R&R Ice Cream czy Zielona Budka? Zielona Budka czy R&R Ice Cream? Wszystko jedno. Ważne, że produkt, od którego zaczęłam tegoroczną przygodę z lodami, należy do obu. Bezpośrednio do Zielonej Budki, pośrednio zaś do R&R Ice Crem, czyli spółki, która wykupiła parę znanych marek, takich jak – poza Zieloną Budką – Daim, Oreo, Milka i Toblerone. Jej wytwory znacie zarówno z opcji kubeczkowych, rożkowych (Oreo, Milka), kanapkowych (Oreo), jak i napatykowych (Daim, Oreo, Milka, Toblerone). W tym roku na polskim rynku ukazała się nowość, mianowicie druga postać lodowej Milki. Najwcześniej zobaczyłam ją w Żabce, ale standardowa cena… przesada! Postanowiłam, że zakupy zrobię tylko i dokładnie wtedy, gdy sieć zarządzi promocję. Na szczęście długo czekać nie musiałam. Na początku maja, od razu po opublikowaniu gazetki, udałam się do najbliższego sklepu, gdzie weszłam w posiadanie jednego Daima, dwóch Toblerone, czterech Oreo, jednej Milki zwykłej i dwóch wersji Crunchy Chocolate. Sprzedawca podczas kasowania spojrzał na mnie i rzucił: „Mówi pani, że dobra promocja?”. Cóż, mogłam się tylko sympatycznie zaśmiać.
Lody Milka Crunchy Chocolate
W ubiegłym roku, gdy robiłam blogowe podejście do Milki Chocolat-Vanille, szczerze się zaskoczyłam. Wcześniej jadłam ją raz, może dwa razy, i zawsze wydawała mi się niedobra, albo przynajmniej średnia. Podczas tego recenzenckiego podejścia uznałam jednak, że jest smaczna. Monotonna – może, klasyczna – na pewno, słodka – o taaak, ale przy okazji sympatycznie wykonana i zaspakajająca czekoladowy głód. Nic więc dziwnego, że nowość Crunchy Chocolate stała się moim must try, jak tylko o niej przeczytałam.
Podczas gdy napatykowy Daim czy Toblerone to lodowe szaleństwo, czasy nastoletnie, pierwszy włos pod pachą, YOLO i te sprawy, obie Milki przedstawiają się jako stonowane starsze panie. Poprzednia była po prostu waniliowa, nowa zaś waniliowo-czekoladowa. No dobrze, w polewę nowej wtopiono kuleczki ryżowe i słone herbatniki, powiedzmy więc, że to starsza pani w różowych adidasach albo okularach-sercach. Lekka nonszalancja odnotowana, ale podstawa i tak wyważona, stonowana. Cały lód dostarcza mało jednostek biodrowych – przynajmniej jak na tego typu produkt – bo w granicach 235. Wygląda ładnie, pachnie też całkiem nieźle, bo połączeniem mlecznej czekolady z orzeszkami.
Ponieważ opis loda przeczytałam dopiero po degustacji – i zdziwiłam się, dlaczego couverture nie przetłumaczono na język polski – pierwszy gryz polewy bardzo mnie zaskoczył. Zatopione w niej dodatki były twarde i chrupiące, choć nie nazwałabym ich herbatnikami, ale przede wszystkim… słone! Jeszcze bardziej zaskoczył mnie fakt, że zamiast się skrzywić, uznałam to za ogromny plus i doskonałe urozmaicenie słodkiej kompozycji. Czekolada okazała się grubą, ale cieńszą od magnumowej, tłuściutką, lekko śluzowatą kuwerturą. Rozpływała się w sekundę, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu. Czas na lody. Lody, lody, białe lody. Wanilia? Na pewno nie. Śmietanka? Też nie. Co zatem? Bezsmakowy oblech z iście szatańską nutą zła. Ciemne z kolei… czekolada? Może. Kakao? Może. Tu przynajmniej nie było źle. Delikatnie, na pograniczu smaku i bezsmaku, ale przyjemnie. W całokształcie – akceptowalnie.
