Toffee Wholenut to moja faworytka wśród Milek. Jej czekolada jest mleczno-kakaowa, słodka i bagienkowa, nadzienie o smaku toffi odpowiednio miękkie, tłuste i kremowe, orzech twardy, chrupiący i świeży, a karmel ciągnący się i przyjemny w smaku, ale na całe szczęście niewłaziwzębowy. Gdybym mogła, sięgałabym po nią naprawdę często. Problem polega na tym, że na polskim rynku można ją dostać jedynie w wydaniu 300-gramowym, które powali nawet największego miłośnika słodyczy. Na jedno posiedzenie zdecydowanie się nie nadaje, otwieranie opakowania zaś i trzymanie produktu przez długie miesiące to perspektywa jeszcze gorsza. Czy czekolada się w tym czasie nie zepsuje? Nie stwardnieje? Nie zwietrzeje? Czy orzechy nie zjełczeją, a do rodzinnego barku nie wpełzną robaki? Ryzyko jest zbyt wielkie, by tabliczkę tablicę kupować sobie tak po prostu i bez okazji. Najlepszym rozwiązaniem byłoby zmniejszenie jej do rozmiaru 100-gramowego Ritter Sporta lub 125-gramowego Wawela. Kostki nadal pozostałyby odpowiednio duże i bogato wypełnione nadzieniem, a nabywcy nie musieliby przechodzić psychicznych katuszy. Na to jednak będzie trzeba jeszcze poczekać, o ile w ogóle Milka pójdzie nam na rękę. Bardziej prawdopodobne jest przeniesienie na polski rynek 43-gramowe batonów, które na Zachodzie w obiegu są już od dawna.
Toffee Ganznuss
Pierwszą pełnowymiarową Toffee Ganznuss otrzymałam kilka lat temu od taty i momentalnie się zakochałam. Była miękko-chrupiąca, słodka, wyraziście karmelowa, w stu procentach moja. Recenzowany baton z kolei przywędrował do mnie z Niemiec dzięki Mistyffikacji, która przemyciła go przez granicę wraz z paroma innymi słodyczami. Tym razem nie był to prezent ani niespodzianka, a o zakup poprosiłam sama. Kiedy już baton do mnie trafił, nie pozwoliłam mu długo czekać.
Wydobywając Toffee Ganznuss z fioletowego opakowania, spodziewałam się napotkać ładnie ozdobione kostki. Może nie na podobieństwo 300-gramowej tabliczki, już w dotyku bowiem czułam, że na czekoladzie nie występują pęcherzyki, ale analogicznie do batona Caramel – czemu nie? Tymczasem ich powierzchnia była gładka, pozbawiona logo producenta i uroczych krów. Przez długość batona puszczona została jedynie nieregularna linia, przywodząca mi na myśl Słone toffi firmy Carletti. Zresztą, na moje nieszczęście, nawet kształt kostek nawiązywał do znienawidzonego, słono-tłuszczowego słodycza z Biedronki.
Aromat Toffee Ganznuss szybko rozwiał wątpliwości, czy konsumpcja będzie udana. Baton pachniał słodkim i wyrazistym toffi, którego w przekroju było naprawdę dużo. W przeciwieństwie do niego, karmelu niestety poskąpiono – jego cienka warstwa smutno przylegała do wierzchniej czekolady. Ponadto w teorii na każdą kostkę przypadał jeden orzech, w praktyce zaś okazało się, że maszynie nie wszędzie udało się dotrzeć (albo Milka oszczędza na surowcach). Czekolada była słodka, mleczna, kakaowa i bagienkowa, krem tłusty, delikatnie toffi i cukrowy, a karmel posiadał lekko słoną, acz przyjemną nutę.
W całokształcie baton Toffee Ganznuss naprawdę mnie zaskoczył. Spodziewałam się ponowić unicorna smaku, którego przyznałam 300-gramowej wersji, ale nie zjadłam nawet połowy, a już wiedziałam, że prędzej odetnę sobie rękę, niż tak perfidnie okłamię czytelników bloga. Na każdą kostkę zagranicznego słodycza przypadał worek cukru, karmelu dodano wręcz śmiesznie mało, a smak nie był tak wyraźny, jakim go zapamiętałam. Nie wiem, czy baton i tabliczka to aż tak różne produkty, by ocena mogła różnić się o trzy stopnie, czy może to mnie zmienił się smak, ale jedno jest pewne: nawet gdyby 43-gramowe Toffee Ganznuss pojawiły się w Polsce, nie byłabym ich entuzjastką. Baton Caramel smakuje mi sto razy bardziej.
