Speculoos jest jedną ze słodyczowych pozycji, o których marzę. Ciasteczka, kremy, lody… nieważne, przygarnęłabym wszystkie. Ignoruję przy tym fakt, że na polskim rynku jest cała masa innych ciastek korzennych, jak również nie zważam na to, że kremami nie miałabym czego smarować. Reklama dźwignią handlu – tak się mówi i taka jest prawda. Poddałam się marketingowi jak dziewica kapłanom na okultystycznym ołtarzu i nie ma dla mnie nadziei. Jeśli pewnego dnia wypatrzę w sklepie stacjonarnym jakiś produkt marki Lotus, albo inny – wzbogacony o produkt marki Lotus, niech drży mój portfel*.
* Za informację o pierwszym – klasycznych ciasteczkach – już mogę podziękować Ajszy. Dziękuję!
Speculoos Balnc
Tymczasem wróćmy do rzeczywistości. Czekoladę, a raczej jej fragment: dwukostkowy pasek, który dziś prezentuję, otrzymałam od Mistyffikacji. Jest to biała wersja wielkiej i grubej, 200-gramowej tablicy aldiowej (hmm?; trudna i niefortunna odmiana) marki Ambiente, którą można znaleźć także w wersji mlecznej (posiadam całą, również od M.) i ciemnej (w dniu publikacji już nie jestem taka pewna, czy rzeczywiście ciemna istnieje). Dwie uwiecznione na zdjęciach kostki wykazały na wadze kuchennej 43 g, a z ich wierzchu zawadiacko oko puszczały do mnie wizerunki ziaren kakao.
Kostki nie tylko były wielkie i grube, ale także mięsiste, intensywnie najeżone ciasteczkami. Czekolada odznaczała się kolorem kremowym, ciacha zaś brązowym, świadczącym o korzenności ich smaku i wypieczoności konsystencji. Całość pachniała zarówno prawdziwą białą czekoladą, jak i głównymi bohaterami, doprowadzając moje ślinianki do szaleństwa. Dodatkowo cieszył mnie fakt, że na 100 g tego jadalnego pachnidełka przypada jedynie 518 jednostek biodrowych.
Niełatwo jest ugryźć Speculoos Blanc tak, by spróbować samej czekolady. Na szczęście wcale nie trzeba tego robić, bo nawet zanieczyszczona ciasteczkami, tabliczka zachowuje swój białoczekoladowy smak, do którego pasuje słodko-korzenny posmak. Na tym etapie jest dobrze, choć dla mnie zdecydowanie za słodko. Szczerze mówiąc pisząc, trochę się zmuszałam, by zjeść dwie otrzymane kostki do końca.
Najdziwniejsza w tabliczce wydała mi się konsystencja. Przejście pomiędzy zwykłą, lekko mulistą czekoladą a oceanem z jednej strony chrupiących, z drugiej jakby nasiąkniętych (wilgocią? tłuszczem?) i wchodzących w zęby ciasteczek było nienaturalne i odrobinę mnie frustrowało. Przyzwyczajona do tabliczek kremowych lub wzbogaconych o duże orzechy, nie byłam przygotowana na coś takiego. Ponadto nie można zapomnieć o wysokiej cukrowości Speculoos Blanc, która przeszkadzała mi zdecydowanie bardziej, bo zabijała korzenność. W trakcie degustacji zastanawiałam się, czy przyznanie produktowi czterech piesków nie będzie przesadą i zbyt wielką łaskawością. Ostatecznie postanowiłam uzależnić notę od ocen wystawionych dwóm białym Ritterom – Weisse Voll-Nuss oraz Weiss + Crisp – których próbowanie dostarczyło mi podobnych wrażeń (w smaku czekolady były gorsze, ale ich konsystencja odpowiadała mi bardziej). A ponieważ pierwsza dostała 4, a druga 3 chi, dzisiejszą bohaterkę wepchnęłam w środek.
Ocena: 3 chi ze wstążką
Czekolada wydawac by się mogła ciekawa, ale u mnie od razu jest skreślona – jest biała :P
U mnie białe też na ostatnim miejscu ;)
Na moment, w którym ją jadłam bardzo mi smakowała, mimo że była za słodka i według mnie po prostu za tłusta. Mimo wszystko uważam, że Twoja ocena jest trochę krzywdząca, ale przyzwyczaiłam się do tego na naszych blogach. ;>
Taak, po zjedzeniu wróciłam do Twojej recenzji.
A teraz wydaje mi się, jakby to lata świetlne temu było! Ale do mlecznej z chęcią bym i tak wróciła.
Jako że nie lubię ciastek korzennych w czekoladach, z Twoją dość niską oceną pewnie bym się zgodziła :)
A czemu nie lubisz? ;>
Ogólnie ciastka mi do czekolady nie pasują, a korzenne zwłaszcza – wolę zjeść oddzielnie ciastka i oddzielnie czekoladę ;)
Z korzennymi też wolę osobno, ale zwykłe herbatniki z czekoladą są ok. Na przykład taki 3Bit… <3
3 bita nie jadłam kilka(naście) lat i w sumie to nie wiem dlaczego, ale zawsze jak go jadłam, to najpierw krem, a potem herbatnika :D
Ja pół tak, pół tak.