Dziwna była ta degustacja, dziwna była i degustacja drugiej sztuki. Oto bowiem Milka Crunchy Chocolate okazała się lodem pełnym kontrastów. Pyszna, ale przesłodzona czekolada (jak to w produktach Milki). Przyjemna grubość polewy, ale mało w niej dodatków. Satysfakcjonujący smak ciemnych lodów, ale wstrętny jasnych. Do tego parę drobiazgów in plus, takich jak: słone ciasteczka, wielkość produktu, kaloryczność, forma napatykowa. Po rozwiązaniu tego skomplikowanego równania wszyło mi 5 chi. Jest lepiej od Daima na patyku, ale gorzej od całej reszty. Czy wrócę? Istnieje na to szansa.
Ocena: 5 chi
Tez zaczelam sezon lodowy od tego loda,bo to nowosc.Wydalam te 5 zlotych prawie ,i moze dlatego sie ciut zawiodlam.Dla mnie dorby,ale bez fajerwrekow,wole patykowego Oreo albo wlasnie Daima
Też wolę Oreo. Daima nie.
Szkoda byłoby mi na niego kasy zwłaszcza, że nie lubię lodów :P
A dziś wszystkie lody w Żabie -50% :)
Jedyne co mnie tu ciekawi, to te słone herbatniki, czyli… o wiele za mało by kupić. Jednak kto wie, jak np. trafię na promocję, a będzie mi się szybko chciało czegoś bardzo chłodzącego i małego? Patykowy Oreo dalej zalega mi w zamrażarce…
50% zniżki w Dniu Dziecka, czyli dziś. Leć do Żaby! Lepiej czekać z tańszym lodem w swojej zamrażarce niż z niczym :P
Podejrzewam, że mi ta słoność by się nie spodobała, tak samo jak porozpraszane w lodzie herbatniki, ale lód wygląda bardzo ładnie – dokładnie tak „napatykowe” lody lubię – czekolada fajnie się kruszy, a powtykane herbatniki stwarzają wrażenie obecności w polewie orzechów ;)
Dobrze jednak, że to nie orzechy, tylko coś nowego.
Kupiłam je z racji promocji w żabce – wiedziałam, że to jakiś znak ;D A oprócz tego kilka magnumów, grycanów i big milki :D
Daj znać po spróbowaniu.
Jeśli tylko w czasie, gdy będę go jeść nie za pomnę za czyją sprawą go kupiłam (termin ważności jest dość odległy), na pewno napisze :D
Na wszelki wypadek od dziś będę Ci o tym codziennie przypominać. W końcu albo go zjesz, albo zaczniesz budzić się w nocy z krzykiem: LÓD Z RECENZJI OLGI!!!
Myślę, że jeśli zjem go w tym sezonie, będę pamiętać :D
Postaram się jak najszybciej, choć ostatnio cały czas mi zimno i nie ciągnie mnie wcale do lodów :/ Tylko tą czekoladę z wierzchu zjadłabym bardzo chętnie nawet teraz :D
Zjedz, a resztę zamroź. Będziesz miała polewę z salmonelli, pycha :)
Jak bedzie to kupuje :),ale Oreo dla mnie nr 1 :)
Dziś się opłaca (-50%). Przy okazji możesz zrobić zapas Oreo, żeby Ci mąż nie powyżerał :P
A są teraz promocje na te lody?
Już wiesz, więc… nie muszę odpisywać :P
No cóż. Teraz wiem, że pozostanę przy pierwszym patyku. Tam czekoladowe „chrupki” w środku nadzienia, naprawdę dawały radę. Środek tego wygląda biednie, jak jakieś tanie lody sprzed lat. I to nie te fajne, a no-name, które zawalały zamrażarki w kurortach, czy te u babci w wiejskim sklepie.
Żabka -50%
Grycan po 1zł za gałkę
Blike – druga gałka po 1gr.