Ocena: 4 chi
A wygląda idealnie… :)
Czekolady 300g dla mnie także są za duże, dlatego jem tylko jak siostra mnie wspaniałomyślnie poczęstuje :D
Nigdy sobie takiej wielkiej nie kupiłam. W obecnym stanie niechęci do czekolady tym bardziej bym tego nie zrobiła.
Mój brat uwielbia MIlki a taką 300g bez problemu zjada w 2-3 dni (jeśli ma ochotę na czekolade) A taka z orzechami to jego faworyt :)
Parę miesięcy temu i ja bym zjadła w trzy dni. W tej chwili wolałabym umrzeć.
Moja mama zjada ją w 1, jeśli nie pohamuje się w odpowiednim momencie :D
Moja też! Jak każdą inną… ;)
Jestem daleka od bronienia Milki, ale skoro tu nawet wygląd jest inny, a z orzechami tak ewidentnie oszukali… to może to jakieś… no nie wiem. xD Mi jedno i drugie by teraz nie smakowało, bo pamiętam, że nawet jak jeszcze lubiłam Milkę to ta czekolada 300 g aż tak mi nie smakowała.
Może Mietek – w tym przypadku raczej jakiś Hans – pracujący w fabryce wylizał orzechy. Jeden mu się przykleił do języka, więc go połknął. Ot, cała tajemnica.
Liczę na to, że po prostu zmienił Ci się smak ;)
Liczę na… nie wiem co. Na poprawę nastroju.
Uroczy batonik w sumie, ale jakoś nie czuję się aż tak skuszona żeby spróbować. :> No bez szału. :D
W tej chwili czuję to samo. Chociaż nie – dla mnie nawet uroczy nie jest.
Może rzeczywiście zmienił ci się smak. Albo do tego batona dowalili worek cukru. Spodziewałam się nieco innej oceny, jednak i tak będę żałować, że nie ma tego batona w moich sklepach.
Pod wczorajsza notką zostawiłam dwa komentarze, bo rano widziałam tylko część komentarzy. Dopiero po opublikowaniu drugiego komentarza wyświetliły się inne. Więc się nie zdziwi ;)
Z perspektywy czasu 5 chi to i tak była z mojej strony łaskawość. Ale rozumiem – póki sama nie spróbujesz, nie przekonasz się.
Nie widziałam ich w Niemczech,ale z checia bym spróbowała ;)
Ja też nie (he, he…).
kurcze, nie wiedziałam, że za duży baton to problem :)
a tak na serio – jak zwykle staranna recenzja, poczułam się jakby sama jadła :)
Za duży baton? Nie rozumiem.
Mniam zjadłabym takiego batonika :)
Gdybym miała jeszcze jednego, to bym Ci oddała, bo ja nie.
tak wiem, na razie masz dosyć ;*
Apropo Olguś, przyjda Ci te zdrowe batony, jutro powinnam być na poczcie, bardzo cię przepraszam ale mieliśmy ostatnio trochę zamieszania
Spoko, spoko. Mnie się baaardzo nie spieeeeszy :P
wiem, wiem, ale już za mną to chodzi a jestem uwięziona z maluchami w domu.. grrr
Nie nie nie nie czytam tej recenzji. :D Jak TAK DOBRA czekolada w wersji mini może być takim rozczarowaniem? :D Niemożliwe, no way. Dobra, a tak na serio – widać coś w tym jest, że nie można dwa razy zrobić rewelacyjnego produktu. z Milką oreo ten sam problem choć na odwrót wypadło w przypadku wariantów – mała genialna, duża jest tragedią i rozpaczą.
Zgadam się w 100% :D
Ja bym się odniosła nawet do trzech postaci milkowych produktów Oreo. Baton – cukrowa ohyda, w życiu więcej nie kupię. 100 g – rewelacja. 300 g – dupy nie urywa, gdybym dostała, to bym zjadła.
Na siłę szukać nie będę:)
Popieram.
To też jest jedna z naszych ulubionych tabliczek od Milki i szkoda, że wersja batonikowa nie doskoczyła do tej poprzeczki. Ale ochoty to nam teraz narobiłaś maksymalnie zwłaszcza, że ostatnio stronimy od wszelkiego cukru :D
Obym i mnie wróciła taka spontaniczna i żywa ochota na słodycze.
