Gryczanki to nowoczesne, zdrowe i nietypowe ciasteczka na bazie kaszy gryczanej i bakalii, w tym daktyli, rodzynek oraz słonecznika. Firma Raw and Happy oferuje je w trzech wariantach smakowych: czekoladowym, miodowym, owoce leśne. Wszystkie ważą po 40 g i są zapakowane w grube, trudno rozrywalne – a zarazem trudne do sforsowania przez robaki, mszaki i paprotniki – ozdobione przepiękną szatą graficzną folie. Ciasteczka są nie tylko wegańskie, ale również ekologiczne, produkowane w technologii raw, czyli w temperaturze nieprzekraczającej 46 stopni, oraz robione ręcznie. Ponieważ na blogu do tej pory pojawiły się pierwsze dwa warianty: czekoladowy i miodowy, dziś przeczytacie o ostatnim, najbardziej ryzykowanym, bo z owocami leśnymi, a więc pesteczkowym i właziwzębowym.
Gryczanki owoce leśne
Nie potrafię wyjść poza własną strefę skojarzeń i orzec, czy opakowanie jest ładne. Szata graficzna owszem, bo za każdym razem, gdy sięgałam po Gryczanki, urzekała mnie, ale kolor… Niby lubię odcienie różu, wszak to barwa sierści unicorna, ale w połączeniu z ciastkami róż kojarzy mi się jednoznacznie malinowo. Kto zaś czytuje bloga, wie, że owoce te są moimi śmiertelnymi wrogami. Skojarzenia nie wróżyły więc dobrze dla biednych, bogu ducha winnych Gryczanek, a ja nie mogłam nic na to poradzić. Na domiar złego zostawiłam je na sam koniec, z góry zakładając, że będą słabsze od poprzedniczek.
Zapach prezentowanych dziś ciasteczek przywiódł mi na myśl pierwsze próbowane, czyli czekoladowe. Wyczułam w nich przede wszystkim rodzynki, w tle zaś czaiła się delikatna nuta daktyli i wigilijnej kutii. Wysypane z opakowania, Gryczanki zadawały się posiadać ciemny, głęboko brązowy kolor, jednak po wzięciu ich w palce pod światłem odkrywały prawdziwą, bordową naturę. Między sporymi i znów zaskakująco jasnymi ziarnami kaszy gryczanej znajdowały się maleńkie kuleczki kaszy jaglanej, całe ziarna słonecznika oraz siemię lniane. Wszystko spajały rodzynki i daktyle.
Bałam się tych owoców leśnych, ale po wczytaniu się w skład odetchnęłam z ulgą, bo firma Raw and Happy wybrała same takie, które lubię: aronię, czarne jeżyny, żurawinę. Zresztą nawet gdybym nie postanowiła oddać się krótkiej lekturze, owoców i tak bym nie wyczuła. W smaku bowiem znowu przeważała kasza – jaglana wprowadzała delikatną gorycz – i słonecznik. Ziarna idealnie chrupały, przez co ciasteczka były lekkie i delikatne, przywodziły na myśl kostki upieczonej kutii. Słodycz była delikatna i nieoczywista. Chciałoby się napisać, że dla miłośników Milek i pospolitych słodyczy zbyt niska, ale to nieprawda. Skoro mi odpowiadała, a do Gryczanek nie dodałabym ani kryształka cukru, to innym również powinna pasować.
Gryczanki w wariancie owoce leśne to dla mnie ogromne zaskoczenie. Spodziewałam się jeżyn i malin wchodzących w zęby, a dostałam lekko gorzkawe, idealnie słodkie i zdrowe w smaku ciasteczka, które raczej posądziłabym o związek z kutią niż jakimikolwiek owocami. Dużą rolę odgrywa w nich słonecznik, nadając swojej charakterystycznej słonecznikowości, ale również kasza gryczana, której smak poczułam po raz pierwszy (odniosłam wrażenie, że w poprzednich Gryczankach kasza wpływała jedynie na wizualność). Poza bakaliową nutą, która występuje w we wszystkich trzech wersjach, tu znajduje się jednak coś dodatkowego. Może to owoce, których niby nie czuć, ale przecież są, a może coś innego. Nie wiem i wcale wiedzieć nie muszę, póki ciastka smakują tak dobrze. Nie tylko są lepsze od czekoladowych, od których oczekiwałam najwięcej, ale również od miodowych (cynamonowych), które porwały moje serce. Ponieważ nie ma w nich ostrych przypraw ani trudnych akcentów, polecam je absolutnie wszystkim.
