Na koniec trzydniowej przygody z kokosowymi tabliczkami zostawiłam Gorzką kokosową Wedla, którą zażyczyłam sobie w ramach kolejnej z wymian. Tym razem na portalu internetowym zamieściłam informację, że mam do oddania ubranka dla psa (po Rubi), za które nie chcę pieniędzy, tylko czekoladę. Odpowiedź dostałam dość szybko. Zainteresowanej dziewczynie napisałam, że zależy mi właśnie na tym konkretnym słodyczu (nawet wysłałam link do zdjęcia, żeby nie dostać kolejnej Tiki Taki albo jakiegoś innego Barona) i od tamtej chwili mogłam już tylko trzymać kciuki za ludzką bystrość, uczciwość i ogarnięcie życiowe. Kiedy nadszedł dzień wymiany, byłam zniecierpliwiona i ciekawa rezultatu. O ustalonej porze dziewczyna stanęła u mego progu i okazało się, że za trzy ubranka kupiła mi nawet dwa Wedle. Co prawda takie same, ale jaki miły gest! Pomyślałam, że albo dodatkową tabliczkę podaruję komuś w prezencie, albo – jeśli okaże się wyjątkowo pyszna – wydłużę sobie przyjemność o kolejne wieczory.
Gorzka kokosowa
O ile recenzowane w ostatnich dniach tabliczki – Wawel i Lindt – były na skraju przydatności do spożycia, o tyle dzisiejszemu bohaterowi zostało jeszcze sporo miesięcy spokojnego i szczęśliwego życia (do czerwca lub lipca). Kiedy rozerwałam plastikowe opakowanie z całkiem przystojną szatą graficzną, moim oczom ukazała się piękna tabliczka z kostkami starego typu (po raz kolejny powtórzę, że bardzo nie podobają mi się obecne kapsle), podzielona w systemie 5×2. Czekolada miała ciemny kolor i śnieżny nalot, pachniała kokosowo, ale znacznie delikatniej od Refreshing Coconut.
W kostkach nadzienia znajdowało się naprawdę sporo, co mnie zaskoczyło, bo przygotowywałam się na powtórkę z rozczarowania proporcjami Lindta. Nie było ono żelowo-wiórkowe, ale stałe i zwarte, sprawiało wrażenie suchego. Podczas konsumpcji odkryłam jednak, że suche nie jest. Wprost przeciwnie, było tłuściutkim kremem, w smaku nie kokosowym, ale mleczno-kokosowym. Co najważniejsze jednak, nie zawierało wiórków, więc nic się nie memłało, ani też nie plątało między zębami.
Czekolada Gorzkiej kokosowej rozpływała się szybko i bagienkowo. Żadnej margaryny, żadnych podejrzanych ziarnistości i nieprzemielonego cukru, żadnych pierwiastków obrzydliwości. W pewnym momencie stwierdziłam nawet, że to ideał konsystencji. Smakowała wytrawnie kakaowo i była lekko cierpka, jak na prawdziwą ciemną czekoladę przystało. Okazała się zdecydowanie mniej słodka od Lindta, jak również w żadnym procencie nie przypominała taniej masy kakaowej znanej z produktów Wawela.
Do tej pory ani jeden recenzowany na blogu produkt Wedla nie zdobył unicorna smaku. Podchodząc do Gorzkiej kokosowej, nie przypuszczałam nawet, że ma szanse o ten tytuł zawalczyć. 290-gramowa Creme Brulee była blisko. Mleczna truskawkowa – słodki klasyk z dzieciństwa – również znalazła się o włos od wyróżnienia. Ale żeby jakaś tam zwykła gorzka tabliczka…? Otóż wcale nie taka zwykła. Idealna pod względem konsystencji, poziomu słodyczy (no, powiedzmy), czasu i sposobu rozpuszczania się, a także pozbawiona wiórków i obłędna smakowo: kakaowo-mleczno-kokosowa. Już w połowie tabliczki wiedziałam, że nie zostawię rodzince ostatniego rządka, nie mówiąc już o kolejnej sztuce. Gorzka kokosowa to wytrawna Czekotubka z wsadem kokosowym, za co – tam ta ra ram – należy jej się unicorn.
Ocena: unicorn smaku
No unicorny to sie nie spodziewałam!wiedzialam,ze dobra,ale tak obstawiałam około 6 chi XD Iedlana konsystencja mówisz?Szkoda,ze na razie przestałam jeść słodycze XD,bo tak to z checia XD
O, a co stoi za Twoją decyzją?