Kurde no, a już się napalilam … o_O na zdjęciach te kosteczki są takie apetyczne. Uwielbiam toffee wholenut kurcze jak zobaczyłam wpis to myślałam, że ten baton to miniaturka czekolady jak caramel :( Faktycznie 300 g to mega dużo i samemu się nie zje chociaż jeszcze rok temu spokojnie bym taką wciągnęła. …
Od otwierania i zamykania by się poobgniatala i juz nie byłaby taka apetyczna no i by wywietrzala. A u mnie rodzice nie chcą ją jeść bo słodka i te orzechy (nie do zgryzienia o_O ). Ale chyba na promocji się skuszę bo mi już tęskno.
Co do batona to raczej nie kupię, bo skoro najtańsze produkty z Niemiec na moim ryneczku nie są to już wolę dopłacić i kupić 300 – gramówkę
Słuszna decyzja. Masz rację, że Caramel tabliczka = Caramel baton, ale już Oreo 100 g to nie to samo co przesłodzony baton. Niestety Toffee Wholenut jest pod tym względem jak Oreo.
Mnie ciekawi, czy zrecenzujesz nowość z Żabki/Fresh Market: Milkę Triple. Miałam „zaszczyt” zakupić karmelową i po mojemu to mieszanka milki z lejącym się karmelem, karmelem w postaci stałej i z kawałkami karmelu niczym Milka Daim. Osobiście to bym wolała upolować czekoladową ;)
Nie, nie planuję.
Ten baton to była chyba moja 2 recenzja na blogu :D Pamiętam, że mi smakował, ale to fakt, jest strasznie słodki i gorszy od klasycznej tabliczki.
Miło mi to – w sensie potwierdzenie moich słów – słyszeć.
Jakiś czas temu spróbowałem sławetnej 300g. Fakt, była niezła i przy okazji jakiś pasek bym komuś podprowadził. Potem (nieokreślone długo potem) tego mini batonika z Oreo, który zawiódł.
Można więc powiedzieć, że najmniejsze „wersje” czekolad nie spełniają zachcianek cukroholika. Pozostaje czekać na nieuwagę właścicieli gigantów i uszczuplać ich zbiory o przysłowiową porcję z opakowania ;)
Jakieś rewolucje się tu dzieją. Wczoraj karmel zamiast białej, dziś Toffee Wholenut zamiast Oreo. Gorączka u Pana nie występuje? :D
Chwila, moment. Wypunktujmy. By nie było niedomówień:
1. 300g z orzechami, karmelem – bardzo ok
2. Batonik Oreo – zawód
3. 300g Oreo -gorsze od 100g
4. 100g Oreo lepsze od barona i 300g
Ależ ja to wszystko zrozumiałam :)
Z takich batonów od Milki znam tylko Oreo, gdyż jestem maniaczką połączenia czekolady Milka i Oreo właśnie pod każdą postacią. Jednak mała ilość karmelu mnie martwi, jak kupuję jako konsument taki produkt z karmelem właśnie to moje kubki smakowe się na niego nastawiają w pełni. Byłabym pewnie rozczarowana. Worek cukru zamiast karmelu mnie nie kręci ;) Pozdrawiam.
Batony Oreo nie dają rady…
Mam ten batonik z Austrii, ale jeszcze nie próbowałam. Właśnie szkoda, że nie ma u nas tego co jest np. w Austrii czy w Niemczech i w mniejszym wydaniu niż mega duże czeko. Z taką dużą czeko trzeba się męczyć i męczyć i jak coś jesz to na okrągło to już Ci się nudzi, smaku nie czujesz i w końcu masz już dość, zniechęcasz się. Takie ja mam odczucia. ;) Nie wiem jak inni, chociaż zauważyłam że podzielają moje zdanie. :) Takie mniejsze wydania czeko są akurat. ;) Super recenzja. :) Mam nadzieje, że mi podejdzie, bo widzę go wychwalasz, a dodatkowo ja – maniaczka toffee :D to wydaje mi się, że będę mieć podobną opinie na ten temat. ;)
Wiesz co… aż nie wiem, co napisać. Jesteś pewna, że czytałaś moją recenzję, a nie jakąś inną? ;)