Batony raw… Cóż więcej – ponad to, co znalazło się już w czterech recenzjach pyszności od firmy Zmiany Zmiany i kilku recenzjach produktów Raw and Happy – mogłabym o nich napisać? Że są zdrowe, niezbyt przetworzone, bo przygotowane w niskiej temperaturze, i zaledwie kilkuskładnikowe… to wszystko już wiecie. Na dodatek nie tylko z moich wpisów, bo w ostatnim czasie w blogosferze panuje moda na surowe słodycze i piszą o nich wszyscy. A firmy korzystają, wszak nie ma lepszej promocji niż masowa prezentacja entuzjastycznych opinii. Zmyślonych lub przesadzonych? Czasem pewnie tak, ale nie u mnie. Powinniście już wiedzieć, że do recenzji podchodzę zawsze rzetelnie i uczciwie. Wolałabym nie opublikować tekstu, niż nawymyślać w nim niestworzonych rzeczy. Każda pochlebna opinia i dobra nota jest przyznawana prosto z serca. Lewy Sierpowy, Kosmos i bananowy Urwis – to są raw bary, które wymienię, jak ktoś mnie zapyta o najlepsze. Inna rzecz, że nie mam jeszcze dużej praktyki. Wkrótce pojawi się kilka innych, ale póki co raczkuję, uczę się, odkrywam. Dziś przyszła kolej na nową na rynku zdrowosłodyczowym firmę Oho, która w chwili obecnej proponuje konsumentom tylko dwa bakaliowe batony: Mauro i Malaikę. Oba przykuły mój wzrok pięknym opakowaniem, a zatrzymały na dłużej nienagannym składem. Mając do wyboru kakao oraz kombinację goji i wiórków, z oczywistych względów na pierwszą degustację wybrałam kakao.
Mauro
Jakie jest opakowanie, każdy widzi. Pozwólcie mi się jednak chwilę nad nim porozpływać. Może materiał, z którego zostało wykonane, nie jest zbyt ekologiczny (będzie się rozkładał więcej lat niż plastikowa butelka po radioaktywnej oranżadzie za 50 gr), ale szata graficzna? Mistrzostwo świata! Białe tło, a na nim cała gama kolorów i chiński smok otwierający paszczę, by zjeść napis baton bakaliowy (nie dziwię mu się, choć ja wolałabym zjeść samego batona). Dla grafika piątka z plusem.
Mauro to mój trzeci kakaowy raw bar. Pierwszym był wymieniony we wstępie Kosmos, o drugim zaś przeczytacie mniej więcej w okolicach wakacji, albo nawet pod ich koniec. Baton firmy Oho nie zawiera glutenu ani dodatkowych cukrów, żadnych tłuszczy, olejków, aromatów i innych świństw. Tylko daktyle – jak cudownie, że na pierwszym miejscu! – figi, rodzynki, słonecznik, orzechy laskowe, migdały i winowajcę ciemnego koloru słodycza: ukochane kakao. Poza ciemnym kolorem w zdrowej bryłce widać oczywiście także innych uczestników składu, chociażby pesteczki fig, pokruszone orzechy i ziarna słonecznika. Całość wygląda kosmicznie i romantycznie, jak sam środek nocy spadających gwiazd.
W zapachu Mauro jest pięknie kakaowy, choć wyraźnie słodszy od konkurenta firmy Zmiany Zmiany. Czuć w nim słodycz suszonych owoców. W konsystencji zdaje się być twardy niczym kawał drewna, ale podczas rwania i gryzienia zdradza prawdziwy charakter – miękki, suszonoowocowy, delikatnie gumkowy. Pierwszym smakiem, jaki czuć po zatopieniu w nim zębów, jest słodycz. Wysoka, rodzynkowa, naturalna i przyjemna słodycz. Co ciekawe, owoce te nie zostały wcale zmielone na drobny pył, ale miejscami pojawiają się ich duże, sprężyste kawałki (to samo tyczy się daktylów). Orzechy i ziarna słonecznika chrupią, a pestki fig strzelają. Mauro jest więc nie tylko nocą, ale nocą wystrzałową, sylwestrową.
