Sąsiad DJ prezentuje: dziwne rapy i inne hip-hopy

Uff, jak gorąco! Po serii deszczowych i wietrznych dni wreszcie nadeszły temperatury, na które rokrocznie czeka każdy szanujący się urlopowicz. Żar leje się z nieba, a słonko opala skórę od razu na kolor czarny, nie bawiąc się w jakieś tam pośrednie róże i brązy. To z kolei oznacza, że albo jedziemy do Ikei i wydajemy pieniądze na wiatraki, albo otwieramy szeroko okna, mając nadzieję na lekkie ochłodzenie (nic z tego!).

Kiedy wybierzemy opcję numer dwa i otworzymy szeroko okna, do mieszkania wpaść mogą różne rzeczy. Dryfująca na falach lekkiego wiaterku osa, pędząca slalomem nitka makaronu z pomidorówki, którą właśnie wylał sąsiad mieszkający piętro wyżej, albo jakaś podejrzana nutka. Ni to hip-hop, ni to rap, ni coś, co można zrozumieć lub się pośmiać. Jedno jest pewne: to cały sąsiad DJ! Sprawdźcie, jaką toplistę przygotował dla was tym razem, a na koniec – ponieważ utworów jest tylko dziewięć – zaproponujcie coś od siebie, co wpisałoby się w klimat.

1. A$AP Mob – Yamborghini High ft. Juicy J

Pierwszy utwór, a w zasadzie teledysk, został wybrany przez DJ-a w ramach akcji społecznej. Jest to bowiem najlepsza, tragikomiczna przestroga dla ludzi idących się opalać, by nie zapomnieli posmarować skóry kremem z filtrem (bo inaczej mogą się zjarać – jak bohaterowie klipu).

Utwór opowiada wspaniałą historię o czymś bliżej nieokreślonym, przeplatając zwrotki pieśnią ku czci szacownych dam (Bitches, bitches, bitches, bitches!). Jednocześnie służy jako poradnik poprawnego dźwięku, jaki powinien wydawać zdrowy samochód (tu akurat Lamborghini Yamborghini, ale jestem pewna, że możecie to zastosować także do swojego Fiata 126p).

Jeśli po obejrzeniu teledysku i wysłuchaniu utworu uważacie, że wasze życie o nic się nie wzbogaciło, a zasób wiedzy nie poszerzył, jesteście niereformowalnie głupi.

***

2. O.T. Genasis – CoCo

Kiedy ustalicie, że z waszym samochodem jest wszystko w porządku, możecie zająć się drugim, równie ważnym aspektem życia: miłością, ale póki co hobbystyczną, a nie matrymonialną czy cielesną. Instrukcję, jak okazywać cześć przedmiotowi swojego zainteresowania i szczęścia, znajdziecie w teledysku O.T. Genasis, w którym sympatyczny pan żywo gestykuluje i wyśpiewuje hymn ku czci pewnego białego proszku (cocosowego, jak pozwala domniemywać tytuł tegoż zacnego utworu).

Od razu widać, że artysta przez lata pobierał nauki w światowej klasy teatrach – takiego warsztatu pracy nad własnym ciałem nie da się nauczyć samodzielnie. W czasie utworu bohater wielokrotnie powtarza, co stanowi jego miłość (coco), gdyby odbiorca przez przypadek zapomniał (co się przecież może zdarzyć). Ponadto, tak jak w poprzedniej pozycji, mamy tu do czynienia z poradnikiem. Tym razem zostajemy poinstruowani, jak prawidłowo przygotować i spożyć tytułowe coco.

***

3. Dangeruss – My Fork

Trzeci utwór łamie konwenanse. Kto powiedział, że kochać można tylko ludzi oraz luksusowe przedmioty? W dzieciństwie oglądaliśmy bajki, w których sprzęty codziennego użytku ożywały i często skarżyły się na swoich użytkowników. Płakaliśmy na tych bajkach i snuliśmy fantazje, że my okażemy się inni – czuli i empatyczni. Przez lata zagubiliśmy jednak tę dziecięcą niewinność, a sprzęty zaczęliśmy traktować… cóż, jak zwykłe sprzęty, niezasługujące na specjalne traktowanie czy uczucia.

