Po spotkaniu z okropnym Quest Barem Peanut Butter & Jelly oraz pysznym S’mores, w którym masła orzechowego wcale nie ma, ale ja zdecydowanie je wyczułam, postanowiłam dać szansę kolejnemu batonowi o smaku fistaszkowego smarowidła. No dobrze, może słowo postanowiłam jest tu nie na miejscu, wszak żadnego z wariantów smakowych nie wybierałam sama, a Chocolate Peanut Butter dostałam w ramach wymiany od Nikoli. Zdecydowałam jednak, że nie warto wyrzucać ani oddawać żadnego z posiadanych Questów, tym bardziej że kilka konsumowanych do tej pory naprawdę przypadło mi do gustu. Do czekoladowego masła orzechowego podchodziłam zatem ufna, radosna i pełna nadziei.
Quest Bar Chocolate Peanut Butter
Poza Mint Chocolate Chunk, który przypominał brownie z wysepkami wasabi, wszystkie próbowane dotychczas Quest Bary były jasne. Nazwa dzisiejszego bohatera wskazywała na to, że i on nie odbiegnie od piaskowo-karmelowej kolorystyki, w końcu masło orzechowe zobowiązuje. Nawet jeśli wzbogacono je o czekoladę. Ten tryb myślenia zwiódł mnie jednak na manowce i przyczynił się do delikatnego szoku w dniu otwarcia batona, kiedy to oczom ukazała się błyszcząca, gładka, kształtna, ale przede wszystkim ciemna jak szatan bryłka, z której oko puszczały do mnie jedynie pojedyncze jasne orzeszki.
By wydobyć z batona wszystko, co najlepsze, wpakowałam go do piekarnika, tym razem na osiem minut i ponad 200 stopni, po których wyciągnęłam piankowe brownie z przyjemnie przypieczonymi i chrupiącymi bokami. W jednolitej z pozoru tafli znajdowały się orzechy, ale nie było ich zbyt wiele. Całość wyglądała tak, jakbym wyjęła ją z opakowania Quest Bara Chocolate Brownie, nie zaś Chocolate Peanut Butter. O maśle orzechowym przypominał delikatnie zapach, który był głównie czekoladowy (z dużym udziałem kakao), na drugim miejscu słodzikowy i dopiero gdzieś tam w tle orzechowy.
O ile większość Quest Barów dała się poznać jako tłuste bydlaki, o tyle Chocolate Peanut Butter pozostawiał na opuszkach palców delikatne, ledwo zauważalne ślady (stojący w pogotowiu ręcznik kuchenny się nie przydał). Przypieczony spód chrupał dokładnie tak, jak sobie życzyłam, w środku zaś czekała na mnie mięciutka modelinowa pianka. Była nawilżona i soczysta, jak zawsze, ale tym razem nie była to wilgoć oleju, ale po prostu wilgoć. Słodzik też nie dawał się we znaki równie mocno, co we wcześniej próbowanych wariantach. Skutecznie zagłuszało go głębokie i prawie że wytrawne kakao.
Chocolate Peanut Butter ogromnie mnie zaskoczył. Gdzie się podziała okropna oleistość i słodzikowość charakterystyczne dla Questów? Gdzie tłuste od trzymania batona opuszki palców? Zostały zastąpione intensywną czekoladowością i przyjemną goryczą kakao. Baton był bardziej gorzki niż słodki, przypominał skondensowane kakao do picia. I nie jakiegoś tam Nesquika czy inne Puchatki, ale prawdziwe, zdrowe, gorzkie kakao. Jedyne, czego tu zabrakło, to zapowiadane w nazwie masło orzechowe.
Ocena: 5 chi
Ten co najmniej mnie zaintrygował. Chociaż nie wiem, czy to nie za mocne słowo. Spróbowałabym, gdybym dostała za darmo (reszty smaków bym nawet w takim wypadku nie ruszyła), ale nie wydałabym ani złotówki, mimo że zakładam, że ma jakieś tam u mnie szanse. Ta gorzkość mnie przekonała, chociaż szkoda masła orzechowego, ale cóż… najwidoczniej nie można za dużo chcieć. :>
To ja Ci powiem, że prędzej kupiłabym jeszcze raz wszystkie Questy (łącznie z niedobrymi) niż połowę Twoich czekolad :D
Przynajmniej byśmy sobie w sklepach słodyczy nie wyrywały. :P
Dobre podejście ;*
Jadlam go, ale jak kupowalam sobie i tobie, to takiego now bylo. W kazdym razie mi tez smakowal, aczkolwiek bez ogromnego efektu wow. Ciesze sie, Ze sie troche przekonalas do Questow :)
Niech no tylko skurczą mi się zapasy, to zrobię zamówienie :) Najlepiej w jakimś dniu darmowej dostawy.
Muszę przyznać, że wygląda apetycznie – troszkę przypomina mi brownie :)
Widzę, że lubisz „podpiekać” batony :) Z batonami typu KitKat też próbowałaś? :)
Podpiekałam tylko Kit Kata Beakable Pudding, ale planuję to zrobić również ze zwykłym oraz z Lionem.
