Co? W Biedronce są jogurty o smaku pieczonego banana, piernika i cynamonu?! Oczywiście, że muszę je mieć! I nie, wcale nie zachowam zdrowego rozsądku i nie kupię po jednej sztuce. Wezmę od razu po trzy, bo przecież ktoś mi wykupi, poza tym sporo się za nimi nachodziłam i mi się należy. Zajrzeć na tył? A po co? Yyy… Bakoma. No tak, mogłam zacząć od przeczytania etykiety.
Z własnej winy wmanewrowana w zakup dziewięciu jogurtów spod skrzydeł firmy, której toleruję wyłącznie desery, stanęłam przed dylematem: co tu począć?, a właściwie: od czego tu zacząć? Szybko porzuciłam użalanie się nad własnym losem i ustawiłam kolejność degustacji: 1) potencjalnie najgorszy pieczony banan, 2) obiecująca śliwka z cynamonem i 3) absolutny hit sezonu, czyli piernik z orzechami.
FruVita Jogurt pieczony banan z orzechami laskowymi
Prawie zapomniawszy o glutowatej konsystencji jogurtów 7 zbóż, otworzyłam pierwszą FruVitę, by… przeżyć ponowne rozczarowanie. Może nie był to wspomniany glut, ale jogurt prezentował się kiepsko, był rzadki niczym woda i niezachęcający w zapachu, bo bananowo-śmietanowy z wyraźnie kwaśną nutą. Jedynym aspektem, który mnie na tym etapie ucieszył, był przyjemnie kremowy kolor.
W rozrzedzonym jogurcie pływały kawałki zdechłych bananów, które pieczone były wyłącznie w nazwie. Smakowały one owocami z pitej w dzieciństwie Karotki lub nektaru bananowego, czyli naprawdę przyjemnie. Między nimi przepływały dość duże i chrupiące, gorzkawe orzeszki. Słodycz znajdowała się na idealnym, niskim poziomie. Całość wyszła bardzo przeciętnie. Smak mogłabym zaakceptować, ale konsystencja jogurtu z wodą lub przecierem sprawiła, że pożałowałam zakupu dziewięciu sztuk. Jedyna rzecz, do której przyczepić się nie mogę, to sympatyczna kaloryczność.
Ocena: 3 chi
FruVita Jogurt śliwka z cynamonem
Czwartego wieczoru przyszedł czas na śliwkę z cynamonem, która już od zerwania wieczka pachniała przyjemnie, bo suszonośliwkowo i słodziutko – zupełnie jakby ktoś potraktował Activię worem słodziku. Korzennej nuty w aromacie zabrakło, cynamonowe kropki było jednak widać tuż obok śliwkowych trupków i skórek, wszystkie razem unosiły się na powierzchni wodnisto-musowego jogurtu.
Pierwsza łyżka produktu przyniosła mi smak intensywnie cynamonowego, śliwkowego piernika, śliwkowych korzennych ciasteczek albo knedli ze śliwkami posypanych cynamonem. Było słodko, a jednocześnie nie zabrakło nuty pikanterii. Niestety, po tych kilku chwilach czystego entuzjazmu odkryłam w jogurcie coś jeszcze – coś, co mnie obrzydziło. Nabrałam przekonania, że FruVita posiada smak nie piernika-ciasta, ale piernika-świeczki. Nie podobała mi się również intensywna cukrowość. Ostatecznie zjadłam wszystkie trzy sztuki, które kupiłam, ale nie chciałabym mieć z nimi do czynienia nigdy więcej.
Ocena: 3 chi
FruVita Jogurt piernik z orzechami
Na koniec zostawiłam jogurt potencjalnie najlepszy, bo piernikowy. Pocieszałam się, że po dwóch poprzednich niewypałach, którym musiałam poświęcić sześć wieczorów, wreszcie spotka mnie coś dobrego. Wskazywała na to najładniejsza szata graficzna i zatopiony w orzechowej masie gwiazdeczkowy pierniczek.
