Schar, Fior di Sole (Kuchnie Świata)

Tuż po rozprawieniu się z herbatami marki Richmont, w ramach współpracy otrzymałam kolejną paczkę, tym razem zawierającą wybrane przeze mnie produkty ze sklepu internetowego Kuchnie Świata. Co ciekawe, nie skusiły mnie żadne typowe słodkości, kremy i zachodnie napoje, ale produkty bezglutenowe. Dotąd jadłam ich… na palcach jednej ręki mogłabym policzyć ile. Na wszelki wypadek niech będą dwie ręce, bo czasem nawet nie wiedziałam, że produkt nie zawiera glutenu. Na stronie sklepu zainteresowały mnie zwłaszcza ciastka marki Schar, ponieważ jedynymi do tej pory świadomie degustowanymi bezglutenowymi wypiekami były Fig Bary. Ich nietypowa konsystencja najpierw mnie zadziwiła, a potem zachwyciła. Od czasu zjedzenia ostatniej sztuki chodziło za mną pytanie: czy wszystkie bezglutenowe ciastka są takie specyficzne, czy może amerykańskie figowce stanowią wyjątek od reguły, podług której klasycznego produktu bez glutenu nie da się odróżnić od pierwszego lepszego odpowiednika z supermarketu? Otrzymując szansę rozwiązania tej zagadki, ubrałam detektywistyczny berecik w kratę, pyknęłam z drewnianej fajki i sięgnęłam po lupę.

Schar, Fior di Sole (5)

Fior di Sole

Po wejściu na stronę sklepu lekko się zasępiłam. Tyle ciastek, które wybrać?! Wśród klasycznych rodzajów znalazłam amerykańskie z kawałkami czekolady, markizy w typie Oreo, markizy w typie Hitów, maślane herbatniki a la petit beurre, herbatniki pokryte z jednej strony czekoladą, herbatniki dla dzieci w uroczych kształtach i zwykłe, okrągłe kruche ciasteczka. W pierwszej chwili uznałam, że wezmę pseudo-Hity, w końcu to moje ukochane słodkie chrupacze. Po przemyśleniu sprawy jednak zdecydowałam, że na wstępne spotkanie z bezglutenowymi ciastkami powinnam wybrać coś bardziej stonowanego, niezawierającego kremu i dodatków smakowych. I tak wybór padł na kruche okręgi Fior di Sole.

Schar, Fior di Sole ciastka (2)

Z żółtego opakowania – swoją drogą, cały asortyment firmy Schar posiada taką samą, dość oszczędną i zachowawczą szatę graficzną, wskazując na produkt specjalny, tu: pozbawiony glutenu – wyciągnęłam leciutkie, twarde, kruche, niepołamane okręgi o podejrzanie bladym kolorze. Na górze posiadały piękne zdobienia, które upodabniały je do kwiatków lub rozetek. Na najbardziej wypukłych częściach znajdowały się białe plamy czegoś, co miało w sobie zastygnięte bąbelki i wyglądało na ubitą i wyschniętą pianę z białek jajek. Ciastka pachniały słodko i waniliowo, czyli prosto i przyjemnie.

Degustację rozpoczęłam od zgryzienia białego czegoś z wystających elementów ciastka. Z przyjemnością odkryłam, że to rzeczywiście ubite na pianę białka jajek (później odnalazłam je również w składzie). Od razu na myśl przyszły mi mamine ciasta skubańce – znane również pod nazwą pleśniaki – z czasów dzieciństwa. Kolejnym krokiem było ugryzienie całego ciastka. Pozwoliło mi to poznać konsystencję Fior di Sole, która była nietypowa i – tak jak w Fig Barachspecyficzna. Zastąpienie zwykłej mąki kukurydzianą oraz dodanie skrobi ziemniaczanej i ryżowej sprawiło, że ciastka niczym nie przypominały przeciętnych wyborów z marketu. Były bardziej suche, a raczej wysuszone, pozbawione nieprzyjemnej tłustości osadzającej się na palcach. W kontakcie z zębami okazały się nienagannie kruche, po rozpuszczeniu na języku zaś nie tyle mączne, co piaskowe. Pozostawiały na języku ziarenka i sprawiały wrażenie nieupieczonych (w pozytywnym sensie).

Pianka z białek jaj była słodziutka, same ciastka zaś umiarkowanie słodkie, plasujące się na granicy bezsłodkości. Jedzone prosto z opakowania smakowały wybornie, maczane w herbacie jeszcze lepiej, a trzymane przez dziesięć minut w piekarniku (180 stopni) nabierały rumieńców i stawały się niesamowicie kruche, twardsze, słodsze, pozbawione bezglutenowej mączności. Po skończeniu całej paczki – z której część chciałam zostawić rodzince, ale nie wyszło – uznałam, że gdyby wszystkie bezglutenowe ciacha prezentowały się tak jak Fior di Sole, nie byłoby mi żal zrezygnować z normalnych, plebejskich i ogólnodostępnych odpowiedników. Ich jakość pozytywnie mnie zaskoczyła, a stan – pomimo zbliżającego się końca terminu – nie pozostawiał wiele do życzenia. Ciastka nie uległy zawilgoceniu, ani też nie zeschły się na wiór. Oto wzór dla innych firm porywających się na produkcję kruchych słodkości!

