Heidi, SUMMER DELIGHT Iced Coffee

Z trzech letnich tabliczek Heidi pod względem bazy najlepsza jest Citrus Sorbet, użyto w niej bowiem czekolady mlecznej, pod względem nadzienia zaś Iced Coffee. Tak przynajmniej sądziłam, oglądając je w Internecie, potem kupując w sklepie, a ostatecznie wkładając do puszek i czekając przez parę miesięcy na degustację. W końcu nadeszła połowa stycznia, równie pięć miesięcy przed utratą ważności opisywanych bohaterek, a ja poświęciłam trzy wieczory z rzędu, by je poznać. Co z tego wyniknęło? Rozczarowanie. Biała Stracciatella okazała się twardo-suchą mumią z bezsmakowym nadzieniem, mleczna Citrus Sorbet całkiem przyjemną smakowo, ale nieciekawą jakościowo owocową galaretką, ciemna Iced Coffee zaś…

Heidi, SUMMER DELIGHT Iced Coffee (1)

SUMMER DELIGHT
Iced Coffee

Opisywana dziś tabliczka jest czekoladą gorzką – tak twierdzi polski tłumacz. Czy aby na pewno? Jak wiadomo, zagraniczne dark nie jest przekładalne na polskie gorzka w stosunku 1:1. Gdyby napisano ciemna, wszystko byłoby w porządku, ciemna bowiem dzieli się dodatkowo na gorzką i deserową. Wszystko zależy od procentowego udziału kakao w składzie, nawet ja to wiem. Wystarczy się wysilić i wczytać w skład. Nie sądzę, by był to jakiś wyjątkowo duży wysiłek psychiczny, szczególnie dla człowieka, który – jak mniemam – na co dzień pracuje z tego typu produktami i tłumaczy składy. Jak zatem możliwe, że czekolada zawierająca minimum 50% kakao została zakwalifikowana jako gorzka? Co się dzieje z tym światem i gdzie podziała się ludzka uczciwość lub wiedza (bo nie do końca wiem, której z nich zabrakło)? Nie lepiej wygląda opis czekolady: Gorzka czekolada z nadzieniem mrożona kawa. Olga lubić prowadzić blog. Może jakieś o smaku, coś? Nie? Rozgryzę kostkę i wyleje się na mnie mrożona kawa? Brak słów.

Heidi, SUMMER DELIGHT Iced Coffee (3)

Iced Coffee to moja pierwsza gorzka ciemna Heidi. Kiedy otworzyłam opakowanie, zauważyłam, że przywarła do sreberka nawet bardziej niż poprzedniczki, co wydało mi się podejrzane. Czy tabliczka z wyższą zawartością kakao nie powinna zachować się lepiej? Cóż. Była równie twarda, co biała, podzielona w systemie pięć rządków po dwie kostki. Pachniała jednocześnie ciemną czekoladą i kawą. Przypominała mi stadium przejściowe pomiędzy Ritterami Espresso i Eiscafe. Kroiło się ją niezbyt wygodnie, ale i tak lepiej niż Stracciatellę. Nadzienia było mało, okazało się tradycyjnie zeschnięte i kruche.

Heidi, SUMMER DELIGHT Iced Coffee (4)

Pamiętacie, jak napisałam, że Iced Coffee to moja pierwsza ciemna Heidi? (Oczywiście, że tak, w końcu napisałam to akapit wyżej). Zapomniałam dodać, że to również ostatnia ciemna Heidi, z jaką – przy odrobienie szczęścia i zdrowego rozsądku – będę miała w życiu do czynienia (niewykluczone również, że to w ogóle moja ostatnia tabliczka tej marki). Dlaczego tak ostro? Od czego by tu zacząć… Po pierwsze, warstwa czekolady to jakiś żart. Jej konsystencja jest gorsza niż w taniej ciemnej czekoladzie no-name z zapyziałego marketu na końcu świata. O czym ja w ogóle piszę? To nawet nie jest tania czekolada, te bowiem bywają smaczne, a zwykła, bezczelna, tłusta i bezsmakowa, mocno margarynowa polewa kakaowa z tanich mikołajów. Dalej mamy wspaniałe nadzienie kawa mrożona, które jest typu suchego (choć tym razem przynajmniej nie wyschło na wiór). Jego biała część standardowo nie posiada smaku, twarde ziarenka zaś do złudzenia przypominają te ze Stracciatelli (hmm, czyżby na produkcji zostało trochę zbędnego dodatku?). Są tak delikatnie kawowe, że niemal żadne. Całość jest paskudna i niegodna zakupu. Jedną kostkę zjadłam z niedowierzaniem, druga zaś – niczym w kreskówce – zaczęła mi rosnąć w buzi, więc ją wyplułam. Iced Coffee to podrzędna margaryna bez smaku zabarwiona na ciemno. Dno dna.

skalachi_1Ocena: 1 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Heidi, SUMMER DELIGHT Iced Coffee (2)

36 myśli na temat “Heidi, SUMMER DELIGHT Iced Coffee

  1. Jak 50% jest wedlug nich gorzka?! Ble, jak wyobrazilam sobie ten margarynowy smak, te polewe z pseudomikołajòw (ktorych nienawidze) …to nie dziwie ci sie, ze wyplulas, serio.Wiem,zeby sie tej tabliczki wystrzegac :)

  2. Wielu producentów na opakowaniach swoich czekolad pisze „gorzka” a jeśli spojrzymy na skład to miazgi kakaowej jest 65% jak w przypadku Wedel a nawet 45% jak w AlpenGold (nie lubię tych czekolad). To taki chwyt marketingowy by konsument kupował – jest napisane „gorzka” to ktoś kupi bo pomyśli, że zdrowsza a potem wielkie rozczarowanie.. Dlatego tak jak piszesz najlepiej to sprawdzić.

    Odnośnie recenzowanej czekolady to szkoda, że producent tutaj się nie popisał. Połączenie ciemnej czekolady i kawowego nadzienia mogło wypaść smacznie i ciekawie – szkoda, że odwalono lipę ;/

    1. Nie wiedziałam, że w Alpen jest tylko 45%. Nieźle pojechali… W sumie za takie coś można by ich zaskarżyć.

  3. Ha, czytając drugi akapit, jak weszłaś na „gorzkie” nazewnictwo, wiedziałam co się szykuje. Aż zatarłam ręce czekając na pełny ochrzan tego wyrobu.I się nie zawiodłam. U mnie dostała 3/10 :D Ten plastikowy tanio-kakaowy smak czekolady. Ta tłusta, zjełczała masa udająca mleczne nadzienie. Te głupie nazewnictwo. Heidi zdecydowanie zasłużyła na baty.

  4. Kawa mrożona to ze wszystkich kaw moja ulubiona, stąd jak sama rozumiesz ta czekolada z samej już tylko nazwy przyprawia mnie o szybsze bicie serca. Szkoda, że tylko z nazwy. Czułam, że część biała będzie nijaka. Liczyłam na miły kawowy kop, a tutaj raptem mały pstryczek. Żałuję też, że nie jest to czekolada biała. Śmietankowa czekolada z nadzieniem kakaowym zawsze wydaje mi się lepszą opcją.

  5. Chyba, że tłumacz ma porażenie kubków smakowych. Nie wiem, gdzie mu gorzkość przy takiej zawartości kakao. :> No, ale ludzie kombinują po swojemu i co zrobić.

    Ojej… po opisie tej czekolady stwierdzam, że chyba gdybym to ja ją spróbowała, musiałabym wprowadzić ujemną skalę (zakładając, że nie umarłabym przez ten smak).
    Ja po żadną nową Heidi już nie sięgnę. Mam w szufladzie jeszcze mleczną z jabłkami i cynamonem ze starej edycji (a data długa… o co chodzi? ciekawe, czy dawny smak zachowany, czy już pozmieniali).

