Tak jak wspomniałam w recenzji biedronkowych chipsów Top Chips paprykowych o smaku papryki (co za smutne czasy, że trzeba zwracać uwagę na takie drobiazgi), wraz z nimi kupiłam paprykowe Crunchips. Najpierw sprawdziłam, czy te pierwsze nie są czasem odpowiednikiem produkowanym dla dyskontu przez firmę Lorenz, a kiedy odkryłam, że nie, dla lepszego porównania wieczór poświęciłam im obu.
Crunchips Papryka
Przystępując do pisania dzisiejszej recenzji, a wcześniej do degustacji chipsów, trochę się obawiałam popełnienia jakiegoś faux pas. O ile mi bowiem wiadomo, Crunchips to nie są jakieś plebejskie, nieznane i obmierzłe chrupacze, ale ulubieńcy wielu osób. Nie mając w tym zakresie żadnej wiedzy i poruszając się po świecie słonych przekąsek nieco po omacku, oceniłam je nie na tle innych chipsów, ale jako samodzielny, wyrwany z kontekstu produkt. Jeśli kogoś uraziłam, proszę mieć na względzie niniejszy akapit.
W przeciwieństwie do próbowanych chwilę wcześniej Top Chips, bohater dzisiejszej recenzji mógł się pochwalić ładnym, przykuwającym oko opakowaniem. Szata graficzna nie wygląda na tanią, a czcionka użyta w nazwie ma pazur. Chipsy wysypane ze środka wyglądały jednak całkiem podobnie, jeśli nie zupełnie tak samo. Jedne były ogromne, inne małe i tłuste, a wszystkie równie cienkie, chrupiące i wyblakłe. Ich zapach był wyraźny, ale niekoniecznie paprykowy. Przypominał mi krokiety z kapustą i grzybami.
O ile po wyglądzie próbowanych tamtego wieczora chipsów bym nie rozróżniła, o tyle po smaku owszem. Biedronkowe Top Chips znajdowały się na granicy bezsmaku, Crunchips zaś smak definitywnie miały, choć łagodny, znów niekoniecznie paprykowy, po prostu chipsowy. I posiadały posmak czerwonego barszczu. Ponieważ wreszcie czułam, że coś jem, paczkę udało mi się dokończyć (Top Chips oddałam siostrze). Uważam, że są za tłuste i wolałabym, żeby były grubsze, ale przynajmniej mogę je polecić nie tylko jako zagryzkę do paraliżującego kubki smakowe wysokoprocentowego alkoholu.
Ocena: 3 chi
Aaaaa! Znowu chipsy, a ja chge slodyczeee!!
Hannah, nie no, twoj blog, twoje zasady, pisz co chcesz ;D Ale ja niestety fachowo o chipsach sie wypowiadac nie umiem, nie mam do nich animals smaku, ani doswiadczenia xd Worm tylko, Ze zrobili nose Lays Scoops I tyle :p
Twój komentarz wprowadza trzech nowych bohaterów: Hanię, zwierzęta i robaka. To jakieś Twoje alter ego? :D
Kurde, wiesz jakie to wkurzajace, jak mama slownik angielski i nie umiem go wylaczyc? XD pisze, pisze i najczesciej potem jeszcze raz nie czytam i sie okazuje, ze sa jakies bzdety :p Sorki, bede bardziej poproawiac jak cos :)
*mam,nie mama.Widzisz jak poprawia?
Nie musisz poprawiać, zawsze się trochę pośmieję :D
Nigdy nie doszukałam się w nich czerwonego barszczu, choć kiedyś jadłam je regularni :D I zawsze wolałam te grube cebulowe :D
Ania z ust mi to wyjeła xDD Hahahaha, ale swoja droga narobilas mi na niego ochoty :D Co do recenzji nie masz za co przepraszac, kazdy ma inne odczucia i to normalne. Ja np nie pamieta szczerze kiedy ostatnio je jadlam :) Co do zostawienia siostrze reszty- hahaha bardzo ekonomiczne podejscie! Dobrze, że nie do kosza bo mi wszystkiego szkoda, ja nawet jak cos mi nie smakuje to wciskam w siebie :D Bo mi po prostu szkoda :)
Kiedyś o tym pisałyśmy, ja też niczego nie wywalam. Albo sama zjadam, nawet jak średnie smakowo, albo oddaję. Tak zostałam wychowana.
Pamiętam i bardzo mnie to cieszy :)
I vice versa :)
To tak jak ja – też się staram niczego nie wywalać – widzę, że blogerzy szanują jedzenie :D
Nie wszyscy, ale miło mi się czyta o tych, którzy szanują :)
Niestety nie pamiętam żadnych Crunchips z przeszłości.
