Wymieniając przy okazji różnych recenzji produkty i smaki, za którymi nie przepadam, jakimś dziwnym trafem zawsze pomijałam stewię. Przypomniałam sobie o niej dopiero niedawno, otrzymując od sklepu internetowego Biozona kilka czekolad o obniżonych wartościach odżywczych, w których wyeliminowano plebejski biały cukier, zastępując go naturalnym słodzikiem. Jak mogłam przeoczyć tak ważną rzecz?! Przecież stewia nie jest mi obojętna. Mało tego, powiedzieć, że za nią nie przepadam, to jak nie powiedzieć nic. Podczas gdy nie przepadać mogę za posmakiem aspartamu w jogurtach, wspomnianego słodzika roślinnego nienawidzę i nie toleruję. Kiedy więc w mailach dotyczących współpracy pojawiło się hasło czekolady ze stewią, nie byłam pewna, czy zadaniu temu podołam. Cóż odpisać? Jak się zachować? – rozmyślałam. W końcu uznałam, że odważnie podejmę ryzyko, ale na wszelki wypadek zastrzegę sobie prawo do niepisania recenzji. W końcu trudno pisać o czymś, co tylko się liznęło, a zaraz potem pobiegło szorować przez godzinę zęby i umawiać na zabieg usuwania wybiórczych momentów pamięci.
Milk with sweetner made from STEVIA plant
Strachy strachami, a dzień degustacji nadejść musiał. Kiedy tak się stało, wzięłam do rąk tekturowe opakowanie i uważnie mu się przyjrzałam. Jako pierwsze uwagę mą przykuło logo: cudne pozłacane drzewo, które wspiera się na dorodnym, wielosetletnim konarze i posiada zdrowe, zielone, drobne listki. Chwilę później dostrzegłam jednak, że owo drzewo ma dłonie i głowę, przez co przypomina człowieka wyrzucającego masę liści w powietrze. Złoty, silny, zbalansowany człowiek pozostający w zgodzie z naturą firmy Balance – niegłupie, mnie to przesłanie przekonało. Przekonała mnie również prostota szaty graficznej. Białe tło, które zajmuje najwięcej miejsca, kilka elementów w kolorze ziemi, kilka w kolorze trawy. Jest schludnie, minimalistycznie, elegancko i naturalnie.
Czekolada ma standardowy rozmiar, może nawet jest nieco większa, ale waży jedynie 85 g. Dzieli się w systemie cztery rządki po dwie kostki, które są apetyczne i eleganckie, co widać na zdjęciu zaprezentowanym na opakowaniu. Każdą z nich częściowo pokrywają paski, nie są to na szczęście paski charakterystyczne dla tanich czekolad no-name i wyrobów z czasu PRL-u. Tabliczka jest cienka, a przez wspomniany już podział da się ją przełamać idealnie na pół. Łamaniu towarzyszy głośny snap, gdyż jest zaskakująco twarda. Ponadto odznacza się podejrzanie ciemną barwą, jak na czekoladę mleczną (bez przeczytania nazwy oraz informacji z tyłu – min. 38% kakao – stawiałabym, że jest deserowa).
Milk with sweetner made from STEVIA plant zwodzi nie tylko wyglądem, ale i zapachem. Gdybym dostała ją bez opakowania, nadal myślałabym, że jest deserowa, czując przyjemnie ciemnoczekoladowy aromat. Dopiero po chwili dołączyła do niego mleczna nuta oraz kokosowy pierwiastek. Nie wyczułam natomiast żadnych słodzików, a już na pewno nie okropnej i morderczej stewii. By jednak nie dać się wyprowadzić w pole, zachowałam czujność. Biorąc pierwszą kostkę do ust, zamknęłam jedno oko i na wszelki wypadek skrzywiłam twarz. Niepotrzebnie. Kiedy czekolada dotknęła języka, poczułam wyłącznie wysoką i pyszną kakaowość, której stężenie znów przywiodło mi na myśl tabliczkę deserową. Ssałam, lizałam, gryzłam (bez skojarzeń proszę), ale nie byłam w stanie znaleźć choćby śladu znienawidzonego słodziku. Czekolada była słodka zwykłym cukrem, lecz ani przesłodzona, ani cukrowa.