Przygotowana na orgazmiczny zapach produktu, zerwałam wieczko i… nie chcę używać brzydkich słów, więc zamiast tego wezmę głęboki wdech. Z kubeczka wydobywał się kwaśnawy, lekko orzechowy aromat śmietany. Jogurt jak zwykle zalegał w plastiku leniwym sikiem, poddając w wątpliwość własną jogurtowość. Orzechy faktycznie były twarde i świeże, ale małe. Nie wpływały na smak, który był raczej biszkoptowy albo cholerawiejaki, na domiar złego z nutą margaryny. Koło piernika nawet nie stał. Całość nie tylko zawiodła moje oczekiwania, ale była nawet gorsza od poprzedników, których zaletę stanowił przynajmniej zapach. Tu nie cieszyło nic. Zjeść i zapomnieć – idealne hasło dla zimowych FruVit spod skrzydeł Bakomy.
Ocena: 3 chi
Eee, dobrze że nie widziałam ich u mnie w Biedronce, bo pewnie też bym kupkla(ale tylko bananowy XD) .Szkoda, że beznadziejne, szkoda, że Balona je robiła,bo też za tą firmą nie przepadam :/
Ach ta Balona :D
Bakoma ;)
Te jogurty na Święta pojawiają się w B. Moja mama z siostrą kiedyś jadły ten o smaku piernika z orzechem.. masz rację to jogurt z serii „zjeść i zapomnieć”
A im smakowały?
O nie, nienawidzę smaku pieczonych bananów. Banany lubię, ale od pieczonych uciekam. :P
A już w formie jogurtu takiego jak ten to w ogóle.
Ja tam banany lubię w każdej formie :)
Co za ulga że zrecenzowałaś je zanim się na nie skusiłam :P Cholercia, te smaki brzmią tak dobrze z nazwy!
Od czapy: jadłaś/masz/masz w planach nowe(?) jogurciki od Ehrmann owocowo-warzywne?..
Boże najlepsze jakie w życiu jadłam <3
Nawet ich nie widziałam! Link, coś? ;>
Paczaj <3 http://nadinetestet.de/ehrmann-frucht-gemuese-joghurt/
Ciekawe, brałabym. Tyle że w całym Wro nigdzie już nie ma Almi w kubkach 150-gramowych ;]
Szczerze też ich w sklepie jeszcze nie widziałam, kupiłam na bazarze w tanim nabiale za 0.25zł sztuka :D
To się chyba powinno nazywać „Nabiał za darmo”!
Jadłam ten piernik z orzechami. Dlatego, że ktoś go kupił do domu przypadkiem. Na początku nawet się ucieszyłam na taki smaczek. Później nieco zasmuciłam, gdy go skosztowałam. Mdły. Piernikowo- cynamonowe nuty kłóciły się z ideą jogurtu, który ma sam w sobie być lekki. Całość była jakaś zbyt nachalna w swojej słodyczy. I właśnie – jakby biszkoptowa. Zjadłam, bo jak go już otworzyłam to mi się go zrobiło szkoda. Raczej nie kupię ponownie. Wolę klasyk biszkoptowy już, ot co ;) Pozdrowionka!
No to miałyśmy podobne odczucia.
Jak dobrze, że nie zaglądam na jogurtową część biedronkowych lodówek. Możliwe, że piernikowa wersja by mnie zachęciła do kupna.
Jak niedobrze, że ja owszem :P
Piernik mi nawet smakował tylko płakałam nad konsystencją wody. Pozostałe takie ,,w sam raz na raz” nawet nie można więcej o nich napisać, bo to takie zwyklaki, że aż serce boli.
Jeśli sądzisz, że na raz, to i tak jesteś dla nich łaskawa :)
Pewnie nawet bym na nie nie spojrzała, w Biedrze z działu jogurtowego kupuję czasem serek wiejski Piątnicy z dodatkami albo jogurt typu greckiego tej firmy, więc przynajmniej na taki zawód smaku się nie narażam :D
Dawno nie jadłam wiejskiego, mmm.
Przecież tego typu jogurty można zrobić samodzielnie. Po pierwsze będą tańsze, a po drugie wiesz co jest w środku. Ja od jakiegoś czasu tylko takie „deserki” preferuję. Czasami dodatki także takie rzeczy, które mogą mi pomóc w ogólnie dobrym samopoczucie, jak ziarenka chia, siemienia lnianego lub ostropestu plamistego. Nie jest to tylko smaczne, ale także zdrowe.
