Fifor, Top Chips o smaku sera i cebuli

Pomijając fakt, że w ogóle nie przepadam za chipsami, gdybym miała zrobić ranking podstawowych smaków, wyglądałby on tak: 1. solone, 2. fromage albo paprykowe, 3. te, które przegrały w poprzednim punkcie, potem długo, długo nic, aż wreszcie 100. cebulowe. W czasach gimnazjalnych i wcześniej, gdy jeszcze słone przekąski stały u mnie na równi z czekoladowymi słodyczami, na imprezach podchodziłam do bufetu, gdzie obowiązkowo pojawiały się dwie miski: jedna wypełniona paprykowym dobrodziejstwem, druga cebulową alternatywą. Ponieważ przestawiony wyżej ranking smaków obowiązywał już wtedy, z lubością przytulałam się do pierwszej, na miłośników drugiej patrząc ze współczuciem. Wiedziałam bowiem, że człowiek, który z własnej woli i w pełni władz umysłowych sięga po chipsy cebulowe, z pewnością albo jest zdesperowany, albo pijany, albo po prostu nie wie, że nieopodal stoi miska z normalnymi, paprykowymi.

Fifor, Top Chips o smaku sera i cebuli (1)

Top Chips o smaku serai cebuli

Gdyby nie fakt, że Biedronka wprowadziła te nieszczęsne małe paczki chipsów, nigdy nie musiałabym ich kupować, nigdy też nie musiałabym sięgać po wzgardzony smak cebulowy (tu: z serem). Zresztą, nawet gdyby je wprowadziła, ale nie powiesiła blisko kas, pewnie nigdy bym się o nich nie dowiedziała, bo do działu słonych przekąsek po prostu nie wchodzę. Niestety, spryciarze z marketingu wiedzą, jak skusić klienta do zakupu czegoś, czego wcale nie chce i nie potrzebuje. Tak oto, nie mając wyboru, padłam ofiarą kapitalizmu, konsumpcjonizmu oraz własnego charakteru.

Fifor, Top Chips o smaku sera i cebuli (3)

Top Chips o smaku sera i cebuli otworzyłam w dniu, gdy – o dziwo – naprawdę miałam ochotę na chipsy, na dodatek właśnie na te chipsy (sądzę, że to kwestia kilkumiesięcznego psychicznego oswajania się z myślą, że i tak w końcu będę musiała po nie sięgnąć). Uporawszy się z rozerwaniem brzydkiego opakowania z tanią szatą graficzną, poczułam intensywny zapach bezczelnej cebuli, bez ani plasterka sera (prawdziwe perfumy dla zagranicznych Polaczków-cebulaczków). Pierwsze przyłożenie do nich języka pozwoliło mi odkryć, że chipsy są przede wszystkim słone. Zaraz potem jednak uderzyła mnie fala cebuli, a nawet nie tyle cebuli, co skondensowanego szczypiorku. I była to miła fala, choć – ponownie – pozbawiona cienia sera.

Fifor, Top Chips o smaku sera i cebuli (4)

Po nieudanej konsumpcji pierwszego, paprykowego smaku Top Chips, a także średniego fromage, spodziewałam się, że chipsy serowo-cebulowe uplasują się na granicy bezsmaku, a ich cebulowość wyniknie raczej z tanich aromatów. Nic bardziej mylnego. Zielony wariant wręcz powalał intensywnością, łącząc torbę soli z esencją szczypiorku i cebuli. Przyjemnie chrupał, sztuki były duże i zachowane w idealnym stanie, niestety także tłuste, ale czegóż innego chcieć od tradycyjnych chipsów? Gdzieś z tyłu języka pojawiła się słodka nuta, ale nadal nie serowa. Muszę zatem przyznać, że Top Chips o smaku sera i cebuli bardzo mnie zaskoczyły. Nie tylko uznałam, że cebulowe chrupacze mogą być dobre, ale wręcz przekonałam się, że mogą być lepsze od paprykowych (w przypadku firmy Fifor, bo generalnie nadal wygrywa papryka). Polecam je zatem nie tylko do zagryzania taniego alkoholu na imprezie.

skalachi_4Ocena: 4 chi


Skład i wartości odżywcze:

Fifor, Top Chips o smaku sera i cebuli (2)

40 myśli na temat “Fifor, Top Chips o smaku sera i cebuli

  1. Solone chipsy jadłam może raz w życiu i nie lubię, a moje ulubione to chyba fromage i zielona cebulka, krótko po nich papryka :)

      1. Kupowałam firmy Lay’s, bo innych nie było, a ja musiałam widocznie czuć silną potrzebę zjedzenia chipsów, skoro kupiłam ten smak :P Nie lubię słonych rzeczy, więc dodatkowa nazwa „solone” już na wstępie mnie do nich negatywnie nastawia :)

  2. Mimo Twojego stylu pisania, jak czytam o chipsach to mam wrażenie, że ciągle czytam o jednym produkcie, a nie o różnych smakach. :>
    No, no… za jakiś czas i u mnie na blogu będą chipsy, haha. Jednak w zupełnie innym wydaniu i, co najważniejsze, proporcjach.

    1. Mam tak samo z ciemnymi czekoladami tych Twoich i Basi lepszych marek :P 70%, 71%, Ekwador, Madagaskar, Chile – wszystko jeden pies.

