Wybrać dwie najbardziej kuszące czekolady. Wybrać dwie. Tylko dwie. Dwie. Po wstępnych oględzinach asortymentu internetowego sklepu Moje Espresso uznałam, że postawię na smaki znane – być może nie w takich zestawieniach i konsystencjach, ale jednak – i lubiane. Białe tabliczki odpadły w przedbiegach, choć wyjątkowo kusiła mnie opcja z dużymi i kwaśnymi wiśniami, nie poszczęściło się także wariacjom na temat malin i jagód goji, ponieważ nie miały szans przypaść mi do gustu. Z bólem serca odtrąciłam mleczną z czarną porzeczką oraz deserową z żurawiną i czarną porzeczką, decydując się na prezentowaną ostatnim razem mleczną ze śliwkami i migdałami oraz ciemną bohaterkę dzisiejszej recenzji, w której wiśnie romansują z migdałami, te zaś przyprawiają im rogi z kokosowymi wiórkami.
Czekolada deserowa 70,4% kakao z wiśniami, migdałami i kokosem
Deserowa – choć z tak wysoką zawartością kakao z powodzeniem mogłaby zostać nazwana gorzką – czekolada marki Chocolate Bush rozpoczęła trzydniowy cykl spotkań z ciemnymi tabliczkami, z których oczarowała mnie… każda. Kiedy wzięłam ją w dłonie, jeszcze w opakowaniu, spojrzała na mnie swym zalotnym, migdałowym okiem. Z miejsca się w niej zakochałam, doceniając nawet bardziej niż mleczną. Spodobało mi się, że na ciemnym tle pojawiły się jesienne, beżowe i nieuprażone migdały, czerwone jak pełne i pomalowane szminką kobiece usta wiśnie oraz drobne jak śnieżne płatki kokosowe wiórki. Widok ów sprawił, że nawet ostatni dodatek, który przecież nie należy do moich ulubionych, nie był mi straszny.
Tył czekolady był płaski, niepodzielony na kostki, za to ozdobiony sporych rozmiarów konturem ziaren kakao (logo Chocolate Bush? Niekoniecznie). Aż zaczęłam żałować, że nie przyjrzałam się lepiej rewersowi mlecznej poprzedniczki, bo całkiem możliwe, że i tam trafiłabym na wizualną niespodziankę. Aromat, który dotarł do mojego nosa po wyciągnięciu tabliczki z folii, był bardzo przyjemny, choć czysto ciemnoczekoladowy, bez zdradzania obecności bakaliowych dodatków.
Tabliczki nie musiałam dzielić, bo – jak wspomniałam ostatnio – postanowiła mnie w tym wyręczyć. Odkryłam za to, że jest bardzo twarda, pod zębami łamała się z głośnym i przyjemnym trzaskiem. Rozpływała się tuż po zetknięciu z językiem, zalewając usta intensywnie kakaową, delikatnie proszkowatą bagienkowością. Miała smak gorzkiej czekolady idealnej: cierpkiej, gorzkiej i muśniętej słodyczą, za to pozbawionej nieprzyjemnego kwasu. Znajdujące się na niej wiśnie były wielkie, piankowe, jednocześnie miękkie i twarde. Intensywnie kwaśne, ale w jednoznacznie przyjemny sposób. Migdały odznaczały się świeżością i pełnią smaku, wiórki zaś niczego do smaku nie wnosiły, jedynie chrzęściły pod zębami.
Pozytywny odbiór Czekolady deserowej 70,4% kakao z wiśniami, migdałami i kokosem wcale mnie nie zdziwił. Zaskoczył mnie natomiast fakt, że uznałam ją za lepszą od mlecznej poprzedniczki. W pierwszej chwili zostałam kupiona jej stroną wizualną, podczas degustacji zaś oddałam serce konsystencji i smakom. Tabliczka – niby cienka, a jednak gruba – była cudownie bagienkowa. Ani owocowa, ani dymna, ani miodowa – po prostu wyraziście kakaowa i delikatnie słodka. Kwaśne i piankowe wiśnie współgrały z nią doskonale, migdały pieściły kubki smakowe pełnią witalności, a wiórki kokosowe zdawały się być podsuszone i kruche, dzięki czemu nie memłały się w ustach. Już po pierwszych minutach degustacji miałam ochotę podjąć decyzję niezgodną z moimi kremowymi upodobaniami i przyznać tabliczce unicorna. Smak – jest, efekt wow – również. Coś mnie jednak przed tym posunięciem powstrzymywało. Wiórki? Mała liczba migdałów? Serce, które podpowiada, że mogłoby być jeszcze lepiej? A może po prostu natura uparciucha? Nie wiem. Tak czy inaczej, czekoladę polecam z całego serca, bo jest warta grzechu.
Ocena: 6 chi ze wstążką
Skład i wartości odżywcze:
(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę sklepu Moje Espresso,
lub odwiedź fanpage’e: FB, Instagram)
Hmm zobaczymy jak ją ocenię :>
A spróbuj napisać coś złego, to Ci będę zostawiać same Heidi! :D
To będziesz jeszcze kupować Heidi? :>
Tak w ogóle, ponoć nie lubiłaś czekolad z posypkami? :D
Specjalnie dla Ciebie będę wykupowała całe palety :)
Nie lubiłam, nie lubiłam. Albo tak mi się zdawało…?
Nie szkoda Ci kasy? ;)
Kurczę, rzeczywiście ta czekolada jest bardzo fotogeniczna. Dziś obfociłam ją troszkę przed wyjazdem w góry, pozuje pięknie!
Na Heidi? Nigdy :D
No, czuje, ze by mi posmakowala. Jezeli to idelana deserowa czekolada, to pobudziłaśtez moja ciekawosc. No i dodatki bardzo dobrze dobrane-tu nie ma co wiecej mowic i nie dziwic sie takiej ocenie :)
Ja się jednakowoż muszę jeszcze trochę podziwić, bo to niepodobne do mnie, żeby dać TAKIEJ czekoladzie TAKĄ ocenę :P
Bardzo lubię czekolady, w których dodatki widać dokładnie i są poprzyklejane do tabliczki :) Ta wygląda genialnie, uwielbiam takie kwaśne wiśnie :D
Czyli byście się polubiły :)
Wybrałaś bardzo ciekawy wariant smakowy :) Mimo iż wolę gorzkie czekolady z wyższą zawartością kakao ta szybko do siebie mnie przekonała – te całe migdały, kawałki wiśni… wyglądają obłędnie :)
Niestety, Chocolate Bush nie ma w ofercie czekolad z wyższą zawartością kakao.
Gdyby nie „proszek kakaowy o zredukowanej ilości tłuszczu” (jak ładnie to nazwali), podeszłabym do niej bardziej entuzjastycznie wypisując coś w stylu „ja ją chcę!”. A tak… dodatki w moim stylu i ogół prezentuje się nieźle. Nie pogardziłabym takim prezentem, ale sama nie zrobiłabym nic w kierunku, by ją zdobyć. :P
Rozumiem, rozumiem. Francuski piesku :D
Toż to nie wygląda jak czekolada – to wygląda jak małe dzieło Cukiernika z wprawną ręką. Na pierwszy rzut oka myślałam, że to torcik. Niedawno dopiero przekonałam się do deserowych czekolad (gdzie ja byłam przez te wszystkie lata?) ale za to skradły moje serce w 100%. Jeszcze te dodatki – kokos (uwielbiam), migdały (bardzo lubię) i wiśnie (idealnie przełamują smak) to nie mogło się nie udać. Nie dziwię się, że mleczna wersja była nieco gorsza. A swoją drogą też miałabym problem z wyborem tylko dwóch rzeczy z tak bogatego asortymentowo sklepu ;) Pozdrowionka. Miłego dnia :)
O, ja też późno przekonałam się do deserowych! Denerwowało mnie, że to ani mleczne, ani gorzkie. Zresztą gorzkich też nie jadałam za często.
