Spragnieni kinderkowych wrażeń? Mam nadzieję, dziś bowiem kolejna dawka pysznych słodkości od Ferrero.
Kinder Country
Czas na jednego z nielicznych bohaterów Kinder, których nie lubię. W dzieciństwie nie znałam go w ogóle (podejrzewam, że został sprowadzony na polski rynek, kiedy już zerwałam z dziecięcą linią Ferrero), w gimnazjum zaś zajadały się nim wyłącznie koleżanki z klasy. Moje serce nigdy nie biło dla produktów wzbogaconych o preparowany ryż, pszenicę i inne zbożowe wymysły szatana. Nawet Szyszki, którymi wszyscy się zachwycali, a dziś wspominają z sentymentem, mnie napawały obojętnością.
Pomimo niechęci żywionej wobec batonika, muszę przyznać, że jego kostki (podział w systemie 5×2) są urocze, dają jednoznaczne świadectwo zbożowości wnętrza. Country jest lekki, wypełniony mlecznym kremem i chrupiącym szatanem, pachnie cudowną mleczną czekoladą. W smaku oznacza się silnym zbożowo-preparowanym pierwiastkiem, przez co balansuje na granicy goryczy.
Mleczny krem i pyszna czekolada nie budzą zastrzeżeń, oczywiście poza wspomnianą już wielokrotnie cukrowością. Ziarna zbóż… cóż, wolałabym je zupełnie z batonika usunąć, ale wtedy dostałabym tylko nieco inną formę Kinder Chocolate. Plusem chrupiącego dodatku jest to, że został zachowany w stanie idealnym: nie zdechł, nie rozmiękł, nie skapcaniał. Country jako całość nie powala, ale też nie jest aż tak złym produktem, jakim go zapamiętałam. Po prostu to nie moja bajka.
Ocena: 4 chi
Kinder Happy Hippo cocoa
Nadszedł czas na ostatniego bohatera zestawu Kinder Mix: zagranicznego hipka w wariancie kakaowym. Jak wspomniałam na początku poprzedniej recenzji, zupełnie nie rozumiem, dlaczego to właśnie on znalazł się między dziecięcymi klasykami Ferrero, ani też dlaczego sięgnięto akurat po wersję kakaową. Gdybym ja układała bożonarodzeniowy zestaw, raczej wrzuciłabym do niego Bueno lub Duplo. Warto też zaznaczyć, że w przeszłości Happy Hippo jadłam dwa razy. Przy pierwszym spotkaniu była to wersja biała i nie mam pojęcia, skąd ją wzięłam, przy drugim zaś kakaowa, w której zakup wmanewrowałam tatę. Obie bardzo mi smakowały i ubolewałam, że w Polsce nie są dostępne w każdym sklepie i w ludzkiej cenie.
Jeden z pozoru otyły zwierzak waży niewiele ponad 20 g, więc zdaje się niemal dietetyczny. Tak przynajmniej możemy naiwnie zakładać, póki nie rzucimy okiem na tabelę wartości odżywczych i nie zorientujemy się, że na każde 100 g przypada niemal 600 jednostek biodrowych. Po wyjęciu z opakowania produkt sypie się jak stara mumia, najwyraźniej biorąc przykład z batona Kinder Bueno White. Kakao jest wszędzie – od koszulki, przez majtki, aż po skarpety… wait, what? Pomimo wizualnej kruchości, jest dość twardy, nie łamie się przy lekkim dotknięciu. Da się go zacnie pokroić i zrobić sekcję.
Happy Hippo cocoa pachnie obłędnie. Aromat opiera się na połączeniu orzechowego kremu z Kinder Bueno z Nutellą. Znajdujący się na zewnątrz wafelek jest niesamowicie kruchy, ale nie tak suchy jak opłatek z Nutelli B-ready. Przylega do niego słodkie i dziecięce kakao typu Nesquik oraz bliżej nieokreślone białe okruchy. Nadzienie dzieli się na dwie części: górną ciemną i dolną białą. To pierwsze jest wodnisto-tłuste, lekkie, intensywnie i idealnie kakaowe, niemalże wytrawne. Choć sądziłam, że w życiu nie spotka mnie już nic lepszego, język dotarł do dolnej warstwy, która stanowiła połączenie kremów z Kinder Chocolate i Raffaello. Białe nadzienie było dużo twardsze od kakaowego, ale jednocześnie rzadsze i miększe od wnętrza wspomnianej już Kinder Chocolate. Całość stanowiła szalony splot delikatności Raffaello, nieoczywistej kokosowości, orzechowości Kinder Bueno, mleczności wyrobów z dziecięcej linii Ferrero, chrupkości oraz wytrawnej kakaowości. Po zjedzeniu sztuki znalezionej w świątecznym zestawie pojechałam do wrocławskiej Hali Targowej, gdy kupić jeszcze jedną i utwierdzić się co do oceny.
