Marcepan, mniam! Wiem, że nie każdy może się pod tym stwierdzeniem podpisać, ale ja zdecydowanie mogę. Choć rzadko recenzuję marcepanowe produkty, naprawdę je lubię. Nic więc dziwnego, że kiedy sporządzałam listę must try i przeglądałam milkowy asortyment, Marzipan-Creme zajęła jedno z najważniejszych miejsc. Problem polegał na tym, że nie mogłam dostać jej w Polsce – podobnie jak wielu innych pozycji na liście – chociażby głupich roladek Tender (teraz już wiem, gdzie są). Mijały miesiące, a ja jakoś specjalnie się nad owym cichym marzeniem nie rozwodziłam. W końcu jednak na mojej drodze po raz kolejny stanęła Mistyffikacja, która w Niemczech bywa mniej więcej sto razy częściej niż ja. Stwierdziła, że podzieli się ze mną swoją tabliczką, bym sprawdziła, czy naprawdę warto tak się ekscytować.
Marzipan-Creme
Do spróbowania i zrecenzowania otrzymałam dwa rządki niemieckiej Milki (40 g). Każdy z nich składał się z trzech zaokrąglonych, bardzo ładnych – ładniejszych niż polskie! – i ciemnych kostek. Ogólny wygląd wydzielonego fragmentu czekolady by jednak… nędzny. Nie przez stan, w jakim się znajdował, ten bowiem wskazywał na świeżość i młodość produktu, ale ze względu na mizerną zawartość nadzienia. Patrząc na kostki z zewnątrz, można było dojść do wniosku, że marcepan z nich wyparował. Sytuacja wcale nie poprawiła się po rozkrojeniu rządków, gdyż wtedy wiedziałam już na pewno: w Marzipan-Creme więcej jest czekolady niż marcepana (zdjęcie przekroju może być mylące).
Nigdy dotąd nie jadłam ciemnej Milki, dlatego moja ciekawość względem tabliczki była podwójna. Kiedy zbliżyłam do niej nos, poczułam mieszankę deserowości, cukrowej słodyczy i marcepana. Był to aromat ładny, acz zdecydowanie za słodki jak na ciemną czekoladę. Choć nie byłam w stu procentach szczęśliwa, nie zamierzałam wyciągać przedwczesnych wniosków. Pomimo lekkiego gniewu i urazy, jakie ostatnio żywiła wobec niemieckiego producenta, nadal czułam do jego produktów sympatię.
Po zakończeniu wąchania mogłam przejść do kolejnej, zdecydowanie przyjemniejszej czynności: sprawdzania smaku. Zaczęłam od wgryzienia się w czekoladę, co było nadzwyczaj łatwe. Wystarczyło zgryźć boki i zerwać górną lub dolną warstwę – marcepana w kostkach znajdowało się naprawdę żałośnie mało. Czekolada okazała się… dziwna. Ani dobra, ani zła. Przeciętna w rozczarowujący sposób i za słodka jak na ciemną. Twarda, plastikowo-plastelinowa, rozpuszczała się bez bagienka, a po kilku minutach zaczęła mi przypominać… czekoladę z Wawelu. Marcepan był na szczęście dużo lepszy. W smaku może i trochę nazbyt delikatny, ale jednak marcepanowy. Słodki, w konsystencji żelkowy, mięsisty, gęsty i zwarty. Nieco wysuszony, a także przepełniony chrzęszczącymi drobinkami cukru.
Marzipan-Creme zdecydowanie nie była tym, co sobie wymarzyłam. Marcepanowi zabrakło rockowego charakteru, albo w ogóle jakiegokolwiek charakteru, a czekolada w nieprzyjemny sposób przypominała tradycyjny wyrób firmy Wawel. Całość była umiarkowanie miękka i dało się na niej zawiesić ząb – tu plus, ale nie sprawiała, by chciało się kupić następną tabliczkę. Nadzienia było zbyt mało, a i smaku powinna mieć w sobie więcej. Mimo iż uznałam ją za lepszą od Rittera Marzipan, cukrowa słodycz pseudociemnej czekolady i rozczarowująca przeciętność nie zasługują na cztery chi.
Ocena: 3 chi ze wstążką
Milka i marcepan… zdecydowane NIE :P
Teraz już też wiem, że nie :(
Oj,skąd ja znam takie napalenie,a pzniej rozczarowanie…No,ale nic,przynamniej zaliczona :D Ja za marcepanem raczej nie przepadam,wiec i tak bym jej nie kupila,ale przynamniej te kostki ma ladniesze niz nasze rzeczywiscie XD
Mogliby u nas zrobić takie same kostki. Tylko żeby nie smakowały równie paskudnie ;x
Ja należę do osób, które za marcepanem nie przepadają wcale. Baa – mógłby dla mnie nie istnieć. A nawet, gdy mnie naszła kiedyś ochota na słodycze, a w domu były tylko takie marcepanowe – po prostu obeszłam się smakiem. Moim zdaniem takie połączenie to niejako profanacja Milki. Zupełnie mi ta delikatna czekolada nie pasuje do marcepanowych smaków. Nie wiedziałam nawet, że mają w swoim asortymencie takie propozycje ;)
Pozdrawiam.