  3. Po raz kolejny udowodniłaś, że jednak byśmy się dogadały! :D Mam taką samą hierarchię (1 solone, 2 paprykowe)
    Ale najczęściej kupuje paprykowe, bo mąż uwielbia 1 solone i cebulowe wlasnie, ktorych ja nie cierpie, a paprykowe jak mam to mi nie zjada :D

  4. A ten smak to ja lubię ale tylko w małych ilościach bo większe mnie zamulają :D Solone mogłaby dla mnie nie istnieć, bo nie tyle co nie smakują, ile są dla mnie nijakie,

    1. Po większych bałabym się wychodzić do ludzi. Albo przynajmniej próbowałabym się do nikogo nie odzywać.

  5. Ajajajajajajaj! Zawiodłem się na Tobie! Muszę przyznać, ze jestem rozczarowany i rozżalony! Zajawka na FB i pierwszy akapit nastroił mnie na odbiór nieco bardziej pikantnych wyznań, a tu co miałka papka nieszczególnie ciekawych zdań. No dobrze. Przesadziłem. Całość ratuje Twój styl, za którym przepadam i nagromadzenie trafnych sformułowań, ale ani jednego pikantnego pocałunku, ani jednej kuluarowej sytuacji. Ajajajajjajaa! Zawiodłem się… Nastawiłem się i to był mój błąd. Tak samo ja nastawiam się za każdym razem gdy sięgam po jakiekolwiek chipsy. Po kilku żałuję, że w ogóle otworzyłem paczkę, a po paczce najchętniej wyjąłbym je z siebie i odniósł do sklepu żądając zwrotu gotówki oraz zwrot niespełnionych marzeń. Pozdrawiam Cię serdecznie!

    1. Niestety nie posiadam wielu pikantnych, kuluarowych opowieści, w których występują chipsy. Mam jedną, ale nie wiem, czy wypada ją tak rzucić na to piękne i nieskalane grzechem białe tło bloga.

  6. Póki jeszcze byłam nieuświadomiona o tym jak każdy smak jest beznadziejny, zawsze wybierałam CEBULOWE, bo paprykowe stały się nie do zniesienia. 3:D Jak dobrze, ze teraz mi nie smakują. Jedynie jestem w stanie zjeść Lay’s prosto z pieca, a nawet te Coops (albo jakoś tak) były nie taki złe. Pringles ponad wszystko.
    No to mnie nieco zaskoczyła Twoja ocena. mimo wszystko nie mam zamiaru sięgać po tego typu chipsy.

    1. Czemu paprykowe nie do zniesienia? :D

      Pringles to moje dzieciństwo, KONIECZNIE muszę sobie jakieś kupić i przypomnieć smak. Lay’s z pieca kocham, ale tylko solone. Paprykowe lubię, a te trzecie… ser z ziołami czy coś tam… ohyda.

  7. Kiedyś były one pyszne, teraz się zepsuły. Dla mnie absolutnie niestrawne. Chyba, że na imprezie, jak mnie najdzie jakaś „gastrofaza”, a w pobliżu nie ma otwartych dobrych budek z jedzeniem ;) Kiedyś je lubiłam, ale coś zmienili i teraz tak śmierdzą sztucznością, że nie da się tego strawić na trzeźwo xD Moja mama by powiedziała, że „śmierdzą myszami” ;)
    Pozdrowionka.

  8. Znam jadłam, ale wydają mi się takie sobie. Są strasznie doprawione, tłuste i jakieś taki. Z brachu lachu mogą być ale paprykowe to jest hit i tak zostanie

  9. Jak są dobre serowo-cebulowe to wole je nawet od ukochanych paprykowych. Tylko, że np. Lay’sy znane i uwielbiane tutaj dla mnie kuleją. Ja to zresztą w ogóle Lay’sów nie lubię, zdecydowanie wolę Crunchipsy jak już. Za to w tym wariancie smakowym – NAJLEPSZE są… te z Lidla. Pisząc to mam łzę w oku, bo w czasie gimnazjum wszyscy jak tylko zadzwonił dzwonek na długą przerwę całą klasą szliśmy na zakupy do Lidla, który mieliśmy obok. My dziewczyny brałyśmy zestaw bułka fitness i puszka zielonej herbaty, a chłopacy właśnie te chipsy, soczek jakiś owocowy i donuta z cukrem. Zawsze w drodze powrotnej otwierali te chrupki i właściwie… to my większość nich zjadałyśmy, a im zostawały pączki. Potem zawsze była luźna lekcja wychowawcza w ,,naszej” sali więc dojadaliśmy tam resztki i cała sala była wypełniona aromatem cebuli i sera. :D

  10. Kojarzę je jak przez mgłę. Jeść, to jadłem na bank, bo przecież to jednak opcja low-budżetowa… ale na 99,99% mi nie smakowały. Żeby było lepiej, droższego konkurenta, L. też nie kojarzę. Wydaje mi się, że zjedzone przez całe życie torby tego smaku mógłbym zmieścić na palcach dłoni i stóp… a może i samej lewej dłoni. Crunchips są jednak dużo lepsze.

    1. Też mnie zasalały, chociaż mniej niż paluszki. Nie lubię solonych paluszków, zawsze – o ile w ogóle kupuję – wybieram Lajkoniki dla dzieci.

  11. A ja tam lubię chipsy wszelkiej maści, ale te paprykowe wygrywają zawsze. No jak można robić imprezę i nie zadbać o to, żeby Magda miała paprykowe chipsy do chrupania? Po prostu się nie da! Muszą być dobre chipsy i tyle. Cebulowe, serowe i inne takie to naprawdę już ostateczność, gdy nie mam tych moich ulubionych. Bo ja już wspomniałam – lubię chipsy wszelkiej maści. Aż mam ochotę!

  12. czasami jem te z biedronki ale staram się nie za często, zawsze mnie po nich boli żołądek, zwłaszcza jak jem je wieczorem, mi cebulowe najbardziej odpowiadają jak już

    1. Skryty, na dodatek nocny chipsożerca :D Mnie na szczęście od chipsów żołądek nie boli, za to boli mnie od tysiąca innych rzeczy.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.