Fifor, Top Chips o smaku papryki

Wiecie jak to jest, gdy stoi się przy kasie, wzrok pada na coś, na co organizm wcale nie ma ochoty, ale i tak bezwiednie wyciąga się po to łapę i kładzie na taśmę? Albo nawet gorzej: stoi się przy kasie, z nudy kręci na wskazującym palcu loka i puszcza ciche bąki, żeby w razie czego zwalić na pulchną kobietę stojącą tuż obok, i nagle zauważa się coś, co leży w miarę blisko kas, ale jednak trzeba kawałek odejść. Zaczyna się szacowanie czasu potrzebnego na dojście do odkrytego skarbu, zdjęcie go z półki i powrót przed rozpoczęciem kasowania naszych produktów. Jeśli uznamy, że damy radę, zaczyna się walka na życie i śmierć. Przepychanie, ignorowanie pomruków niezadowolenia stojących za nami klientów, siłowanie się z produktem, którego nie tak łatwo odczepić od pozostałych, a w dodatku ulubiony smak zakopał się gdzieś z tyłu półki i trzeba go bezlitośnie wyrwać jak zaschniętego gila z głębi nosa. W końcu się udaje, obładowani całą serią – bo przecież nie wypada wziąć tylko jednego smaku – stajemy z powrotem w kolejce, by po chwili zapłacić kosmiczną cenę za kilka drobiazgów, których się nawet nie lubi.

Fifor, Top Chips o smaku papryki (1)

Top Chips o smaku papryki

Co ja najlepszego zrobiłam? – pomyślałam po dotarciu do domu. Poszłam do Biedronki po jogurty i łososia w sosie pomidorowym Amerigo (polecam), a wróciłam z całą serią miniaturowych chipsów i chrupków, które dyskont postanowił wywiesić tuż obok kas, żeby takie jelenie jak ja złożyły się na pensję dla jego pracowników. Przecież ja nawet nie lubię chipsów! – warknęłam na siebie, ale niewiele to dało. Kości zostały rzucone, a kolorowe opakowania zakupione. No dobra, ważą tylko 25 g, więc nie tak dużo – pocieszałam się i uspokajałam zarazem. Rzeczywiście, to niedużo. O ile się lubi chipsy…

Fifor, Top Chips o smaku papryki (6)

Czym się kierowałam podczas zakupów? Tym, że na blogu nie było jeszcze chipsów, a bardzo chciałam przerwać i urozmaicić kilkumiesięczny ciąg słodkich recenzji. Poza tym sądziłam, że to będzie ciekawe doświadczenie, gdyż słonych przekąsek nie jadam za często i są dla mnie lądem równie dziewiczym, co dobrej jakości ciemne czekolady. Albo nawet bardziej. Wybierając pierwszą paczkę, rzuciłam okiem na szaty graficzne, które uznałam za brzydkie, nazwę producenta, która brzmi śmiesznie (Fifor – tylko mnie się to kojarzy?) i rozpiski kalorii, względnie miłe dla bioder. A ponieważ oprócz trzech wersji chipsów marki biedronkowej wzięłam także paprykowe Crunchips, od tego smaku zdecydowałam się zacząć.

Fifor, Top Chips o smaku papryki (5)

Tak jak wspomniałam, opakowanie urodą nie grzeszy (ale przynajmniej jednoznacznie określa smak). Nazwa Top Chips też do zakupu nie skłania. Paczka jest napowietrzona, by chipsy się nie połamały. I rzeczywiście, kiedy ją otworzyłam, oczom ukazały się duże, kształtne, cienkie i niepołamane plasterki smażonych ziemniaków. Pachniały słodką papryką, ale bardzo delikatnie, jakby producent oszczędzał na przyprawie. W tle czaił się aromat ziemniaka. Na dnie jak zwykle pochowały się małe i tłustsze okazy. Nawet one jednak nie były wyraziste w smaku, paprykowość Top Chips bowiem okazała się wygasła. Choć w dzieciństwie lubiłam cienkie i kruche chipsy i nie tolerowałam grubych, po wielu latach mój gust się zmienił i to cienkie mnie denerwują. Szczególnie gdy są tak tłuste i bezsmakowe (nawet chrupanie trzech naraz nie pomaga). Polecam wyłącznie w przypadku ograniczonych funduszy oraz w formie zagryzki do wysokoprocentowego alkoholu, ale koniecznie po wypiciu co najmniej jego połowy, kiedy kubki smakowe są już odrętwiałe.