Delikatna czekolada?
Próbowałam jej dłuższy czas temu i poniekąd można uznać, że odebrałam ją lepiej niż Ty. :P To znaczy… według mnie była zjadliwa (co w przypadku Milki jest ogromnym komplementem) i to chyba najlepsza Milka… nie wiem, ile bym jej wystawiła, ale i tak przeraża mnie np. gdybym miała do niej wrócić, haha.
PS Taak, ten wstęp coś mi mówi. <3
Ta czekolada była gorsza od Wawelu, nie załamuj mnie takimi komentarzami. Ledwo się obudziłam, a zaraz znów będę leżeć, bo zemdleję w wyniku przeżytego szoku.
No, Wawel i reszta Milek są w kategorii nie do przełknięcia. :P
Wręcz przeciwnie, reszta Milek jest spoko (choć za słodka) :P
O matko chce ciemna milke z marcepanem!!!! Moje ukochane połączenie. Moze nie oceniasz jej za wysoko ale sprobuje napisze zaraz.ciotce w liście żeby mi wyslala :)
Ble :P
Co to za diabelskie połączenie ja się pytam :’) Czy ktoś wtryniał się w moje najgorsze senne koszmary?
Haha, możliwe.
Nope. Połączenie smaków nie na mój gust. Zdecydowanie nie. Chociaż ciemna milka ciekawi, to nie na tyle żeby się przemóc do marcepanu.
Będzie też czysta ciemna Milka, wait for it :)
Marcepan lubię, ale nie do tego stopnia, żeby pragnąć czekolad z jego dodatkiem, więc taka milka raczej by mnie nie uszczęśliwiła :D No i wiem, że nic nie tracę ;)
Nawet gdybyś lubiła, i tak by nie uszczęśliwiła :(
I nie mam co żałować, bo w składzie ma alkohol, więc w najbliższym czasie i tak bym jej nie zjadła.
Za to być może uszczęśliwią mnie dziś wieczorem obwarzanki na sznurku, które wczoraj kupiła mi mama :D
O rety, kocham obwarzanki na sznurku!!! Takie twarde?
Tak, właśnie takie :D
Marcepan… i tu zasłona milczenia. Ale w sumie w Milce bym spróbowała, bo ona jest tak słodka, że może jakoś by mi zakłóciła smak marcepanu, którego jak wiesz nie znoszę. W Merci jeszcze przełknę z bólem, ale w Schogetten? Zjadłam 1/4 kostki i mnie wykrzywiło.
Ale zarejestrowałaś, że Milka jest ciemna i smakuje jak Wawel? ;)
Ty wiesz,że ja marcepan bardzo lubię:) . Kiedyś jadłam już Milkę z marcepanem i mi nie smakowała,ale za 3 tyg będe w Niemczech więc i marcepany sobie kupię:)
Tym razem duuużo, żeby Ci nikt – ekhem, mąż, ekhem – nie powyjadał :D
Nie cierpię marcepanu, zawsze jak najdalej od niego, po prostu jakoś mi nigdy nie podchodził. Więc takiej czekoladzie bym podziękowała
TEJ czekoladzie też już podziękuję, za to marcepan przyjmę zawsze i wszędzie.
Bardzo byśmy chciały ją spróbować ale do Niemiec w ogóle nam nie po drodze :P Za to smakuje nam marcepanowa ritterka, więc chyba się za nią prędzej rozglądniemy :)
Jak to? Do Niemiec nie dojeżdża nic, co staje pod Pasażem? :D
A wiesz, że musiałybyśmy to sprawdzić? :D :D :D
Do marcepanu jej rzeczywiście daleko (a już najdalej do tego lidlowego), ale trzeba mieć na uwadze samą nazwę – krem ;). Jadłam i mi akurat bardziej smakowała.
Krem to też nie był, raczej wspomnienie o marcepanie albo smutek po odejściu marcepana :P
W sumie to jestem zaskoczony Może nie tyle brakiem unicorna i skakania ku niebu, ale jakimś brakiem w ogóle głębszego wrażenia przy czekoladzie. Czyżby Milka średnio pasowała do niemlecznych wyrobów? Tym bardziej ciekawi mnie jak zareagujesz na „pełnociemną” sztukę.
Marcepan jest dla mnie… wiadomo. Także nawet mnie niedostępność nie wnerwia. Spokojnie mogę Googlować tę grafikę ;)
To pomyśl, co ja czuję! Tyle się napalałam na alternatywną wersję Milki, a tu dno :/
Pewnie tak, jakbym ja naciął się na Milkę dark z Oreo :P
Albo od razu Wawela Oreo. Tak z ciekawości… kupiłbyś, prawda? ;>
O, a ja chciałam ją ostatnio kupić na ryneczku u ludzi z niemieckimi rzeczami. Jednak się wstrzymam.
I tak kiedyś kupisz ;)