczne, Balance zbyt kijowe w smaku… dupka :)
Jej, już tak dawno nie jadłam monte! Szkoda, że to już nie to samo co kiedyś :(
Zgadzam się.
Z naszej wymiany zdań spodziewałem się dużo gorszej oceny końcowej. 8, maksymalnie 12 łapek. Ostatnią tłustą wersja jaką jadłem była ta z karmelem. I powiem Ci, że smak dzieciństwa jakoś wyparował. Nie mówię o samym smaku (innym, ale nawiązującym) a o czymś takim hmmm emocjonalnym.
Balanca spróbowałem całkiem niedawno i również szykowałem dla niego czerwony dywan. Musiałem zwinąć. Poczeka inną kroczącą gwiazdę.
Właśnie, bo czynnik emocjonalny też odgrywa duuuużą rolę. Trudno powiedzieć, jak bym zareagowała na zwykłe Monte teraz, kiedy już jestem rozżalona wersją Balance i zniechęcona.
Będzie na blogu?
No patrz, a ja zawsze mieszam Monte, bo ta czekoladowa warstwa samodzielnie jest dla mnie niezbyt smaczna :P Ogólnie nie kusi, bo jak już kupuję Monte to tylko tą edycję z dodatkami.
Z dodatkami kupiłabym na samym końcu.
Faktycznie czuć jakiś dziwny posmak po konsumpcji białej warstwy. Ma ona tez jakąś dziwną niejednolita strukturę (jakby proszek?!). Strasznie dawno nie komentowalam Twoich wpisów, ale codziennie czytam ;)Tylko, że najczęściejw przerwie w pracy, a tam nie jestem zalogowany i nie mam jak czegoś napisać, a dzisiaj w domku chora … :(
Nie choruj, nie warto. Ciepły koc, termoforek, herbata i… moc :P
Desery Monte z dodatkami firmy Zott, to pyszne połączenie puszystego mlecznego kremu z czekoladą, orzechami laskowymi i ciekawymi dodatkami, które są dostępne w aż ośmiu różnych wariantach. Idealne jako drugie śniadanie lub przekąska w ciągu dnia, zarówno dla dzieci jak i dla dorosłych. Desery Monte z dodatkami gorąco polecam każdemu, kto nie miał jeszcze przyjemności ich spróbować, ponieważ są naprawdę dobre. edyta215[Edit autorki: na tym blogu nie bawimy się w streetcomy]
Odkąd pamiętam zawsze przepadałam za Monte :) Kiedy pojawiła się okazja aby je przetestować dzięki udziale w projekcie TRND, ani chwili się nie zastanawiałam i wypełniłam zgłoszenie. Ku mojemu zaskoczeniu zostałam wybrana :D. Dowiedziałam się, że Monte jest teraz dostępne aż w 8 wariantach :). Czym prędzej ruszyłam do sklepu :) Troszkę mi to zajęło- bo aby uzyskać wszystkie warianty musiałam odwiedzić 3 sklepy (no ale je w końcu zdobyłam) :D. Na początku myślałam ,że jest to „zwykły” kremowy jogurt + dodatki….kiedy pierwszy raz spróbowałam zostałam mile zaskoczona, że jest to moje ulubione „klasyczne Monte” połączone z różnymi dodatkami. Według mnie jest to pyszna przekąska i każdy z Nas powinien ją spróbować bo na pewno znajdzie coś dla siebie :D Moim ulubionym jest Monte Cherry…mniammm! Polecam wszystkim, którzy preferują mleczne desery :D Mogę Wam również zagwarantować, że Wasze dzieciaczki będą je tak wcinać aż im się uszy będą trzęść. :D Kto jeszcze nie spróbował to niech leci do sklepu :) Pozdrawiam
Dzieciaczki ucieszą się zwłaszcza składem ;)
Monte z dodatkami firmy Zott to pyszny deser w 8 wariantach do wyboru, dzięki czemu każdy łasuch znajdzie swój idealny zestaw.Dodatki świetnie komponują się z mleczno-czekoldowo-orzechowym smakiem. Moim faworytem był bezsprzecznie smak Cherry,
mężowi smakowały Cappuciono Balls, zaś pociechy były zachwycone wszystkimi dodatkami oprócz właśnie Cappucino Balls.
