Tolonisy… a cóż to takiego? Są to greckie jogurty z Biedronki, dla dyskontu produkowane przez różne firmy zewnętrzne. Podstawowa czwórka, o której już pisałam, wyszła spod skrzydeł firmy Lactalis i odpowiada dostępnym na rynku Jovikosom. Dodatkowo na początku roku na półce pojawiła się nowość: jogurty greckie z owsianką w trzech wariantach smakowych. Gdy tylko zobaczyłam je w gazetce, byłam pewna, że należą do Piątnicy. I rzeczywiście, w czasie odwiedzin w sklepie obróciłam kubek i znalazłam autora zajścia. Zastanawiałam się nawet, czy wobec tego warto kupować ponownie smak malinowy, skoro na blogu już był, ale ostatecznie uznałam, że mi smakował, więc czemu nie? Do domu wróciłam z każdym wariantem Tolonisa w liczbie sztuk czterech. Jak się miało wkrótce okazać, nie mogłam postąpić rozsądniej.
Tolonis z owsianką z malinami
Na pierwszy ogień poszła opcja znana i lubiana, na blogu opisana. Początkowo sądziłam, że w dzisiejszej recenzji jedynie wspomnę o ponownym zakupie i dodam nowe zdjęcia, a was odeślę do poprzedniego tekstu. Podczas jedzenia jogurtu uznałam jednak, że coś jest nie tak, bo produkt smakuje mi bardziej. Niby tylko trochę, ale jednak. Niczym pies myśliwski spuszczony ze smyczy rzuciłam się do komputera, by porównać składy oryginalnego produktu Piątnicy i biedronkowego Tolonisa. Cóż się okazało? To samo, co w przypadku naleśników z serem i rodzynkami Virtu, dla owadziego dyskontu wypuszczonych pod marką Swojska Chata. Krótko mówiąc: biedronkowe jest lepsze. Tolonis posiada 20% malin, podczas gdy oryginał tylko 7,4% (?!). Pierwszy 14% zagęszczonego soku z malin, drugi 10,4% koncentratu. Pierwszy 6% płatków owsianych i 6% ziarna owsa, drugi obu składników zaledwie po 2,2%. Nie trzeba być matematycznym mózgiem, żeby zauważyć różnicę. Przede wszystkim w konsystencji, która nie jest już takim betonem.
Skupmy się teraz na Tolonisie. Jego szata graficzna jest urocza, delikatna i subtelna, charakterem bliska oryginałowi, a nawet ładniejsza. Po zerwaniu wieczka przed oczami rozpościera się gęsta i różowiutka masa pełna owsianych płatków (nie to co gluty Mlekovity; zupełnie inna, nieporównywalna wręcz jakość). Pachnie pięknie, słodko, czysto owocowo, choć niekoniecznie malinowo. Nadal jest gęsto, ale jogurtu nie pomylimy z przedmiotem pracy murarza. Przewija się w nim masa miękkich malin, chrupiących pesteczek, twardawych płatków owsianych i jędrnych ziaren owsa. Tłustość osiąga poziom idealny, upodabniając produkt do serka homogenizowanego. Gdyby tylko nie było pesteczek, Tolonisowi przyznałabym 6 chi.
Ocena: 5 chi ze wstążką
Tolonis z owsianką
Drugi wariant biedronkowego Tolonisa w tytule nazwałam naturalnym, choć takiego przymiotnika na wieczku nie znajdziemy. Na swoje usprawiedliwienie mam fakt, iż jogurt nie posiada nazwy, więc nie miałam jak go inaczej zapisać, poza tym na pierwszym miejscu w składzie i tak stoi jogurt naturalny. Produkt odznacza się ładną szatą graficzną w niebieskim kolorze, który znów wskazuje na jego naturalność, czy też neutralność smakową. Na szczęście w składzie – skądinąd bardzo przyjaznym – znalazłam również cukier, więc degustacja zapowiadała się słodko i przyjemnie.
