Pchana żądzą zjedzenia kolejnej sztuki unicornowego Happy Hippo cocoa, przyjechałam do wrocławskiej Hali Targowej, w której znajdują się dwa duże stanowiska z zagranicznymi, głównie niemieckimi słodyczami. Udałam się na to odleglejsze, o którego istnieniu dowiedziałam się stosunkowo niedawno. Stoisko położone bliżej wejścia bowiem jest dla mnie spalone i z góry odradzam wam dokonywanie na nim zakupów. Właścicielka to pazerna oszustka, która przekleja daty ważności przeterminowanych produktów, a później w żywe oczy kłamie, że naklejki są ukłonem w stronę konsumenta, bo przecież zyskuje on w ten sposób polskie tłumaczenie składu. Szkoda tylko, że tłumaczenie znajduje się na oryginalnej dacie, znacznie odbiegającej od nowej, nadrukowanej na nalepce (a jeśli nie ma nalepki, data jest po prostu zdrapywana paznokciem). Proceder miał miejsce przez długi, liczony w latach czas, aż do momentu, w którym na drodze szanownej pani stanęła pewna wredna – albo po prostu żądająca uczciwości – bloggerka. Czy z randki z sanepidem i konieczności płacenia kary wyciągnęła wnioski? Trzeba to będzie sprawdzić.
Kinder Choco Fresh
> Przeczytaj recenzję nowego Kinder Choco Fresh z 2019 roku! <
Gdybym nie otrzymała Kinder Mixu i nie odczuła potrzeby zjedzenia jeszcze jednego hipka, nie wiedziałabym, że w Hali Targowej na sztuki można kupić także nosorożce Choco Fresh. Gdybym zaś się nimi nie zainteresowała, nie dowiedziała od sprzedawczyni, że właśnie przyszła nowa dostawa i nie powiązała tego faktu z podejrzanie niską temperaturą opakowania, nie zgadłabym, że produkt należy schować do lodówki. Z drugiej strony, kiedy już go gdzieś widzę, zazwyczaj stoi na zwykłej półce, wystawiony na działanie temperatury pokojowej lub wyższej. Jak zatem powinno się go przechowywać?
Choco Fresh – lub zgodnie z logiką: Happy Rhino – to jednolita figurka, bez dorysowanych oczek, składająca się z zaskakująco grubej i twardej czekolady, mlecznej pianki oraz orzechowego nadzienia. Ta pierwsza, ze względu na swą strukturę, stawia nożowi czynny opór, a gdy w końcu ulega, nie łamie się, ani też nie kruszy. Odsłania bogactwo białego środka, który w konsystencji przypomina bitą śmietanę lub rozpuszczone lody. Byłam zaskoczona, gdyż spodziewałam się czegoś w rodzaju marshmallow z milkowych Melo-Cakes. Tuż pod mleczną, chłodną i mięciutką zawiesiną znajduje się cienka warstwa gęstego i brązowego kremu. Całość pachnie jak orzechowy krem z Kinder Bueno, i jest to aromat absolutnie obłędny.
Czekolada smakuje mlecznie i słodko, nawet nazbyt, jak każda z linii Kinder. Bita śmietana jest śmietankowa, gdybym potrzymała ją w zamrażarce, być może zamieniłaby się w lody. Te dwie warstwy gryzione razem dawały efekt zbyt długo trzymanego poza chłodziarką, ale jeszcze nie do końca rozpuszczonego Magnuma. Zupełnie inaczej prezentowała się warstwa dolna, będąca zaprzeczeniem delikatności. Stanowiła smakową esencję kremu z Kinder Bueno, orzechowość skondensowaną w gęstym, słodkim smarze. Jej gładkość przełamywały maleńkie grudki czegoś. Całość wyszła bardzo słodka i bardzo orzechowa, zniewalająca. Podobało mi się również przejście pomiędzy grubą i twardą mleczną czekoladą a chłodnym i jedwabnym, bitaśmietanowym wnętrzem. Gdyby tylko zniwelować cukrowość polewy, byłoby 6 chi.
