Quest Nutrition, Quest Bar Cookies & Cream

Nadeszła smutna, acz nieuchronna i wyczekiwana chwila degustacji ostatniego posiadanego Quest Bara, a zaraz po niej równie smutna, ale także wyczekiwania chwila pisania niniejszej recenzji. Po jedenastu przetestowanych smakach, z dzisiejszym włącznie, muszę powiedzieć, że było warto. Historia zaczęła się fatalnie: trzy przeterminowane o kilka miesięcy warianty, cztery smaki, o których wolałabym zapomnieć, odpychająca słodzikowość i skwierczący pod zębami olej. Później jednak sytuacja zaczęła się poprawiać, a na mojej drodze stanęły Chocolate Chip Cookie Dough i S’mores. Zaraz po nich sięgnęłam po rewelacyjną limitowaną edycję Pumpkin Pie, a zbliżając się do mety, oddałam serce Cinnamon Roll, mojemu absolutnemu numerowi jeden. By odpowiednio zakończyć przygodę z Quest Barami, na pożegnanie zdecydowałam się zostawić wariant przez ludzi zaznajomionych z amerykańskimi batonami bardzo lubiany, czasem nawet kochany. Ale to nie jedyny powód. Bardziej kierowałam się faktem, że jeśli Cookies & Cream mi nie posmakuje, miłośnicy Oreo zjedzą mnie żywcem, przestaną się do mnie odzywać lub – co gorsza – zawieszą oglądanie ze mną beznadziejnych filmów. W końcu jednak nie pozostało mi nic innego, jak spojrzeć przeznaczeniu w oczy, konfrontując kubki smakowe z jakże wybitnym smakiem proteinowego batona. W tamtej chwili bowiem w zdrowej skrzynce nie miałam już wiele do wyboru.

Quest Nutrition, Quest Bar Cookies and Cream (1)

Quest Bar Cookies & Cream

Duże oczekiwania względem batona zrodziły się: 1) z powszechnie dobrej o nim opinii, 2) ze skojarzenia ze smakiem cookies & cream, który znam i lubię, 3) z obserwacji opakowania o pięknej szacie graficznej. Wzrosły nawet bardziej, gdy wyciągnęłam produkt na zewnątrz i poczułam jego obłędny zapach mlecznej, słodkiej i bagienkowej czekolady z mlecznym albo śmietankowym kremem. Zupełnie jakbym wąchała nadziewaną Milkę lub Kinder Chocolate. Albo obie naraz, co nam daje Milkinderki.

Quest Nutrition, Quest Bar Cookies and Cream (2)

Choć Cinnamon Roll nie popsuł się od trzymania go w piekarniku przez dziesięć minut (wręcz przeciwnie, zyskał 6 chi ze wstążką), tym razem czułam, że powinnam wrócić do starego systemu, czyli siedmiu minut i 180-200 stopni. Po tym czasie baton stał się okropnie tłusty (oho, powtórka z rozrywki), przy robieniu zdjęć olejem pokryły się moje palce, ekran telefonu, stanowisko fotograficzne, chusteczka, wszystko. Do zapachu doszły charakterystyczne nuty słodziku oraz karmelowości.

Quest Nutrition, Quest Bar Cookies and Cream (3)

Kiedy obstawiam, że Quest będzie jasny, jest ciemny. Kiedy sądzę, że okaże się ciemny, ze środka wyciągam bryłkę zupełnie jasną. To reguła, do której już przywykłam, a której Cookies & Cream jest tylko kolejnym przykładem. Ponieważ nastawiałam się na coś oreopodobnego, jasna jak przypudrowane lico średniowiecznej arystokratki powierzchnia sprawiła, że na chwilę zwątpiłam w swoją inteligencję. Później jednak wzruszyłam ramionami i powiedziałam sobie w duchu: cóż, w końcu to Quest. Na szczęście w pudrowym batonie dostrzegłam czarne kawałki a la herbatników oraz białe wysepki a la kremu, co pozwoliło mi odetchnąć z ulgą, że jednak część moich przewidywań się sprawdziła.

Quest Nutrition, Quest Bar Cookies and Cream (6)