To zabawne, że w recenzji greckiej Piątnicy z malinami wspomniałam, że chciałabym spróbować wersji pozbawionej wkładki owocowej, za to wyposażonej w płatki owsiane. Nastąpiła tu sytuacja rodem mówisz – masz, jakby producenci śledzili bloga i chcieli sprawić mi przyjemność. Po zerwaniu wieczka przywitał mnie typowo naturalny, delikatny, muśnięty słodyczą zapach oraz wyraźnie gęstsza od poprzedniczki, nieco glutowata konsystencja. To drugie oblicze wcale mnie nie zmartwiło, gdyż puszczanie śluzu przez płatki owsiane jest normalnym zjawiskiem i świadczy o dobrej jakości owsianki. W smaku niestety czułam głównie słodycz i to podejrzaną, jakby do serka homogenizowanego o smaku śmietankowym dorzucono za dużo cukru (jak w Danio białym). Ziarna i płatki były tradycyjnie jędrne, twarde, mięsiste, nabrzmiałe… (ups, te określenia idą w nieodpowiednią stronę). Całość wyszła zbyt betonowa, ale przy kolejnych degustacjach dolewałam do jogurtu odrobiny wody (2-3 łyżki stołowe) i wychodziło doskonale.
Ocena: 4 chi ze wstążką
Tolonis z owsianką z suszonymi śliwkami
Suszona śliwka to smak, który w jogurtach zdecydowanie lubię. Zwłaszcza gdy smakowi temu towarzyszy tak piękna szata graficzna z doskonale dobranym kolorem i interesująca barwa samego jogurtu, łącząca suszone owoce z kawą. Już przy mieszaniu produktu zorientowałam się, że jest gęsty niczym beton, gęstszy nawet od wersji naturalnej. Kleił się i lepił od owsianego śluzu, zupełnie jak prawdziwa owsianka. Pachniał przepięknie, bo bardzo słodką suszoną śliwką.
Poza nieco zbyt betonową warstwą jogurtu, konsystencji śliwkowego Tolonisa nie mam nic do zarzucenia. Płatki były twarde i przyjemnie stawiały opór zębom, jędrne ziarna pękały pod ich naporem. Poza tym do kubeczka wystarczyło dolać trochę wody, by całość była przystępniejsza (co też za każdym razem robiłam). Poza zbożami w jogurcie pływały skórki śliwek. Od razu było czuć ich suszoność oraz owocową słodycz (choć w składzie zastosowano dodatkowo cukier). W tle pojawiła się delikatna kwaśność głównych bohaterów, ale jak najbardziej pasująca do kompozycji. Ze względu na konieczność rozcieńczania konsystencji chciałam trzeciemu wariantowi obniżyć ocenę, ale co tam – jest na tyle pyszny, że na dodatkowe działania przygotowawcze można przymknąć lewe oko.
Ocena: 5 chi ze wstążką
(po dolaniu wody)
Jadłam ten z malinami i mi też bardzo smakował :) Na resztę się nie skusiłam,bo uważałam,żę naturany to poprostu płatki owsiane z jogurtem,a śliwek nie lubie :P Ale widze,że nic nie straciłam=nie żałuję :)
Gdyby naturalny był po prostu naturalny, wyszłoby o wiele zacniej. Ta słodycz jest z lekka nieee ;)
Nie pierwszy raz spotykam się z tym, że produkt od tego samego producenta ale wytwarzany dla marketu ma nieco lepszy skład od oryginału ale bywa ale tutaj w jogurcie malinowym różnice są ogromne ;) Tego typu jogurty to zupełnie nie moja bajka – wolę wziąć zwykły naturalny, dorzucić płatki i swoje dodatki (akurat tutaj konfiturę)
Jeszcze raz spokojnych i wesolych Świąt :)
No i jeszcze naleśniki – też są lepsze w Biedronce.
Być może – nie kupuję gotowych naleśników, pierogów itp. :P Jak kiedyś będą ze szpinakiem to z ciekawosci zerknę bo te od Virtu mają 20% nadzienia (lub coś koło tego)
Ze szpinakiem jadłam tylko pierogi, ale Iglotexu :P
Ja bym się spodziewała, że dla biedronki wyjdzie gorszy produkt. Zaskoczenie totalne.
Ja też.
Faktycznie kojarzę je, ale jakoś nigdy nie włożyłam do koszyka. Za jogurtami ogólnie nie przepadam. Chociaż akurat greckie lubię. Jakoś mi nie pasuje ten jogurt z owsianką. Wolę sama spreparować sobie taki posiłek. Ale akurat ten malinowy to nawet może by do mnie przemówił. Za to wersji naturalnej bez wkładki owocowej bym chyba nie zdzierżyła, chyba, że z dodatkiem miodu ;) Pozdrawiam.
