Jak cudownie być posiadaczem produktu, który dopiero wchodzi na rynek. Spróbować jego smaku, gdy cała reszta obślinionej i gotowej do biegu tłuszczy stoi za drzwiami i czeka, aż wybije godzina zero i te się otworzą. Biorąc pierwszy gryz, widzę ich twarze przyklejone do szyby, usta przypominające paszczę glonojada, oczy wypadające z orbit i przezroczystą strużkę leniwie spływającą wzdłuż szczęki. Słyszę zgrzyt paznokci o szkło, ciche dzwonienie zębów i nerwowy tupot stóp. Mam produkt z zagranicy, sprowadzony do Polski wcześniej. Woohoo! Tak bardzo pożądany i poszukiwany. Tak bardzo zagraniczny i niedostępny. Jak bardzo? Tak bardzo, że aż z tyłu opakowania ma normalne polskie tłumaczenie…
Weisse Joghurt-Mousse
Przeglądając ofertę tegorocznych limitek Ritter Sporta, nie znalazłam niczego, co szczególnie by mnie zainteresowało. Cookies & Cream już była, i to wielokrotnie, malina z wanilią też była, poza tym brzmi potwornie, a jedyna nowość oblana została białą czekoladą, która niemieckiemu producentowi nie wychodzi zbyt dobrze. Początkowo uznałam, że nie kupię żadnej, ale gdy zobaczyłam je na targu, uległam. Cookies & Cream wzięłam w miniaturce, a jeśli chodzi o nowość, wytłumaczyłam sobie, że przecież jest w niej mało czekolady, bo większą część zajmuje nadzienie. Na dodatek jest ono musowe, a więc odpowiada recenzowanej w przeszłości Kakao-Mousse oraz posiadanej w zbiorach Vanille-Mousse. I jak tu się oprzeć?
Opakowanie Weisse Joghurt-Mousse nie jest szczególnie odkrywcze, ale za to bardzo ładne. Nawiązuje zarówno do rodzaju czekolady, która znajduje się w środku, jak i do bycia produktem limitowanym (tło nie jest jednolite, lecz składa się w prostokątów, a w rogu pojawia się kwiatek). Mus – według polskiego tłumaczenia pianka – wygląda bardzo apetycznie, choć po spotkaniu z którąkolwiek z wymienionych akapit wcześniej tabliczek konsument doskonale wie, że na prawdziwy mus nie ma co liczyć.
Czekolada została podzielona na dziewięć kostek, czyli tak, jak nie lubię. Posiada dużo kalorii na sto gramów i już w kolorze oraz zapachu zdradza, że nie podbije mojego serca. Jest beżowa, pachnie margaryną i tanią białą czekoladą (nawet pomyślałam, że to ostatnia biała tabliczka Rittera, z jaką z własnej winy będę miała do czynienia). Środek, tak jak przypuszczałam, okazał się zwykłym jednolitym nadzieniem, a nie musem. Tłustym, mięciutkim, kremowym i oleistym – to jak najbardziej na plus. Rozpływał się na języku w sekundę, pozostawiając delikatny proszek. Czekolada z kolei była twarda, gruba i również proszkowata. Trochę plastikowa, rozpuszczała się z zaledwie zalążkiem bagienkowości.
Warstwy jedzone osobno zadziwiły mnie. Okazało się, że czekolada wcale nie jest taka zła. Nadal nie postawiłabym jej powyżej przeciętnej jakościowo białej czekolady, ale przynajmniej nie cierpiałam podczas jedzenia. Była słodka i dało się zawiesić na niej ząb. Środek za to był przepyszny. Jednocześnie głęboko mleczny i jogurtowo kwaśny. Czasem wydawało mi się, że aż nazbyt, czasem że idealnie – wszystko przez to, że smak nie rozkładał się jednolicie, ale zależał od małych i rozsianych po kremie kwaskopunkcików. Nie polecam za to jedzenia Weisse Joghurt-Mousse w całości. Twarda i słodka czekolada nijak nie pasowała mi do delikatnego, mięciutkiego i mleczno-jogurtowego wnętrza. Jeśli zachowamy rozdzielność, będzie dobrze. Może nie do powtórki, bo mimo kwaskowej przeciwwagi wciąż jest za słodko, ale na jednorazową przygodę tabliczka się nada. Poza tym to najlepszy biały Ritter, jakiego jadłam.
Ocena: 4 chi ze wstążką
Jejku, ten opis na gorze chyba pisalas myśląc o mnie XD Nawet nie wiesz, jak bardzo chce te czekolade! I to nie to samo co Z buttermilch-zitrone-tutaj widze, ze jest warto. Skoro tobie posmakowala nawet, to dla mnie musi byc pyszna XD Prosilam wujka wlasnie o taka, ale nigdzie ponoć nie bylo -a ty skād ją masz?
Pamiętam z Twojego wpisu o nieprofesjonalnym wujku :P
Jak tylko ją zobaczyłam, pomyślałam, że bardzo mnie ciekawi, ale… spojrzałam na nią w internecie raz i drugi i mi zupełnie przeszło. Teraz w sumie utwierdziłam się, że nie mam czego w niej szukać.
Ja miałam odwrotnie. Długo, długo nieee, a potem nagle TAK!
Nie widziałam ale najprawdopodobniej się nie skuszą – Ritterki jadłam dwie i mi nie smakowały a poza tym to biała czekolada ;P
Wiesz, co jest zabawne? Zarówno z Ritterami, jak i Questami miałam fatalny start. Kilka pierwszych wariantów – porażka. A potem spłynęła na mnie miłość :)
Wiedziałam że nie będziesz cierpieć przy niej tak strasznie :D Zgodzę się, że nijak nie idzie jedzenie jej razem, czekolada była dość twarda i 'rozjeżdżała’ się na kremie. Miałam obawy co do jogurtowego nadzienia, przygotowałam się na to, że może być niezjadliwe :P Ty zaś myślałaś tak o czekoladzie. Dobrze, że obie się zaskoczyłyśmy ^.^
Haha, racja. Obie się czegoś bałyśmy, ale w stosunku do innej warstwy.
Zjadła bym z rozkoszą:)
Smacznego w razie czego ;*
A ja mam wrażenie, że mogłaby mi nie smakować. Gdyby była w mini wersji/kosteczki w tych ich typowych „pudełkach” to bym ryzykowała. :D A tak, to nawet nie przejmuję się tym, że jej u mnie nie ma. :D
Ależ w zestawach (na targu rozpakowywanych i sprzedawanych na sztuki) są i miniatury :)
Na pewno nie obśliniłabym się na jej widok , a czy nie wyszły by mi z orbit, ale podoba mi się, że tak fajnie da się oddzielić poszczególne warstwy :D
Da się, a nawet trzeba, bo inaczej nie wychodzi nic ciekawego.
Ostatnio za ritterkami się nie rozglądamy ale może siostrze na święta kupimy. Przynajmniej po kostce spróbujemy :D
W Hali Targowej na Piasku macie miniatury – lepsze rozwiązanie.
A w jakiej cenie były? Mnie tam zupełnie nie po drodze od kiedy skończyłam studia i totalnie zapomniałam o tym miejscu szczerze mówiąc ;D
Mój poziom zazdrości kształtuje się na dość niskawym poziomie – średnio mnie zainteresowały wiosenne w odróżnieniu od zimowych…
Duże 4,80 zł, miniaturki coś koło 1 zł za sztukę.
Hmm ciekawe.. czyli nie prosić o jej wysłanie :)
Nie wiem ale jakoś wolę schoegetten niż rittery :)
A ja jestem do Scho uprzedzona.
ooo dlaczego?
Przez kostki :P
Ja się coś zraziłam do białych ritterek po białej z płatkami.. I gdybyś dała unicorna to może, może bym się skusiła. Ale niska ocena jak dla mnie, a więc nie, podziękuję :D
No, tamta była średnia z tendencją do ciągnięcia w dół.
Nie zgodzę się z ostatnim. Po pierwsze, to i tak gryzłaś czekoladą, a nie czekałaś na rozpuszczenie ;) Po drugie, opis przypomina mi Milkę jogurtową i taką z kremem czekoladowym(choć chyba z odwrotnymi założeniami co do struktur i budyniowatości). Jej kostki potrafiłem pozostawić na języku, czekając aż jedna „warstwa” przejdzie w drugą. Tu zamiast mlecznej czekolady jest biała… także ten. No, fajnie ;)
Zawsze rozpuszczam 1-2 kostki ;) Milkę którą?
Połączenie:
1. https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/4e/79/06/4e79067ee37e32a006442e0948db3295.jpg
2. http://proddb.kraft-hosting.net/prod_db/proddbimg/507.png
Ktoś mi je już pokazywał, chyba Asia (z Co tak pachnie?). Tak bardzo bym chciała…
Mnie kusiła, dopóki nie doczytałam opisu „o smaku… o smaku”. Przepraszam, ale nie. Biała czekolada z nadzieniem jogurtowym w formie musu? Brzmi zachęcająco. Biała czekolada o smaku jogurtowym z nadzieniem o smaku jogurtowym? Nazwa mnie zniechęciła i założyła blokadę.
Wiem, gdzieś to pisałaś, W recenzji u Kaczuchy chyba.
Nie ma nic gorszego niż zapach taniej, białej czekolady. Od razu mnie zraża. Nie przepadam za klasycznym Ritten Sportem w wersji jogurtowej. Zupełnie do mnie nie przemawia. Wręcz go nie lubię. A to aż dziwne, bo przy większości jogurtowych słodyczy raczej mam ślinotok i zwyczajnie w świecie wpadają w moje smaki. Jakoś nie widzę tego, że pokochałabym tę wersję, choć w teorii to to co tygryski lubią najbardziej czyli jogurtowe smaki i biała czekolada. Sama nie wiem. Jak wejdzie na rynek to ją dorwę, gdyż nie mam takiego szczęścia i nie dane mi poznać jej w opcji regularnie przedsprzedażowej :( Pozdrowionka!
Jogurtową w mlecznej w miniaturze jadłam i pamiętam, że coś mnie w niej martwiło, ale uznałam ją za smaczną. 100-gramówka czeka w puszce z innymi Ritterami :)
Zniechęcił mnie zapach i kostki, ale tyle czasu ją wyczekiwałam, oczy mi się zaświeciły jak zobaczyłam, jutro jadę polować, podobno w Carrefour się pojawiły, a mamuśka mi nie kupiła, bo stwierdziła, że już ją jadłam.. no nic :DD
Tak, są, ale w jakiejś kosmicznej cenie (6 zł+?)
Idealnie opisałaś mnie w tym momencie :D Muszę ją dorwać, tak samo, jak te 4 nowe Schogetten, ale jak na złość ich nigdzie nie ma! Była i w Lidlu i w Netto, ale nic! Martwię się, że ich już w ogóle nie dostanę.
Nie przesadzaj, dostaniesz :)
Czekolady białe są podobno mega niezdrowe, ale ja i tak je uwielbiam. Jak zobaczyłam bomba chętnie bym ją zjadła :)
Mega niezdrowe nie są, ale przeważnie nie zawierają kakao, więc niektórzy mają problem z klasyfikowaniem ich jako czekolady.
Dla mnie wnętrze jednak za kwaśne, ponadto wyczuwałam w nim „kartonowy” posmak. No i te ogromne kostki… :'( Nieładnie Ritter Sport :(
W takim razie od Buttermilch-Zitrone lepiej trzymaj się z daleka ;)