I tak oto dotarliśmy do końca (?) mojej przygody z Zotterami. Pierwsza próbowana tabliczka – Namaste India – zniechęciła mnie do marki, gdyż nie wpasowała się w mój gust ani pod względem smaku, ani konsystencji. Kolejne dwie – Plum Brandy oraz Cognac + Coffee – też nie sprawiły, bym oszalała z rozkoszy. Jedna była lepsza, druga gorsza, ale obie dość przeciętne (nadal wolałam od nich przecukrzoną Milkę). Dopiero otrzymana od Mistyffikacji Pistazien udowodniła, że Zotter może być po prostu pyszny, bez żadnych ale. Po niej, pełna nadziei i entuzjazmu, sięgnęłam po przywiezioną przez Basię Red Wine Rush i… znów spadłam na ziemię, boleśnie obijając sobie cztery litery. Czekolada była plastelinowa, a nadzienie stanowiło esencję spirytusu z domowego wina mojego dziadka. O dwóch pozostawionych na koniec tabliczkach myślałam więc w kategorii zjeść jak najszybciej i mieć z głowy. Znów jednak nastąpił zwrot akcji, bo zakupiona w Kuchniach Świata For Good Ones przypominała mi moją ukochaną Cruchy Hazelnut Milki. Z takim wachlarzem doświadczeń zwątpiłam i naprawdę nie wiedziałam, co sądzić o zbliżającej się degustacji Coffee Toffee, drugiej otrzymanej od Basi – i w dodatku wymarzonej! – tabliczki Zottera.
Coffee Toffee
Połączenie kawy i karmelu, ładna i nieprzekombinowana szata graficzna, ekologiczne opakowanie – na pozór wszystko zdawało się piękne. Na wierzchu moja ulubiona mleczna czekolada, w środku wreszcie spełnienie marzeń, bo dwusmakowe nadzienie: góra ciemna, coś a la bezczelna mordoklejka lub czekoladowe Dumle, dół jasny, w kolorze biszkoptowy, tłusty, plastelinowy. Całość dość twarda, ale podczas krojenia nóż wchodził w nadzienie jak w plastelinową masę. Na tym etapie… cóż, wszystko okej.
Według opisu jednak czekolada wcale nie była mleczna, a kawowa, nadzienie zaś – wbrew pozorom – wcale nie kawowo-toffi, ale karmelowo-nugatowe (tego dolnego, czyli nugatowego, było więcej). Choć odkrycie prawdziwych smaków nieco mnie zaskoczyło, nie byłam rozczarowana. Całość pachniała karmelem dumlowego typu i czekoladą (niestety nie zanotowałam jaką, brawa dla mnie).
Pracę nad tabliczką rozpoczęłam od sekcji, by oddzielić od siebie trzy warstwy. Najpierw spróbowałam czekolady, która okazała się plastelinowa i słodka. Rzeczywiście nie przypominała typowej mlecznej czekolady, raczej masę o smaku kawy z dużą ilością mleka i cukru (od razu pomyślałam o Magnumie Black Espresso). Ściśle przylegała do górnej warstwy nadzienia, które było dumlowe i gęste, dziegciowe – tak jak się spodziewałam – ale nie wchodziło w zęby ani ich nie zalepiało. Smakowało maślano-karmelowo, dużo delikatniej od Dumli, w zasadzie to całkiem podobnie zupełnie jak Werther’s Original. Z racji niemożności oddzielenia go od czekolady, powstał mix kawy z mlekiem, maślanym karmelem i cukrem.
Zgoła inne było dolne nadzienie. Przede wszystkim twarde, margarynowe, tłuściutkie, idealnie gładkie. Smakowało jak słodki nugat, wyraziście i przyjemnie orzechowolaskowy (pomijając fakt, że w opisie widnieje almond nougat, czyli nugat z migdałów). Rozpływało się cudownie, coraz bardziej zadziwiając intensywnością orzechów laskowych (ekhm) rodem z Kinder Bueno. Widocznych w składzie cynamonów ani cytryn nie było czuć ani trochę, i bardzo dobrze. Wanilię? Może odrobinę.
Gdybym wieczór wcześniej nie zjadła i nie zachwyciła się tabliczką For Good Ones, Coffee Toffee miałaby łatwiej. Tymczasem jednak stało się inaczej, a poprzeczka została ustawiona bardzo wysoko. Choć degustacja dzisiejszej bohaterki przyniosła mi wiele radości, pojawiło się parę zastrzeżeń. Przede wszystkim warstwy – które osobno smakowały cudownie, zwłaszcza nugatowa – w połączeniu tłumiły swoje smaki (a dokładniej górna tłumiła smak dolnej). Czułam kawę, cukier i Werther’s Original, ale najcudowniejszej kinderbuenowej nuty zabrakło. W samej górnej z kolei było trochę za dużo tłuszczowej maślaności. Słodycz tabliczki była niższa niż w For Good Ones – to na plus, ale efekt końcowy gorszy. Chciałam jej przyznać pięć chi ze wstążką, lecz przez skojarzenie nugatowego kremu z batonem Ferrero nie mogłam się powstrzymać.
