Schar, Magdalenas (Kuchnie Świata)

Przy każdej nadarzającej się okazji powtarzam, że kocham ciastka z worka oraz wszelkiego rodzaju zdechłe kapcie. Nigdy za to nie wspomniałam, że kocham również babeczki. Z worka czy nie, z nadzieniem czy nie, z dodatkami czy nie – przygarnęłabym wszystkie. Nie tak dawno natknęłam się na dwie małe, oddzielnie pakowane magdalenki, które nabyłam, zjadłam i zrecenzowałam, niestety z powodu długiej kolejki wpisów przeczytacie o nich dopiero w ostatnim dniu czerwca. Tymczasem prezentuję wam coś podobnego i odmiennego zarazem, mianowicie zdrowszą, bezglutenową wersję Magdalenas, które wybrałam sobie w sklepie internetowym Kuchnie Świata. Alternatywą dla nich są babeczki kakaowe z nadzieniem nugatowo-kakaowym, ale moje serce bardziej ciągnie do ciastek i wypieków białych.

Schar, Magdalenas (1)

Magdalenas

Opakowanie Magdalenas zawiera cztery babeczki – po 50 g każda – które dostarczają organizmowi niecałe 400 jednostek biodrowych w 100 g. Ponieważ firma Schar oferuje żywność bez glutenu (i bez laktozy), przy produkcji mąkę pszenną zastąpiono mąką ryżową i dwoma skrobiami: kukurydzianą i ryżową. Wewnątrz babeczek znajduje się nadzienie – konfitura morelowa – składające się między innymi z syropu glukozowo-fruktozowego i cukru. Szkoda, mogło być lepiej.

Schar, Magdalenas (3)

Tak jak wspomniałam we wstępie, kocham wypieki a la zdechłe kapcie. Wyciągając magdalenki z żółtego opakowania, zorientowałam się jednak, że wcale kapciami nie są. Zamiast tego przypominały twory będące stadium przejściowym pomiędzy biszkoptowym spodem z supermarketu a domowym, świeżo upieczonym ciastem. Nie pokrywała ich charakterystyczna tłusta i zdechła skórka (chociażby z ciastek Milki), a aromat nie sugerował chemicznej bomby. W kolorze były bardzo jasne, w zapachu delikatne i pyszne, waniliowe i cukrowe zarazem, zupełnie jak piaskowo-biszkoptowa babeczka z koszyczka wielkanocnego.

Schar, Magdalenas (4)

Magdalenas były duże i pulchne, dość ciężkie, foremne i zbite. Każda miała na wierzchu trzy ślady po wampirzych kłach. Niestety, kiedy przekroiłam pierwszą sztukę, okazało się, że nadzienie wcale nie wygląda tak, jak na obrazku. Konfitury było mało i znajdowała się wyłącznie pod przekłuciami. Próżno było zatem szukać wilgotnego i bogatego wnętrza, które zapowiadało opakowanie. Ponadto owa konfitura okazała się bardzo rzadka, jednolita, płynna. Raczej żelowa lub sosowa niż dżemowa.

Schar, Magdalenas (5)

Babeczki były suche, ale nie wysuszone. Ciasto miało smak tradycyjnych okrągłych biszkoptów z paczki, zawierało nutę wanilii. Konfitura Sos był słodki… i tyle. Moreli ani żadnych innych owoców w nim nie odnalazłam. W tle puszystej i mięciutkiej konsystencji czaiła się nieoczywista, bezglutenowa proszkowatość. Na tyle nieoczywista, że jestem pewna, iż nikt z degustatorów nie zgadłby, że Magdalenas to produkt bez glutenu. Maczane w herbacie babeczki nie zdały egzaminu, ale wcale się tym nie zmartwiłam, w końcu ciasta się w niczym nie macza. Gdyby tylko w środku było więcej nadzienia, a nadzienie owo rzeczywiście miało zapowiadany smak i konsystencję, wystawiłabym maksimum chi. Póki co za cudowną delikatność, puszystość, biszkoptowość i waniliowość mocna piątka.

skalachi_5Ocena: 5 chi


Skład i wartości odżywcze:

Schar, Magdalenas (2)


Kuchnie Swiata logo(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Kuchni Świata,
lub odwiedź sklep internetowy)

43 myśli na temat “Schar, Magdalenas (Kuchnie Świata)

  1. Tez lubie zdechłe kapcie.Te ciastka sa fajne,bo ja lubie mąkę ryżową ;) Tylko dżem zmienić na jais inny,(bo morele to zło!) i bym na pewni kupiła :)

  2. Dla mnie troche przeslodzone a ta mączność daje maka ryzowa. Czesto chleb bezglutenowy ma taki podmak, ktory zostaje na jezyku – co nie zawsze jest przyjemne :)

  3. Też lubię zdechłe kapcie c: Wszystko w takiej formie jest super – zapiekanki, pierogi, naleśniki – wszystko rozklapciałe <3
    Kiedyś uwielbiałam magdalenki kupowane na sztuki w Kauflandzie, jakoś po 80gr sztuka.. O matko wspomnienia :')

    1. Zapiekanki z garmażerki to zawsze kapcie, ale z pierogami-kapciami jeszcze się nie spotkałam. Co masz na myśli?

      1. Mmm moja ciocia takie robi, a że robi je rzadko, to bardzo mocno mi się tak kojarzą: mają sporo nadzienia i sporo ciasta, które na środku jest cienkie a ma 'rozlane’ brzegi – jak się te pierożki ugotuje to są nawet wielkości dłoni i mi przypominają rozklapciałe stopy, papucie, wielkie skarpety :D