> Przeczytaj recenzję nowego Kinder Choco Fresh z 2019 roku! <
Ocena: 5 chi ze wstążką
Kinder Chocolate mini
Na koniec trzydniowej przygody z produktami z linii Kinder zostawiłam tradycyjną Chocolate, ale w nowym wydaniu mini. Otrzymałam ją od Muszki, wraz z paroma innymi drobiazgami, które na blogu dopiero się pojawią. Ponieważ już recenzowałam ten produkt w pełnym rozmiarze, a także w wersji Maxi, pozwolę sobie jedynie zamieścić zdjęcia i przypomnieć ocenę.
Uważam, że Kinder Chocolate mini wygrywa z poprzednimi wersjami pod względem słodyczy. Z racji tego, że czekoladki są malutkie, wstrząsu cukrowego nie trzeba się po nich spodziewać. Chyba że zje się od razu całą paczkę. Minusem zaś jest fakt, iż nie da się nimi najeść, a miniaturowość i pozorna niewinność prowokuje niesforną rękę do ciągłego przemieszczania się w stronę opakowania zbiorczego, w efekcie czego zjemy nawet więcej. Jakie szczęście, że dostałam tylko dwie sztuki!
Ocena: 5 chi
Zawsze bylam ciekawa ChocoFresh i teraz wiem,ze musze go skąś dorwac i sprobiwac! *-* I dziekuje za ostrzezenie przed ta babka na Hali ,bo jakbym byla kiedys we Wroclawiu,to na pewno szukalabym takiej budki z zagranicznym jedzeniem.Teraz bede uwazac XD
Do tego czasu pewnie zapomnisz. Muszę zacząć wystawać w drzwiach hali i ostrzegać ludzi albo wręczać ulotki :D
Wnętrze choco fresh bedące Esencją z kremu kinder bueno brzmi obłędnie :D Jak się gdzieś natknę to na pewno kupię (dziś zobaczę, czy ten sklep o którym kiedyś Ci pisałam ma coś ciekawego z kinderowych rzeczy :))
A co do tej „uczciwej” pani to mam nadzieję , że starcie z sanepodem nauczy ją rozumu :D
O, to daj znać. Lubię słuchać o słodyczach, których nigdzie nie ma. Z jednej strony mnie to załamuje, a z drugiej… nie wiem, po prostu lubię :P
Te pierwsze wyglądają uroczo i apetycznie :)
A co do tej pani to niektórzy ludzie mają tupet i różne pomysły – zrobią wiele by sprzedać to co im się nie sprzedało i nie nadaję się już do sprzedaży – nie wyrzucą bo to strata no i kombinują… wstyd
I takie są <3
Tak. Ciekawe tylko, co by zrobiła, gdyby ktoś się zatruł, bo np. słodycz miałby w sobie orzechy i robaki złożyłyby jajeczka.
ooo tego nosorożca nie znam!
no i zapomniałam ostatnio dodac, te wszystkie zwierzęce rodzinki z kinder w tym te lemurki tez mają moje potworki :) a te właśnie jako pierwsze znalazły :P Gdzies tam się walają w pudełku z zakazanymi dla najmłodszej zabawkami, czyli baardzo małymi popierdółkami :D
To musisz poznać, pycha :)
Pokaż fotkę reszty serii, jak będziesz miała chwilę. Jestem ciekawa, jak się prezentują na żywo.
muszę je najpierw znaleźć jak wrócimy, ale jak nie zapomnę, to pewnie :)
Barrrdzo podoba mi się wnętrze Choco Fresh. Nie wiem jak to wypada ze smakiem, ale konsystencja tej śmietanki wygląda na obłędną :D Za to klasycznych Kinderków nigdy specjalnie nie lubiłam. Jeden produkt mniej który by kusił do ponownego zakupu, co niechybnie skończyłoby się rozczarowaniem :>
Nosorożcem na pewno się nie rozczarujesz, więc możesz go śmiało szukać. Mini – racja, bez szału.
Zwłaszcza od bitej śmietany uciekam, gdzie pieprz rośnie! :P
Nie rozumiem, jak można robić coś takiego z tymi datami… Rozumiem głupotę i to, że ludzie ją nie obchodzą (no dobra, nie rozumiem… po co taka osoba wybiera pracę z ludźmi?), ale że się nie boi, że w końcu to gdzieś zgłoszone zostanie? Świat byłby o tyle piękniejszy bez „przedsiębiorców”-kombinatorów.