Poza rodzynkami w Mauro czuć oczywiście kakao, potem figi, na końcu zaś słonecznik. Razowy pierwiastek nie gra tu znacznej roli ani w zapachu, ani w smaku. Należy także zaznaczyć, że podczas gdy Kosmos znajdował się na granicy słodyczy i wytrawności, propozycja firmy Oho jest jednoznacznie słodka, mięciutka i suszonoowocowa – w konsystencji bardziej owocowa od batonów Zmiany Zmiany, a w smaku bardziej rodzynkowa niż kakaowa. Uważam, że prezentowany dziś baton stanowi idealne rozwiązanie dla osób, które do tej pory nie miały do czynienia z produktami raw i boją się skakać na głęboką wodę. Ponieważ jest idealnym połączeniem słodyczy pospolitych batoników z lepszością produktów prozdrowotnych, umożliwi płynne i bezbolesne przejście z jednego świata do drugiego.
Ocena: 6 chi
Juz slyszlam o nim,kilka osob polecalo-teraz ty tez i ja go naprawde chce!Dlaczego inni dostaja takie pysznosci,a ze mna nikt nie chce nawiazac wspolpracy? :(
No dobra,nie o tym tu mowa-baton bardzo mi sie podoba ! :)
To pytanie za sto punktów, których ja niestety dziś nie zdobędę.
Wygląda świetnie w przekroju i po tym co piszesz wiem, że by mi smakował – bardzo lubię taką właśnie konsystencję batonów – niby twardych, a po wgryzieniu się w nie lekko gumkowych :)
Ponieważ Ty w ogóle kojarzysz mi się ze zdrowymi rzeczami, jestem pewna, że by Ci smakował.
Mauro wymiata :D Na szczęście mam jeszcze jednego ;)
Ja też, ale już niebawem zniknie w czeluściach mego żołądka.
I znów jakieś ślady orzechów, eh w zasadzie to one chyba są już wszędzie. Sam batonik wygląda bardzo pysznie, ale mnie zachwyciło opakowanie pięknie kolorowe
Nie, tym razem nie śladowe. Orzechy są tu pełnoprawnym składnikiem.
kurcze wszyscy o nich pisza, a ja jakoś nie ejstem przekonana.. nawet panie w ekosklepiku mi proponowały do recenzji, to podziękowałam, bo na razie batonów do recenzji mam full. Jakoś nie wiem.. niby fajne opakowanie i skład, ale kurde, ile można jeść dziennie batonów :D
Nie wiem, czemu nie jesteś przekonana, skoro Zmiany polubiłaś. To plus minus to samo.
Niby tak ale te kolory jakoś tak.. nie wiem. :) na pewno kupię jak już wyjemy chociaż 3/4 zapasów :)
Znam te słowa, sama je wypowiadam wciąż i wciąż :D
Batony raw są świetne, zdecydowanie lepsze niż te a’la mussli. Ja jednak czekam bardziej na wariant numer II, bo w tych akurat kakao aż tak do mnie nie przemawia. :-)
Weź idź z batonami musli. Prozdrowotna ściema, że aż na kilometr śmierdzi kłamstwem :P
Ja mam jeszcze w zapasie drugą wersję i muszę w końcu się zebrać i otworzyć go. Swoją drogą to ciekawe, że w ciągu ostatniego roku nastąpił taki bum na eko raw batony. Nie żebym marudziła. :D
Ja już dawno po drugiej. Jak można się spodziewać, ocena nieco niższa.
U nas też niedługo recenzja tego batona dlatego Twoją recenzję zostawimy sobie na później :)
Okej :) Czekam na Waszą.
Jakoś nie. Mimo wszystko nie. Choć równie nieufnie podchodziłem do Fi Barów, to takie batony są dla mnie chyba zbyt surowe. Ulepione z innych składników zapewne szybciej znalazłyby się u mnie w domu.
Pozostanę przy strumyku z prysznica.
Miałeś szansę! No ale szanuję :) Tymczasem wgryzaj się w swoje Legal Cakes (też kiedyś spróbuję!).
Miałem, owszem. Tylko sama wiesz, że przez powyższe (głównie skład) nie chciałem psuć opinią prezentu, jak ktoś inny mógłby wylizać go razem z dłonią jego dającą.