  4. Też zawsze wolałam ciastka i wypieki białe :)
    Faktycznie – przekrój deklarowany na opakowaniu, a ten rzeczywisty, znacząco się od siebie różnią, ale mi się podoba. A poza tym lubię suche ciasta, więc czuję, że by mi smakowały, ale mimo wszystko nie czuję potrzeby ich próbowania :D

  5. A ja z kolei za takimi babeczkami nie przepadam. Zwykle zalatują mi sztucznością. Zresztą babeczki to ja głównie lubię takie domowe, jak wiem co do nich dodam, tudzież jak zrobią je moi znajomi, rodzinka. A sklepowe to są bee. Ot, taka awersja nie wiedzieć czemu. Nawet fakt, że są moimi imienniczkami chyba by mnie nie przekonał ;)
    Pozdrawiam.

  6. Zdechłe kapcie to najlepsze co może być. Te co prawda takie nie są, ale i tak wiesz doskonale, że to produkt dla mnie. Też wolę wypieki białe, a nuta wanilii to spełnienie mych marzeń. Ja akurat nie przepadam za dużą ilością dżemorów w takich bułach więc dla mnie to na plus, mogłoby ich nawet nie być. To podobnie jak w pączkach – jak mam już zjeść to… najlepiej bez nadzienia. :D

    1. Z pączków najbardziej lubię hiszpańskie, ALE jeśli kupuję z dżemem, to ma tam być dżem, a nie jakieś popłuczyny :P Prezentowane babeczki by Ci smakowały, o tym jestem przekonana.

  7. Nawet bym chciała spróbować ale w wersji naz nadzienia. Takie biszkotpowe, sklepowe ciastka to mogę jeść albo z czekoladą, albo na sucho. Przesłodzony sos raczej mojego entuzjazmu nie wzbudza.

  8. Wczoraj jak wracałam z basenu wstąpiłam pod drodze do Aldi i kupiłam te deserki polecane przez Ciebie:). Kupiłam też Magdalenki pycha:)

      1. No jak jakie ?… pyszne chyba z tygodnia francuskiego w Aldim :). Jeden czekoladowy próbowałam bardzo dobry,karmelowego nie bo wczoraj wróciłam z zumby i tylko opakowanie puste na stole stało mąż zjadł:(

          1. Ja dwa razy w m-cu tam jestem bo to drugi koniec miasta. Ciastka te mają moze raz w roku?. Deserki kupię znowu jak tam będę:)

  9. Zjadłybyśmy z ciekawości ale szkoda, że jednak aż takie zdrowe to one nie są. Takie papcie też lubimy czasem zjeść tym razem popijając napojem migdałowym zamiast je w nim moczyć :D

  10. Dużo, dużo lepiej wyglądałby taki kapcioch z jakimś kremem orzechowym. Muliste, mączne, waniliowe „coś” rosnące w buzi. Jak wytargana ze środka babki „biała” zawartość. Morela nie jest czymś, nad czym warto piać z zachwytu. Przynajmniej dla mnie. Jakieś takie nadzienie z pączków, to już by było coś! (ale nie czerwone świństwo!).

    1. Ooo, ja lubię nadzieje z 7Daysa Spumante, więc takie bym chciała. Albo jakieś słodkie twarogowe. Albo adkowatowe z pączka. Dobrze kombinujesz!

      1. Najlepsiejsze z nadzień! Pamiętam jak w okresie liceum (98-02) weszły duże paczki zawierające mini wersje. Cotygodniowe zakupy w Makro miały jedną pozycję obowiązkową ;)

        1. Ja w dużych paczkach chyba wyłącznie czekoladowe jadłam. Ale oczywiście też je lubiłam! …chociaż nie. Coś mi się kojarzy, że jasne również jadłam. W paczkach były tylko dwa smaki, prawda?

  11. Juz podejrzewam o jakie babeczki Ci może chodzić. Jak Ty masz dużo recenzji w kolejce. :O
    Babeczki lubię, a przynajmniej wolę je od ciast.

  12. Kurcze, nie zgadłabym, że to właśnie babeczki tej firmy! Ja ogólnie lubię i kojarzę produkty Schar, ale jak już kiedyś tutaj Tobie pisałam – kupuję tylko na promocjach. Gotowych wypieków tego typu nie lubię, ale jak wiadomo są tacy, co lubią i dobrze, że testujesz :D Najgorzej nie wypadły :)

  13. Te babeczki miały swoje miejsce w szkolnym sklepiku, pakowane pojedynczo (ach te czasy śmieciowych sklepików) A moja koleżanka je polubiła, więc zakupiła na jedną z wycieczek większe opakowanie i tu się stało. Płacz i zgrzytanie zębów. Babeczki smakowały plastikiem. (Podobno na drugi dzień smakowały lepiej) i tu się skończyła moja przygoda z pakowanymi babeczkami.

    1. Ale mówisz o babeczkach Schar? Wątpię, by taki produkt był dostępny w szkolnym sklepiku, na dodatek na sztuki. A jeśli była to jakaś inna firma, to wcale się nie dziwię, że ciastka smakowały jak… :P

  14. Kiedyś lubiłam wszelkie babeczki, a teraz… po prostu mnie nie ciągnie, więc nie wiem, czy by mi jakieś smakowały. Z owocowymi mam bardzo małe doświadczenie, ale takie dobre z morelową konfiturą może i bym zjadła. Sęk w tym, że te mi na takie nie wyglądają. :> Albo raczej: wyglądać może i by wyglądały, ale opis… suche? żelowe nadzienie? Meeh.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.