  6. Pewnie nawet bym nie pomyślała o zakupie i nie mam czego żałować :) Ja nigdy nie patrzę na napis gorzka/mleczna/ciemna itp tylko na zawartość masy kakaowej i sama oceniam jej „gorzkość”, ale napis Heidi i iced coffe, a także obrazek na opakowaniu (nie wiem czy mam szukać w niej kawy, kostek lodu czy lodów, a takich mieszanek nie lubię) by mnie do niej nie przekonały :D

    1. Ja rzadko patrzę na tył. Tzn. patrzę, ale na tabele wartości odżywczych, a nie na składy. To dla mnie czarna magia.

  7. Hmm, mam wrażenie, że moja tabliczka nie była w aż tak strasznym stanie. Nadzienie było tłustą pianką (chociaż nie wypełniało całych kostek, a trochę 'zapadło się’ do środka) a czekolada chociaż ZŁAAAA nie dawała margaryną – inaczej bym wypluła, tak jak ty. Nie mogę znaleźć zdjęć do recenzji i niby mam pomysł, gdzie jeszcze mogłyby być, ale szczerze? Trochę nie wiem czy chcę ten tekst w ogóle publikować, nic by nie zmienił po twoim miażdżącym opisie xD

  8. W przyrodzie musi zachodzić równowaga. Zbyt dużo bagienka, zbyt dużo błogości ostatnio miałaś. Dobrze Ci tak! Kokardka pokazuje, że mogło być dużo gorzej, wiec nie marudź ;)

    Ociupinkę poważniej pisząc, to myślałem, że będzie to schłodzona kawa, coś na styl kokosa (wiem, dla Ciebie średnie porównanie) przynoszącego orzeźwienie. W sumie ono nawet było. Tylko, że w postaci plaskacza.

    P.S. Basia ma racje. Kupiłem w promocji wszystkie gorzkie AP. Tam 50% byłoby edycją extreme ;)

    1. Nie mogło być gorzej. Kokardka za zapach i pomysł. Życzę Ci, żebyś nigdy na taką czekoladę nie trafił. Jezu, ble :P

      P.S. Będą na blogu?

      1. Pomysł ponad wykonanie? ;)

        Taki jest plan. W końcu opakowanie wieści „gorzka”. A, że gorzkość jest poniżej 45%, cóż. AP mam 4 tabliczki, bo chciałem zamknąć jej temat. Kiedy? Jak u Ciebie zapas będzie dało policzyć się na palcach dwóch dłoni zdrowego człowieka ;)

          1. Może przyjdzie wszystko jedzący brat. Wtedy pozostanę przy jednym kasku. Sumarycznie to nawet cała czekolada by się nie ułożyła ;)

            1. Dobrze, że dodałeś „zdrowy” człowiek, bo już Ci miałam wyjechać z jakimś freakiem z cyrku, co ma płetwę :P

  9. Słabo im wyszło ehhe a ja latem jadłam przepyszną Lindt o smaku mrożonej kawy mniam mniam. Szkoda,ze ta taka nie jest ehh

    1. Poczekajcie, poczekajcie. To nie jedyna paskuda na rynku (i nie pierwsza paskudna Heidi). Jeszcze się natniecie ]:->

  10. Na Heidi, którą kupiłam ostatnio wcale nie ma przetłumaczonego składu, może to i lepiej :D
    A o tej szkoda gadać, niedługo czekolada 35% nazywana będzie deserową >.<

  11. Brzmi faktycznie nie zachęcająco. Dlatego ja rzadko testuje nowości bez solidnego polecenia, bo właśnie boję się, że się rozczaruje. Już nawet nie chodzi o pieniądze, ale z bólem serca czułabym, że na miejsce tych kalorii mogłabym zjeść inne, bardziej smaczne. Nienawidzę takich margarynowatych czekolad bez smaku, kojarzą mi się z tanimi, tandetnymi czekoladami jakimi obdarowywała nas szkoła na Mikołajki w podstawówce. Ble, masakra, trauma. Będę się od niej trzymała z dala!

    1. O, kalorii zawsze mi szkoda! I poświęconego czasu. Zawsze byłaby to kolejna DOBRA rzecz z listy mniej, a tu mnie jakiś pasztet zatrzymuje.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.