Właśnie dzięki dodatkom deser ten za każdym razem smakuje inaczej i możemy po raz kolejny rozkoszować się nim od nowa.
Piękna notka pochwalna. Poproszę % od zysków od trand/streetcomu :)
pychotka, mniej słodki od zwykłego Monte, pozycja godna polecenia :)
Według mnie niegodna, ale każdy ma inny gust :)
Według mnie nowy Monte Balance jest godny polecenia. Jako jeden z nielicznych deserków nie zawiera żelatyny, barwników, glutenu, ani konserwantów, dzięki czemu można go śmiało podać młodszym dzieciom. Świetnie sprawdzi się także w zbilansowanej diecie osób dbających o zdrowy styl życia. Polecam;) #montebalanced
Według mnie jesteś z trnd.
monte balance jest świetne, fajny skład i do tego nie ma glutenu. Mogą go spożywać osoby nawet na diecie. Polecam
Osoby na diecie dziękują i pozdrawiają trnd.
Ja nie mam wielkiego porównania z klasycznym Monte, więc nie jestem tak krytyczna do biednego małego Monte Balance ;) Dawno ograniczyłam cukier więc nie jest to też dla mnie mało słodki deser. Mam jednak zastrzeżenia co do kilku składników, ale już sama konsystencja mnie nie przerażą (choć nienawidzę budyniu). Mi, mężowi i córeczce smakuje i myślę, że od czasu do czasu zagości w naszej lodówce. :) Pomijając ten mały minusik za skład, to jest to jak dla mnie dość fajny deserek :)
Widzisz i wady, i zalety – bardzo fajnie. Jeśli u Was w domu się sprawdza, życzę smacznego :)
Ja mam okazje testowac Monte Balance dzieki TRND, musze sie przyznac ze wczesniej nie mialam okazji probowac tego deseru, ale gdy zakupilam i sprobowalam nie zawiodlam sie, pyszna przekaska,ktorej nie mozna sie oprzec, polaczenie mlecznego kremu, czekolady i orzechow to niebo w buzi,a co najwazniejsze bez barwnikow, zelatyny,konserwantow i glutenu, o zmniejszonej zawartosci cukru i tluszczu, dzieci bardzo zadowolone, dorosli rowniez,same pochlebne opinie, takze polecam :)
Nie same pochlebne i zdecydowanie można się oprzeć, ale dzięki za opinię :)
Ja uważam że Monte Balance to dobra propozycja. Może Klasyczne Monte jest nieco lepsze ale tutaj ograniczam tłuszcze i cukry więc uważam że warto spróbować i się przekonać. Jadłam ja i moje dzieciaki i im smakują więc wolę im kupić Monte Balance niż klasyczne.
Zapraszam również do opiniowania:
http://testujemytestujemypl.blogspot.com/2016/06/monte-balance-relacja-y-testu-polecam.html
Blog do samych testów rzeczy otrzymanych z trnd? Mało wiarygodne :)
Jak patrzę na zdjęcia Monte mam ochotę iść po nie do sklepu :) Ja lubię Balance choćby dlatego że ma mniej kalorii i polecam spróbować. Opinie są różne, tak jak na tym blogu… ale mi smakuje.
Good for U, smacznego! :)
Smaczne zdrowe i do tego mało kaloryczne, super deser szczególnie dla dzieci. Zachowany wspaniały smak a skład bardzo sie polepszył. Polecam
Dlaczego szczególnie dla dzieci? Bo takie slogany lub trnd? A smak zupełnie inny :)
Monte Balance to przekąska dla tych którzy dbają o swoje ciało, rzeczywiście różni się trochę smakiem od oryginału, ale nie dla wszystkich jest to wyczuwalna różnica. Korzyści są natomiast takie, że jest w nim mniej tłuszczu i cukru.