Ocena: 6 chi
Przyznam, że wygląda smacznie – moja siostra byłaby zadowolona… lubi takie smaki a kawę to już w zupełności ;)
Podeślij jej link :D
Na razie nie ma czasu bo myśli o obronie ale na pewno to zrobię :)
Ja też mam niedługo obronę, dużo rzeczy da się ogarnąć naraz ;>
jadlabym,ale sama nugatowa warstwe :p Ta kawa mnie nie przkeonuje,szcegolnie jak niw lubie slodyczy z kawa :) Ale ciesze sie,ze sie w koncu przekonalas do Zotterow :D
Za dużo powiedziane.
,,mix kawy z mlekiem, maślanym karmelem i cukrem” okej w tym momencie zaczęłam się ślinić. Kawowo-karmelowo-nugatowo i malutki pierwiastek wanilii? To jest oczywiste, że ze wszystkich Zotterów ten przemawia chyba do mnie najbardziej! Razem z For Good Ones ale tego chyba nie muszę tłumaczyć ze względu na kolor tamtej tabliczki hihi. ;-)
Ja bym obstawiała bardziej za FGO dla Ciebie.
Wiesz co… zaczynam się bać tej Twojej oceny. Jadłam tę czekoladę ze dwa tygodnie temu i… nie, nie będę spoilerować sobie recenzji. Powiem tylko, że oczywiście różnice są, bo akurat mi bardziej wszystko smakowało w połączeniu, a i ta maślaność mnie zachwyciła (mnie! a przecież nie lubię masła), cholera! Znowu to robię – rozpisuję się! :P Dobra, ta recenzja nastawiła mnie pozytywniej do For Good Ones (chociaż dalej mam świadomość pewnych różnic w gustach, ale, ALE. :P ). Przygotuję się na cukrowy zastrzyk, ale i na błogie zacukrzenie.
Ooo, to znów niecierpliwie czekam (tym razem krócej, bo już zjedzona ]:->).
Te warstwy – takie oddzielone od siebie, prezentują się bardzo zachęcająco, a dla osoby która je wszystko po rozebraniu na czynniki pierwsze to ideał :D Chociaż nie przepadam za kawą w słodyczach, to jak tylko gdzieś zobaczę tą tabliczkę, to na pewno kupię – jak czytam o tylu odniesieniach do dobrych słodyczy to wiem, że ona nie może być niedobra :)
I z całą pewnością nie jest. Kupuj, najwyżej mnie potem skopiesz :P
Z drżeniem serca czytałam spodziewając się wszystkiego, każdej oceny, nawet tej najgorszej. Miałam już nawet link do gifa z GOT „Shame *dingding* shame *dingding*”. Na szczęście nie muszę z niego skorzystać. Ocena może nie najwyższa, ale dobra.
Większe emocje niż na filmie akcji :D
Tak ładnie się prezentuje, że może i na tą kawę byśmy tak nie zwracały uwagi :P
My właśnie jesteśmy po degustacji For Good Ones i było pysznie i krówkowo :) Teraz sobie gorzką herbatkę zaparzamy :D
W taki upał o 12:57 gorąca herbata to zło. Chyba że planujecie zrobić mrożoną.
W taki upał ciepła herbata najlepiej pasuje xD
Nie chcę i nie uznaję kawy w innej postaci niż jako napój. BUE. :D
Nie znasz się!
Zacytowałbym Ciebie z poprzedniego komentarza. Nic tylko kręcić dokument o tym jak bloger je czekoladę. Rozwarstwianie – jedna pigułka rano
Rozwarstwienie i fotografowanie 2x rano, 1x wieczorem
Rozwarstwianie, fotografowanie, wąchanie – leki na zamówienie
Rozwarstwianie, fotografowanie, wąchanie, zapisywanie w notatniku haseł (i to przed jedzeniem) – pacjent nieuleczalny
A pisanie recenzji i publikowanie w sieci? Zapomniałeś – to już stwierdzenie zgonu umysłowego :P
Brzmi nieźle, albo nawet lepiej niż nieźle. Fajnie, że ma warstwę nugatową – lubię takie smaki. Znów pojawiają się też nuty maślane (mniam), no i nawet jakiś karmel się przewija. Zadatki na całkiem dobre słodkości. Oczywiście jak i w przypadku innych Zotterów, stylistyka opakowania do mnie przemawia. Szkoda mi by jej było otwierać nawet z tego powodu, bo miałabym wrażenie, że ruszam jakąś czekoladę sprzed wielu, wielu lat ;)
Pozdrawiam.
Dobrze, że nie ma konsystencji czekolady sprzed wieku (ani robaków i pajęczyn) :o
Wygląda i brzmi tak smacznie, nie mogę sobie wybaczyć tego, że trzymałam ją w rękach, a teraz już nawet tego sklepiku nie mam :/
Jeszcze znajdziesz, to nie jest żaden niedostępny asortyment.
Jak z kawą to moje samki:)
Można by dodatkowo nabić na widelec i moczyć w kawie :P
So się dzieje, dodawałam tu komentarz :P Z pamięci zacytuję: super, że w końcu trafiłaś na prawie idealnego Zottera (gdzie wstążeczki, gdzie jednorożce?). Mi do gustu nie przypadł, ale po części to pewnie wina bardzo bliskiego terminu. Szkoda, bo sama nazwa obiecuje pyszności ;)
Życie już mnie nauczyło, że Zotter blisko terminu = Zotter beznadziejny. Na świeżo zupełnie inna czekolada.