Ocena: unicorn smaku
Składy i wartości odżywcze:
Kliknij po resztę Kinder Mixu
Jeeeej!Wiedzialam,ze Hipcio bedzie ci smakowal,ale nie pomyslalabym,ze az tak!Ja sama osobiscie tez go uwiebiam,takze zgadzam sie z ocena w 100%!!
Smak hipka przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Nie pamiętałam, że jest aż tak pyszny :)
Na moment, w którym jadłam jedno i drugie, dostałyby pewnie u mnie 10/10. Teraz wiem, że nie byłoby już tak wesoło, toteż do nich nie wrócę, ale wspomnienia mam miłe. ;)
Wspomnienia zawsze są miłe i czasem lepiej, żeby takimi zostały. Dobra decyzja :)
Taa, już wystarczy, że moje wspomnienia o białej Hershey’s zostały… zaktualizowane. :(
Może to dziwne ale nigdy w życiu nie jadłam ani Country ani Hipcia ;P
Dziwne i nienormalne. Wio do sklepu! :D
nie, nie, nie, NIE! nie zgadzam sie z Toba tak bardzo pierwszy raz!
Po hipciu mnie mulii, jest strasznie chemiczny a kinder cuntry uwielbiam!!!!! mimo jego przesłodzenia
Chemiczny? Nigdy w życiu! A Country to średniak. Nie dogadamy się :P
Pfff :D albo wręcz przeciwnie, ja jadłabym country a ty hipcie i nie byłoby kłótni i podbierania słodyczy haha
Cudnie! <3
Kinder country bardzo lubię, choć na co dzień też nie lubię wymysłów szatana o których wspominasz w czekoladach :D A co do hipcia, to jadłam go, ale kompletnie nie pamiętam moich odczuć co do niego i teraz wiem, że przy najbliższej okazji go kupię ;)
Najgorsze wymysły szatana są w tych czekolado-batonach z Biedry. Yłł.
Nie miałam z nimi do czynienia, ale teraz wiem, żeby się wystrzegać :D
Za szyszkami nie przepadałaś??? U mnie w domu, jak matka zrobiła szyszki, to było wręcz święto. Szczególnie wśród kolegów moich braci.
Nie pamiętam żebym jadła jakiegoś Hipcia, cena jest zbyt zabójcza jak na Kinderki. Na taką jakość pieniędzy mi szkoda, mimo zapewne boskiego smaku.
Domowych szyszek nigdy nie jadłam, ale nadal nie sikam na myśl o ich degustacji. Jakby leżały na półmisku wśród innych ciastek i czekoladek, nawet bym na nie nie popatrzyła.
Odnośnie hipopotamka – stuprocentowa racja! Smak obłędny. :D Ostatni raz jadłam je jakoś w grudniu, a wcześniej gdy miałam z 8 (?) lat. Wtedy – słodycz, jak słodycz, ale w grudniu aż uszy mi się trzęsły. :D Mam jeszcze całe pudełeczko kupione w Auchan jakiś czas temu, które czeka na jakiś odpowiedni dzień po świętach. :D
Tym bardziej nie mogę się nadziwić, że z niego zrezygnowałaś! Pudełko chyba też kupię, ale to jak mi się zmniejszą zapasy (czyli na Świętego Dygdy).
Raz w życiu jadłam hipciowego kinderka, którego kupiła mi babcia(6 szt. Dokładnie tyle ile mam rodzinki) i po prpstu się zakochałam. W pełni zasługuje na taką właśnie ocenę. Co do reszty kinderkowej rodzinki to większość z nich to moja miłość, choć ten country taki średni. Z dostępnych w Polsce został tylko do spróbowania ten country w jajku i gorzkie kinder bueno. Może w moim 16-letnim ciele jest jeszcze zbyt dużo dziecka, ale ani kinder, ani milka nie są dla mnie za słodkie. Słodycz sięga często zenitu, ale nigdy nie przebija żelaznej bariery.
