Drogie Czytelniczki!
Dzisiejszy wpis dedykuję właśnie wam, w związku z wyjątkowo przez nas lubianym i powszechnie obchodzonym świętem, jakim jest Dzień Kobiet. Z tej okazji zdecydowałam się opublikować na blogu coś wyjątkowego, co powinno wywołać na waszych twarzach uśmiechy. Jeszcze niedawno, opisując biedronkowe chipsy, otrzymałam komentarze, że nic bardziej zaskakującego pojawić się tu nie może. Otóż, jak widzicie, może. Życzę wam zatem miłego czytania i dużo przyjemności w życiu! Jednocześnie nie jestem pewna, czy aby na pewno są to treści przeznaczone dla wszystkich. Z jednej strony to tylko czekolada, ale z drugiej… W razie czego czytacie na własną odpowiedzialność – ja w tytule zaznaczyłam, że recenzja jest od lat osiemnastu.
Wpis powstał w ramach współpracy z firmą produkującą i dystrybuującą czekoladę Chocobox.
Czekoladowa przyjemność
Black, Gold, Milk
Okolicznościowe słodycze – kto choć raz ich nie dostał, nie podarował lub nie myślał o ich zakupie? Sprawdzają się idealnie na urodziny, imieniny, wieczory panieńskie, śluby, a nawet w ramach zwykłego podarunku, jeśli nie chcemy setny raz z rzędu mówić kocham cię. Kiedy w głowie zaświtała mi myśl o przygotowaniu dla was czegoś specjalnego, wiedziałam, że na dzień publikacji wybiorę jakieś święto – padło na Dzień Kobiet, a produkt będzie charakterystyczny, jednocześnie żartobliwy i po prostu chwytliwy – padło na penisy. Nie wybrałam żadnego konkretnego wariantu, to firma Chocobox zaproponowała zestaw składający się z trzech figurek, na stronie nazwany Czekoladowymi Penisami Trio Euro. Dlaczego czekoladowymi? Wiadomo. Dlaczego penisami? Też wiadomo. Trio – bo trzy. A Euro? Cóż, każda z figurek liczy 15 cm, co jest plus minus średnią europejską. Są doskonale i realistycznie wykonane, twarde i grube – każdy waży 190 g, co oznacza, że są ciężkie i zbudowane z pokaźnych ścian czekolady (odniosłam nawet wrażenie, że są pełne w środku). Wątpię, by przypadkowy upadek na ziemię mógł je zniszczyć.
Penisy zostały zapakowane w czarne kartoniki i przewiązane czerwoną wstążką – dla mnie rewelacja. Nie trzeba ich pakować dodatkowo w żadne torebki, ani też owijać ozdobnymi foliami. Niestety nie znajdziemy z tyłu składów ani rozpisek wartości odżywczych, nie uwzględniono ich także na stronie. Natkniemy się jedynie na informację, że czekolada jest wysokiej jakości, belgijska, zaproponowana w trzech wariantach: białym, mlecznym i naturalnym, co zapewne oznacza deserowy. Przez przystąpieniem do degustacji uznałam, że nie wystawię im oceny, bo nie wyłącznie o smak tutaj chodzi.
Ponieważ wiedziałam, że sama nie zjem 570 g czekolady, powstrzymałam się od amputacji apetycznych żołędzi i zadowoliłam się jądrami. Byłam zachwycona, gdyż – tak jak już wspomniałam – ściany figurek zostały wykonane z zadziwiająco grubej warstwy czekolady, w środku zaś były niemal zupełnie wypełnione. Wykastrowane penisy zapakowałam z powrotem do kartoników z zamiarem oddania ich w ręce trzech wyjątkowych dam, które – mam nadzieję – zupełnie się tego nie spodziewają. Dla miłośniczki czekolady mlecznej będzie wariant Milk, dla fanki białej – Gold, dla koneserki ciemnej – Dark.
