W jednej z ostatnich recenzji wspomniałam, że czekolada marki Chocolate Bush rozpoczęła trzydniowy cykl spotkań z ciemnymi tabliczkami, które – uwaga: zdradzam zakończenie – podbiły moje serce. Drugiego wieczora sięgnęłam po majestatyczną Grand Cru Blend No.1 80%, której pięć sióstr – trzy ciemne: Piura Porcelana 75%, Beni Wild Harvest 66% i Cru Virunga 70%, jedna mleczna: Esmeraldas Milk 42% i jedna biała: Edel White 40% – już się na blogu pojawiło. Zostawiłam ją sobie na koniec przygody z otrzymanymi w ramach współpracy ze sklepem internetowym Smakowe Inspiracje czekoladami Original Beans, gdyż przypuszczałam, że wysoka zawartość kakao okaże się idealnie okrągłą, perfekcyjną kropką nad „i”.
Grand Cru Blend No.1 80%
Tak jak wspomniałam w recenzji białej czekolady Original Beans, opakowania 70-gramowych tabliczek są wyjątkowo piękne. Zamawiając je w ramach prezentu dla bliskiej osoby, zdecydowanie nie trzeba się martwić o dodatkowe torebki i papiery do pakowania. Owijanie ich byłoby wręcz policzkiem w twarz producenta, który tak się dla nas postarał. Zresztą nie tylko w kwestii projektu okładki, bo i w środku znalazły się godne uwagi drobiazgi, takie jak historia marki i opowieść o konieczności ochrony drzew, dzięki którym do naszych rąk trafia tak doskonała (spójrzcie tylko na skład!) czekolada.
Wyciągając Grand Cru Blend No.1 80% z kartonika, zauważyłam, że jako jedyna z próbowanych przeze mnie tabliczek posiadała odmienne ornamenty na kostkach. Zamiast wentylatorków Dextera, pojawiły się tu symbole gorącego słońca rozciągającego się nad terenami Ameryki Południowej i Afryki, skąd pochodzą użyte do jej produkcji ziarna kakao. Tabliczka była bardzo twarda, łamała się z trzaskiem tak głośnym, że niechybnie pobudziłaby wszystkich moich sąsiadów, gdyby już spali. Odznaczała się ciemnym, niemal szatańsko czarnym kolorem i aromatem stanowiącym połączenie wytrawnej kakaowości, wysokiej słodyczy, cienkiej i popielatej smugi dymu oraz suszonych owoców (żurawin? moreli?).
Podobnie jak łamaniu, każdemu ugryzieniu czekolady towarzyszył budzący podziw trzask. Twardością bowiem przypominała dostojną, majestatyczną, wiekową skałę, konsystencją zaś węgiel. Rozpuszczała się niezwykle wolno, odkrywając przede mną paletę smaków. Najpierw poczułam delikatną kwaśność, później ziemistość i słodycz, na końcu kakaową gorycz. Dopiero po parunastu sekundach zaczęła przemieniać się w wytrawne bagienko, wysuwając na przód słodycz śliwek, tym razem nie suszonych, a wędzonych.
Wedle informacji zawartych na stronie Smakowych Inspiracji w Grand Cru Blend No.1 80% powinnam była poczuć kawę, jagody i suszone owoce. Niestety, moje zmysły postanowiły się zbuntować, a czekolada smakowała mi wędzonymi śliwkami, gorzkim i palonym kakao, suszonoowocową słodyczą. Gęste bagienko delikatne szczypało w język, jakby zawierało niewielki, acz wyrazisty procent wytrawnego alkoholu, być może whisky. Raz na pierwszy plan wysuwała się gorycz, raz słodycz – zupełnie jak w długoletnim i udanym związku. Uważam, że zostawienie tej czekolady na koniec przygody z tabliczkami Original Beans było świetną decyzją, a ja będę naprawdę szczęśliwa, mogąc do niej w przyszłości wrócić.
Ocena: 6 chi
Rzeczywsicie sklad swietny!I jak czytam,smak tez cudowny!To strzal w 10! :D
Gdyby tylko wszystkie słodycze miały taki skład…
Tej nie mam a akurat za nią wiele bym dała! :(
A które masz? Na pewno cztery miniaturki i…?
Tylko miniaturki już. Oprócz nich wysłali tylko białą. Czuję się pokrzywdzona. :(
80%?:) Już ją lubię :)
Lub, lub – warto :)
Tadam! Po wczorajszej degustacji stwierdziłam, że musiałabym Cię znienawidzieć gdyby ta czekolada Ci nie smakowała! :>
Poczekaj na Zottery, jeszcze jest szansa… :D
Nie kracz!
Aj fe. Gorzka czekolada o tak wysokiej zawartości kakao? Tej Ci na pewno nie ukradnę, oj nie. ;)
Po co czytać recenzje, no po co…
Basia, nie oburzaj się. Póki człowiek nie spróbuje i nie pozna się na odmiennych smakach, to może reagować w ten sposób. Dla mnie też wcześniej ciemna czekolada to była ciemna czekolada. Jedni nie czytają recenzji, ale drugim może trudno uwierzyć na słowo, że w tabliczce nie ma kwasów i szatanów. Przynajmniej taką mam nadzieję ;)
Przypuszczam, że komentarz byłby odmienny przy przeczytaniu, bo przecież czytelnicy dobrze wiedzą, jaki był dotąd Twój stosunek do ciemnej czekolady :)
Hmm, rzeczywiście coś w tym jest.
