Jednym z najnowszych, tegorocznych nabytków w mojej zdrowej skrzynce są dopiero co wypuszczone na rynek jednosmakowe, owocowe batony firmy Zmiany Zmiany. Urwisy zostały zaprojektowane z myślą o dzieciach, posiadają tekturowe opakowania z przepiękną szatą graficzną, występują w dwóch wariantach smakowych: bananowym i jabłkowym, są mniej skomplikowane pod względem składników i przystępniejsze rozmiarowo dla małych ludzi. Jak tylko zobaczyłam je w sieci – na instagramowym profilu firmy – zaświeciły mi się oczy. Nie tylko zrozumiałam, że muszę je mieć, ale zapragnęłam dostać je w swoje łapki jak najszybciej. Gdy tak się stało, wciągnęłam oba smaki na listę terminów ważności, a potem… potem musiałam zejść na ziemię i przerwać snucie marzeń o recenzowaniu nowości, jako że na blogu nie pojawiły się jeszcze wszystkie smaki batonów raw z podstawowej serii, choć już dawno zniknęły w czeluściach mojego żołądka. Musicie mi więc wybaczyć, że to jeszcze nie ten dzień, w którym poznacie Urwisy. Póki co wystrzałowa Petarda, po niej Lewy Sierpowy, a banany i jabłuszka na deser.
Petarda
W zasadzie to prezentowany dziś wariant powinnam zostawić na koniec, jako że podstawowa seria obejmuje tylko trzy batony: czekoladowy Kosmos, kokosową Alohę i podejrzanego o napad na bank z jagodami goji Lewego Sierpowego. Jednak to ze względu na owe mordercze suszone owoce zdecydowałam się przeciągać degustację ostatniego z bohaterów niemalże w nieskończoność. Niech świadectwem mojego strachu przed powtórką z wieczoru poświęconego produktowi SuroVital będzie fakt, iż wolałam wgryźć się w blok malin niż znów poczuć tę wstrętną gorycz. Ponadto po Petardę sięgnęłam z głęboką nadzieją, że skradnie moje serce, tak jak skradły je malinowe Fig Bary (z glutenem i bez) czy grecka Piątnica z owsianką.
Rozerwawszy kolorowe, prawdziwie wystrzałowe, a zarazem jedyne plastikowe w kolekcji batonów Zmiany Zmiany opakowanie, zobaczyłam duży, zupełnie czarny – ciemniejszy niż Kosmos! – blok sprasowanych owoców i bakalii (z widocznymi gołym okiem: słonecznikiem, strzępami czerwonych owoców, a także pesteczkami malin i nieobecnych w składzie fig). Byłam szczerze zdziwiona, bo spodziewałam się batona o brawie ciemnego karmelu, jak w przypadku Alohy, ewentualnie zabarwionego na różowo za sprawą malin. Poza nielubianymi owocami w składzie odnalazłam także uwielbianą w dzieciństwie morwę, nieznane mi jeszcze nasiona chia oraz spirulinę, która mogła być rośliną, ale równie dobrze kosmicznym organizmem żywym, przybywającym na Ziemię, by unicestwić ludzkość (ach ta fantazja). Od podejrzliwości uwolnił mnie dopiero zapach Petardy, który był połączeniem ukochanych suszonych daktyli i kromki mokrego pełnoziarnistego chleba, wzbogaconego o słonecznik.
Kiedy kroiłam Petardę do zdjęć, oderwało się od niej kilka małych, ciemnych i chrupiących robaczków, które najprawdopodobniej były nasionami chia. Nabrałam je na palec i schrupałam, nie odnotowując żadnego smaku. Podobała mi się za to konsystencja i efekt dźwiękowy, jaki towarzyszył ich pękaniu. Sam baton znów wydawał się niemiłosiernie twardy i niejadalny, ale zębom ulegał szybko, dając się poznać jako treściwy i doskonały na większy głód. Niestety, to koniec dobrych rzeczy, jakie mogę o nim powiedzieć. W smaku Petardy przeważała kwaśność malin i dziwna, nieprzyjemna gorycz całości (nie wiem, z czego wynikała). Do tego nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że bakalie zostały sklejone majonezem.
Po dwóch udanych degustacjach batonów firmy Zmiany Zmiany nadszedł smutny wieczór obcowania z Petardą – przekąską bardziej wytrawną niż słodką, intensywną smakowo, przytłaczającą. Podczas gdy Kosmos to półsłodkie czerwone wino, dzisiejsza bohaterka odpowiada winie extra wytrawnemu, przystępnemu jedynie dla wieloletniego konesera. Jej konsystencja jest bezbłędna, a nasiona chia rewelacyjnie chrupią, ale smak to połączenie kwaśnej maliny, przedziwnej i odbierającej mowę goryczy oraz majonezu. Na wypadek, gdybym miała zły dzień, a moje kubki smakowe popełniły niewybaczalną gafę, batona podzieliłam na dwie części. Niestety, choć oba podejścia dzielił ponad tydzień, zdania nie zmieniłam.
Ocena: 3 chi
(za sam smak dałabym o chi mniej)
Skład i wartości odżywcze:
(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Zmiany Zmiany,
lub odwiedź: fanpage FB, konto Instagram)
Majonez? :/ Kurcze, szkoda. Tak to bym pewnie byla w siodmym niebie(ja=milosniczka malin) Nie wiem, co myslec. Podoba mi sie tez dodanie nasion chia, wszystko smakowicie wyglada, ale wino i majonezowe nuty…. Hmmmm…
Pamiętając recenzje i wypowiedzi innych osób, jestem jedyną, która poczuła majonez, więc jest dla Ciebie nadzieja ;)
Bakalie sklejone majonezem – brzmi ciekawie :)
Jak go spotkam to mimo wszystko kupię, bo jak patrzę na skład to czuję, że go lubię :D
Myślę, że polubisz. Nikt poza mną nie czuł majonezu. Chyba że cały świat się zmówił i kłamie, bo przecież i tak może być.
Gorycz mówisz. Hmm, podejrzewałabym spirulinę, bo to taki podejrzany jak dla mnie składnik, szczególnie w słodyczach.
Nie jadłam, więc nie wiem. Wierzę na słowo.
Bo spirulina rzeczywiście unicestwia ludzkość – poczekaj na moją recenzję surowej czekolady ze spiruliną :>.
Petardy od Ciebie jeszcze nie jadłam – pojedzie z nami na urlop.
Już się boję :D A na wyprawę jedzie z Tobą więcej słodyczy, niż urlop liczy dni, hehe.
chciałoby się powiedzieć: istna petarda. Przykro mi, ale naprawdę tak mnie do nich ciągnie. Jak muchę do lepów. Za dużo o nich rok temu czytałam na śniadaniowcach. Ale przekrój to wygląda… ale z majonezem to pojechałaś po całości mwahahaha :D
Muchy na lepach kojarzą mi się z wakacjami w Trzęsaczu za dzieciaka. Zawsze mieszkaliśmy w drewnianych domkach wynajmowanych przez proboszcza i bez lepów nie dało się tam żyć. Wystarczyła doba, żeby były całe czarne i bzyczące.
hahaha, a mi z wakacjam na wsi u dziadka. Kurde, ale o czym my tutaj! Olga! Tylko ty umiesz odwrócić kota ogonem :D
Wypraszam sobie. Ogonem odwracam tylko cziłały.
cziłały i mnie :* :)
Kuuuurcze na śmierć zapomniałam! siedzę nad ta praca i nie napisałam recenzji.. dlatego nie czytam nawet ani nie patrzę na ocenę! Dodam może w weekend albo razem z sierpowym
Będę cierpliwie czekała i wybaczam. Tobie wszystko ;*
Widzę, że petarda tylko z nazwy bo już ze smakiem jest inaczej ;P
Dla mnie owszem :P
Coś tak czuję, że mi mógłby ten baton bardziej posmakować. :P
Jak lubisz majonez… :D Ja tam wolę na wielkanocnych jajkach.
Fuj! Bakalie z majonezem nie brzmią zachęcająco :<
Przykro mi :( :P
Ach ten majonez :PP Rozwaliło mnie to szczerze, a w głowie pojawił się Twój obraz, stojącej przy kuchennej ladzie i maczającej daktyle w majonezie.. Możnaby je tak jeść jak oliwki.. Przepraszam xD
Kaczucho… fuj :D
„petarda” – nazwa bardzo mi się podoba, chwytliwa! :)
Rzeczywiście, nazwy Zmiany Zmiany dają świetne.
No tak, majonez nie jest czymś co przekonuje do spróbowania tego batona, no i kolor w sumie też cudowny nie jest. Jednak mimo wszystko bardzo chciałybyśmy go spróbować, bo po Twojej recenzji intryguje nas jeszcze bardziej :P
Kolor dla mnie właśnie super, tylko ten nieszczęsny majonez… ;)
Do poprzednich nie byłam przekonana, a o dopiero mówić o Petardzie, jedno jest pozytywne – niezmiennie podoba mi się opakowanie :D
Nie kuszą Cię kwaśne owoce z majonezem? Nie żartuj nawet :D
Petarda to chyba wariant, który najbardziej mnie kusi. :D Zupełnie nie czuję się zrażona, że przyrównałaś tu majonez, którego nie jem/nie lubię itd. :DDDDD
Pewnie i tak byś go nie wyczuła :)
Uff, czyli to nie moje uprzedzenie do zdrowych słodyczy jest winne temu, że nieszczególnie mi ten baton smakował!
Za to kulki Milki całkiem smaczne moim zdaniem.
A czułaś kwaśność i majonez?
Bo smaczne są, tylko tyłka nie urywają, na co bardzo liczyłam.
Kwaśność i gorycz tak, ale mojenezu nie. Może dlatego, że wieki nie jadłam i już prawie nie pamiętam jak smakuje .
Dobrze, że gorycz i kwaśność tak. Znaczy się, że nie zwariowałam :)
Od czego by tu zacząć komentarz, by nie zahaczyć o majonez. Nie wiem. Dziwi mnie trochę taka wytrawność i generalnie wszystko, co jest dookoła malin. Tzn. tak bany ich charakter został stłamszony w większym niż spodziewa się klient procencie. Spiruliny wina? Gdybym wiedział jak smakuje, mógłbym wyciągnąć takie wnioski ;)
Aha. Zgredek znów mówi; opakowanie wzbudza pozytywne emocje :P
A już myślałam, że jadłeś spirulinę i mi coś podpowiesz. Czoko i Basia stwierdziły, że to jej wina, więc nie mamy innej opcji, jak tylko zawierzyć im.
Pierwszy raz słyszę o takim wynalazku i… nabrałam na niego ochoty. A jaka świetna nazwa! :)
Nazwa świetna, ale na pierwszy raz polecam inne smaki, zwłaszcza prezentowany już Kosmos :)
Petarda z całej oferty ”Zmiany Zmiany’ kusi mnie najmniej. Jakoś nie przemawia do mnie to połączenie smaków i widzę, że się nie mylę :P
Kto wie, może Ciebie by przekonała?
Wątpię, jej kolor jest okropny :P