Dłuższa historia,napisze ci prywatnie XD
Napisze ci na priv ;)
Szczerze?? Nie spodziewałam się tak wysokiej noty po czekoladzie Wedel – czekolady a w szczególności ta truskawkowa nie smakują tak jak zapamiętałam je z dzieciństwa… chociaż moja siostra bardzo lubi gorzką wiśniową. Siostra lubi również kokos, więc może i ta by jej posmakowała? :) Ja odpuszczę bo wiem, że mnie zasłodzi :P Ale widzę, że Wedel jeszcze jako tako daj radę ze swoimi produktami (sama przekonałam się o tym jedząc czekowafla, który z czystej ciekawości kupiłam na przecenie i o dziwo posmakował mi)
Ja tam bardzo lubię Wedla :)
Zdecydowanie najlepsza gorzka od Wedla. Mi również pasowało nadzienie, które z pokrywą tworzyło coś, słusznie ujęte, mleczno-kokosowego. Jeśli przy słodkich wariantach ktoś by mnie spytał „co wybierasz?”, odpowiedziałbym bez wahania „Karmelove”. Przy gorzkich (ale nie dławiąco gorzkich) również nie byłoby problemu. Unicorna bym jej nie dał, ale z pewnością 24 tupoczące łapki by przy niej stały.
Ja wolę tę od Karmellove :)
A fe. :P
A idź!
Też ją ubóstwiam ;)
Prawidłowo <3
Wow miła niespodzienka, pamiętam że mnie pozytywnie zaskoczyła gdy ją jadłam.. Z rok temu? To nadzienie kokosowe było bardzo dobre :>
Zgadzam się :) Zjadłam już obie.
Coś mi się wydaje, że kupię ją jeszcze dzisiaj, jak tylko zastanę w sklepie :D
Obyś nie musiała potem wieszać na mnie psów… :P
Widząc ocenę moje brwi spotkały się z linią włosów a nad głową pojawiły iście kreskówkowe znaki zapytania. Ale ostatecznie seria Karmellove była dobra, więc przypuszczam, że czasami i Wedlowi uda się zrobić smaczną, nieplastikową tabliczkę. Ale żeby aż unicorn?
Ja lubię Wedla, to raz. Dwa, ta jest lepsza od Karmellove, bo K. jest za twarda i zbyt proszkowata.
Nie jadłam jej, ale po takiej rekomendacji nie sposób nie nabrać na nią ochoty. Skutecznie mnie przekonałaś, aby przy najbliższych zakupach poszukać jej na sklepowych półkach. Tym bardziej, że coś ostatnio chodzi za mną gorzka czekolada. A kokos – cóż, nie mogę się mu oprzeć. W dodatku jest tak wiele nadzienia, bomba :) A swoją drogą świetny pomysł na wejście w posiadanie tego Wedla, a nawet dwóch – handel wymienny pierwsza klasa :) Pozdrawiam.
Taak, takie handle wymienne to ja rozumiem :) :)
No to nas bardzo zaintrygowałaś, bo jakiś czas temu jadłyśmy kokosową od Wedla ale mleczną i strasznie zalatywała nam klasycznym plastikiem :/ Dlatego do gorzkiej podchodziłyśmy z rezerwą i na końcu jej nie kupiłyśmy. Chyba jednak musimy zmienić zdanie :D
Mlecznej od dawna nie ma, więc to musiał być baaardzo odległy „jakiś czas” :P
Nawet nie wiedziałyśmy, że mlecznej już nie ma :P Tak, to było dawno temu :D
Gorzka zastąpiła mleczną.
Unicorn? A to ci niespodzianka ;P Spodziewałam się znacznie niższej oceny u Ciebie :P
Kiedyś ją jadłam i z tego co pamiętam to zrobiła na mnie nie najgorsze wrażenie, choć bez szału.
Czemu spodziewałaś się mniej? ;>
Z jednej strony pyszna, a z drugiej wyczuwam w niej chemię :P
Ja na szczęście nie wyczułam ani chemii, ani żadnego innego paskudnego posmaku ;)
Decyzja podjęta: kupuję ją jutro.
<3
Meh, mnie ona nie przekonuje :P
A szkoda!
Znów kokos? BRRRRR. > . <
Do tego -nawet to, że jest gorzka mnie nie przekonuje. :P
Nie, to rodzynki, tylko w przebraniu.
A mi się tak zachciało jej odkąd przeczytałam o niej u Ciebie na blogu, ale mam pecha i jakoś nie mogę dostać jej w sklepach :(
A patrzyłaś w większych sklepach? Tesco, Carrefour, Leclerc – coś takiego?
Według strony jest w Piotrze i Pawle: https://www.e-piotripawel.pl/towar/czekolada-gorzka-z-nadzieniem-kokosowym/269978
Patrzyłam w PiP, ale nie widziałam. Będę jeszcze szukać. Sprawdzę jeszcze w Carfourze lub jeszcze w innym PiPie.
Zanim zaczniesz jeździć, dzwoń. Zaoszczędzisz czas :)
Znalazłam ? Pycha ?
Super <3
Chcę jąą terazz :D
Niestety nie poczęstuję, bo już nie mam. Zresztą sama bym zjadła :D
Nigdy nie kupię, gdzie jest do jasnej anielki mleczna?!!!?
Umarła śmiercią naturalną.