Czy istnieje szansa na to, że dwa desery od tego samego producenta, na dodatek z tej samej linii, będą inne smakowo? Że choć pierwszy okazał się mocno rozczarowujący i prawie niejadalny, drugi zachwyci smakiem i zachęci do ponowienia zakupu? Nadzieja matką głupich, ale tak – istnieje na to szansa. Zwłaszcza że pierwszy deser występował w wariancie vanilla flaveour, czyli był o smaku, a drugi to po prostu chocolate.
Pudding Chocolate
Czekoladowa wersja Puddingu marki własnej Kauflandu została ozdobiona znaną nam już cudowną, dopracowaną i długo przygotowywaną szatą graficzną. Brawa dla projektanta! Także wnętrze 125-gramowych plastikowych wypełnione jest tą samą trzęsącą się jak nudysta w epoce lodowcowej, galaretową i rzadkawą treścią, tym razem ciemną, w końcu napis chocolate zobowiązuje.
Zapach produktu jest kakaowy, a nie czekoladowy. Znów zawiera nutkę valsoiowego Lizolu, na szczęście po degustacji Specialite au Soja au chocolat wiem już, że podejrzany aromat nie musi oznaczać złego smaku. Konsystencja rzeczywiście przypomina galaretko-gluta, choć tym razem nie jest ani rzadka, ani gęsta. Pudding trzyma się w kupie i wesoło trzęsie biodrem. Bez patrzenia na skład obstawiałabym, że został wykonany na bazie wody i żelatyny. Czuć w nim delikatną proszkowatość.
W smaku Pudding Chocolate jest kakaowy, całkiem smaczny, umiarkowanie słodki. W tle czai się wyciszona nuta Lizolu – co było do przewidzenia po zapoznaniu się z aromatem – ale w niczym ona nie przeszkadza. Gdyby zmienić konsystencję na bardziej budyniową, bliższą deserom sojowym, a także usunąć wyczuwalne w smaku rozwodnienie, deser zdecydowanie mogłabym kupić ponownie. Zresztą nawet w obecnym stanie dałam radę zjeść wszystkie cztery, bez oddawania niechcianych kubeczków rodzince.
Ocena: 4 chi ze wstążką
Szpileczka to miłośniczka i królowa chrupaczy a Ty puddingów ;P
Boże, aż mi głupio bo ja jestem jednych i drugich… :D Najbardziej właśnie kocham bowiem chrupacze i wszystkie serki o konsystencji gluta. <3
Też tak sądzę :D
No to mamy i trzecią królową chrupaczy i puddingów :D Jak widać tutaj królowa nie może być tylko jedna :D
Na poczatku myslalam,ze to jakis pomidorowy-taki czerwonawy kolor opakowania XD Ale nie,to znowu pudding-ale raczej nie warty uwagi xD
Ble, pomidorowego bym kijem nie tknęła :P
Tak czekałam! Chociaż przyznam, że spodziewałam się hejtu na coś rozwodnionego i bez smaku… a tu proszę, mogło być gorzej. Jednak Polsoia nie do przebicia.
Polsoia? Chyba Valsoia :P Poczekaj na koniec miesiąca <3
W sumie to nawet lepiej, że całość jest kakaowa. Tak mi się zdaje. Choć i tak nie jest to na tyle silny argument by go (je) kupić. Mimo wszystko to nadal zalatuje czekoladowym, przeciętnym, standardem deserowym. No i Lizolem. Lizolem, którego nigdy nie wąchałem.
Na pewno czułeś. Szpitale śmierdzą Lizolem, bo odkażają nim powierzchnie płaskie.
I tu wychodzi, że jednak wanilia to smak trudny do prawidłowego przyrządzenia. Co nie zmienia, że konsystencja i tego deserku mnie z lekka obrzydza.
No, konsystencja najlepsza nie była. Moim zdaniem jednak wariant smakowy nie miał tu znaczenia. Przegrała jedynie kwestia deseru „jakiegoś” względem „o smaku jakimś”.
Chyba wolałabym wanilię, ale i tak żadnego takiego deseru nie kupię (mimo braku żelatyny w składzie :P).
I widać, że nad szatą graficzną ktoś pracował dniami i nocami :D
Dniami i nocami przez rok cały :P
No i znów ta wodnistość. Gdyby nie ona to kto wie, może byłby to całkiem fajny deserek. Ale jak już po takie sięgam to oczekuję budyńku, a nie jakiejś paćki. Choć w sumie jak tak na niego patrzę to nadałby się na małą przekąskę do drugiego śniadania.
Pozdrawiam :)
Jak ma być zagrychą do kanapek, to da radę ;)
A już prędzej byśmy się na wersję kakaową skusiły niż waniliową :D Kakao jednak o wiele więcej zniesie :P
Dobry wybór (gdybyście rzeczywiście go dokonywały).
Ble, takie glutowato-rozwodnione coś nie może świecić „smakiem czekoladowym” :P Czekolada czekoladą, ale lodów ani takich pseudo-budyni czekoladowych to ja nie zjem. Dziwne?
Właściwie raz w życiu jadłam czekoladowe lody które mi wyjątkowo smakowały, a był to smak 'Triple Chocolate’ w lodziarni pod Pompejami. Piękne wspomnienie i jednocześnie przykre, bo jedyne pozytywne z wakacyjnego obozu xD
Dziwne? Mnie już chyba nic nie zdziwi :P
Cóż, niezbyt podoba mi się ta konsystencja. Pozostanę przy Puddingu z Netto albo alpro :D
:)