Boki batona standardowo chrupały, chroniły dostępu do zalegającej w środku miękkiej i cieplutkiej, modelinowej pianki. Czarne kawałki wtopione w Cookies & Cream niestety nie były herbatnikami, ale suchą pseudogumą. Nie wnosiły wiele do smaku, po prostu ładnie wyglądały. Białe kawałki natomiast przypominały mączne wysepki znane ze S’mores i Chocolate Chip Cookie Dough – gdzie miały smak czekoladowy, a także Mint Chocolate Chunk – gdzie były miętowe. Odznaczały się sypką, a jednocześnie bardzo tłustą strukturą oraz słodziutkim, śmietankowym i przepysznym smakiem. To dzięki nim baton sprawiał wrażenie delikatnego i śmietankowego, jednocześnie nie mając wiele wspólnego z Oreo czy przytaczanym już nadzieniem cookies & cream. Wiem, że miłośnicy amerykańskich ciastek się z tym nie zgodzą, ślepo przypisując recenzowanemu dziś Quest Barowi wysoki poziom oreowości. Nie zabronię im tego, choć mam zupełnie inne zdanie. Cookies & Cream jest pyszny i na pewno znajduje się w pierwszej czwórce moich ulubionych smaków, ale zdecydowanie poprawiłabym w nim kilka rzeczy: usunęła okropną słodzikowość i oleistą tłustość, zastąpiła i tak bezsmakowe ciemne plamki większą liczbą rewelacyjnych białych, zmieniła nazwę na Chocolate with Cream Filling.

Ocena: 6 chi


Skład i wartości odżywcze:

Quest Nutrition, Quest Bar Cookies and Cream (4)

36 myśli na temat “Quest Nutrition, Quest Bar Cookies & Cream

  1. Mi tez on bardzo smakuje, ciesze sie ze i tobie przypadl do gustu :) Szkoda ,ze to koniec twojej przygody z Questami,ale coesze sie, ze nie zalujesz :)

    1. Koniec przygody z otrzymanymi, ale resztę na pewno kupię sobie sama. Dziękuję za kopniaka na start, bo teraz wiem, że warto ;*

  2. Po Twojej recenzji zjadłabym chętnie milkinderki :D
    Ten baton mnie nie przekonuj, ale myślę, że kiedyś wejdę w posiadanie jakiegoś Questa, chociażby po to, żeby sprawdzić jak smakuje po podgrzaniu ;)

  3. Trochę źle próbować i recenzować przeterminowane produkty, ponieważ ich smak mógł ulec zmianie – widzę że tutaj nic takiego nie miało miejsca ;)
    Nie jestem przekonana do proteinowych batonów i sama z siebie nie kupię ale jak kiedyś (za tryliard lat) będę miała możliwość spróbowania chociaż jednego to z chęcią spróbuje by przekonać się jak smakuje (o i rym mi nawet wyszedł:P)

    1. Ten nie był po terminie. Miał duuuży zapas :)

      Rym jak ta lala, wena Ci się odpala, co mnie zadowala :P

  4. Sporo smaków już zjadłaś, jesli o QB chodzi. Wszystkim dałaś radę czy jeszcze jakieś smaki pozostały?
    O co chodzi z tym oglądaniem filmów z miłośnikami Oreo? Nie załapałam. ;-;
    Dla mnie ta szata grafika może nie jest piękna, aczkolwiek na pewno zimna. Jak ten śnieg, który mam za oknem. <3 Chciałbym, żeby się chociaż do weekend'u utrzymał.
    Naprawdę liczyłam na kawałki twardych, chrupiących, a zarazem mocno kakaowych ciastek, a nie gumę. Eh…
    Cóż, moja przygoda z tymi batonami zacznie się… kiedyś.

    1. przecież napisała, że już ostatni.. :P I kto tu nie czyta ze zrozumieniem? :)

      Widze, że ten bardzo obiecujący.. ja go niestety nie miałam w swoich zbiorach, zresztą siostra wszystkie zjadła ostatecznie :) Proteinowe batony.. nie wiem czy się polubimy.. mam kilka od Sante.. zjadłam jeden… ale chyba sie nie pokochamy. Jak zobaczyłam w sklepie, że kosztuja ponad 3 zł.. ja bym nawet złotówki za nie nie dała! :)

      1. Chwila: Co do pozostałych smaków odpowiedziała Ci już Asia ;) Z filmem to taki prywatny żart – w sumie chyba tylko jedna osoba go zrozumie. Masz śnieg za oknem?! U mnie tylko szaro-buro, pada i wieje. Przez ostatnie dni zmarzłam jakby mieszkała na biegunie. Trzymam kciuki za Twoją przygodę z Questami, bo warto. Tylko trzeba przejść przez kilka degustacji, bo na początku to sam tłuszcz i słodzik.

        Asia: Szatanku Ty mój :D ;* Od Sante dostałaś ze współpracy? Ja akurat je lubię, zwłaszcza waniliowy – o taaak, to jest pyszne! A kakaowy smakował rybą i wolałabym skonać, niż zjeść go ponownie.

        1. nie tyle we współpracy co wygrałam w konkursie. Mogę Ci podesłać, ale na Twoją odpowiedzialność :P Bo wiesz.. nie chciałam Ci wysyłać czegoś co mi nie smakuje, ale skoro Tb smakuje… :P

              1. To nie karmisz go regularnie, że chciałaś wrzucić w niego wszystko naraz? Jeszcze by go metalowy bądź plastikowy brzuszek rozbolał!