A ja luuuubię bitą :) Co Ci w niej nie odpowiada?
Ja też nie wiem, dlaczego ktoś wybiera pracę z ludźmi, nie lubiąc ludzi. Ja np. mam świadomość tego, że nie nadaję się do kontaktu, więc nie będę się pchała na stanowisko, gdzie musiałabym z ludźmi rozmawiać. A co do strachu… Hala Targowa to taki trochę Meksyk. Pewnie nie podejrzewała, że po milionach lat pracy nagle ktoś postanowi ją skontrolować.
Bita jest dla mnie taka… tłusto-obślizgła. O tyle, o ile tłustość np. awokado, łososia i wielu innych rzeczy mi nie przeszkadza, bo to tak „na wytrawnie”, to śmietanki i tego typu produkty od razu kojarzą mi się z czymś, co powinno być lekkie jak chmurka, a nie takie… zimno śliskie. :P
O nieee, to ja mam wręcz przeciwnie. Podczas jedzenia ryby najchętniej ubrałabym się w skafander, tak mnie ta tłustość brzydzi. Albo jak raz odgrzewałam nóżkę wędzonego kurczaka… jezu, fuj. Potem cały dzień czułam ten tłuszcz na rękach. Słodycze są tłuste w inny sposób, a bita śmietana to już w ogóle nie jest tłusta.
No to kolejny słodycz do kupienia u naszych sąsiadów w sobotę:) nosorożec :) . Wiesz Jaś dostał aksamitny woreczek na choinkę wypełniony tymi miniaturkami kinderków i gdyby nie to,ze wisiał wysoko to pewnie szybko bysmy je zjedli:)
Biedny Jasio, zeżarlibyście mu prezent :D
„Stanowiła smakową esencję kremu z Kinder Bueno, orzechowość skondensowaną w gęstym, słodkim smarze.” Kupiłaś mnie. Szkoda, tylko, że ja tego nie kupię. Stoiska z niemiecką chemią sprzedają tylko niemiecką chemię i kilka czekolada tych, no… tych dużych Chatecośtam. Więc osiorożca nie zakupię :(
U mnie Chatecoś tam też są, ale stanowią mały procent całego asortymentu, także zapraszam do Wro. Przy okazji zwiedzisz pół Polski, jadąc do mnie :D
Kinder mą miłością, i Choco Fresh jest gdzieś na liście rzeczy do zdobycia mimo zgoła innego zainteresowania słodkościami ostatnimi czasy :) Ale nigdzie nie widziałam. CO do przechowywania, to moim zdaniem właśnie powinny być w chłodnym miejscu, bo ta masa jest inna.
Następnym razem wpakuję je do zamrażarki. Ciekawe, czy się zrobią lody ;)
To jest właśnie to co ubóstwiam najbardziej z oferty Kinder. ❤ najlepsze z zamrażarki :) i te fajne trzaski przy gryzieniu. Mogę jeść i jeść a kieszeń boli bo u mnie na rynku 5-ciopak 8 zł. …. ale i tak zawsze jak są to biorę.
Muszę spróbować z zamrażarki, choć z lodówki też trzask fajny – potwierdzam. W kwestii ceny, to Cię pocieszę. Ja za sztukę zapłaciłam 2 zł, więc… :P
Te nosorożce są przepyszne. Jakiś czas temu kupiłam je właśnie na Hali Targowej. I dziękuję za informację o stanowisku przy wejściu – czasami tam coś kupowałam, ale już nie będę!
To nie jest stanowisko tuż przy wejściu! Trochę dalej, w środku hali, ale po lewej stronie od głównego wejścia (sprzedaje starsza grubsza pani). Lepiej podejść dosłownie trzy kroki dalej i skręcić w prawo – tam z kolei jest szczupła pani, ona ma wszystko okej.
