Ursi, Lockerer Sahne-Soft-Pudding Schoko

Ursi, Lockerer Sahne-Soft-Pudding Schoko (1)

Lockerer Sahne-Soft-Pudding Schoko

Podczas gdy waniliowa wersja Lockerer Sahne-Soft-Puddingu była z wierzchu jednolita, na czekoladowej odkryłam coś w rodzaju nieudanej próby stworzenia rozetki. Odniosłam również wrażenie, że w opakowaniu znalazło się odrobinę więcej zawartości (deser sięgnął wieczka i pozostawił na nim ślad). Pianka nie była sztywna i lekka jak w Bakusiach, nie przypominała również bitej śmietany z Grand Dessertów, ale trzęsła się niczym galaretka, była gęstsza, bardziej zwarta i treściwsza.

Ursi, Lockerer Sahne-Soft-Pudding Schoko (4)

Deser odznaczał się pięknym ciemnym kolorem, co przy okazji poprawiło czytelność rozpiski wartości odżywczych, umieszczonej na przezroczystym i niestety dość brzydkim tle. Jego zapach był głęboko kakaowy, intensywny i kuszący, obezwładniający. Konsystencja okazała się inna niż u poprzednika, bo choć gęsta i mięciutka, to jednak proszkowata. Nie przywodziła mi już na myśl zimnego budyniu, ale… hmm… może podrasowane azotem czekoladowe desery sojowe? Dawno temu, w dzieciństwie, jadłam coś podobnego. Wtedy byłam przekonana, że to Smakija, ale ponieważ po wielu próbach nie udało mi się znaleźć odpowiedzi, zaczęłam myśleć, że coś mi się przyśniło. Ktoś pomoże?

Ursi, Lockerer Sahne-Soft-Pudding Schoko (5)

Na domiar złego o deserze z dzieciństwa przypomniała mi nie tylko konsystencja, ale i smak czekoladowego Lockerer Sahne-Soft-Puddingu. Gęsty – tak, smak też może być gęsty! – mulący, intensywnie czekoladowy, proszkowaty i umiarkowanie słodki. Absolutnie rewelacyjny. Zjadłszy połowę, postanowiłam dokonać mojego szalonego testu i odwrócić kubek nad głową, w efekcie czego prawie oberwałam puddingiem w twarz (a mój żołądek ścisnął się ze stresu). Tej próby deser niestety nie przeszedł, ale to nic. Był tak rewelacyjny, delikatny i tłuściutki, głęboki i smakowity, że z przyjemnością kupiłabym go ponownie. Gdyby tylko część kalorii odparowała albo rozmiar zmniejszył się do standardowych 150 g…

skalachi_6Ocena: 6 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Ursi, Lockerer Sahne-Soft-Pudding Schoko (2)

33 myśli na temat “Ursi, Lockerer Sahne-Soft-Pudding Schoko

  1. Gdybyś oberwała tym puddingiem w twarz otrzymałabyś słodką, czekoladową maseczkę na twarz, dzięki której Twoja cera byłaby wspaniale gładka i odżywiona, więc aż takiej tragedii by nie było….. gorzej jeśli nie przepadasz za takimi urodowymi „kuracjami” ;P

  2. Jeśli już mam jeść takie puddingi i im podobne o smaku czekoladowym to zdecydowanie najbardziej mam ochotę właśnie na takie, gdzie ta intensywna czekoladowość jest maksymalnie wyczuwalna. A swoją drogą – odważny miałaś ten pomysł z przechyleniem kubeczka ;) Ja bym się chyba nie odważyła. Dobrze, że koniec końców wszystko dobrze się skończyło i nie zostałaś z czekoladowym deserem na głowie. Szkoda by było i włosów i deseru oczywiście ;) Pozdrawiam serdecznie :)

  3. Mogłabym się rozpływać godzinami… ale po co, skoro to wszystko jasne. Nie mogę jedna nie napisać: TA KONSYSTENCJA! *___*

  4. Następnym razem jak będziesz robiła próby z odwracaniem kubka to celuj w okolice szczeki i otwórz usta. Przynajmniej nawet jak zleci na twarz to część wpadnie tam gdzie powinna :D

    1. Ciekawe tylko, jak duża część z 200-gramowego deseru zmieści się w przerażonej sytuacją papie :P

  5. Mmm chyba dalej pozostaję fanką konsystencji waniliowego, bo chociaż aero-bąbelki są fajne, to u mnie wygrywa budyniowo-grudowaty twór :D Nie wiem też czy smak by mnie zachwycił, bo nie lubię czekoladowych budyni, ale nic nie szkodzi – tamten dla mnie ten dla Ciebie :3

  6. A gdzie wstęp? Kocham Twoje wstępy!

    Myślę, że ten deser z dzieciństwa o którym piszesz to właśnie Smakija. Była kiedyś taka czekoladowa o konsystencji bardzo zbitej, ale jednak pianki. Mój tata zawsze je jadł, podczas gdy ja wybierałam wersję waniliowego puddingu. I nadal jestem za wanilią, więc o ile wczorajszy bym zjadła, dzisiejszy mnie nie przekonuje.

    1. Zjadłam wstęp ;x

      Ze Smakiją to dobrze, bo znaczy, że z moją pamięcią nie jest jeszcze tak źle. Rękę dałabym sobie uciąć, że to była właśnie Smakija. Jadłam często, czekoladową właśnie. Babcia mi kupowała, jak przyjeżdżałam do niej na weekendy.

  7. Hmmm… Wygląda trochę jak moja ukochana Sonata od Bakomy.. A trochę jak (również ukochany) mus d’Amour z serii Deluxe z Lidla… Tyle że tamten ma jeszcze kawałki Brownie :)

    Skoro tłuściutki to coś dla mnie… Wg mnie pełny, głęboki smak to podstawa takich deserków. No wiadomo – tak jak kremówka ❤ lepsza od mleka ? i tak jak Ben&Jerrys lepsze od Algidy! W końcu tluszcz to nośnik smaku :)

    PS. Teraz w Żabce są nowe desery śmietanowe, 140g kubeczek. Skusisz się? :)

    1. Sonata nie, ona jest lekko-piankowa, a te desery są ciężkie i gęste, bardziej budyniowe niż piankowe. Z kolei musu z Lidla nie jadłam, ale dotykałam opakowanie, więc też odpada, bo jest zbyt lekki.

      Nie cierpię deserów śmietanowych, więc wątpię.

  8. Patrząc na opakowanie, przed przeczytaniem całości, stwierdziłem „wygląda najlepiej”. choć nie powinno się oceniać po walorach zewnętrznych, tym razem się opłaciło. Nawet wyciągnięta breja jest najbardziej apetyczna ze wszystkich dotychczasowych.

  9. Nie jadam już od dłuższego czasu takich, ale… gdyby mi smakował tak jak Tobie, to bym go chyba raz i drugi jako jakiś inny posiłek zjadła, haha. Taak, czekoladowy pudding na obiad. Gdzie to było? „Co czyni nas dorosłymi? Można zjeść lody na śniadanie, obiad i kolację”.

    1. Za taką dorosłość to ja podziękuję. Zdarzyło mi się co prawda parę razy wpieprzyć paczkę Hitów na obiad, ale jednak wolę normalne rzeczy :P

      1. Haha, ja też, alee… parę raz obiad zastąpiłam sobie Haagenami. Z tym, że to i tak na zasadzie „umieram z gorąca, nie dam rady nic zjeść… lody? o, lody może dam”. :P

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.