Czas na ostatni produkt firmy Schar, otrzymany w ramach współpracy z internetowym sklepem Kuchnie Świata. Znów są to wafelki, choć inne od bezpolewowych Wafer Pocket, inne również od klasycznych, pojedynczych, podobnych Grześkom, Princessom i Prince Polom wafli Snack. Dla przypomnienia wspomnę jeszcze, że pierwsze otrzymały 5 chi, a drugie 5 chi ze wstążką. Do obu z chęcią wrócę, ale szczerą miłością obdarzyłam tylko Snack. Dzisiejsi bohaterowie z kolei byli dla mnie nieznanym, dziewiczym lądem. Knoppersa co prawda w przeszłości jadłam, ale Noccioli wcale nie stanowił jego odpowiednika. Wręcz przeciwnie, wzorowany był na niemieckiej Hanucie spod skrzydeł Ferrero, której jakimś trafem nigdy nie próbowałam. Nie chciałam? Możliwe. Nawet za Knoppersami nigdy nie przepadałam, a co dopiero za jakimiś dziwnymi wytworami z jedną warstwą kremu. Czy to w ogóle może być dobre?
Noccioli
Dostępne na stronie Kuchni Świata Noccioli to tak naprawdę nie wafel, a zestaw wafli. Płacąc 6,40 zł, otrzymujemy aż trzy sztuki bezglutenowego słodycza, po 21 g każdy, stworzonego tradycyjnie z mąki kukurydzianej i skrobi ziemniaczanej. W 100 g produkt dostarcza niecałych 520 jednostek biodrowych, a zawartość orzechów wynosi w nim 17%. Na pierwszym miejscu w składzie występuje fruktoza, mogłoby więc być lepiej, ale cóż, w końcu Noccioli składa się głównie ze słodkiego kremu – który od temperatur panujących za oknem nieco się rozpuścił, przepraszam za widoki! – a wafel stanowi jedynie dodatek.
Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, gdy wyciągnęłam wafelka z żółtego opakowania – oczywiście pomijając quasimodowość nadzienia – był ciemny kolor kremu i obecność licznych, wtopionych w niego orzeszków. Sam wafel również był dość ciemny, sprawiał wrażenie przypieczonego, knoppersowego (po zdjęciach z Internetu wnoszę, że również hanutowego). Zapach słodycza z kolei odpowiadał Nutelli, powodując samoistny opad powiek, którym zrobiło się zbyt błogo, by patrzeć na ten nieidealny świat.
Cienkie wafelki otaczające nadzienie okazały się kruche, ale jednocześnie prezentowały typ twardy, przypominając nieco wafle tortowe z supermarketu. Skrytego między nimi kremu było naprawdę sporo, jego konsystencja odznaczała się mulistością i gęstością, stanowiła swoisty mariaż plasteliny i drożdży (nigdy czegoś podobnego nie jadłam!). W smaku krem ów był przede wszystkim słodki, potem intensywnie orzechowy i czekoladowy. W tle pojawił się przyjemny posmak świeżych bułeczek drożdżowych z kruszonką.
Czas na pewne wyznanie. Dzisiejsza recenzja przedstawia się dość spokojnie, jest wyważona i przemyślana… zupełnie inna od degustacji! Otóż w chwili, gdy pierwszy raz ugryzłam Noccioli, zatkało mnie z wrażenia i nie mogłam uwierzyć, że takie coś istnieje naprawdę. Wafel waflem, ale krem…?! Gęsta konsystencja drożdży i wyraziste pomieszanie czekolady z orzechami. Nigdy nie miałam do czynienia ze strukturą drożdży poza sytuacjami, gdy używałam… drożdży. I nagle pojawiły się w nowym wydaniu, w pozornie zwykłym wafelku. Nawet w smaku było je czuć! Coś niesłychanego.
Bardzo, ale to bardzo chciałam sięgnąć po 6 chi, niestety pierwsze miejsce składu – wspomniana wcześniej fruktoza – dało o sobie znać. Słodycz tak paliła w gardło, że nie mogłam jej zignorować. Za ten jeden jedyny błąd w produkcie musiałam odjąć psiaka… ale i tak na pewno do nich wrócę (uzbrojona w ciemną herbatę lub bezkofeinową kawę, a co!).
Ocena: 5 chi
Skład i wartości odżywcze:
(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Kuchni Świata,
lub odwiedź sklep internetowy)
Jak dla mnie mają za dużo kremu ale kto co lubi :P
Nieee, nie zgadzam się!
Hahahha,bardzo ciekawa degustacja :D Az sama chciałabym sprobowac tego kremu!Ale serio fajne,bardzo mi sie podoba takie knopersopodobne cos ;)
Hanutopodobne* ;)
Ja tam Knoppersy trochę lubiłam, ale właśnie wolałam, żeby wyglądały coś bardziej jak te. Dziś jednak, chyba wiesz, że i tak ich nie kupię, no ale może akurat bym się poczęstowała. :P
Tak, Ty i wafle niet… :P A np. Kit Katy albo Kinder Bueno?
Kinder Bueno nigdy nie lubiłam, no, chyba że białe, ale jako że ma 10/10, wolę sobie wspomnień nie psuć.