skalachi_2Ocena: 2 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Fifor, Top Chips o smaku papryki (7)

47 myśli na temat “Fifor, Top Chips o smaku papryki

  1. No pocztaku juz napisze, ze tez polecam tego lososia bo jest pyszny, take samo ten w wodzie :) Albo dobre tez sa takie mieszanki puszkowe tunczyka z warzyeami-amerykanska i meksyskanska :) Ale nie o konserwach dzisiaj mowa xd
    Ja chipsow nie jadlam juz od 2 lat, woke slodycze. Ale pamietam, ze tez zawsze wolalam cienkie chipsy,, kiedys nabardzkej lubilam te Laysy prosto z pieca XD

  2. Paprykowe chipsy no-name są zawsze najgorsze ze wszystkich stąd ocena nie dziwi mnie ani trochę. Nawet wariant serowy, cebulowy czy inne nie są tak trudne dla tych ,,biedniejszych” producentów jak właśnie ten. Jestem doskonale pewna jak one smakują. Natomiast co do biedronkowych to ogólnie oni mają naprawdę udane chipsy moim zdaniem i czasem są równie smaczne jak te wielkich, osławionych marek. Poza tym często można sptokać naprawdę pojechane smaki, a dla takich konsumentów jak my to nie lada frajda. :-) Te produkty przy kasach to zło największe tego świata… ile to razy szłam po mleko, a wychodziłam z paczką cukierków, która leżała biednie przy kasie, sama, opuszczona, czekająca aż ktoś ją kupi. Oczywiście musiałam to być ja.

    1. A no i zapomniałam dodać, że recenzja chipsów to super pomysł. Podoba mi się takie urozmaicenie i chętnie bym poczytała jeszcze o jakiś podobnych jak ja to mówię chrupakach. :-)

  3. Moja mama je lubi, a ja… nie cierpię chips’ów i tu żadnych wyjątków nie ma.

    PS Dziwnie jest czytać tu o czymś takim. :P

  4. Ja też nie lubię chipsów i nawet nie zwracam na nie nie uwagi, gdziekolwiek w sklepie by nie leżały :D
    Ale przeprawy sklepowe znam doskonale i chociażby w poniedziałek musiałam się przeciskać w Lidlu pomiędzy ludźmi, żeby dotrzeć po brakującą paczkę nerkowców (pewna babcia myślała, że jak stanie obok koszyka to ja się powinnam tam jeszcze zmieścić, a najlepiej przefrunąć :D)

  5. mwahahaha (śmieje się histerycznie aż zaczyna się dławić) Olgo mordo ty moja! Nawet nie wiesz jaka jestem rada! końcu się zgrałyśmy! Zrecenzowałyśmy obydwie chrupki z Fifora topy, może nie to samo, ale grunt, że rodzinę! Jakby co to było zaplanowane Ciiiii… :D Z tych mini jadłam wszystkie i to jeszcze gdzieś w listopadzie i w grudniu! Recenzji nie pisałam, bo nie recenzuję takich rzeczy, ale ty przynajmniej to zrobisz :D Hahaha mi też zbytni nie podeszły, ale o ile pamiętam byłam w szoku, że chipsy m mi zasmakowały bardziej od chrupków… więc już się boję na dalsze wyniki :D Co do urozmaicania bloga, fajny pomysł, aczkolwiek w sumie kojarzysz się głównie ze słodyczami :D

    1. No widzisz? Gwiazdy miały dziś dobre ułożenie. Kojarzę się ze słodyczami, jak to śmiesznie brzmi :D

      1. Mwahahaha nawet nie wiesz jaki miałam przez to dobry humor! Nawet udało się i pytali się mnie czy się zgadałyśmy, to miód na moje serce :D znaczy czekolada za miodem nie przepadam ;) Hahaha śmiesznie? Dla mnie SŁODKO :D

  6. Napisałabym, że nie jem takich rzeczy, ale głupio by to brzmiało biorąc pod uwagę, że mam przed sobą w misce porcję chipsów Lays. PMS nie ma litości, jak ma się na coś ochotę, to trzeba to kupić. Miałam ochotę wziąć małą paczkę tych chipsów, ale matka stwierdziła, że mam się nie wygłupiać, wyrwała małą paczkę i wzięła wielką pakę Laysów ;-; Z jednej strony uratowała mnie przed słabymi chipsami, a z drugiej naraziła na walkę z własną chcicą by zjeść wszystko na raz.

