AriZona Beverages, Pomegranate Green Tea

Są ludzie pijący oraz ludzie niepijący. I wcale nie mówię tu o alkoholu. Ci pierwsi podkreślają rolę wlewania w siebie dziesięciu litrów wody dziennie, nierzadko przeliczanej na wiadra, dodawania do każdego posiłku minimum dwudziestu owoców, które sprawią, że w razie gdyby wcześniej przyjęte wiadra nie wystarczyły, organizm będzie porządnie nawilżony, a także uzupełniania płynów izotonikami, tak na wypadek, gdyby owoce też nie zaspokoiły pragnienia. Ci drudzy zaś od wszelkich produktów spożywczych w postaci płynnej uciekają, najchętniej wgryzając się w pustynny piasek lub pumeks. Nie lubią i nie chcą pić, ich skóra nie toleruje wody, a cewka moczowa zarasta pajęczynami. No dobra, może trochę przesadziłam. Ale faktycznie są ludzie, którzy stoją w opozycji do dietetyków i lekarzy, zaprzeczając, jakoby picie kilku litrów wody dziennie miało im jakkolwiek pomóc w życiu. Do tych ludzi należy moja mama, a przez nią i ja. W naszym domu nigdy nie piło się zbyt dużo. Od czasu do czasu zupa na obiad, piwo podczas wakacyjnego maratonu filmowego, obowiązkowo przynajmniej jedna kawa dziennie. W międzyczasie jeden kubek herbaty i starczy, żeby się nie przepełnić. Tak nam zostało do dziś. Jak jest z mamą, dokładnie nie wiem, ale moje picie ogranicza się do mlecznej zupy rano, dużego kubka herbaty między obiadem a deserem i kompotu tuż przed snem. Soków, nektarów ani napojów nie kupuję, bo mi szkoda tracić na nie czasu i kalorii. Jeśli już mam czymś grzeszyć, wolę, żeby było to stałe i potrafiło zaspokoić głód, a nie tylko go uciszyć i niepotrzebnie wypełnić żołądek. Póki co żyję, więc chyba nie wychodzę na tym wyjątkowo źle.

AriZona Beverages, Pomegranate Green Tea (1)

Pomegranate Green Tea

Pewnego razu, podczas jednej z przyziemnych i niczym niewyróżniających się wizyt w Lidlu, moje oko wypatrzyło trzy przepiękne butelki napoju firmy AriZona Beverages. Choć miałam świadomość własnej niechęci wobec tego typu produktów, zrozumiałam, że przepadłam. Do kasy udałam się nie tylko z tym, po co przyszłam, ale również z absolutnie niepotrzebnymi i kolidującymi z moim życiem plastikowymi butelkami. Wiedziałam, że później będą stały przez długie miesiące i zarastały kurzem (tak też było) i że w końcu będę musiała zmusić się do ich wypicia (też również się stało), ale po prostu nie mogłam wrócić do domu bez nich. Jeśli nie znacie tego stanu psychicznego przymusu, to wam zazdroszczę.

Kiedy przyszedł czas na zmuszanie się, udrękę rozpoczęłam od wariantu Pomegrante. Owoc ów bardzo lubię, produkty o jego smaku również. Ponadto podoba mi się charakterystyczny posmak zielonej herbaty w napojach typu Nestea czy Ice Tea, który na początku mnie odrzucał, podobnie jak sama zielona herbata. Do cierpkości i ziemistości przywykałam stopniowo, któregoś dnia ostatecznie oddając naparowi serce. Nie wiedziałam tylko, jak z owymi trudnymi nutami poradziła sobie AriZona Beverages.

AriZona Beverages, Pomegranate Green Tea (4)

Wstrząsnęłam butelką, z łatwością odkręciłam nakrętkę i przelałam część zawartości do szklanki. Na górze napoju zebrała się pianka, która skojarzyła mi się z piwem. Ponadto w samym wiśniowym w kolorze płynie pojawiły się pojedyncze pęcherzyki powietrza, jakby napój rzeczywiście był delikatnie gazowany. Zapach unoszący się ze szklanki stanowił połączenie skondensowanego syropu z granatu (takiego do piwa lub do rozcieńczania z wodą) i melasy. Odpowiadał mu smak, stanowiący miłosny splot granatowej intensywności i melasowej słodyczo-goryczy, za którym czaiły się delikatna cierpkość i ziemistość zielonej herbaty, a także lekkie dotknięcie świeżej wiśni, takiej dopiero co zerwanej z drzewa.