Uznałam, że to znak, żeby zjeść samemu :P
Ja uwielbiam wszelakie bakalie, suszone owoce i tego typu frykasy. Kakao, figi, słonecznik – pycha! Robię sobie czasem jaglanki i owsianki z takimi dodatkami. Na Maura już się czaiłam, ale jakoś tak zleciało, że go nigdzie nie spotkałam, a ostatnio bardzo niewiele mam czasu na wypady do sklepów spożywczych. Choć jeśli chodzi o wygląd to bardziej mi odpowiadają batony ze „Zmiany, zmiany” ;) Pozdrawiam.
Wygląd opakowania czy batona?
Wszyscy> Ja jeszcze nie nie pisałam, ale co prawda, mam w planach. :D
O tej firmie słodyczowej jeszcze nie słyszałam, ale brzmi fajnie. Sam wygląd, a nie tylko opakowanie batona zachęca do konsumpcji.
,,…o drugim przeczytacie pod koniec wakacji.” Jeszcze go nie skonsumowałaś czy masz aż tyle recenzji w planach? :o
Ani pierwszy, ani drugi strzał nie jest poprawny. Dostałam go w ramach współpracy, ale muszę zaprezentować poza nią, więc wolę odczekać jakiś czas :)
Mnie też pierwsze co urzekło, to design opakowania! Fajne są, świetne składy, ale mały wybór jeszcze ma firma. I słusznie zauważyłaś, że ostatnio wszystko idzie w kierunku 'raw’, ja nawwet dzisiaj pisałam o raw sezamkach. Ale to fajnie, lepsze to, niż nadmuchane konserwantami, wyrobami czekoladopodobnymi i syrpami glukozowo-fruktozowymi batony :)
Tylko jak się zrobi za bardzo rawowo, to: 1) będzie większa konkurencja na rynku, więc i trudniej będzie się tym małym firemkom utrzymać, 2) ludzie się szybko przejedzą i przestaną kupować. Szkoda by było.
Oho, podoba mi się :D Zarówno szata graficzna *-* jak i dobór składników – figi ostatnio u mnie nr.1, a daktyle to daktyle. Fajnie i niefajnie że coraz więcej się tych batonów pojawia, coraz większy wybór a ja coraz bardziej nie wiem na które się zdecydować xD A cenę swoją mają, co jest oczywiście zrozumiałe. Pod tym względem bardzo pasują mi batoniki Dobrej Kalorii, próbowałaś? :) Smak kawowy to miazga <3
Jeszcze nie, ale w przyszłości bym chciała :)
Ten baton to życie! Uwielbiam :)
Niestety szybko umiera, jak się go przekroi ;)
Znaczy się dobrze myślałam, że te nie są dla mnie. Tak coś czułam, że Mauro będzie słodszy od Kosmosu, a tamten z kolei i tak był wg mnie za mało kakaowy. Ciekawi mnie jednak, jak bym coś takiego rodzynkowego odebrała, skoro ostatnio polubiłam rodzynki w słodyczach.
Oho, nie tylko u mnie smakowe zmiany :)
Jeśli w końcu coś strzeli mi do głowy i zapragnę spróbować batonów raw to po tego sięgnę w pierwszej kolejności :D
Moim zdaniem b. dobry wybór :)
Mi smakują z Oho batoniki bakaliowo-warzywne. O dziwo w smaku czuje się bardziej daktyle czy rodzynki, a nie warzywa, co dla mnie jest wielkim plusem i co najważniejsze są wegańskie. a opakowania są rzeczywiście urocze :)
Niestety firma nie chce już podejmować współpracy, bo odniosła sukces i tyle. A ponieważ ja mam dużo swoich słodyczy, nieprędko spróbuję wspomnianych przez Ciebie nowości. Kiedyś pewnie tak, ale póki co inne rawy :)
Te bakaliowo-warzywne to Aria i Niko, jakby Ci kiedyś wpadły w ręce :) a ogólnie polecam takie batoniki musli pokroić w kosteczkę i dodać do jogurtu – rano na śniadanko – PYCHA :) pozdrawiam
Jestem śniadaniową konserwatystką i od lat uznaję tylko płatki z mlekiem, na dodatek trzy rodzaje na krzyż :P
Dobrze być na bieżąco w Internecie z nowościami spożywczymi, bo tak to bym nie wpadła na to, że mogę jeść słodycze i będzie to zdrowe :) A tak zamówiłam już całe pudełeczko na stronie Oho :)
Och, obecnie masz do wyboru całą masę raw barów (: