W chwili otwarcia For Good Ones byłam skazana już tylko na dwa Zottery. Czekoladę kupiłam wraz z Plum Brandy i Cognac + Coffe w Kuchniach Świata, na szczęście nie była w cenie promocyjnej, co oznaczało, że jej data ważności nie zbliżała się niebezpiecznie do końca. Kiedy po nią sięgnęłam, nie przeczytałam uważnie opisu ani składu. Jak robot szukałam słów typu: imbir, chilli, anyż, które mogłyby mi obrzydzić degustację. Ponieważ ich nie znalazłam, ze spokojem wzięłam tabliczkę w ramiona. Dopiero w domu, na dodatek po kilku tygodniach, zorientowałam się, że warstwa zewnętrzna jest czekoladą białą. Gdybym wiedziałam o tym w sklepie, pewnie dwa razy bym się zastanowiła (nie wspominając już o miodowo-karmelowych płatkach, które od razu przywiodły mi na myśl właziwzębowy nugat z Toblerone, ughr). Bezsmakowa Namaste India bowiem nie wypadła w moich oczach ustach zbyt dobrze. Na szczęście czasem roztargnienie i nieuwaga mogą przyczynić się do wielkich i pysznych odkryć. Uwaga, spoiler: tak było i tym razem.
For Good Ones
Tak jak wspomniałam, For Good Ones miała pewien zapas terminowy – od dnia degustacji do dnia śmieci dzieliło ją równe półtora miesiąca. Tak jak Red Wine Rush, zaskoczyła mnie dziesięcioma gramami w bonusie, tym razem jednak kaloryczność nie była dla bioder równie litościwa (wynosiła 580 jednostek/100 g). Beżowa czekolada – owoc miłości wedlowskiej Karmellove i pitej w dzieciństwie bawarki – wyglądała dość apetycznie, choć miała podejrzane białe plamki, a wnętrze przypominało mi ukochaną chałwę.
Tabliczka była twarda, przez co kroiło się ją naprawdę trudno, sprawiała wrażenie dość suchej. Pachniała solonymi fistaszkami, solonymi chipsami, miodem i może trochę białą czekoladą. Warstwa zewnętrzna zaskoczyła mnie konsystencją, bo nie była tak plastelinowa jak dotychczas próbowane Zottery, na dodatek wreszcie rozpuszczała się bagienkowo. Była tłuściutka i słodka. Za odnotowaną wcześniej twardość tabliczki odpowiadało nadzienie – było zwarte i gęste, maślane, tłusto-parafinowe, twardsze od cukierków typu michałki. Skryte w nim miodowo-karmelowe płatki chrupały, ale nie przypominały szkła. Miały nugatowe zacięcie, były matowe i gęste, zupełnie jak pokruszone Werther’s Original.
Czekolada odznaczała się słodkim, wyraziście miodowym smakiem. Była delikatna i przyjemna… po prostu pyszna. W znajdującym się po nią kremie wyczułam intensywną maślaną nutę i nieoczywistą karmelowość. Nie był to bowiem smak typowego karmelu z Marsa czy milkowej tabliczki Caramel, ale nadzienia stanowiącego bliżej nieokreślony procentowo splot karmelu, toffi i krówek. Wiedziałam, że gdzieś już jadłam coś podobnego. Myślałam, myślałam i w końcu wymyśliłam – obłędny krem z Crunchy Hazelnut! Dodatkowo w kremie chrupały wspomniane już płatki, które nie tylko posiadały konsystencję pokruszonych Werther’s Original, ale również ich smak (i to w 100%).
Było maślano, było krówkowo, było miodowo i było tłusto, ale było również… twardo i właziwzębowo. Gdyby tylko tę nieszczęsną twardość tabliczki (kremu) zamienić na miękkość wspomnianej akapit wyżej Milki, recenzji For Good Ones nie mogłabym nie zakończyć unicornem smaku. Tabliczka bowiem smakowała jak kogel-mogel z dużą dawką białego cukru, miodu, pianki Marshmallow Fluff, wanilii i krówek. Po jej zjedzeniu – bo oczywiście zjadłam całą naraz – zrobiło mi się słodko do bólu, ale było to zasłodzenie najprzyjemniejsze z możliwych. Jestem przekonana, że jeszcze do niej wrócę. Ponadto zakup polecam wszystkim osobom odpornym na cukrowe bomby… iii miłośnikom polewy z loda Toblerone.
Ocena: 6 chi ze wstążką
Czekolada zdecydowanie nie w moim guście ;P
Nie szkodzi. Ważne, że w moim <3
Nie wiesz co tracisz :D
Mi też ona bardzo smakowała i odebrałam ją bardzo podobnie (przynajmniej w kwestii tej czekolady mamy podobny smak :P). I też mi się z czymś kojarzy, ale ciągle nie wiem z czym – tego kremu nie jadłam, a bawarki to nie piłam chyba nigdy w życiu :DTylko krem nie wydał mi się twardy, tylko taki akuratnie miękko – kruchy :)
Miękki to jest krem w Milce. Cała reszta za twarda ;)
Jakąś konkretną Milkę masz na myśli ?:)
Nie. Większość Milek ma cudownie mięciutkie kremy. Crunchy Hazelnut, Oreo… :)
To jeśli taki krem bierzesz jako wzór miękkości, to masz rację ;)
Ach,po co był ten spojler? XD No,ważne na koniec-nie jadłam tej tabliczki,a czuję się zachęcona XD Dawno nie jadłam czegoś mocno słodkiego,myślę,że ta czekolada by mi wystarczyła XD
Byłabyś urzeczona :)
Dawno chyba już nic nie wzbudziło aż tak wielkiego mojego zachwytu na Twoim blogu. To czekolada ideał! Biała, tłusta, z kremem jaki by mnie zwalił z nóg i z kawałeczkami, które zwykle mi przeszkadzają w czekoladach, ale tu im wybaczam skoro smakują jak cukierki tak przeze mnie uwielbiane!
Masz rację, to słodycz całkiem w Twoim guście :)
Opakowanie i nazwa pasuje do smaku. Rzeczywiście w porównaniu z innymi Zotterami t tabliczka wydaje się taka „child-friendly”. Tylko tak myślę, że może by mnie z lekka zasłodziło.
No i wydało się – jestem dzieckiem :P
Oj nie, ta nie dla mnie, bo Milka Crunchy Hazelnut wyjątkowo mi nie podeszła, a Werther’s Original lubię tylko i wyłącznie te z płynnym nadzieniem, albo te krówki ;) Cóż, fajnie, że w końcu trafiłaś na Zottera, który Cię oczarował, ale ja jednak stawiałabym na inne combo :D
Cukierki W. – twarde i te nowe, z płynnym nadzieniem – dostałam. Boję się ich spróbować…
Widziałam te Zottery już u Ciebie nieraz i jakoś nie czułam, żeby mnie porywały. Nic, zero zrywów serca. „Boże, ratuj, jak to mnie zachwyca, kiedy mnie nie zachwyca?” cisnęły mi się w głowie kłęby gombrowiczowskich myśli złotych. Aż do teraz! Miodowo, karmelowo, maślanie – jak tak perfekcyjnie można połączyć wszystkie moje ukochane smaki. Oj dorwę ją! To jest pewne.
Pozdrawiam! :)
Wreszcie promyk nadziei, hihi ;)
Fajnie, że w końcu znalazłaś Zottera godnego 6 chi :) Dobór smaków nie mój, ale dużo takich w ofercie Z. xD Myślę za to że mi spodobałaby się twarda struktura czekolady, fajna odmiana od tłustych kremów i nugatów :D
Twarde nie jest dobre. W słodyczach :P
Mamy zamiar ją w ten weekend w końcu zjeść, bo czeka cierpliwie w kolejce od kilku miesięcy :P I już się przygotowałyśmy na intensywną cukrową moc xD Mamy nadzieje, że nasze odczucia będą równie pozytywne jak Twoje :D
Też mam nadzieję i trzymam kciuki :)
Toblerone, Werther’s Original, Karmelove, krówka, miód. Dobrze, że to same smaki/ produkty, których nie lubię. Inaczej byłoby ciężko ;)
Dobra, dobra. Masz szczęście, że na blogach komentarze zostawia się pisemnie, bo tak się obśliniłeś, że trudno by Ci było cokolwiek powiedzieć, nie opluwając wszystkich dookoła :D
Nigdy nie myślałam nawet o jej zamówieniu, toteż widząc ją u Ciebie z sarkazmem pomyślałam, że pewnie unicorna dostanie… Hmm, byłam blisko. Wiedziałam, że znajdą się i Zottery, które Tobie bardzo posmakują!
Brzmi za słodko i za tłusto jak dla mnie, ale… brzmi również jak czekolada mająca szansę na 8-kę, więc może (jak już wypróbuję te bardziej mnie interesujące) się skuszę. Krówki i Werther’s mnie przekonały, bo w sumie… polewa z Toblerone też mi smakowała, tylko cukrowości się trochę boję. Chociaż nie, „boję się” to za mocne słowa, bo w przypadku białych czekolad jestem dla cukrowości bardziej wyrozumiała i no… w końcu to Zotter.
Jestem niezmiernie ciekawa Twojej recenzji.
Jeśli będzie, to na pewno nie prędko.
Wiem, wiem :D
O tak! Tę jadłam i zgadzam się z recenzją – naprawdę zacna czekolada.
Może za parę miesięcy zapolujemy na nią razem ;)
Spróbowałam ją jako pierwszego Zottera w życiu, nie zawiodłam się, choć troszkę do maksimum zabrakło. A zdjęcia prezentują ją znakomicie :D
Miałaś szczęście, że trafiłaś na pysznego Zottera na początku swojej przygody z marką. Ja takiego szczęścia nie miałam ;( :P
Dobraa… Ja recenzją, wyglądem opakowania, samą czekoladą jestem urzeczona. xd Gdybym miała okazję kupić to pewnie ta tabliczka byłaby jednym z pierwszych wyborów.
To trzymam kciuki za okazję :)
heej, kto wie w jakim sklepie/markecie dorwę Gorzką kokosową z Wedla? Szukam jej już trochę czasu i obawiam się ze już jej nie ma , to była limitka? :(
Podzwoń do sklepów i popytaj – tak będzie szybciej. Szkoda by było, gdybyś jej nie dorwała… zresztą sama o tym wiesz. Nie mam pojęcia, jak Ci pomóc :(
Zajdla bym z rozkoszą :)
I ja, i ja :)