Zanim się obejrzałam, pierwsza połowa czekolady była już za mną. Każda z kostek najpierw chrupała jak kość w wygłodniałej paszczy psa, a potem rozpływała się niczym najmilsze sercu bagienko. W żadnym momencie nie zrobiło mi się za słodko, w żadnym nie poczułam odrzucającej stewii (znalazłam za to delikatną owocowość). Bez znajomości składu, obstawiałabym, że w Milk with sweetner made from STEVIA plant znajduje się o wiele więcej kakao, niż zadeklarował producent. Nie tylko bowiem tabliczka ta wyrywa się ze standardowej mleczności w stronę delikatnej wytrawności, ale również jest jakby lekko proszkowa. Myślałam, że zjem kostkę, może rządek, a resztę z ulgą oddam potrzebującym. Nic z tego. Pochłonęłam całą i oblizałam palce. Stwierdziłam również, że gdybym miała zastąpić wszystkie Milki czekoladami o takim poziomie słodyczy i właściwościach konsystencji, nie byłoby mi żal.
Ocena: 5 chi ze wstążką
Skład i wartości odżywcze:
(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Biozony,
lub wejdź do sklepu internetowego)
Haha, no widzisz? Now ma co sie uprzedzac :) Ja jeszczs czekolady ze stewia nigdy nie jadlam, ale chcialabym. Dzisiaj wybieram sie do Tesco, moze tam taką kupie? :D
Byłam dziś w Tesco, ale jak zwykle nie miałam czasu na oglądanie i macanie czekolad :P
O ja Cię spróbowałabym! Ale miałabym jeden problem! Nigdy, dosłownie never nie próbowałam solo czystej stevi, nie mam pojęcia jak smakuje poza słodkością. Ale może to i lepiej bo nie wyczułabym jej smaku :) Hahaha takie czekolady, które da się zjeść za jednym posiedzeniem, to już coś *___*
Ja na własne nieszczęście kupiłam kiedyś słodzik z czystej stewii. Po dwóch herbatach poleciał do kosza. A herbat oczywiście nie dopiłam.
kurde… a wiele osób tak chwali. Przykro mi, że wydałaś niepotrzebnie pieniądze, ale pocieszyłaś mnie !
Podoba mi się – zwłaszcza wyczuwalność kakao. Może dzięki tej tabliczce odzyskałabym wiarę w czekolady ze słodzikami?
Myślę, że tak. Byłam pod OGROMNYM wrażeniem, naprawdę. Uwierz, że stewii nienawidzę.
Nigdy nie jadłam stewii, więc nawet nie wiedziałabym jak jej w tej czekoladzie szukać, a wychodzi na to, że i tak bym jej nie znalazła :D
Chyba czas najwyższy kupić czekoladę ze słodzikiem, bo umrzeć nie próbując takiej to byłoby szkoda :P
Jak kiedyś kupisz źle wykonany produkt ze stewią, to nawet nie będziesz musiała jej szukać. Oczywiście Ci tego nie życzę :P
Chyba nigdy nie jadłam stewi (a przynajmniej nie świadomie). I teraz zastanawiam się jak smakuje, czy przypadłaby mi do gustu, czy może miałabym do niej podobny stosunek jak Ty? Muszę koniecznie kupić coś z tym zamiennikiem cukru!
Opakowanie czekolady wygląda przepięknie! I choćby ono namawia do zakupu ;)
To jest taki smak… nie słodki, ale słodziutki, na dodatek z posmakiem czegoś niezidentyfikowanego. W sumie nie potrafię opisać, ale jest ohydny.
Mmm, muszę spróbować chyba. Bo wszystko, co mocno kakaowe jest dobre, a stewia jakoś nie bardzo mi przeszkadza w różnych produktach. ;)
Tu i tak jej nie czuć. Czekoladę polecam :)
Paseczki na kostkach łudząco podobne do czekolady Torras opisywanej przez nas ostatnio :P My też bardzo nie lubimy stewi i kupując produkty słodzone tym słodzikiem zawsze wybieramy te gdzie jeszcze dodatkowo zastosowano erytrytol. Jednak skoro ta tabliczka tak bardzo Tobie przypadła do gustu to chyba na nas też by zrobiła wrażenie :)
No właśnie wiem! Aż się zastanawiam, czy to jakiś światowy kod oznaczania czekolad ze słodzikiem, czy może pokrewieństwo marek. Erytrytol zabija smak stewii, czy o co chodzi?