skalachi_6Ocena: 6 chi


Skład i wartości odżywcze:

Schar, Fior di Sole (6)


Kuchnie Swiata logo(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Kuchni Świata,
lub odwiedź sklep internetowy)

34 myśli na temat “Schar, Fior di Sole (Kuchnie Świata)

  1. Wyglądają jak domowe a to, że są wysuszone w ogóle by nie przeszkadzało bo lubię takie „suchary”, lekko nadczerstwiałe ciastka itp :P

  2. Większość bezglutenowych rzeczy od razu z góry mnie odrzuca, ale te ciastka… brzmią całkiem smakowicie. Lubię czasami coś pochrupać, to bym się z chęcią poczęstowała, ale tylko tyle. ;)

      1. Kojarzą mi się z tymi dziwnymi bułkami pakowanymi w folię w smutnej niebiesko-beżowej kolorystyce. Wszystko wygląda tak samo i nie raz składem odstrasza. Ogólnie mnie w te klimaty nie ciągnie, chociaż wiem, że trochę się stereotypem sugeruję.

  3. Bezglutenowe ciasteczka właśnie mają to do siebie, że są bardzo kruche i dość suche ale firma Schar ma chyba najlepsze smakowo ze wszystkich innych najbardziej dostępnych marek. Nie chcemy pamiętać takich jednych krakersów, które nawet nieprzyjemnie pachniały. Ale nie pamiętamy co to za firma była ;)

    1. nie zgadzam się 1 raz. Najlepszy jest Orgran (ale u nas jest jeszcze kwestia, że nie może być jajek, co Orgran czesto zapewnnia).
      Odpowiadając na pytanie zawarte w poście (tak wiem, pewnie retoryczne) większość bezglutenowych ciastek ma ten posmak (przetestowaliśmy wieeeeeele smaków).
      Schar jest ok, ale dupy za przeproszeniem nie urywa, no i ma niezbyt dużo produktów, w których nie używa jaj, lub też mieszanek, do których nie trzeba ich dodać. :) A ceny ma kosmiczne, czesto wyższe niż np belviten, bezgluten, a jakoś wcale nie jest aż o tyle lepsza. Po prostu kosztuje marka. I tyle :) Takie moje zdanie :)

      1. Współczuję Ci tego, że ja bezglutenowe produkty jem dla poznania smaku, a Ty je musisz kupować z konieczności :(

      2. A możliwe, że masz rację, bo akurat produktów od Orgran nie jadłyśmy, zresztą w ogóle za dużo ich nie jemy, a z tego co udało nam się jakoś popróbować to Schar sprawdził się u nas najlepiej :) Najbardziej nie polecamy Glutenex, teraz nam się przypomniała firma tych krakersów :P

  4. Na pewno spodobała by mi się w nich kruchość i umiarkowana słodkość, ale skubańce Twojej mamy wydają się być jeszcze smaczniejsze :D

  5. Sama bym takich ciastek nie wybrała bo wydają się nieco za nudne. Takie zwykłe ciastka, jak na wagę. Zaskakujące, że jednak mają w sobie „to coś”.

  6. Ja wogóle uwielbiam ciasta kruche i ciasteczka więc jak zobaczyłam opakowanie to od razu oczy mi się zaświeciły, tak zdecydowanie bym zjadła:)

  7. O, mi one też smakowały! Ogólnie rzecz biorąc bardzo lubię produkty tej firmy. Miałam też różne krakersy i pieczywo chrupkie. Kupuję je co prawda zawsze na przecenach, bo trochę niestety kosztują, a nie ma sensu tyle wydawać, skoro gluten mogę jeść. W Kaufie w moim mieście za to ta firma popytu nie ma jakoś szczególnie, więc zdarza się, że różne ciasteczka leżą w koszu z przecenami :D

  8. Jaka szkoda, że ich nie jadłam :( Z Twojego opisu wnioskuję, że byłyby to jedne z moich ulubionych ciasteczkowych słodkości. A ta słodka piana z białek – mniam. To mój przysmak :) Zwykle znam ją jedynie z domowych ciast. Chyba nie spotkałam się ze sklepowymi ciastkami z takową na wierzchu. Chrupałabym :D
    Pozdrawiam!

  9. Nie mam pojęcia czy to ta firma, czy może inna leży w Carrefourze w diale „dla diabetyków”, ale czuję się zachęcony. Dosłownie wczoraj oglądałem relację z targów FIBO gdzie były ciasta bezglutenowe oparte o białka jaj :)

    Zresztą, cholera. Bezglutenowe znaczy trochę dietetyczne, nie? Za jakiś czas będę mógł porównać wrażenia? ;)

  10. Smacznie wyglądają :D lubię takie „wynalazki”, ale jako, że zamierzam zrzucić trochę kilogramów, to yyy… będę musiała sobie testy póki co darować:D a szkoda.

  11. Ciężko wybrać ciastka/czekoladki szukając w sklepie internetowym, a co dopiero, gdy widzi się takie cuda na żywo. :D Coś tego typu ma co 3 sklep w Belgii, mnóstwo sklepów z czekoladą i ciastkami (najróżniejszymi!). Raj na ziemi, no. :D

    1. W ogóle trudno się wybiera słodycze, chyba że sklep ma w ofercie trzy produkty na krzyż, wtedy bierzesz wszystkie trzy i po sprawie :D

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.