Dobrze, że Lidl jeszcze nie wstrzelił się z tyg. Amerykańskim ;)
A jutro w aptekach promocja -50% na leki na gardło oraz suplementy spalające tkankę tłuszczową <3
Jak na lody z białym bezsmakowym nadzieniem to trochę drogie są. Właściwie nawet na promocji szkoda byłoby mi wydać kasę na lody, których główną zaletą jest milkowa czekolada. Ciągle debatuje czy warto iść do Zabki i cokolwiek kupić.
Ja idę zobaczyć, nawet jeśli żadnego nie kupię. Daleko nie mam.
Dla tej słodkiej polewy z orzeszkami bym się skusiła. Ale to to kakaowe (czekoladowe chyba?) w lodzie mi się nie podoba. Jakbym wywaliła całe ciemne serce tego loda to byłby ok, jak dla mnie. Lubię śmietankowe tudzież waniliowe smaki i jak takie coś widzę to mi się odechciewa. Ale ogólnie nie po drodze mi z takimi lodami, bo mam swoich znacznie tańszych ulubieńców ;)
Pozdrawiam.
Z orzeszkami? Aha ;)
W ubiegłym roku nie udało nam się spróbować żadnej patykowej wersji i nie zapowiada się aby w tym sezonie cokolwiek się zmieniło ;P
Ja bym płakała po takiej stracie :P
Cholibka chyba przejdę się po Oreo. Mogę przesadzać, ale z tego 'co pamiętam’, to był pyszny. Niby ich teraz nie jem, ale ej, lato idzie.. Jestem pewna że nie raz się „złamię”, taka ze mnie istota xD Za to Milce niestety nie dam szansy. Bezmsakowe lody = musiałyby mieć tonę i więcej dodatków :)
Warto kupić na zapas, nawet jeśli teraz nie chcesz jeść. Data do końca 2017 roku lub jeszcze dalej.
Ja po wielkim zawodzie z Magnum PB teraz omijam wszelkie kupne lody szerokim łukiem :/ Na ten też się nie porwę.
Ja też się nim zawiodłam, nawet bardzo. Chęć na lody mi jednak nie przeszła.
Czekolada z kawałkami słonych herbatników brzmi pysznie, jednak środek już nie zachęca, taki zwyczajny, nie kupię na pewno (ale nic sobie nie dam uciąć, bo pewnie i tak kiedyś znajdzie się w zamrażalce, ach te postanowienia :D).
Nie taki zwykły ten środek. Biały lód to szatan.
Jak widziałam je w Internecie to pomyślałam – łe, zobaczę, to MOŻE się skuszę. W sklepach ich nie widziałam, ale wiesz co? Zacznę się poważnie rozglądać, bo te słone herbatniki (czy ta zwyczajnie słona nuta) bardzo do mnie przemawiają. Dzięki! :)
A proszę :P
Wygląda ładnie, ciekawe tylko jak smakuje. Ja teraz jak jem lody to te kulkowe takie bardzo rzadko kupuję
:)
Popełniłem ten karygodny błąd i nie kupiłem sobie wczoraj tych lodów. Nawet ich nie poszukałem, także nie wiem nawet czy są gdzieś obok mnie dostępne. Myślałem, że jak do Ciebie zajrzę i poczytam, to poczuję się jakbym wyjął głowę z miski z wodą. Przejrzę na oczy i z zadowoleniem uznam, że te lody mam wybite z głowy… Niestety. Zawiodłem się na Tobie. W nieludzki sposób jeszcze bardziej zachęciłaś mnie do ich kupienia. Nie pomagają upominania, że za słodka czekolada, że słone akcenty… Ja przez Twoje wspaniałe opisy chcę je po prostu zjeść! Dziękuję Ci serdecznie i mam nadzieję, że przy kolejnej Milce wykażesz się większą dozą krytycyzmu… Proszę… :)
P. S.
Pamiętam o wyzwaniu :) Ostatnio instynkt nieco mnie odsunął od wypieków, ale gdy do nich wrócę, będziesz pierwszą osobą, która się o tym dowie. Pozdrawiam Cię serdecznie i wybacz, że ostatnio nie zaglądam. Postaram się nadrobić zaległości :D
Mówisz – masz. Kolejny produkt Milki w poniedziałek, a recenzja nie będzie pochlebna.