        2. Asia (nie wiedziałam, ze tak masz na imię): Nie w tym sensie pytałam, więc również mogłabym i o to spytać, bowiem chciałam zapytać jak wiele jest smaków Quest Bar’ów.

          Olga:Czasami dobrze wiedzieć, co czeka jednostkę później. ;) No i dzięki za ostrzeżenie. Po Tobie już widzę, ze da się je polubić.
          Śnieg już stopniał, niestety. Dziś obudziłam się widząc słońce za oknem.
          Miałam znaleźć te chipsy, o których pisałam Ci, ze się zatrułam. Pewnie pamiętasz jeszcze Twoje pytanie. Nie do końca mogłam je znaleźć w internecie, ale to był smak ,,salsa”. Najprawdopodobniej.

  5. Chyba pierwsza recenzja, gdzie najpierw zobaczyłem ocenę a dopiero potem treść. Musiałem wiedzieć czy już Cię banować na liście znajomych, a bloga wrzucić do czarnej listy wymagającej dodatkowo wpisania hasła, na wypadek gdybym z rozpędu zaczął wpisywać jego adres.

    Warto wspomnieć, że firma przeprosiła fanów za POGORSZENIE się smaków w ostatnich seriach i obiecali powrót do poprzedniej receptury. W rama rekompensaty, każda osoba pisząca do nich maila dostawała dwie sztuki batonów.Pytania?

    Twój skład się różni od mojego, więc… kiedyś przy okazji wepchnę Ci drugi wariant do buzi, grożąc palcem, że jak nie zjesz to fioletowa krowa zacznie produkować wyłącznie czekoladki z maliną.

    1. Tak, to ja mam pytanie: czy mogę do nich napisać i dostać rekompensate za tego jakże niedobrego batona? :D

      1. Czas minął. Były chyba dwa tygodnie. I nawet wysyłali do Europy!

        Człowiek zapamiętuje (przynajmniej w teorii) to, co jest na początku i końcu. Środek umyka. Nawet literówki portafi pominąć. Przyjmijmy więc, że na coś jeszcze będzie można spojrzeć. W rytm szeleszczenia papierków i chrupania obrzydliwie tłustych kremów z gorzkich herbatników ;)

  6. Nie czytam, bo inaczej zapłaczę się na śmierć. :D A tak serio, to jak mam przesyt tymi wszystkimi słodyczami z dodatkami ciasteczek tak ten pewnie byłby wybrany jako pierwszy przeze mnie. Taka jestem beznadziejna konsumentka. :D

    1. Dziś w Tesco widziałam Cornetto cookies & cream. Nigdy im się nie przyglądałam, więc nie wiem, czy to jakaś nowość, aaaale jak będziesz polować na PB, to może też się skusisz :)

  7. Chciałam tą wersję, nawet ją zamówiłam, ale w w sklepie okazało się, że jednak nie mają tego. Po tej recenzji moje wkurzenie wzrosło.

  8. Chciałabym coś tu napisać na temat tego smaku, ale powstrzymuje mnie to, że przed swoją recenzją za dużo bym zdradziła. ;)
    Chociaż wcale nie zdziwiłabym się, gdybyś skojarzyła, jak mogłabym ten smak ocenić. :D
    Ale! Napiszę chociaż, że cieszę się, że Tobie smakowało! :D

  9. Zdecydowanie najbardziej w takich batonach podoba mi się to, że mają takie chrupiące brzegi, a środek jest takim miękkim ukojeniem, zupełnie różnym od brzegów właśnie. Szkoda, że te „herbatniki” w środku miały tylko ozdobne zadanie. Jednak czegoś nieco lepszego oczekiwałoby się od ciasteczkowego batona. Aaa i ja też spodziewałabym się zupełnie innego koloru po samej nazwie. Pozdrowionka :)

    1. Mnie też się to bardzo podoba, chociaż bez wykorzystania patentu piekarnikowego jadłabyś gumę. Internet jest przydatny <3

  10. Wygląda obłędnie, serio, nawet.. z chęcią bym spróbowała, trochę potrwa zanim przemogę się do zakupu, ale wtedy padnie na ten właśnie..
    A Milkinderki zjadłabym nawet w tej chwili <3

  11. Trochę mnie zaciekawił, ale na tyle, by przeczytać recenzję i dłużej i dokładniej pogapić się na zdjęcia.
    Nie spróbuję, przeraża mnie myśl o spróbowaniu go… oleisto słodzikowe Milkinderki? Nie, dzięki. :P

  12. Mam go, mam, bo każdy poleca :D Ja jestem do niego bardzo pozytywnie nastawiona, bo przeważnie wszelkie słodycze ”Cookie&Cream” mi smakują.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.