Ale nie Dangeruss. On wie, że gdyby nie widelec, nie miałby czym spożywać spaghetti ani wyjmować pikli z głębokiego słoika (jego przyjaciel zaś wie, że granatowa chustka chroni przed wiatrem oraz pomaga, gdy boli gardło). Aby przypomnieć nam o tym, o czym zapomnieliśmy, stworzył utwór My Fork. Ponadto artysta może być dla nas wzorem w jeszcze jednej dziedzinie – odpowiedzialności. Spójrzcie bowiem na niego: jest rozsądny i sięgnął po krem z filtrem. Trochę przesadził, wybierając pięćsetkę, ale od zachorowania na raka lepiej zostać posądzonym o obsypanie się mąką. Zresztą może ma to jakiś związek z widelcem. Czy istnieje mączne danie, do którego przygotowania nieodzowny jest widelec właśnie?

***

4. Rae Sremmurd – No Type

Czas przejść do właściwego rodzaju miłości, a więc uczuć zlokalizowanych – romantycznie rzecz ujmując – w sercu. Tym tematem zajęła się para artystów występujących pod nazwą Rae Sremmurd, którzy wyjaśnili swej publiczności, że nie mają jednego i określonego typu kobiet, które chcieliby poderwać. Nieco kłóci się to z kolejną częścią wypowiedzi, ale musimy chłopcom wybaczyć, są jeszcze młodzi.

Oceńcie zresztą sami: I ain’t got no type. Bad bitches is the only thing that I like. Owe bad bitches, o których śpiewają, występują w teledysku, nie wyglądają jednak na takie bad (co nie zmienia faktu, że sąsiadowi się podobają). W ramach wakacyjnego szaleństwa wydały wszystkie pieniądze na butelki z szampanem, które zresztą kupiły na spółkę z chłopakami. Możliwe jednak, iż były to ruskie musujące wina.

***

 5. Rich Homie Quan – Type of Way

Podczas gdy Rae Sremmurd śpiewają, że nie mają swojego typu urody kobiecej – choć podejrzewam, że ambicji przy tworzeniu tekstów też nie – Rich Homie Quan udowadnia, iż on swój jak najbardziej ma, przy czym chodzi o typ drogi. Najbardziej lubi taką, po której jedzie się gładko, bez podskakiwania. Na takiej nie można przypadkowo wylać na siebie kawy, chyba że akurat z lasu wyskoczy jeleń. Zdecydowanie gorzej znosi żwirową oraz piaskową, gdyż w nich grzęzną koła. I to tyle, co można wynieść z teledysku artysty.

***

 6. Kelly – Cookie

Od biedoty do arystokracji. Podczas gdy Rich Homie Quana nie było stać na porządny teledysk (wszystko wydał na plastikowy łańcuch), a za rozrywkę uważał podziwianie i ocenianie nawierzchni drogowych, R. Kelly mieszka w pałacu, nosi złote łańcuchy, futra z włosów łonowych tancerek i rękawiczki ze skóry z koziej pałki, a także korzysta ze wąsowego stylisty, który wcześniej współpracował z Charliem Chaplinem, Adolfem Hitlerem i Johnem Watersem. Nie oceniajcie.

Artysta wielbi ciasteczka Oreo równie intesyjnie co Dangeruss widelec (dla każdego coś innego). Więcej nawet: wielbi je do tego stopnia, że wszystkie opakowania chowa w szafkach i pod łóżkiem, by mieszkające w jego posiadłości dziewczyny nie poczęstowały się choćby sztuką. Po figurach tańczących za nim w złotych strojach dziewczyn możemy wnosić, że R. jest mistrzem chowanego.

***

7. Lil Debbie – Bake a Cake

Skoro już dotarliśmy do słodyczy, zostańmy przy nich nieco dłużej. Lil Debbie jest bogata, podobnie jak jej przyjaciel R. Kelly. Ona jednak nie zadowala się kupowaniem i kitraniem ciastek po całej chałupie. Zamiast tego woli postawić na własny talent i upiec ciasto albo tort.