Pomegranate Green Tea była zaprzeczeniem delikatności, pobudzając zmysły i prowokując pamięć do szukania skojarzeń. Smakowała jak bezalkoholowe piwo, którym zdecydowanie nie była. Zawierała silny pierwiastek bąbelkowości, ziemistości i cierpkości, jednocześnie racząc kubki smakowej słodyczą melasy i intensywnością syropu z granatu. Po przełknięciu wziętej do ust porcji na języku utrzymywało się przez chwile coś w rodzaju miętowego orzeźwienia, ale bez udziału wstrętnej mięty. Gdybym wiedziała, jak doskonały okaże się ten napój, na pewno nie czekałabym tyle z jego otwarciem.

skalachi_6Ocena: 6 chi


Skład i wartości odżywcze:

AriZona Beverages, Pomegranate Green Tea (3)

44 myśli na temat “AriZona Beverages, Pomegranate Green Tea

  1. Lubie Arizone, wlasnie te i te gruszkowo-jagodowa najbardziej, bo ta z miodem, jak wszystko co z miodem, mi nie smakuje :p I u mnie tez sie duzo nie pija, ja woke zjssc sam owoc niz wypic sok z niego

    1. Mam i gruszkowo-jagodową, i miodową wersję. Już tak z pół roku po terminie, aaale niedługo otworzę :P

  2. Ja piję strasznie dużo wody, kawy i herbaty zielonej / czerwonej, a soki / napoje mogą dla mnie nie istnieć. Takie coś? Właściwie nie wiedziałam o istnieniu tego, dobrze wiedzieć, że jakoś tam smakuje i wiem też, że nigdy nie spróbuję. :P

  3. Bardzo trafnie to opisałaś. Mam dokładnie takie same przemyślenia odnośnie ludzi i ich podejścia do nawadniania. Raczej większość z nich popada w skrajności. Ja dawniej piłam mało, podobnie jak Ty. Po prostu piłam, gdy odczuwałam pragnienie. Jednak z powodu moich ciągłych migren lekarz zalecił mi spożywanie większych ilości napojów i o dziwo migreny nieco się zmniejszyły – ale czy to od tego – nie wiem co dziś. Co do samej Arizony pierwszy raz miałam z nią styczność na wakacjach w Austrii – pamiętam, że wtedy piłam taką 0 kcal. Zdziwiło mnie, że w ogóle taka istniała. Umiarkowanie lubię większość smaków. Akurat tej nie piłam nigdy. Muszę po nią sięgnąć przy okazji :) Lubię jakie napoje nieoczywiste, orzeźwiające, ale i lekko słodkawe. Pozdrowionka :)

    1. Duży wybór Arizony widziałam bodajże w Carrefourze. Cała półka poświęcona tylko tej firmie. Jeśli posmakują mi dwa kolejne posiadane warianty, może skuszę się na więcej.

  4. Ostatnio piła to moja siostra i jej smakowało i sądząc po Twoim opisie ja też bym to polubiła :)
    A co do wody to ja piję jej mniej niż kiedyś i ciągle żyję (kiedyś miałam „nerkofioła” i wierzyłam, że picie wody uratuje moją nerkę przed destrukcją i do tego piłam tylko mineralną, żadna kranówka (czyli herbaty) nie wchodziły w grę :P) Obecnie staram się pić 1,5 – 2 litry na dzień i uważam, że to całkiem sporo. I też wolę stałe jedzenie, np. nie mogłabym jeść na śniadanie nawet bardzo wypaśnych szejków owocowych z mnóstwem dodatków…

    1. Poczytaj w necie o diecie Allevo – włos się na głowie jeży. Cały dzień jedziesz na zupie i koktajlach. Mam tego dwa kartony, ale po spróbowaniu „czekoladowego” batona upchnęłam je w kąt szafki i udaję, że nie istnieją.

      1. Czytałam o tej diecie i nawet próbowałam kilku produktów – jakąś zupę, koktajl i batona, faktycznie nie za specjalne, ale da się zjeść :D A po co Ci tego było aż 2 kartony ?? :)

        1. Nie kartony wypełnione kartonami, tylko kartony produktowe. Jeden karton to jeden dzień diety, o ile dobrze pamiętam. Dostałam to z biura portalu, dla którego piszę, bo byłam ciekawa. Po spotkaniu z batonem przestałam (być ciekawa) :P Jak wypiję koktajl, może wrzucę na bloga.

  5. Pijemy mniej więcej po dwa litry płynów dziennie czyli herbaty i wody, bo po prostu lubimy pić ;D Jednak wszelkie soki kupujemy dość rzadko, właściwie tylko wtedy, kiedy mamy na coś szczególnie ochotę jak np. sok marchwiowy ;) Ten napój wydaje się być ciekawy ale pewnie i tak nigdy go nie kupimy :)

  6. Ja należę do opcji, która olewa dietetyków głoszących, że herbata nie woda i nie liczy się do dziennej dawki płynów. Pomijając gorące lato to zazwyczaj pijam dziennie 1 małą kawę, 2 duże kubki zielonej herbaty, 1-2 normalne kubki czarnej/owocowe/ziołowej herbaty i ewentualnie pół kubka wody z cytryną. I chociaż nie pijam takich napoi, to opakowanie przyciąga mój wzrok za każdym razem. Na szczęście rozum jeszcze wygrywa z chcicą.

  7. Przypomniał mi się mój ukochany wariant liptona – green tea. Nie ma lepszego napoju. Nie jakaś tam nestea peach czy lemon. Tylko zielona herbata!

