Cadbury, Wunderbar

Czas na drugi – po milkowych pralinach Frohe Weihnachten – produkt przywieziony mi z Niemiec przez Mistyffikację, a zarazem ostatni będący prezentem i niespodzianką. Jest to baton, o którego istnieniu nigdy nie słyszałam, ale który w sekundę urzekł mnie zagraniczną szatą graficzną i obietnicą karmelowego szaleństwa. W puszce przeleżał względnie niedługo, bo około dwóch miesięcy (inne słodycze leżą po pół roku wzwyż) i ofiarą mą padł na początku lutego. Co ciekawe, wcale nie miałam w planach zjeść go tak szybko, po prostu któregoś dnia zasępiłam się nad przygotowanymi do degustacji słodyczami i uznałam, że na żadne z nich nie mam ochoty. Wtedy przypomniał mi się Wunderbar i już wiedziałam, że sięgnę właśnie po niego. Z racji nazwy oczekiwałam, że będzie prawdziwym cudem i zapewni mi wrażenia, jakich już dawno nie zaznałam. A już na pewno liczyłam na to, że nie będę musiała żałować wyboru.

Cadbury, Wunderbar (2)

Wunderbar

Przez całe dwa miesiące, od czasu otrzymania batona do dnia rozerwania opakowania, byłam pewna, że Wunderbar to coś pomiędzy brytyjskim Double Deckerem, Lionem i Snickersem. Spodziewałam się więc, że sercem produktu jest kruchy wafelek lub masa pszennych chrupek, które okalają grube warstwy karmelu i czekolady. Nic bardziej mylnego. Okazało się, że baton sprowadzony z Niemiec nie przypomina niczego, co dotąd jadłam. Ewentualnie tanie Sękacze z dzieciństwa, tyle że w nich zamiast karmelu pojawiającego się jako okrąg ściśle przylegający do czekolady tkwi wafelko-opłatek.

Cadbury, Wunderbar (4)

Tak jak wspomniałam, warstwy w batonie wyglądają jak okręgi, jak pierścienie. Z zewnątrz znajduje się jasna w kolorze i zasmucająco cienka mleczna czekolada, pod nią równie cienki karmel, wewnątrz zaś krem, który w pierwszej chwili wzięłam za twór o smaku karmelowym, urozmaicony chrupkami pszennymi ryżowymi. Pomyłkę uświadomiłam sobie jednak dość szybko, dokładnie w chwili, gdy do mojego nosa dotarł aromat Wunderbara. Czyste masło orzechowe, świeżość i intensywność orzechów ziemnych, zero śladu mlecznej czekolady. Na tym etapie byłam zachwycona, choć gdybym miała możliwość wprowadzenia w batonie zmian, z pewnością w kremie umieściłabym wafelka.

Cadbury, Wunderbar (5)

Cienka czekolada posiadała smak słodki i mleczny, bez wyraźnego udziału kakao. Prawdopodobnie była bagienkowa, ale z racji rozmiaru nie miałam jak się o tym przekonać. Znajdowała się na granicy proszkowatości i przywierała do karmelu, lub też karmel do niej. Ten drugi był delikatny, twardy, właziwzębowy, dużo gorszy od karmelu firmy MARS. Odznaczał się maślanym smakiem Werther’s Original i konsystencją Eclairs Cadbury lub Toffees Milki. Słowem: dramat. W opozycji do niego stał krem: lekki, mięciutki, tłusty, mało słodki, rozpływający się i znikający w sekundę. Miał bardzo łagodny smak masła orzechowego, niestety samym masłem nie był. Przewijały się przez niego zarówno odnotowane wcześniej chrupki ryżowe, jak i spore kawałki fistaszków. Słoność była jedynie zalążkiem.

Cadbury, Wunderbar (6)

Trudno mi powiedzieć, czy Wunderbar zapracował na swoją nazwę. Chciałabym powiedzieć, że i tak, i nie (czyli w rezultacie nie). Jako całość był rewelacyjny, wyjątkowy i obłędny, na dodatek umiarkowanie słodki – nigdy nie jadłam czegoś podobnego. Do każdej z warstw mogłabym się jednak przyczepić: do czekolady za zasmucającą cienkość, do karmelu za całokształt, do nadzienia za zbyt łagodny smak. Brakowało mi również elementu, na którym mogłabym zawiesić ząb. Gdyby maślany karmel zastąpiono wafelkiem, byłabym w siódmym niebie i nawet dałabym spokój roszczeniom o pogrubienie czekolady i wzmocnienie masłoorzechowości. Co za szatan w ogóle wynalazł tak nędzny karmel?! Pomimo zastrzeżeń, batonowi nie mogę jednak wystawić innej oceny niż 6 chi, bo jest oryginalny i po prostu pyszny.

skalachi_6Ocena: 6 chi


Skład i wartości odżywcze:

Cadbury, Wunderbar (3)

32 myśli na temat “Cadbury, Wunderbar

  1. Bardzo lubie firme Cadburry,rzadko cos spod ich rąk mi nie smakuje.W Londynie takiego nie widzialam,a szkoda,widac jest tylko w Niemczech.W kazdym razie podoba mi sie,szczegolnie,ze pachnie maslem orzechowym :)

  2. Pamiętam, że odkąd widywałam to w internecie, nigdy mi się jakoś nawet nie chciało sprawdzić co to jest.

    Ważne, że ogół Ci smakował… koniec końców, chyba mało kto je batony itp. „częściami”. :P

  3. Nie jestem fanką batoników,ale ten bym spróbowała bo jak jest mało słodki to by mi smakował:)

  4. Strasznie podoba mi się papierek – przypomina mi te takie fajerwerki typowo amerykańskie co wyglądają jak cukierki. :D Batonik z kolei wygląda jak TWIX, a jak coś wygląda jak jeden z niewielu batoników, które lubię i który właściwie jest moim top 1 (TWIX WHITE <3) to sama rozumiesz, że ślinię się do laptopa i mam ochotę polizać ekran.

  5. wygląda ciekawie i super, że przypadł Ci do gustu.
    podziwiam, że masz tyle słodyczy i tak długo potrafią czekać na swoją kolej :) to dla osób o mocnych nerwach :) i żelaznej dyscyplinie ;)

    1. Zdecydowanie. Wiele osób nie rozumie, jak mogę mieć tak dużo słodyczy w domu i się na nie po prostu nie rzucić. To przyzwyczajenie. Ich obecność nie robi już na mnie wrażenia. Jest wręcz odwrotnie – często mnie przytłacza i powoduje, że nie mam ochoty otwierać żadnego.

  6. Ale by mi się teraz przydał taki baton. Chodzi za mną dzisiaj słodkie od rana. Ale właśnie nie takie słodkie do przesady, ale umiarkowana słodycz, więc bym sobie takiego batonika przytuliła ;) W ogóle mogłabym go skosztować. Zwykle znam bardzo słodkie batony, a takich pół na pół ze słodyczą nie mogę wiele przywołać na myśl. Pozdrawiam serdecznie :)

  7. Też o tym tworze nigdy nie słyszałam. Pomysł na baton bardzo ciekawy, niby żadne innowacyjne składniki, ale to ułożenie.. Takie pomieszanie z poplątaniem jak dla mnie i dziwi mnie trochę ocena, ale może to jeden z tych produktów który z niewiadomych względów zachwyca i ciężko odpowiednio oddać dlaczego :D

  8. Ich bin nicht vorbereitet – to chyba pierwsze zdanie jakiego się nauczyłem w szkole. Przypomina mi Twixa, którego produkcję wzięliby na siebie Chińczycy. Środek to jak zawijas i papka z sajgonki, a otoczka czekoladowa do dobrze znany Mars.

    1. Ja po niemiecku umiem tylko 'kinder machen’ oraz 'ich gehe’ – nawet nie wiem, czy dobrze to napisałam :P

  9. Wuderbar – wonderbra czyli czoko znowu przeinaczyła literki i była zdziwiona nietypowa nazwą. Fajnie, że smakował, ale tak patrząc na papierek stwierdzam, że zdecydowanie osądziłabym książkę po okładce i nie kupiłabym tego.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.