Degustację produktu zaczęłam od wersji Gold, po której spodziewałam się połączenia smaku białej czekolady i truskawek. Zbliżając do niej nos, zorientowałam się, że jeszcze nigdy nie wąchałam penisa pachnącego białą czekoladą (i wcale bym się nie obraziła, gdyby takie istniały naprawdę). Palce prawej dłoni oplotły gruby trzon, sprawdzając jego wytrzymałość – pełen podziw, produkt naprawdę stanął… ekhm, na wysokości zadania. Odkrojone i włożone do ust jądra smakowały wybornie, prawdziwie białoczekoladowo, czyli słodko i śmietankowo. Czekolada rozpuszczała się bagienkowo, choć jednocześnie była delikatnie proszkowata. Można by pomyśleć, że jeśli słodycze mają ciekawy i nietypowy kształt, to ich smak schodzi na dalszy plan – nic bardziej mylnego. Produkty Chocobox i dobrze wyglądają, i sprawiają radość kubkom smakowym (mówiąc wprost: aż chce się je brać do buzi).
Po różowym penisie, a w zasadzie samych jądrach, przyszła pora na mosznę mleczną i deserową. Ta pierwsze pachniała jeszcze lepiej od poprzedniczki, roztaczając aurę cierpkiego kakao i gęstego, słodkiego mleka. Czekolada znów znajdowała się na granicy proszkowatości, rozpuszczając się jednak idealnie bagienkowo. Była słodka, kakaowa i mleczna – przepyszna. Inna okazała się dopiero moszna ciemna, racząc nozdrza deserowością, czyli łagodnym zapachem ciemnej czekolady. Była zdecydowanie twardsza i bardziej chrupiąca, w konsystencji niebagienkowa, intensywniej proszkowata, w smaku zaś jakby… wodnisto-orzeźwiająca? Mimo iż jadłam ją w temperaturze pokojowej, sprawiała wrażenie chłodnej z charakteru. Smakowała mi najmniej, wersję Milk i Gold zaś postawiłabym na równi.
Uważam, że tego typu figurki to rewelacyjny prezent. I nie trzeba wcale wybierać penisów, w końcu nie chcemy, żeby wiekowa ciocia zeszła na zawał (z ekscytacji!). Na stronie producenta mamy do wyboru tysiąc różnych kształtów i wariantów. No i tyle. Jeszcze raz życzę wszystkim czytelniczkom dużo przyjemności!
Hahah, a ja przeczytalam, i co? :p przeciez takie rzeczy to teraz wie sie juz od podstawowki(starsi koledzy, i te sprawy)
A czekolady smieszne,no ,mozna bylo zaszalec z opisem, a tobie sie to niezle udalo :)
Ja też wiem takie rzeczy od podstawówki mimo, iż jestem stara ;). Chodziło o to, by ktoś zanadto wrażliwy Olgi nie podkablowal, że sieje zgorszenie bez ostrzeżenia ;)
Otóż to! Zuza, cóż to za fajnych starszych kolegów masz, że Ci pokazują takie rzeczy? ]:->
I koleznaki! XD wiesz jak to jest, jak dzielisz pokoj na koloniach ze starszakami-dowiadujesz sie wsyztskiego XD
Niestety nie jeździłam na kolonie. Za to w przedszkolu miałam postępowych starszych kolegów ]:->
NIE!!! :D
A jednak :D
Ja takich świąt nie obchodzę, ale z takimi figurkami… ta recenzja po prostu nie mogła być opublikowana innego dnia! Dziś wyszło doskonale, haha. :D
„Penisy zostały zapakowane…” – ahahaha, nie no… takie figurki to dla mnie zawsze ubaw, jak je widzę w internecie, ale powiem tak: czekoladę wolę w tabliczkach. Nawet dziwnokształtnych, ale raczej tabliczkach.
PS Chipsy i tak mnie bardziej dziwią / przerażają. :>
Czekoladowy penis mniej Cię dziwi niż chipsy? Kurde Felek! :/ :D
Powiem szczerze, że mnie również zdziwiły mniej niż pierwsza paczka chipsów tutaj :D W końcu czekolada to czekolada, a kształt.. Każdy ma swoje upodobania :D
Achhh.