  8. Gdyby nie zajeb… połączenie wody z cytryną, na bank nie nauczyłabym się jej pić. Teraz widzę w tym wiele zalet, bo picie (kiedy mówimy o wodzie) między posiłkami podtrzymuje u mnie sytość. A to się przydaje w szkole, gdzie często na ostatnich lekcjach 'zapijam’ burczący żołądek xd Obecnie, w wyniku strasznego problemu nie do przeskoczenia – skończyły mi się cytryny – piję kranówę litrami. Ciekawe, czy mój żołądek to odchoruje xD
    Ja także wolę nie wlewać w siebie kalorii przez nektary/soki itd. Obecnie i tak są dla mnie za słodkie. No i fajniej zjeść owocek niż go wypić :3

  9. Kiedyś bardzo lubiłam wszystkie herbaty w butelkach (największa miłość do Liptona Red Tea . < Jak coś w butelkach to albo woda, albo soczki jednodniowe.
    Chociaż w sumie, granata uwielbiam, to chociaż łyczka z chęcią bym wzięła. :D

    1. Tak, tak – zgadzam się, mięta fuj. Tu było samo orzeźwienie, jakbyś naładował sobie do buzi kostek lodu :)

      1. No to mniejsze fuj. Kiedyś cholernie smakowały mi lodowe cukierki i jeśli można to jakoś do tego porównać, to w sumie się nie dziwie, że mogło Ci podejść :)

  10. Pijam jedynie wodę i wieczorem pół szklanki mleka do płatków, butelka przeźroczystego płynu towarzyszy mi cały dzień, ale nie schodzi jej dużo, czasem nawet (tak na oko) do litra nie dochodzę. W weekend dochodzi herbata do śniadania. Kolorowych napojów nie piłam już ze 2 lata, soki również daaawno poszły w odstawkę, więc nawet przez potencjalnie ładną butelkę się nie skuszę :D

    1. Zalewasz płatki połową szklanki mleka?! O szlag… a płatków objętościowo jesz ile? Trzy sztuki? :P Nie no, pytam poważnie. Bo ja robię sobie zupy mleczne z 300 ml. Pół szklanki… jejku, umarłabym z głodu.

  11. To ja może powiem jako ta, która została wykształcona w kierunku dietetycznym. Ilość wypijanych płynów powinna zależeć od organizmu. Te dwa litry to jak na chybił trafił SA podane. Tak mniej więcej. Jeśli nie czujesz pragnienia i nie jesteś odwodniona to zostań przy swojej dawce dziennej, ale musisz sprawdzić czy nie jesteś odwodniona. Bo teraz Twój organizm może jakoś sobie radzić z odwodnieniem, ale w późniejszym czasie może być gorzej. jeśli nie czujesz pragnienia i mocz nie jest ciemnożółty to znaczy, że nie jesteś odwodniona. Ja tez nie piję 2 litrów dziennie, ale jak zobaczę niepokojące objawy wtedy sięgam za butelkę z wodą. Sportowcy, którzy intensywnie trenują i tracą dużo elektrolitów z potem, muszą spożywać ok 4 litrów dziennie płynów. I tutaj często są stosowane właśnie izotoniki. Tak a propos jednym z lepszych izotoników jest woda kokosowa i chyba chciałabym przeczytać recenzje wody kokosowej w Twoim wydaniu!!!!

    1. Piłam kiedyś wodę kokosową o nazwie Chi. Albo inaczej… bo „piłam” to zbyt wielkie słowo. Wzięłam to coś do ust, poczułam, że zaraz zwymiotuję, więc pobiegłam wypluć i umyć zęby. Drugą butelkę oddałam przyjacielowi, który przeszedł podobne piekło. Nie wiem, jak ktokolwiek może to pić! Chyba że akurat ta firma robi wstrętne okropieństwo, a wszystkie inne pyszne napoje ;)

      W ogóle bardzo Ci dziękuję za ten komentarz! Izotoniki (Oshee) piję w lecie, bo wtedy rzeczywiście jestem spragniona. Mój mocz chyba nigdy nie był ciemnożółty, zawsze jest jaśniutki i przejrzysty. To bardzo ładny mocz :D Pragnienia też nie czuję, jedynie skórę mam tak suchą, że wióry lecą, jak się drapię. Ale to zawsze – nawet w lecie, kiedy piję znacząco więcej.

  12. Czyli warto kupić :D To ja zaliczam się do Waszej grupy, chociaż wiem jakie to niezdrowe, to po prostu nie umiem wmuszac w siebie wiecej napojow, chociaz próbuję :)

  13. U mie w domu też się jakoś bardzo dużo nie pije. Ewentualnie tata, on jest wyjątkiem. Oranżady są prawie zawze dzięki niemu.
    Miałam kiedyś okres w życiu, w którym piłam naprawdę sporo. Jednak nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek przekroczyła 2 l napoju na dzień. Latem do tylu aż dobiłam.
    Piłam inną Arizoną, tą z winogronem z białą etykietą. Średnia była. Gdybym dostała powyższą, wypiłabym, ale sama nie kupię.

  14. Ja jestem wielką fanką Arizony, nie każdego wariantu, ale ogólnie uwielbiam.
    Niestety, moje gimnazjalne kieszenie za nią nie przepadają, toteż rzadko popijam, ale ogólnie uwielbiam.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.