A wiec jednak niektore sa jadalne!
Ps nie czytam sierpowego bo moja recenzja napisana aln nie umiem jej opublikowac bo wysiadl mi komp. Czekam az maz naprawi dzis bo mam kilka zaleglych postow ;)
Oki. Martwiłam się wczoraj rano, czemu znów nie ma „naszej” recenzji.
kochana ;*
Przynajmniej w ocenie tego się zgadzamy. Był naprawdę całkiem dobry. Jednak, o ile mnie pamięć nie myli, w moim batonie było czuć orzechy i sól. Ja nie rozumiem tych batonów, ani trochę.
W takim razie ja też nie rozumiem.
Nawet bez tego masła wydaje się być smaczny :D
Jak patrzę na niego przed i po upieczeniu, to widać, że przeszedł w piekarniku prawdziwe piekło :P
Poczekaj na przedostatniego, hahahahahahahahahahahahaha :D
No popatrz jest nadzieja na Quest Bary :) Kolejny jednak dobrze oceniony, szkoda tylko, że zawsze czegoś im brakuje aby zdobyć pełną skalę ;)
Będzie i taki!
(słyszy burczenie brzucha u siebie) Ja pierdzielę… ech… a było tak pięknie na początku… tłustość, oleistość, słodzikowość… JAk możesz mi to robić xDD Teraz niestety będę je musiała dopisać do listy co mam zjeść przed śmiercią :D Obok Zotterów, Zagranicznych słodyczy… Ech… wiesz co?! :D To m.in miałaś ten smak jak pisałaś, że jest wiele perełek? Dużo Ci jeszcze zostało ich recenzji, nie wiem czy mam się psychicznie uodparniać xDD
Jeszcze trzy. A tak przy okazji, napiszę nieco enigmatycznie, ale jedna recenzja (nie Questa) powinna Cię ucieszyć, uspokoić i dać nadzieję, że zaoszczędzisz.
hahaha jesteś taka kochana xDD Przywróciłaś mi wiarę w życie! Dzięki :D
nie zachęcasz do spróbowania… : ) pozdrawiam ciepło!
Hmm?
A jednak każdy inny, a ten prezentuje się wyjątkowo zachęcająco .
A co, każdy miałby być taki sam? :D
Mhmm, Quest Bar bez oleistości, mocnego posmaku słodziku i z głębokim, ciemnym kakao, rozumiem. W razie gdyby któryś z producentów QB to czytał, podaję swoje dane kontaktowe:… :D
Ej serio, brzmi dobrze. Tylko czemu nazywa się Peanut Butter? Matko, jaka ja jestem głodna. Kij z nazwą, taak bym go zjadła..
Czoko napisała, że w swoim czuła sól i orzechy. Chyba to zależy, na jaką sztukę trafisz… cholera wie.
Olga no tym mnie nawet byś skusiła do degustacji:). Masło orzechowe bardzo lubię:)
Ale tu masła nie czuć ;>
ale już sam fakt,że jest napisane,że z masłem orzechowym by mnie skłonił do zakupu:)
W końcu QB brzmi i wygląda smacznie, ale czy na tyle, że ponownie mnie do nich zachęci? Tyle już recenzji, tyle loterii, z chęcią spróbowałabym, ale jakbym nie musiała wydawać na niego pieniędzy, na razie popatrzę i poczytam xD
No tak, cena… Mogłyby kosztować mniej.
Smak wraz z jeszcze innym (chociaż może gdzieś pisałam, no ale póki co nie zdradzam, bo niedługo jego recenzja) są moimi ulubionymi, których zakup najchętniej mogę ponawiać. :D
No to jestem ciekawa, z jakim.
Wersja gotowa (z piekarnika) wygląda przepysznie! Narobiłaś mi ochoty na takiego batona!
Może w końcu się skusisz :)
Opakowanie mam. Wspomnienia się zatarły. Chociaż strzępkom bliżej do 4/6 niż 5/6. Musiałbym powtórzyć, ale… ku prawdzie wolę spróbować czegoś nowego niż odświeżać pamięć. Zakupiłem dwie nowości (jedno cookiesowe!), więc tego odsyłam na „potem”.
Ooo, jestem ciekawa tych nowości. Mogę liczyć na jakiś spoilerek? :D Co do wracania, ja niestety cierpię na przypadłość, w której mój mózg od czasu do czasu zmusza mnie do powrotów, na dodatek do rzeczy średnio interesujących i/lub takich, które mi w przeszłości nie smakowały.
Jadłam go, pisałam nawet o nim i z tego co pamiętam to mi smakował :) Tylko szkoda, że ma tak mało masła orzechowego…chcę więcej! :<
Podejrzewam, że dla Ciebie nigdy nie będzie wystarczająco dużo :P
Fajnie jak by rozbili cały z PB :D
Tak, tak, tak!