Kit Kat’a parę miesięcy jadłam (i to wersję z masłem orzechowym) i był tak paskudny, że nie dałam mu rady. A kiedyś uwielbiałam… I zadowalały mnie te zwykłe.
Nie pytałam :o
Ciekawe czy mnie też zatka z wrażenia przy degustacji :D Smak drożdży brzmi intrygująco i teraz żałuję, że nie zabrałam batonika ze sobą :D
Jeszcze nie wszystko stracone ;>
Knoppersy lubię choć jadałam je o dziwo rzadko. Ale to podobnie jak z Kinder bueno – to według mnie jeden z lepszych wafelków, a naprawdę wcale nie jadłam go często w porównaniu z innymi. Ten jestem pewna, że by mi smakował no ej… to WAFEL, tak? Jednak jak wiesz wolę nadzienia mleczne niż kakaowe. Tu mamy orzecha więc i tak jest lepiej, ale jakby dali waniliowe/śmietankowe nadzienie to już zupełnie bym odpłynęła.
Niee, wtedy to nie byłoby to samo.
Wygląda jak Hanuta chętnie bym zjadła:)
Dlatego o tym napisałam ;)
A ja wstępu nie czytałam hihi :) nie z lenistwa,ale z braku czasu hihi
Krem nawalony aż miło. Z tych wszystkich bezglutenowych bleble chyba ten wydaje się być dla mnie najciekawszy. Szczególnie, że potrafię sobie wyobrazić konsystencję.
Naprawdę potrafisz? Ja bym sądziła, że autor recenzji przesadza, gdybym sama nie spróbowała :P
Krem o konsystencji drożdży. No to mnie zadziwiłaś. Też nie wiedziałam, że coś takiego w ogóle istnieje. Ciekawe. Choćby dla zapoznania się z tą konsystencją chciałabym spróbować tego specjału. Z wyglądu zwykły wafel z kremem, a tu kryje taką niespodziankę. Kto by pomyślał ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
Kto by pomyślał? Ja nie, a przez to ominęłoby mnie dużo dobrego! ;)
Wyglądają strasznie podobnie do moich ulubionych wafelków Hanuta, rzeczywiście! Chyba by mi smakowały :D
Muszę dorwać (kiedyś) Hanutę i porównać. Obym do tego czasu nie zapomniała smaku i konsystencji Noccioli ;)
W takim razie kupić oba? ;) Hanuta jest pyszna, a jeszcze lepsza jest ta wersja smakowa :
https://i.ytimg.com/vi/d2xBSWzFZbw/maxresdefault.jpg
Jadłam i baaardzo polecam!
Łoo, to w moim klimacie!
Ja od samego patrzenia mam na to chrapkę:)
Hihi :)
Nam też tak bardzo zasmakowały, że niedawno dokupiłyśmy kolejne z myślą i dekoracji do słodkiego wypieku :D Ale, że drożdże? Tak to nam się nie skojarzyło xD
Nie są dla Was za słodkie? Ja prawie szoku doznałam, a przecież jem więcej plebejskich słodyczy niż Wy :P
Że słodkie są to wiadomo, ale na cukrowy weekend do herbatki są idealne ;)
A NIE DO MLEKA? :D
Wafelki Hanuta to moje dzieciństwo, te wyglądają obiecująco :D
Kurczę, to chyba jestem ostatnią osobą na Ziemi, która jeszcze nie jadła Hanuty ;)
Jeszcze ja, jeszcze ja! ;]
O <3
Gdybyś oceniła je niżej, mógłbym się obrazić. W nich, tj. takich wafelkach, liczy się coś więcej niż smak. To całe zasiadanie do gryzienia, łamania, obgryzania. Jedzenia osobno nadzienia, osobno wafla. Wnerw, że środek sam w sobie jest za ostry itd. i powrót do chrupnięcia całości.
To PRL (a w zasadzie koniec), to paczki zza granicy. To dziadek przywożący podobne (H.) łakocie z Niemiec. Zdrowsza forma miłych wspomnień :)
Czuję, że gdyby ktoś zaczął nagrywać to, w jaki sposób jemy, powstałby niezły program dokumentalny. O świrach XXI wieku.
Duża wyobraźnia jest wspaniała. Wiem coś o tym. ;)
A tych batonów nie można czasem znaleźć w Kauflandzie? Bo nie jestem pewna czy nie widziałam ich kiedyś w gazetce. Zawartość orzechów mnie zaskoczyła. Chyba Knoppers ma trochę mniej, a to jednak mój ulubiony wafel. Tak na marginesie – wiesz o nowym, truskawkowym smaku? Żabka i nowa gazetka. Zapachem nutelli może bym nie pogardziła, ale mój foch na Ferrero jeszcze nie minął i coś mi mówi, że utrzyma się długo.
Możliwe, że w Kauflandzie są. Parę produktów Schara tam widziałam (np. magdalenki). Truskawkowego Knoppersa widziałam, ale nie kupuję.
Drożdże w kremie? Wygląd rozmemłanego, rozpuszczonego cuda? Jak wafelków nie lubię tak stara, ten jest dla mnie :D
Hmm, na szczęście produkuje się ich dużo, nie będziemy musiał się bić ;>