Ciemny Bueno to mój ulubiony, więc polecam z całego serca. Kinder Joy nie lubię, więc tych nowych a la Country nawet nie planowałam kupić. Milkę kocham <3
Czyżbyśmy tego hipcia widziały w Auchan? I dlaczego żeśmy go nie kupiły? Może cena była wysoka… nie pamiętamy ale koniec końców nie mamy go w swoich zbiorach także coś musiało być z nim nie tak. Ale następnym razem będziemy się rozglądać za nim i na pewno kupimy :D
Możecie na sztuki w Hali Targowej :)
Hipciem mnie zaskoczyłaś. Nie sądziłabym, że może być tak dobry. Jakoś nie sięgam po takie słodycze, bo wydają mi się zarezerwowane dla dzieciaków. A co do Country to ja je lubię. Właśnie te napowietrzane ziarna jak dla mnie nadają tym batonom niepowtarzalny smak. No i są lekkie, idealne, żeby wszamać będąc gdzieś na mieście. Mała, słodziutka porcja nikomu wprawdzie nie zaszkodzi, a co w biegu to się nie liczy ;) Pozdrawiam ciepło :)
Każdy ma w sobie dziecko, dobrze o tym pamiętać :D
No, no. Hip Hip, hurra, hurra! Choć sam jadłem tylko zwykłego i nie był wybitnie porywający (z porównaniami się zgodzę), to tego bym zjadł z chęcią. Inne nadzienie może sporo namieszać przy tak delikatnym produkcie. Jak trafię pojedynczą sztukę, kupię. Jak nie… nadal będę obserwował i wnerwiał się na ferrero.de ;)
Zapraszam do Wrocławia. Mam dodatkowe łóżko do spania i Halę Targową 15 minut tramwajem od domu :)
Uwielbiam oba te cudeńka. Na ryneczku u mnie ich pełno ale i tak ubóstwiam najbardziej nosorożce kinder podobne do pinwinowych lakoci ale z bardziej zwartym kremem i orzechowym nadzieniem z kinder maxi kinga obłęd. … raz na jakiś czas nie zaszkodzi ; )
Nosorożca też spróbowałam, jakżeby inaczej :)
No, a byś spróbowała nie dać Unicorna hipciowi! Uwielbiam te małe, ale wypełnione po brzegi stworzenia. Kinder wie, co łakomczuchy lubią najbardziej :D
Haha, dobrze więc, że dałam :D
A dla mnie obie te rzeczy są na Unicorna, bo Kinder Country i Hippo to życie <3
Niii. To ja już wolę jajko (od Country).
O nie, jajko za słodkie :/
Country to ja bardzo,ale to bardzo lubię zawsze zapas z Niemiec przywożę bo taniej mają:) . Hipcia nie jadłam,ale jak tylko spotkam to kupuję :)
Jak ja w końcu pojadę do tych Niemiec, przepuszczę całą zaoszczędzoną kasę. Rittery, Lindty, Milki, Ehrmanny, Mullery, Kindery… jeeessssoooo!
Ja uwielbia szyszki, czekolady z ryżem preparowanym, ciasta, batony, preparowane ziarna zbóż, dlatego też Kinder Country zawsze lubiłam, choć jadałam chyba najrzadziej żałując, że nie jest większy.
Happy Hippo to z kolei, jak już pisałam, najlepszy smak mojego dzieciństwa, chyba bym się obraziła jakby miał słabą ocenę, a ten różowy jednorożec tak cieszy oko. Zbieram się do zakupu tych hipków już długo, ale nie mogę znaleźć pojedynczych, a gdy już stwierdziłam, że zamówię całe pudełko, to nie mogę się zdecydować i przypomnieć sobie, którą wersję lubiłam bardziej :D
Ja bym chciała białą, ale jak na złość stacjonarnie nigdzie nie ma :/
Bardzo lubie Kinder Country. ;) Kojarzy mi się z dzieciństwem. :D Może przez te ziarna zbóż, kojarzą mi się z miodowymi płatkami. ;) Ogólnie bardzo dużo rzeczy lubie z Kindera. ;) Z kolei Happy Hippo cocoa miałam okazję spróbować, gdy przywiozłam je z Niemiec. Niestety mi nie podeszły. Nie moja bajka. Właśnie o dziwo krem mi nie smakował. A to dziwne bo lubie nutelle i kinder bueno. Każdy ma swoje smaki wychodzi na to. :D
Może trafiłaś na złą sztukę? Nie chce mi się wierzyć, że Nosorożca uwielbiasz, a Hipek Ci nie smakował. Daj mu jeszcze szansę :)