Zasadniczo się zgadzam :)
Monte Balance to coś co chyba każdy powinien spróbować. Też testuję i jestem zachwycony smakiem. Jest tak samo pyszne jak zwykłe monte, ale ma mniej tłuszczu i to jest fajne.
A z jakiej racji każdy powinien tego deseru spróbować? Podobnym stwierdzeniem można objąć wszystko, od marchwi po ziemię do kwiatków, bo czemu nie? NIE dla sloganów i nic niewnoszących zdań!
Moje dzieci uwielbiają Monte Balance i powiedziałabym ze wcale nie widzą różnicy między zwykłym Monte. Przynajmniej ja wiem że jedząc Balance zjadają mniej cukru, tłuszczu i nie jedzą sztucznych barwników, konserwantów. Ja natomiast jestem na diecie i wiem że mogę w chwili słabości sięgnąć po taką przekąskę bez wyrzutów sumienia. Fajny, smaczny deser dla dzieci jak również dla dorosłych.
Dzieci na ogół nie czują różnicy, byle było słodkie ;)
Monte balance ma świetny skład i obniżoną ilość kalorii. Jest pyszny i jednocześnie zdrowy. Coś wspaniałego, polecam wszystkim
Coś wspaniałego, rewelacja, czysta poezja i krzyk różowopiórych flamingów na środku złotego pola! Ludzie, kupujcie Monte Balance!
Rzeczywiście Monte Balance troszkę różni się od zwykłego Monte, ale gdyby się nie różniło to po co niby Monte miałoby wprowadzać nowy produkt na rynek. Wydaje mi się, że te różnice nie są aż tak widoczne, ale za to różnica w składzie MB jest znaczna. Jak dla mnie są o wiele zdrowsze niż zwykłe Monte, a nadal smakują:) stawiając na zdrowy deser mleczny postawiłabym na Monte Balance:)
Jeszcze lepiej by było, gdyby udało się zachować smak oryginału ;)
Monte Balance nieźle smakuje, le ze składu wyrzuciłabym mączkę chleba świętojańskiego, gumę guar i karagen. Deser mógłby mieć też bardziej orzechowy smak. Konsystencja produktu jak najbardziej mi odpowiada. Deser najlepiej smakuje, kiedy wymieszamy ze sobą dwie warstwy. Generalnie produkt godny polecenia dla osób dbających o to co jedzą.
Też wolę mieszać. Bez mieszania jest taki sobie (z mieszaniem niewiele lepszy ;)).
A ja jestem mile zaskoczony, właśnie tego od Monte oczekiwałem. W mojej lodówce Blance się zadomowiło i potwierdzam, że konsystencja nie jest zachęcająca ale po wymieszaniu – jak dla mnie- bardzo smaczne. :)
Smacznego i dużo zdrowia! :P
Nie udało się zachować smaku klasycznego Monte, ale weźmy pod uwagę, że składy zasadniczo się różnią, na korzyść Balance. Polecam spróbować niezdecydowanym.
Ubolewam, że się nie udało, ale fakt – skład mocno zmieniony.
MNIE NOWE MONTE ZACHWYCIŁO …
Miałam okazję ostatnio wypróbować nowe Monte Balance. Trochę inaczej smakuję niż oryginalne ale jest nie mniej pyszne :)Ma zdecydowanie mniej kalorii, aż o 30% !!! :) Zawartość tłuszczu jest niższa o 50% tak jak i cukru ,za to białka jest o 36% więcej niż w tradycyjnym Monte :)
To zdrowa i smakowita przekąska nie tylko dla dziecka :)
Ja osobiście za tradycyjnym Monte nie przepadam ale Nowe Monte bardzo przypadło mi do gustu :) Naprawdę polecam !!!
#montebalans #deser #mlecznaprzekaska #pyszne #bialko #wapn #mniejkalorii #dladziecka #montebalanced
#opinieztrndtakieszczere