Ciuchy także można szyć samodzielnie. I dom zbudować własnymi rękami. Operacje na kimś przeprowadzić bez znajomości medycyny. Można wszystko :)
Dobrze że unikam smakowych jogurtów. Wolę sama nadać im smak dodając własny wsad (dżemik, czekoladę, mus owocowy). Polecam ;)
Dzięki za polecenie, ja tam wolę kupować gotowce :P
Nawet ja skusiłabym się na takie smaki! Dobrze, że tego nie zrobię – wszystko dzięki Twojej recenzji :). Z drugiej strony, ryzyko i tak byłoby małe, bo już w ogóle nie przyglądam się lodówkom z jogurtami w Biedronce.
Naprawdę skusiłabyś się na taki jogurt? Hmm.
Mój faworyt to wiśnia-pomidor :D
Sorka komentarz w złym miejscu xdd
Fuj co to za jogurty.. Banana nie cierpię w jogurtach, jeszcze ta śliwka może by mnie skusiła, ale to ostatnie… Jogurt o smaku piernika? Eeee oj chyba nie do tego orzechy , ja wole raczej tradycyjna truskawkę:D
Mnie właśnie nietypowe smaki kuszą o wiele bardziej niż jakaś tam zwykła truskawka.
fuj, fuj, fuj :D
Nie wiem co Ty masz z tym recenzowaniem jogurtów. Dla mnie mało, który jest zjadliwy. Desery jeszcze rozumiem, w końcu po to się je deser, żeby się chociaż w małym stopniu zasłodzić.
Olga wybierasz się na restaurant week? :D
Odwiedziłabym Cię :D U nas w Opolu żadna knajpa nie bierze udziału :( Może w przyszłym roku się umówimy na mały rajd? (jak nazbieram kasę haha)
Ja nawet nie wiem, co to jest, a Ty mnie pytasz, czy tam idę :D
Śliwkę z cynamonem widziałam dzisiaj u Ajszy. Natomiast w sklepie ich nie ujrzałam, ale nic dziwnego. Nowe rozglądając show. Po ocenach widzę, że może i słusznie. Chociaż Piernik z orzechami chyba mnie woła.
Myślałam, że 3, a nie aż dziewięć…
Niestety, mój umysł każe mi czasem robić rzeczy w stylu kupowania z góry dziewięciu ohydnych jogurtów ;)
Za każdy zepsuty produkt o smaku piernika/pierniczków winowajca powinien dostać po łapach. Gdzieś w Internetach natrafiłem na inną opinię o nim. Teraz zastanawiam się w którą stronę pójdą moje smaki. Bo to, że ten konkretnie wariant kupię, to jest pewne. Kurde, chciałbym aby przemówiła chamska reklama, pełna rozkoszy i odpłynięcia w raj… ale heh. Jak nie zapomnę dorzucę do niego odrobinę przypraw (cynamon, czy czegoś ogólnie do piernika) sprawdzając na ile można ew. uratować smak.
W tej chwili już go raczej nie dostaniesz. Musisz poczekać do Bożego Narodzenia :P
O! Idealnie pasuje na koniec zapasów! ;)
Nie łudź się, do tego czasu będziesz miał już nowe :P
Sama zachowują się identycznie kiedy puszczają jakieś limitki i jak nienormalna biorę po 3 smaki tego samego, bo przecież braknie… :/ A potem kupa jedzenia rośnie, rośnie, a jak się właśnie taki bubel trafi to nie ma komu wcisnąć. Dobrze, że ich nie kupiłam.
Znów powtórzę: Ty MASZ komu wcisnąć :D Chociaż ja na upartego też, tylko jakoś oddawanie nie leży w mojej chytrej naturze. Dopiero się go uczę.
Nigdy więcej nie chcemy do nich wracać, jedynie śliwka była do zjedzenia ale i tak była do bólu przeciętna. Wyobrażałyśmy sobie nie wiadomo jaką ambrozję a dostałyśmy faktycznie nie wiadomo co :P
Haha, święta racja.
Ojej, ja bym się nie odważyła od razu po trzy sztuki bez próbowania kupić :O Szarpnięcie się na wysokim poziomie to byłoby kupno po jednym z wszystkich trzech smaków.
Tak to jest, zawsze robią jakieś takie wypasione smaki, a potem gówno.
No właśnie… Ja niestety myślę o tym, że skoro produkt jest limitowany, zaraz zniknie, więc trzeba brać dużo naraz. A potem mam za swoje ;)