Ocena: 5 chi ze wstążką
Fajnie, że ze zdrowych składników powstają takie cuda :D Aronia, jeżyny i żurawina w takiej formie na pewno smakowały świetnie :)
Zgadza się, smakowały :)
Jejku, trraz narobilas mi na nie ochoty! Dla mnie owoce lesne to jeden z najlpeszych smakow…wszystkiego xd. A jeszcze jak piszesz, ze to w sumie ma bardziej smak kutiowy, to jeszcze bardziej mnie zacheca! :) do rehi zdrowe, czyli mozna jesc czesciej(mam na mysli codziennie, hihi) ;D
To wio do sklepu! :D
Chciałabym wyobrazić sobie ich smak, ale nigdy w życiu nie jadłam kutii, ba, nigdy jej nawet nie widziałam :”) Opakowanie mi się nie podoba, za to same gryczanki wyglądają smakowicie :)
A co masz na Wigilii? Makiełki?
Oho, znów te gryczanki kuszą. :D Mnie zdecydowanie też bardziej zachęca do ich spróbowania to porównanie do kutii, uwielbiam!
Smacznego na przyszłość :)
Podoba mi się i do tego jeszcze zdrowe, a te owoce leśne mnie zaciekawiły . Nie jadam takich słodkości,ale chętnie bym spróbowała
Czemu takich nie jadasz?
Nie wiem jakoś połączenie takie mnie nie przekonuje. Może trzeba się przekonać
Smakowały mi mniej o czekoladowych ale bardziej niż cynamonowe ;)
To mamy lekko odmienną hierarchię :P
No i masz nie wiem czy komć się dodał
Są oba ;)
aj… zazdroszczę Ci, pomimo, że włazizębowy :D Aj pokochałabym się z tymi słodkościami :) Owoce leśne tak smakowały, kto by pomyślał… głównie kojarzą mi się z herbatą, którą faszeruje mnie współlokatorka :)
Ej, ale tu nie było nic właziwzębowego!
Ponieważ na blogu do tej pory pojawiły się pierwsze dwa warianty: czekoladowy i miodowy, dziś przeczytacie o ostatnim, najbardziej ryzykowanym, bo z owocami leśnymi, a więc pesteczkowym i właziwzębowym.
??? oświecisz mnie w takim razie? :)
Pewnie. Skoro już walimy cytatami (:P):
1. Bałam się tych owoców leśnych, ale po wczytaniu się w skład odetchnęłam z ulgą, bo firma Raw and Happy wybrała same takie, które lubię: aronię, czarne jeżyny, żurawinę. Zresztą nawet gdybym nie postanowiła oddać się krótkiej lekturze, owoców i tak bym nie wyczuła.
2. Gryczanki w wariancie owoce leśne to dla mnie ogromne zaskoczenie. Spodziewałam się jeżyn i malin wchodzących w zęby, a dostałam lekko gorzkawe, idealnie słodkie i zdrowe w smaku ciasteczka, które raczej posądziłabym o związek z kutią niż jakimikolwiek owocami.
Zwracam honor! Po pierwszym cytacie chciałam się jeszcze spierać, że nie powiedziałaś jak chłopu na granicy, że włażą w zęby. Ale drugi rozwiał moje całkowite wątpliwości. Ech Agnieszka, czytaj ze zrozumieniem zakuty łbie :) Wybacz :* :)
Cieszę się ze zwrotu, bo bez honoru było mi jakoś tak łyso.
nie martw się, zawsze zostaje duma :D
Wszystkie Gryczanki by mi pewnie smakowały, żadne nie są opcją Osi Zła, więc chętnie bym przygarnęła opakowanie, jedna, lub dwa (tuziny). Znaczy przygarnęłabym gdyby moją skąpa stroną przestała się drzeć za każdym razem jak chce kupić droższe ciastka.