Jakieś dwa lata temu miałyśmy okazję jeść tego nosorożca :D Jedną sztukę udało nam się kupić w sklepie z niemiecką żywnością choć wiemy, że był drogi to jednak się skusiłyśmy i dobrze bo był przepyszny! Co prawda musiałyśmy się podzielić jedną małą figurką na dwie i aby zrobiłyśmy sobie smaka na więcej ale był mega :P
Nie byłyśmy nigdy na Hali Targowej choć przejeżdżamy tamtędy niejednokrotnie :P W końcu się tam wybierzemy i dzięki za ostrzeżenie co do jednego ze stoisk. Daj znać czy Twoja interwencja dała jakiś skutek :)
Tak, dostałam listowną odpowiedź z sanepidu już dawno :) Znaleźli „szereg uchybień”, czyli nawet więcej, niż ja im powiedziałam. Na wszelkie wypadek więc, jak będziecie się wybierać, nie korzystajcie z tego na środku hali po lewej stronie od głównego wejścia.
Wredna zołza. Człowiek niszy sobie lakier na paznokciach, wydaje na naklejki i tusz. Odkleja, przykleja. Sięga po tłumaczenie. I co? Nic. Wścibska dziewczyna wszystko psuje, nie doceniając zupełnie trudu sprowadzenia łakoci na nasz rynek. Co z tego, że mąż pracuje przy granicy i raz na tydzień przywozi pełen bagażnik. Co z tego, że niektóre rzeczy są z np. Kuchni Świata wyciągnięte z promocji. Najważniejsza jest intencja! Człowiek człowiekowi wilkiem…
Racja, teraz mi wstyd :( W ramach zadośćuczynienia pójdę jej pomóc kleić albo kupię nowy lakier.
Zwłaszcza pierwsza propozycja mi przypadła do gustu. Ta konsystencja lodowa lub bitej śmietany, matko jak ja lubię takie rzeczy. Na pewno schłodziłabym przed zjedzeniem. Szkoda, że nie trafił wcześniej w moje łapki. Natomiast co do drugiej propozycji to jest to absolutny klasyk i czy w wersji mini czy maxi to jak dla mnie jest smakowo zadowalający. Kinder czekolada to nie tylko słodycz, ale też wspomnienia ;) Pozdrowieńka! :)
Trzymam kciuki, żebyś któregoś dnia trafiła na nosorożca! :)
Ojacie! :D Nawet o takich nosorożcach nie słyszałam. :D Póki co – zostaję wierna Hipciom. :D
Ja wierna to może nie, bo jednak od czasu do czasu fajnie zrobić skok w bok z nosorożcem, ale i tak w sercu pozostanie hipek :P
Wyglądem hipopotamów nie pobijają, smakiem też nie mają co stawać do walki, ale jak tylko zobaczyłam gdzieś na ig to wiedziałam, że będę chciała spróbować, może słodycz, o której mówisz jest męcząca, ale w takim małym batoniku nie jest mi straszna! :D
Już miałam pisać, że z Kinderków każdego warto spróbować, ale jednak nie – Joy nie lubię, więc do tego nowego nawet nie podchodzę :P
Czemu mnie to nie dziwi… Ogólnie nigdy nie lubiłam kupować w Hali Targowej i tym podobnych miejscach, dlatego też po skończeniu studiów wyrzuciłam ją z pamięci…
Też nie przepadam, bo drogo i boję się o daty ważności, ale niestety w naszym wielkim mieście nie ma porządnych miejsc z zagranicznymi słodyczami :/
Choco Fresh to moje największe marzenie od Kinder, ale jak do tej pory nigdzie nie było mi dane go znaleźć :'(
Przykro mi.
Kocham ChocoFresh ! <3 Zawsze z Niemiec przywoże. W Austrii też widziałam, że są. Kinder ogólnie ma bardzo dobre rzeczy. ;) Szkoda, że ChocoFresh nie ma u nas w Pl. :( One są pyszne! :) Wystarczy jednego takiego zjeść bo dwa to może być za duże przesłodzenie. :D Niby takie malusie, aaaale jedno w zupełności wystarczy. ;) Kocham tą a la bitą śmietane-masz rację troszke jak lody i ten krem orzechowy. <3 Niebo w gębie. :D Huehuehue… Jak dla mnie to jest mistrzostwo! :D :D
Cieszy mnie Twój entuzjazm! Więcej takich ludzi i może wprowadzą go do zwykłych polskich sklepów na stałe :)