Biała czekolada i… maliny?! W porządku, jakoś to przetrwam – pomyślałam, krzyżując na szczęście palce i miażdżąc kciuki. Skoro dzielnie stawiłam czoła takim wstręciuchom jak Peanut Butter & Jelly, Vanilla Almond Crunch czy Mint Chocolate Chunk, to z i z morderczymi malinami dam sobie radę. Poza tym biała czekolada na pewno osłodzi kwaśność niejadalnych owoców i umili konsumpcję. Może nawet zapomnę, że coś mi włazi w zęby. Bo na pewno tak będzie, prawda…?
Quest Bar White Chocolate Raspberry
Biała czekolada – mniam, maliny – o fuj, ble, ble. Tak w skrócie mogłabym podsumować moje myślenie o prezentowanym dziś produkcie przed jego otwarciem. Fakt ów również wyjaśnia, czemu z degustacją wariantu White Chocolate Raspberry czekałam niemal do samego końca, choć dostałam go w pierwszej paczce. Oprócz niego w zdrowej skrzynce znajdowały się jeszcze dwa smaki, ale uznałam, że potencjalnie lepsze warto zostawić na pożegnanie.
Oto kolejny Quest, który zaskoczył mnie swoim wyglądem. Patrząc na biało-różowe opakowanie, spodziewałam się znaleźć wewnątrz batona w odcieniu pudrowym z ciemnoróżowymi wstawkami. Zamiast tego na talerzyk wyciągnęłam karmelowy blok z ogromnymi beżowymi wysepkami, delikatnie nakrapiany owocowymi pestkami. Zdziwienie nie przeszkodziło mi jednak orzec, że Quest jest… śliczny.
By zwiększyć urodę batona oraz nadać mu odpowiedniej konsystencji, zdecydowałam się poddać go działaniu wyższej niż dotychczas temperatury i to przez osiem-dziewięć minut. Po tym czasie okazał się jeszcze większy i niemożliwie puszysty. Pachniał słodzikiem, malinami i… albo drożdżami, albo gotowanym bobem lub cieciorką. Ciemne pestki owoców przypominały siemię lniane, niestety nim nie były. Standardowo właziły w zęby i bezczelnie w nich pozostawały. Poziom tłustości batona był w porządku.
Ładny wygląd i rewelacyjna konsystencja to jednak nie wszystko. Najważniejszy aspekt batona – smak – pozostawiał wiele do życzenia. Już pierwszy kęs White Chocolate Raspberry utwierdził mnie w przekonaniu, że przez najbliższe kilka minut będę jadła bryłę czystego słodziku, na domiar złego podkręconego do granic możliwości. Do tego dochodził smak beżowych mącznych w konsystencji wysepek udających białą czekoladę, które smakowały bardziej słodzikowo niż sam słodzik i były obleśne jak mało co (wolałabym już zjeść anyż). Nie wierzę, że to piszę, ale całość ratowały maliny. Ich smak znajdował się w batonie nie wprost, ale przy okazji, na szczęście niósł ze sobą kwaśny pierwiastek, który nieco zagłuszał okropną słodzikowość. Wyłącznie dzięki niemu udało mi się zjeść tego Quest Bara do końca.
Ocena: 3 chi
Łojojoj-tak moge podsumowac moja pierwsza mysl po przeczytaniu tytulu. Ale widze, ze powoli przekonujesz sie do malin :) Mimo, ze mi Quest smakowal, to bardzo dobrze ujelas czekolade-slodzikowa i proszkowa. Ale taka jest w kazdym Quescie ;)
No właśnie według mnie nie w każdym. Ciemne wysepki czekolady są ok, natomiast białe to tragedia. Do malin nigdy się nie przekonam, no way :)
A tego smaku to nie spodziewałam się tutaj, prawie jak chipsów. :P Widzę kolejny „warty uwagi”. :>
W najbliższym czasie jeszcze trochę (innych) zaskoczeń ;>
Masz tam jakąś mini-czekoladę o 100%-owej zawartości kakao z malinami, imbirem i chipsami?
Jak nie, to myślę, że po tych ostatnich recenzjach mnie już nic nie zdziwi. ;)
Zobaczymy :D
Oj slabiutki:)
Oj tak :)
ale, że maliny zjadłaś? :d Jestem pod wrażeniem! :D szkoda, że batony znowu nie zachęcaja..