  7. Za dzieciaka kiedy jeździliśmy całą rodziną na zakupy do Biedry (bo przecież to sklep dla biednych ludzi) to właśnie robiłyśmy wielkie oczęta na trzy rzeczy: marketową colę, czekoladowe desery/ budynie i właśnie top chips o smaku chyba ziół :)

  8. Pulchne to może być ciasto, a nie człowiek.
    Co do zakupów mam podobnie. Dokładnie też wypatruje czy nie ma czegoś nowego lub limitowanego.
    Chipsów też nie lubię (wyjątkiem są Pringles). Nawet nie wiedziałam, że tam są Chipsy po 25 g. Nawet bez Twojej recenzji bym ich nie kupiła. Wolę nie ryzykować po zatruciu Star Chips w wakacje.

    1. Lepiej jakby napisała wprost, gruba kobieta? Już się nie czepiaj ;)
      Chipsy nałogowo je moja mama, ja jeśli mam jeść coś innego niż słodycze to zdecydowanie wolę chrupki, coś takiego też się pojawi? Chętnie poczytam, choć już się przyzwyczaiłam, że u Ciebie jest słodko :D

      1. Tak, chrupki też kupiłam, więc będą :) Moja mama z kolei wykazuje bardzo śmieszne podejście do chipsów. Nie lubi, krzywi się, powtarza 'ale to niedobre!’, ale jak już ktoś kupi, zjada całą pakę sama :D

    2. Ależ oczywiście, że człowiek może być pulchny – jest to eufemizm. Którymi Star Chipsami się zatrułaś?

  9. Chipsy są dla mnie jak ex-chłopak (pierwszy i jedyny): kiedyś bezwarunkowa i bezgraniczna miłość, potem dramatyczne rozstanie i miesiące ciszy, a gdy próbowaliśmy 'raz jeszcze’, okazało się to porażką :P
    Jednakowoż najbardziej lubiłam chipsy marki Tesco, smak ser – zielona cebulka, pakowane w paki 200g. Zżerałam całe po obiedzie (ponad 1000 kalorii, sic!) </3

  10. W sumie , to jestem zdziwiony takim łakociem u Ciebie. Topy grubasy nie są złe. Choć rzeczywiście po połowie paczki czuć lekki low-end produktu. Solone składowo super, ale smak zbyt mało wyrazisty. Papryka w Crunchipsach kiedyś chyba była lepsza. Przynajmniej (bo też się skusiłem na malca, jakiś czas temu) ją inaczej pamiętam.

  11. Czy to są chipsy no-name czy nie nie cierpię, bo nie zdrowe!
    Wiem, że przecież dobre niby z piwem do meczu na najwyższym poziomie – pewnie ich sprzedaż znacznie wzrośnie w czerwcu, bo jak przecież nasi grają we Francji, ale ja nie dziękuję. I chyba sama doszłaś do wniosku, że jogurt i łosoś byłyby lepszą alternatywą!

    1. Tyle że jogurt i łosoś są na inną porę dnia :P Dla chipsów wymiennikiem jest czekolada bądź ciastka.

  12. Nie sądziłam, że kiedyś zobaczę tu recenzję chipsów. :D
    Co do oceny… nie wypowiadam się, bo moje myśli przysłaniają super czasy dzieciństwa, gdy składaliśmy się i kupowaliśmy wielkie paki Top Chipsów, bo były tanie i było ich mnóstwo, no i zajadaliśmy z ogromnym smakiem. :D

  13. O, nie spodziewałam się chipsów ;) Ja już sto lat nie jadłam chipsów z Biedronki… Za to grube to lubiłam od początku… Aż nabrałam smaka, ale na szczęście mam silną wolę (chyba)

  14. Jak mam ochotę na chipsy i nie ma żadnych innych to je uwielbiam ;) A gdy nie mam ochoty to smakują słabo.. Bardzo za to lubię solone z tej serii (są przynajmniej tak słone, że nie można ich zjeść dużo ;))

  15. Może nie są smaczne, ale w porównaniu do innych nie mają aż tyle chemii. Polecam Just Chips od firmy Lorenz, które są tylko z solą i przyprawami, smażone na oleju słonecznikowym. Może bez fajerwerków, ale warto spróbować.

      1. Tylko w paczkach 150 g. Cena ok. 4-5 złotych. Dostępność: Tesco, czasami Biedronka i Netto, chyba też są w Kauflandzie.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.