Już się skusiłaś na drogie czekolady, teraz czas na drogie ciacha :)
Angelika właśnie w tych najbardziej się zakochała :D Kwaskowatość owoców fajnie wgrał się z posmakiem słonecznika i kaszy gryczanej :D
Pogratuluj (sobie? jej? nie wiem, kto akurat będzie siedział przed monitorem :P) dobrego gustu.
Niby brzmi ciekawie, ale… jakoś nie wiem, takie słodycze ostatnio w ogóle mnie nie kręcą.
To tak jak mnie biała czekolada. Jakiś wstręt mnie ostatnio wziął na nią.
Ale bym sobie zjadła takie ciasteczka!
Ja też ;)
Opakowanie zrobili grube, bo są tacy klienci, którzy wszystko macają. Bierze i maca. Maca. MACA. To się nie podoba, tamto ma zakrzywiony rożek. Chore. Potem normalny człowiek chcąc coś wziąć, musi przedostać się przez rozpieprzone rzędy starannie ułożonych mrożonek/ czekolad /jogurtów. A tu, ci wszyscy strzelesefotke będą skarceni po łapach. Dobrze im tak! Przynajmniej nie dostanę pogniecionych przez paluchy ciastek!
Aronię bardo miło wspominam. Miałem taki okres, gdzieś pewnie z pół roku, gdy piłem jej więcej niż… Coli. Zmrożona idealnie gasiła pragnienie. I był to okres w którym za jagodami nie przepadałem. Paradoks. Czasem miewam chęć na taki sok, ale nie widuję go w pobliskim sklepie. Czy wyczułbym je w ciastku? Wątpię. Ale fajnie wiedzieć, że są.
Miodowo-cynamonowo i dla mnie wyglądały najlepiej. Drugie miejsce zajmują natomiast te. Czekoladowe – o dziwo – nie musi być najlepsze.
Haha, sam rozwala, a się czepia :D Mnie denerwuje, jak ludzie macają sałaty i inne „nieobieralne” warzywa i owoce. Albo bułki i chleby, to już wyjątkowo paskudne, bo sałatę przynajmniej da się umyć…
Sok z aronii… Pewnie i piłam, ale nie pamiętam. Mój absolutnie ulubiony smak soku to CZARNA PORZECZKA! <3
Ten smak męczy mnie chyba najbardziej, bo zawsze stawiam na owocowe warianty jako nr 1! Mam nadzieję, że los się do mnie uśmiechnie i w końcu je gdzieś dorwę! Marzy mi się z nimi taka cieplutka owsianka i roztapiające dookoła kosteczki gorzkiej czekolady, o mniaaaam…
O nie, w owsiance to byłoby dla mnie marnotrawstwo :P
taaaaaak zgadzam się Olguś w 100% najlepsze! przyprawy za ostre, a czekoladowe dla mnie za mało słodkie :) więc naprawdę były mało słodkie!
PS mój mały potworek zobaczył zdjęcie gryczanek i krzyczy:
mamaaaaa ciuciu! :)
Bo jej te gryczanki też smakowały ;p widac pamięta mądrala :)
Ciuciu, jak słodko :) Ucałuj potworzastą ode mnie!
ona na wszystko słodkie mówi ciuciu, a jak widzia na zdjęciu Rubi to woła łał, łał! :) Ona całuśna nie jest, ale wycałowałam, przez co dostałam w twarz ;p
Z pięści? Przemoc domowa :D
Mniami, podoba mi się skład. A mają gluten?
Nie zawierają glutenu, ale jeśli masz ochotę, to Ci producenci trochę dorzucą :P