Apropo jogowafle sa w Kauflandzie i smaku truskawkowego nie ma tylko poziomkowy. Ha! Chociaż raz ja zabłysnęłam! :D i między truskawkami a poziomkami jest różnica! :P To tak na wypadek jakbyś twierdziła jak niektórzy, że to to samo :)
Nie, absolutnie nie twierdzę, że to to samo! Oba owoce rosły na działce dziadków i mam spore doświadczeniu w ogałacaniu ich (krzaczków, nie dziadków). O Kauflandzie pisała mi już Zuzia w wiadomości prywatnej. Nigdy ich tam nie widziałam, ALE poszukam raz jeszcze. Są wśród batonów?
tak, ale gdzieś na górze :D napisałam, bo już mi ktoś zarzucił, że smak ten sam, a wcale nie, a ja wyczulona na to jestem bo jak wiesz córa alergik na truskawy, a te wafelki uwielbia :) tylko cytrynowych nigdzie nie znalazłam :)
O cytrynowych nawet nie słyszałam, zawsze były tylko trzy: jagoda, „truskawka” (zawsze sądziłam, że to truskawka!), kakao.
Może nie jest smaczny, ale w przekroju wygląda super – jak fomowy baton zrobiony z masła orzechowego :D
Nie robiłam, nie jadłam, nie wiem, ale Ci zaufam :D
Ja też nie robiłam, ale takie mam wyobrażenie patrząc na strukturę przekroju :D
Jednak jak się doda kakao to jakoś całość jest bardziej do przełknięcia :P Białą czekoladę zbyt łatwo zepsuć. Skoro ju nawet maliny ratowały sytuacje to baton nie mógł być zbyt dobry :P
O, najlepszy wniosek jak dotąd <3
Szczęka mi opadła jak przeczytałam, że maliny uratowały całość. Tego u ciebie nie spodziewałam się przeczytać :D
No nie? Sama byłam w szoku.
W surowej postaci, jak kawałki czekolady mają odpowiedni konsystencję, wygląda to inaczej. Ja go nie piekłem, Ty nie jadłaś surowizny, wiec jedno drugiego nie przekona do swoich racji.
Ale i tak napiszę: nie znasz się! ]:->
No tak, za białą czekoladą – jakiejkolwiek jakości – NIEKTÓRZY wejdą w ogień piekielny :P
całość ratowały maliny? Proszę Państwa oto szok tygodnia, Panna Olga łaskawie je potraktowała, ale jajca :D Mwahahaha Twój styl pisania wciąż się rozwija! Porównanie do bobu czy cieciorki mega xDD
Wiesz… zaintrygował mnie ten smak :D Ale w sumie ja kocham białą czekoladę, maliny i sam słodzik wpierdzielam więc… jestem dziwna xD
Styl pisania? Nie przesadzajmy :P
no jak nie? No to może waga xDD
;(
Cofam nie ważne! Co może wiedzieć na ten temat osoba z kijem w dupie! Nie smutaj się :D
Po upieczeniu wygląda mniam, szkoda tylko, że nie idzie to w parze ze smakiem..
Zdecydowanie szkoda. Tym bardziej, że musiałam go zjeść :P
Ostatnio Cię wzięło na chipsy. :o Trzeba więc przełamywać lody przy batonów. Szczególnie jeśli już się je ma.
Są gorsze owoce niż maliny, które – swoją drogą – całkiem lubię.
To pewnie przez ten karmelowy wygląd stwierdziłaś, że jest śliczny. W końcu uwielbiasz karmel. :D Bo chyba się nie mylę?
Nie, nie mylisz się. Kocham karmel :)
Ja się o nim tyle dobrego nasłuchałam, że już się nie mogę doczekać jedzenia :D Moje QB muszą sobie jeszcze trochę poczekać, ale ich czas jest coraz bliżej ;)
A właśnie miałam pytać, czy już któregoś otworzyłaś :P
Notatki do tego QB mam przygotowane do recenzji i powiem Ci, że mam podobne zdanie na jego temat.
Czekolada wg. mnie była po prostu za słodka, przez co baton było ciężko zjeść. Maliny – faktycznie przy okazji.
Nazywanie tego czegoś czekoladą to świętokradztwo, bleh.