W teledysku opisuje, jak takowy tort powstaje, choć koniec końców go nie zjada – wystarczy spojrzeć na jej śnieżnobiałe zęby. Chociaż trzeba przyznać, że jeden jest podejrzanie złoty, być może stanowi pozostałość po polewie. Bądź co bądź pieniądze, które dzięki niekupowaniu gotowych ciast i tortów Lil zaoszczędza, przeznacza na futra z – nomen omen – futra białych myszek pochodzącego spod pachy.

***

 8. Flynt Flossy – Mama Bird

Przedostatni utwór, tym razem Flynt Flossy i jego nest full. Mężczyzna, który lubi zarówno kobiety, jak i ptaki (kurczaki i kaczki, miejcie się na baczności!). Zanim nakręcił ów profesjonalny i obrabiany w płatnym programie o nazwie Paint teledysk, próbował ściągnąć do ekipy wizażystów wąsowego stylistę R. Kelly’ego, ale ten był już zajęty (a to peszek), więc Flynt musiał ostrzyc się sam.

By odwrócić uwagę od nieidealnego cięcia, zapisał się na kurs uwodzicielskiego tańca, który możecie podziwiać przez prawie cztery minuty. Przyszli uczestnicy You Can Dance powinni się modlić, by nigdy nie zechciał wystartować, bo już na wstępie nie mieliby z nim szans.

***

9. Jenna Marbles – Bounce That Dick

Na koniec sąsiad DJ przewidział coś dla pań, ponieważ ukazanie kobiecie, że mężczyzna potrafi śmiać się z samego siebie, dodaje mu punktów do atrakcyjności (a sąsiadowi niewątpliwie trochę by się ich przydało). Z bogatej kolekcji utworów wybrał Bounce That Dick Jenny Marbles, która nie jest piosenkarką, a jedynie youtuberką i komediantką. I cóż tu więcej napisać? Lepiej wsłuchać się w tekst.

10 myśli na temat “Sąsiad DJ prezentuje: dziwne rapy i inne hip-hopy

  1. Gdzie ja ostatnio się podziewam, że tak jakoś nieznajome mi te kawałki. Trzeba chyba zaległości nadrobić. Mój sąsiad jest pianistą, nie DJ-em, więc z bardziej klasycznych utworów w jego wykonaniu mogłabym być przepytana i zdałabym na piątkę ;)
    A co do upałów to póki co – jeszcze się odnajduję w tym gorącu. Zobaczymy co będzie dalej… ;)
    Pozdrawiam.

  2. To widzę, że sąsiad umila Ci upały :D
    Ciężko mi zaproponować od siebie coś, co wpisało by się w ten klimat, a też nie chcę go zaburzać :P

  3. Zastanawiam się, czy jakbym do lubej powiedział „jesteś jak Oreo, chciałbym się schrupać (wcześniej oczywiście liżąc)”, to czy zdarzyłbym odsunąć głowę od plaskacza? R. Kelly będzie mi jednak kojarzył wyłącznie z dwoma kawałkami. I believe I can fly (tu bez jakichś wspomnień, zwyczajnie nawiązanie producenta do produktu) i The World’s Greatest (tu już momentalny powrót do 3. i 4. klasy liceum, setek godzin pogawędek na GG/ Tlenie, setek godzin spędzonych na Kurniuku i chacie WP). Heh :)

    Teraz coś niejako w opozycji. Internet ryje banie . To wie każdy. Coco? Widzę TYLKO to: https://www.youtube.com/watch?v=5IkZw70ykNI (niestety wersja z napisami zniknęła :( )

    1. Ey, ja bym (swojego) faceta za taki tekst nie walnęła. Śmiałabym się, bo to mało podniecające, ale zawsze lepsze to niż… nie wiem, nie mam siły myśleć :P I Believe I Can Fly znam i kojarzy mi się z koleżanką z gimnazjum. The World’s Greatest nie znam wcale, chyba nigdy nie słyszałam. Tigera i Kobrę poznałam na licencjacie, puściła mi to koleżanka (inne utwory oczywiście, zaczynając od My Słowianie) i uważam, że to godne uzupełnienie dzisiejszej listy DJ-a. Dobra robota, masz zadatki! Może za parę lat przejmiesz po sąsiedzie interes. Na wszelkie wypadek już zbieraj na dobre głośniki z wibrującymi basami :D

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.