Stewia według nas smakuje tak sztucznie, typowo słodzikowo, czasem ma nawet gorzki posmak w niektórych wyrobach. Erytrytol natomiast dzięki temu, że charakteryzuje się „efektem chłodzącym” maskuje te niechciane nuty :)
Dzięki!
Mam niemiłe wspomnienia związane z czekoladą ze stewią, więc z pewnością nie kupiłabym tej tabliczki. I mimo dobrej opinii nadal nie kupię, bo większa kasę wolę przeznaczać na pewniaki.
A tam, gadasz. Ciągle wydajesz „większą kasę” na rzeczy, których nie znasz. Taka nasza przypadłość.
jak mówisz, że nie czuć stewii to mogłabym się skusić.
Apropo kakao, i deserowości czekolady, to czekolady z MINIMUM iles tam procent kakao mają to do siebie, że nie wiesz, czy trafiłaś na 38% czy akurat już 50 :)
A czekolada X może różnić się między sobą? Tzn. jedna partia tej samej czekolady ma 38%, a inna 50%?
„…resztę z ulgą oddam potrzebującym” – tak jak Heidi Iced Coffee? :>
Jestem pozytywnie zaskoczona. Producent chyba zainwestował w dobry tłuszcz kakaowy, stąd tak miły efekt. W końcu składnik ten stoi na pierwszym miejscu w składzie.
Niee, Heidi oddałam w ramach żartu. Niesmacznego żartu :D Tą też próbowałam uchować, przynajmniej rząde, ale uwierz… czasem jak się przyssam, to nie potrafię kontrolować paszczy :P
Chyba nie ma lepszej rekomendacji dla tej czekolady niż ostatnie zdanie twojej recenzji :D A czytając ją odetchnęłam z ulgą, bo kto wie, osoba znająca mnie bliżej mogłaby sprezentować mi taką tabliczkę, bo zdrowa, fit i w ogóle.. A ja podobnie jak Ty, jeśli nie silniej, stewii nienawidzę :) Szczerą nienawiścią :)
Niestety na rynku jest parę gorszych wariantów czekolad ze stewią. Wystarczy, że znajomej osobie zadrży ręka i złapie za nieodpowiednie opakowanie.
Hiee, tego. Po pierwsze, z opakowania ciągle bije mi pistacją. Czytam tytuł, potem spoglądam na rysunek – aha, listek. Czytam dalej, zapominam… i czekam na pistację. Głodnemu chleb na myśli.
Stevia jest chyba ostatnim słodzikiem, którego nie jadłem w zastępnikach. Chyba, bo nie pamiętam czym były słodzone mleczne cukierki od M&S (recenzji brak, zakup trzeba ponowić). Kupiłbym z czystej ciekawości jak zachowuje się na wysokie temperatury. Bo wątpię by odmiana kakao (jeśli jest inna niż w 90% rynku) była dla mnie mocno wyczuwalna. Chociaż mogę się mylić.
Nie mówię, że tę konkretną bym kupił. Jakąś słodzoną stevią jednak bym spróbował. Dla rozeznania w temacie, najlepiej białą i deserową ;)
Może to nie ochota na pistacje, może chciałbyś zjeść… MARCEPAN :D
Niektóre Questy mają stewię, więc może nawet nie wiesz, że jadłeś :) A jeśli chcesz kupić jakąś inną ze stewią, to idź do Tesco. Wiem, że masz nie po drodze, ale przynajmniej wreszcie kupisz batonika musli z jagodami i białą polewą oraz owsiankę w kubeczku z białą czekoladą. Ja wszystko pamiętam!
A ja jadłam stewie na żywca mama kiedyś wyhodowała taka dość dziwna w smaku była, ale żebym się nią zachwyciła to bym nie powiedziała. Ja tam bym pożarła całą tą czekoladę:D
Roślinki nie jadłam, tylko w formie słodzikowej. A fuj.
Wow, jestem na prawdę zaskoczona opinią, bo czekolady ze stevią przeważnie są fuj. Jadłam jedną i był to po prostu KOSZMAR! Szkoda, że i ja nie skusiłam się na rzeczy z tym słodzikiem od tej firmy ;)
Może będziecie kontynuować współpracę, to weźmiesz :)
NIGDY nie jadłam nic ze stewią. Opakowanie i sama w sobie czekolada wyglądają zachęcająco. Fajne.
Na pewno w końcu na coś ze stewią trafisz.