Hah,mi by pewnie smakowała :p A ostatnio w Pradze kupiłam sobie krem z tych ciasteczek Speculoos,ciekawe czy będzie dobry :D
Bardzo mnie interesuje ten krem, choć i tak nie miałabym nim czego smarować.
Dlatego trzeba polować na takie maleństwo – na raz: https://nakup.itesco.cz/groceries/en-GB/products/2001120881409 :P
Och! Daj znać, jak to gdzieś zobaczysz.
To miałam wyczucie że te x miesięcy temu jej nir kupiłam gdy miałam okazję :D Aldi’ego gdzie była dostępna nie mam nigdzie w ludzkiej odległości od domu, jednak przejazdem udało mi się tam być i zamierzałam kupić mleczną, ale była tylko ta, jedna sztuka, w zgniecionym opakowaniu. To wręcz wrzeszczało „Kuuup mniee!” ale jakoś pomyślałam że będzie strasznie maślana i be :P
Nie miałam za to pojęcia, że istnieje wersja w ciemnej! Matko, chciałabym bardziej od niejednego Zottera ;-;
Ostatnim zdaniem mnie zaskoczyłaś. Ja aż takiego… ba, ja w ogóle nie mam ciśnienia.
Wyglądem przypomina te duże niemieckie czekolady Chate… coś tam, nawet gramatura się zgadza. No cóż, napaliłam się na ciastka korzenne, ale samo przesłodzenie sprawiło, że ochota lekko zdechła.
Ja też się napaliłam, a wyszło TO.
Pora sprawdzić czy masz użytą blokadę na przekleństwa. ********** ***** ********** ****** ******** *******, o! Masz!
Ciut, ale CIUT, poważniej. Sam dostaję pierdolca na widok tych ciasteczek. Jednak cena z Carreforura (6,50zł) odstrasza mnie za każdym razem przed zakupem. Połączenie ich z bielą to doskonały pomysł. Słodko, cukrowo, tłusto, chrupiąco. Jednak nie wszyscy są w stanie dostrzec kunszt i doskonałość :>
P.S. Lody! Lody w Lidlu też są. Tylko dziady w tamtym Grudniu ich nie wprowadzili. Tegoroczne zakończenie kalendarza musi być inne.
4 zł w Almie ;>
O lodach wiem, chyba kupię (mimo wielkości).
Takie ciasteczkowe opcje z reguły do mnie przemawiają. No i w ogóle biała czekolada – mało której nie lubię. A ostatnio naprawdę dawno żadnej nie jadłam nad czym ubolewam :( Na weekendowy relaks by mi się przydała :)
Pozdrawiam.
Z chęcią (i ulgą) bym Ci ją oddała.
Jadłam mleczną i była pyszna:) . Ten krem co o nim piszesz widziałam w Niemczech i nie kupiłam,później żałowałam:(
Obym też stwierdziła, że mleczna jest pyszna.
Przymykam lewe oko na opis, prawe na ocenę i dalej marzę o jej spróbowaniu :D
Tylko je otwórz, zanim wstaniesz sprzed kompa, bo przywalić głową we framugę.
Czekaj… W Aldi czy Aldiku? Bo jednak jest różnica między tymi sklepami, a czekoladę chciałabym dorwać. ;-; Albo nie. Przeszkadzałaby mi wysoka podaż cukru.
Aldi, przy czym nie są one w regularnej sprzedaży – pojawiły się w jakiejś ich gazetce zeszłej jesieni.
Aldi, Aldi, tylko miałam kłopot z odmianą i zdrobniłam, przez co rzeczywiście wyszedł inny sklep. Już poprawiłam, żeby nikt inny się nie pomylił.
Jest jednak ciemna wersja? Ostatnio była tylko biała i mleczna… No nie ważne. Ja wzięłam tylko mleczną i pluję sobie teraz w brodę. Oby pojawiły się ponownie w Aldi…
Czyli złapałaś Biscoffy w Almie, gratulacje i smacznego ;> Jak zobaczę jeszcze inne produkty tego typu to dam znać :)
Tak słyszałam, ale teraz już nie jestem pewna.
Dzięki :)
Jak Ci mleczna nie będzie smakować, to możesz mi oddać :D
Okej :P
I tak bym ją chciała! Gdyby mi nie smakowała oddałabym siostrze, bo ona wrzytsko ostatnio przeje :D
Oj, to chyba oddałabyś dużo.
Teraz jak tak patrzymy na tą tabliczkę to chyba bardziej miałybyśmy ochotę na zjedzenie całej paczki tych korzennych ciastek popijając ciepłym napojem migdałowym niż sięgnąć po białą wersję czekolady z ich dodatkiem ;) No chyba, że byłaby to deserowa tabliczka z ciastkami :P
Też bym wolała całą paczkę ciastek z mlekiem, a jeszcze bardziej z ciepłą gorzką herbatą.