przeglądając za pierwszym razem stronę i mówiłaś, że będzie deserowa to tam myślałam, że druga będzie z wiśniami! :)
Szatanek i wróżbitka w jednym :)
Na pierwszy rzut oka te wiśnie wyglądają jak truskawki. tak, wzdrygnęłam się. Ale jak przeczytałam, że to wiśnie to czekolada z „fuj” zmieniła „całkiem, całkiem”. Swoją droga tu lubię jak producent nie żałuje dodatków. I ja te dodatki jeszcze mają smak!
Truskawy są inne – bardziej wypłowiałe i mają kształt serduszek (choć czasem połamanych).
Szkoda, że ciemna bo wiadomo… Te pierdółki pięknie wyglądają i zwykle jestem na nie, ale w wariancie Milki collage się udało, to pewnie i tu bym była zadowolona. :D
No nie powiedziałabym, że w Milce się udało :P
Olga ja bym bardzo chętnie zjadła tą czekoladę:) . Wczoraj mi siostra napisała,że marcepanów już mi nakupili i ulubionego wina:) nic tylko już jechać do nich ach jak się cieszę:)
Marcepan i wino… nawet nie mówi, ciiii :P Zjadłabym dobrej jakości marcepanowe kartofelki.
Czekolada faktycznie jest śliczna, chwała że robisz takie dobre zdjęcia które to oddają :) Może nie wiśnie nie są moim wymarzonym dodatkiem do czekolady, ale tutaj to nie ma znaczenia, zjadłabym z chęcią. Znaczący wpływ na to mają też migdały, których nie miałam okazji jeść z gorzką czekoladą. A wiórki zawsze są okej :D No normalnie wybór idealny!
W tej czekoladzie nie da się nie zakochać, albo chociaż nie zauroczyć nią, nawet jeśli któregoś składnika się nie lubi.
Wow takiej czekolady jeszcze nie widziałam wygląda kusząco :D
Nie tylko wygląda!
Dobrze, że Tobie smakowała, ale te wiśnie… Przez nie nawet nie chciałabym jej dostać :D
Nie marudź, zakochałabyś się po pierwszym gryzie :)
Nie wiem czym bym się odnalazł w sytuacji gdy całe nadzienie staje się posypką. Migdał, wiśnie, kokos… kokos?! I to wiórki? Krok od doskonałości w takim wypadku mocno dziwi. Fakt – wygląda solidnie, bez kompromisów, ale jakieś to sprzeczne z tradycyjnym podaniem. Może właśnie poza granicą tradycji kryje się różowa kraina, a to jest pierwszy klucz?
Coś jest na rzeczy z tą granicą. Gdzie ja, miłośniczka bagienkowej mlecznej i kremowym nadzieniem, mogłabym polubić taką DZIWNĄ czekoladę? A jednak.
Już jak widać przeszłaś na ciemną stronę mocy czekolady! :D
Ale nam się marzy taka tabliczka na zbliżającą się Wielkanoc :D Chyba musimy uśmiechnąć się do Zajączka aby nie dawał nam klasycznych słodyczy z marketu tylko trochę się wysilił :D
To lepiej zadziałajcie szybko, bo inaczej zając przykica z jakimś Wawelem albo Baronem :D
Jej chyba na tyle to nas już ten Zając zna żeby tych produktów nie kupować :D
Nie przepadam za gorzkimi i deserowymi czekoladami, ale tą z chęcią bym schrupała ;)
Też kiedyś nie przepadałam, ale mi przeszło :P Teraz na ostatnim miejscu stoi biała.
Oj też bym wzięła ten smak ;) Wygląda bosko! Już wyobrażam sobie ją w kaszy mannie, która ją tak cudownie rozpuszcza i tworzy przyjemne błotko <3
Hmm, mogłoby być ciekawie, ale i tak się o tym nie przekonam :D