O, sukces – aż 3 udało się tym pysznościom zdobyć. :> Fu.
Swoją drogą, śmieszą mnie te wszystkie smaki typu karkówka z grilla… Jak nawet niektóre (biedronkowe) nawet paprykowo nie smakują.
Biedronka z grilla :)
Smak tych chipsów pamiętam jak przez mgłę. Zawsze wybierałam inne, albo Laysy, albo te, no , hmmm Biesiadne chyba się nazywały. Albo chrupki Star Chips. Crunchips to takie MEH
Biesiadnych nawet nie znam, Lay’s z kolei nieprzyjemnie drogie.
Czipsy to moja zmora! Nie powinnam ich jeść ale czasem się zdarzy jakaś pokusa.
To moją zmorą jest chyba cały blog :P
W ogóle chipsy o smaku papryki zawsze lubiłyśmy najmniej i zwykłe solone też. Jakoś tak zawsze nam się wydawały zbyt pospolite i starałyśmy się wybierać jakieś ciekawsze propozycje :) Jednak jak np. babcia przyszła do nas z taką paką chipsów to się nigdy nie odmówiło :P
Nie lubicie tych smaków, które dla mnie są najlepsze.
Jeśli chodzi o paprykowe chipsy to nie mogę się doczekać recenzji Lay’sów ;)
Jak znajdę w małych paczkach, to na pewno będą :) Póki co widziałam chyba tylko 40-gramowe. Są mniejsze?
Kiedyś na pewno były, ale już dawno takich nie widziałam :(
Stare czasy, dobre czasy. wtedy były chyba bardziej wyraziste, ale – co zabawne – gdy je zjadłem po dłuuugiej rozłące, dokładnie wiedziałem na co się nastawiać. To już nawet białej Milki tak nie pamiętam.
Czyli nadal je lubisz?
Duże słowo. Raz na pięć lat taka małą paczkę zjem. Właśnie przez sentyment i posmak tamtych lat. Bo teraz mam chęci na same słone.
kiedyś moja największa miłość :D
Z czym je zdradziłaś? :)
Za chipsami nie przepadam, to już pisałam, ale Crunchips to już wybitnie do mnie nie trafiają..
No to piąteczka :)
Nigdy nie jadłam Crunchipsów :0 W sumie nie dziwne, były były chyba jeszcze droższe od Lays’ów.. Ale prestiż miały xd
O tym nie wiedziałam!
A ja akurat zazwyczaj lubiłam je bardziej zdecydowanie niż osławione Laysy. Ja to chyba nawet wolę słone przekąski niż słodkie więc chipsy jadam często i Crunchips to chyba moje ulubione. Najlepsze były w wariancie – ser szynka. Jeju to najlepsze chipsy na świecie, Laysy też kiedyś takie miały i były równie smaczne. Oprócz paprykowych oczywiście serowo-cebulkowe to też klasyk i znowu musżę przyznać, że Crunchips dla mnie robi lepsze. Z kolei jednak Laysy mają ciekawsze smaki, często wprowadzają nowości, a ich pieczone są już zupełnie świetne. Nie lubię tylko solonych i zwykłych serowych już choćby ze względu na sam zapach. Jednak najlepsze chrupacze to bekonowe prażynki i koniec kropka. :D
Słone przekąski lepsze od białej czekolady z waniliowym musem albo maślanych ciastek/rurek z waniliowym kremem?!
Zal mi kalorii na chipsy, wolę słodycze : ) Jedyne na co się czasem skuszę to okropnie śmierdzące, ale pyszne Cheetosy serowe.
Też tak myślałam (z kaloriami), aż zobaczyłam 25-gramowe paczki. Cheetosy serowe – tak bardzo dzieciństwo… :3
Miałam nic nie pisać i nic nie czytać bo chipsy mnie kuszą bardzo:( oj zjadła bym. Dziś bedzie ku temu okazja bo jadę na imprezę do Wrocka:)
To napisz potem, na jakie się skusiłaś :)
Nie było chipsów:) ,ale za to ci znajomi zrobili takie pyszne jedzonko,że ja dziś wieczorem siądę i spisze sobie i będę robić u siebie:)
Sporadycznie je kupowałem, głównie w wersji karbowanej. Szału nie ma, ale dałbym chyba troszkę wyższą notę od Ciebie, bo są wegańskie. :)
Karbowanych nie jadłam nigdy, tylko widziałam je w sklepach.