Oh, okej. Czytam bloga od niedawna i niestety, NIE ZNAM stosunku autorki do ciemnej czekolady. Ale dobrze, widać, że niektórzy nie umieją zrozumieć i od razu zakładają, że czegoś nie przeczytałam.
Dziękuję bardzo, zarówno jak i przemądrzałej pani B. (zajrzałam na bloga, wizualnie straszny, choć piszesz wspaniale i lądujesz w zakładce „blogi do przeczytania”), jak i Autorce.
Michalina, proszę, nie oburzaj się, przecież wzięłam Cię w obronę i napisałam Basi, że nie każdy negatywny komentarz świadczy o nieczytaniu recenzji. Kiedy wyjaśniła mi swój punt widzenia, odpisałam, że „coś w tym jest” – nadal jednak nie zakładałam, że nie czytałaś. Poza tym jakbyś przez jeden tydzień czytała wszystkie komentarze na blogach z recenzjami, to zrozumiałabyś sceptycyzm Basi. Niektóre naprawdę wskazują na to, że ktoś wpadł tylko na moment, rzucił okiem na zdjęcia i zostawił ślad. Zgoda czy niezgoda? :)
A może po to, żeby się przekonać do czegoś takiego, jak czekolada w ogóle…? Hm, no cóż. Nawet pożartować nie można.
80 ki to chyba moje ulubione czekolady, a ta wygląda naprawdę smakowicie :D No i te wzorki zdecydowanie lepsze od deksterowych wentylatorków :)
Rzeczywiście lepsze :D Ciekawa jestem, dlaczego akurat ta ma inny wzorek.
Z chęcią wolałabym zjeść taką gorzką czekoladę, niż obecną deserówkę, która jem.
Aż się boję :D Tą od Nestle z orzechami?
Grand Cru to zdecydowanie jeden z naszych bestsellerow. Zapraszamy na http://www.smakoweinspiracje.pl zajrzyjcie też do działu promocje, często pojawiają się tam świetne zestawy.
Nie dziwię się, że to bestseller. Genialny smak :)
Mniam, mniam odpowiednio procentowa i aż chce się w nią wgryźć :D
Tak, z chęcią bym się jeszcze powgryzała, ale postanowiłam się podzielić :)
Nigdy nie jadłam wędzonych śliwek i niespieszno mi do tego, zawsze gdy leżą w marketach w tych wielkich worach daje od nich mięsem xD Straszne, ale prawdziwe. Do czego się ich w ogóle używa? Zresztą, nieważne, o czekoladzie a nie owocach mowa. Nie brzmi w 100% 'mojo’, ale to zawsze nowe doświadczenie i możliwość porównania, nie pogardziłabym ^^
Mięsem? Fuj :D Mnie się kojarzą z Wigilią i w ogóle świętami Bożego Narodzenia. Do czego ich się używa? Tak jak szuszonych – do kompotu z suszu, do pieczeni, do sosów.
I tu pies pogrzebany, nigdy nie piłam prawdziwego kompotu z suszu :c Przedszkolna słodzona breja się nie liczy xd
Ja najpierw długo, długo nie lubiłam, potem na kilka świąt (2? 3?) się przekonałam, a teraz znowu nie lubię :P
Bez dwóch zdań – chciałabym mieć ją w łapach, bo po prostu opakowanie ma prze- prze-piękne :) Uwielbiam słodycze, które kryją się w niebanalnych, dostojnych opakowaniach. Aż człowieka korci, żeby poznać smak, a w dodatku ma wrażenie, że ma do czynienia z czymś absolutnie ekskluzywnym i wyjątkowym. Jeśli w dodatku czekolada jest twarda, wolno się rozpuszcza to dłużej możemy delektować się jej pełnią smaku. Ciekawa jestem tego posmaku wędzonych śliwek. Nigdy z czymś takim chyba nie miałam do czynienia przy słodyczach. Pozdrawiam :)
W tej czekoladzie nie tylko opakowanie jest ekskluzywne. Pierwsza klasa :)
No! I to jest prawdziwa śliwka w/z czekoladzie/ czekolady a nie jakieś tam popierdółki ;)
Ale i tak śliwki w czekoladzie będą zbierać więcej komentarzy. Zwłaszcza biedrowe :D
Nie przepadam za niemlecznymi czekoladami, ale może w końcu powinnam posmakować takiej czekolady dobrej jakości i przekonać się do nich ;)
Zdecydowanie tak :) Ciemna czekolada wcale nie jest taka straszna.
Idealna zawartość kakao jak dla mnie. Boli mnie tylko to, że takie czekolady mają dużo mniejszą ofertę co do nadzień czy dodatków i przeważnie są ”zwykłe” :/
I bardzo dobrze! Dodatki zepsułyby lub zakłóciły smak samej czekolady.
Czekolada fajna:)
Nawet bardzo ;)