Ten naturalny jest b. słodki, co też napisałam w recenzji.
Wow, nie spodziewałam się, że wypadną tak dobrze! Ogromnie się cieszę, bo teraz wiem, że muszę spróbować. Do tej pory Tolonis widział mi się raczej słabo, kojarzony z marnymi jogurtami. Jak widzę, tą łychostajność to aż serce mi się raduje! A że jest mój ulubiony wariant – suszona śliwka, to oczywiście wiadomo, że lecem do Biedronki.
Ogromnie się cieszę, że się cieszysz, ale od dawna ich już nie ma :P
Nie lubię, kiedy takie kupne jogurty są paćkami. :D Zdecydowanie wolę te swoje owsianki/komosianki/jaglanki i te wszystkie inne -anki, jakie można robić.:D
A ja jestem wierna gotowcom :)
Trochę było mi przykro bo malinowa owsianka z odżywką b. mi dziś zupełnie nie wyszła… Wchodzę na bloga a tu owsianko-jogurcik który wygląda x razy lepiej :’) God, czy one są w stałej sprzedaży? ;w;
Ok już wiem, nieważne </3
W stałej sprzedaży jest tylko malinowa Piątnica, ale jak wspomniałam w recenzji, ma gorszy skład. Szukaj w Almach, PiPach i innych takich.
Ok, za późno zwróciłam uwagę na drugi komentarz – odpowiadałam z poziomu komentarzy WP :P
Uwielbiam jogurty z Biedry ;) Jutro koniecznie muszę się skusić na malinową wersję ;)
Niestety, już ich nie ma i to od dawna :(
Meeh, no w życiu!
Co prawda zakochałam się ostatnio w jedzeniu czystych jogurtów greckich (zwykłych albo owczych) z dżemem 100 % owoców, ale widzę, że tym do tej „mieszanki własnej” jest daleko. Aczkolwiek, pomysł połączenia z owsianką sobie wypróbuję (kuchenne rewolucje normalnie się szykują jako urozmaicenie dla mojej codziennej dosłownie czystej owsianki).
…albo jelitowe rewolucje, zależy jak Ci wyjdzie :D
Ty mi tu złorzeczyć nawet nie próbuj! :P
Nie. Trzykrotnie nie. Wariant śliwkowy to u mnie stoi w lodówce nawet gdy dookoła już nic nie zostało. Znów wolałbym owsiankę z jogurtem, a nie odwrotnie.
Lepiej dolewać wody niż zatykać nos przy jedzeniu ;)
U Ciebie jeszcze są?!
Dni zlewają się ze sobą na tyle, że wczoraj może oznaczać miesiąc temu ) Zerknę – jak nie zapomnę – dziś na czasoprzestrzeń.
Nawet mi smakowały (nie tknęłam tylko tego z śliwkami), więc na pewno coś w nich jest haha :D
Jak mogłaś? Śliweczka taka dobra, teraz jej smutno :(
Szkoda, że do Biedronki teraz tak bardzo nam nie po drodze. Śliwkowego byśmy najchętniej spróbowały choć pewnie do domu wróciłybyśmy ze wszystkimi wariantami :D
Już ich nie ma, więc dupka :P
Łe, ale Biedronka lubi zaskakiwać, więc może jeszcze wrócą tak jak to całe mleko bez laktozy :P
Wiecie… u mnie ono było zawsze :P Niemniej za owsianki trzymam kciuki.
Bo Ty pewnie masz jakieś układy z Biedrą. Przyznaj się! :P
Tak, pozwalają mi tam czasem przekimać wśród kartonów :D
Nigdy ich nie widziałam i nie pomyślałabym, że to wyrób Piątnicy, a szkoda :/ Na tą chwilę najchętniej zjadłabym naturalny, choć pewnie okazałby się dla mnie za słodki :D
Jak ktoś jadł oryginał, to od razu wie, że produkt wyszedł spod skrzydeł marki X. Nawet po szacie graficznej widać ;)
Łe, a ja tą ”betonowość” właśnie UWIELBIAM. Te jogurty wyszły im zajebiste.
Z zajebistością się zgodzę, ale beton nadal na nie.
Jadłam naturalny i ze śliwką i posmakowały mi, serio fajne produkty. Lubię te nowości z Biedronki :)
I ja :)