Nie no… czego to nie wymyślą ;P
Na świecie jest już WSZYSTKO ;)
Wyobraź sobie moją minę jak rano zajrzałam na bloga i w miniaturce zobaczyłam zdjęcie penisów oO. Przez chwilę myślałam, ze mój zboczony umysł pomylił czekoladowe króliczki z penisami. „Odkrojone i włożone do ust jądra smakowały wybornie” to jest zdanie, które nie spodziewałam się kiedykolwiek u ciebie przeczytać. Zajechało Hannibalem xD
Haha, no cóż… :D
hahahahahahahahaha :D o kurcze… 560g przyjemności w kształcie… penisa..
To chyba bardziej nadawałoby się na jakąś 18 :D już przychodzą mi na myśl głupie zadania z jego udziałem.. ach zabawy małolatów (soryy już 18 latkiów) :D O sklepie wcześniej nie słyszałam, chętnie poprzeglądam
Według mnie bardziej na panieński niż 18-stkę, bo na urodzinach mogą być też heteroseksualni panowie bez dystansu do siebie :P
hmm mialam takich kilku (nastu) i zaden nie mial problemu :D co wiecej mialam nawet geja ktory nie mial z tym problemu ;d
To się nie wydarzyło! :D Już sobie wyobrażamy jak przychodzi do nas paczka z takimi smakołykami a rodzice z ciekawości otwierają ją przed nami :P
U nas też czekoladowo ale tak zupełnie normalnie ;P
Oburzyliby się albo coś? Moja mama co najwyżej chciałaby jednego ukraść ;)
Po prostu by się bardzo zdziwili :P Ale na pewno śmiali by się jak małe dzieciaki ;)
Zaraz ukraść ;) Wolałabym, żebyś mi jednego sprezentowała. A Ty skonsumowałaś samiuteńka – z rodzicielką się nie dzieląc. Ech Ty ….
Nie czytasz uważnie moich wpisów, dostaniesz po łapkach!
Hahaha cudne! Aż się boję powiedzieć, którą bym wybrała coby nie podeszło to pod rasizm. :D
Po co wybierać, kiedy można mieć wszystkie trzy, i to naraz! :D
A myślałam, że Twoje kulinarne przepisy mogą wprowadzić mnie w świetny nastrój. Widać nie tylko. Czytanie o konsumpcji moszny również sprawia, że śmieje się do monitora :D A „zorientowałam się, że jeszcze nigdy nie wąchałam penisa pachnącego białą czekoladą (i wcale bym się nie obraziła, gdyby takie istniały naprawdę)” zostaje jak dla mnie cytatem roku! I co ja mam tutaj napisać, żeby nie wyjść na rasistkę? :D Jadłabym! Nie tylko okolicznościowo. Swoją drogą ciekawa jestem właśnie jakby moja wiekowa ciocia (kochająca wszystkie słodycze bez wyjątku jak zapewnia przy każdej najbliższej okazji) zareagowała na taki – bądź, co bądź – słodki przysmak. Chyba już wiem co jej sprawię na prezent niebawem, najlepiej anonimowy :D Pozdrowieńka! :)
Jeśli kiedykolwiek podarujesz jej penisy, koniecznie daj znać. Czy przeżyła, jak długo trzeba było ją reanimować i czy zdecydowała się zjeść :D
Domagam się by w dzień mężczyzny pojawiło się coś równie klimatycznego :P Cycki, penisy – jak nic blok o słodkościach z przemyśleniami w tle.
Może w przyszłym roku. Więcej mężczyzn musi zostawiać komentarze, wtedy będę wiedziała, że mam dla kogo pisać :P
A Marcin nie wystarczy??? Liczy się jakość odbiorców, nie ilość! Jestem za wpisem choćby tyko dla Marcina :)
Proszę tu publicznie nie faworyzować Marcina. On i tak już wie, że go lubisz :P
Zabawny dziś wpis i bardzo apetyczny:)
:)
Zapewniłaś mi dzisiaj idealny porannej, pełen humoru i ciekawych spostrzeżeń, doznań z Twojej strony, haha :)
Polecam się na przyszłość :D
Boże, czego to nie wymyślą XD
Wolę czekoladowego penisa niż Boga :D
co ja pacze, nie wierzę, że ktoś wpadł na taki pomysł by zrobić coś takiego z czekolady, no ale efekt jest
Naprawdę nigdy nie widziałeś takich figurek? :)