Cóż to? Czyżby deja vu? Nie, nic z tych rzeczy. To tylko wielki powrót do wariantów czekolad Ritter Sport, które na blogu już prezentowałam. Pojawiły się na początku mojej przygody z niemiecką marką, otwierając drogę do reszty asortymentu. Nugat, jogurt, herbatnik, czyste mleko, marcepan, orzeszki… pełna różnorodność i dla każdego coś dobrego. Wtedy degustacje ustawiałam albo potencjalnym schlebieniem memu gustowi, albo liczbą miniaturek w zestawie – nie pamiętam. Dziś z kolei kierowałam się wyłącznie datami ważności, tabliczki otwierając w pewnym sensie pod przymusem.
Nugat
Podczas jedzenia miniaturki Nugat byłam jednocześnie zachwycona i zrozpaczona. Zachwycona nutellowością jej smaku i gładkością konsystencji, zrozpaczona zaś faktem, że w zestawie znalazła się tylko jedna sztuka. Kosteczki czekolady skojarzyły mi się w pralinkami Lindor, a w toku degustacji zza Nutelli wychynęło Ferrero Rocher. Tak pysznej kompozycji nie mogłam nie przyznać wyróżnienia, choć jeszcze nie różowego. Stanęło na 6 chi ze wstążką, a ja zacierałam ręce na myśl o spróbowaniu pełnowymiarowej tabliczki. Przypuszczałam, że to będzie moment, w którym usłyszę stukot magicznych kopyt.
Dzisiejsza bohaterka zachwyciła mnie głębokim kolorem i schludnością. Obrazków na opakowaniu nie było za dużo, zaprezentowany kawałek czekolady wyglądał apetycznie, a i blok nugatu jednoznacznie wskazywał na smak. Dodatkowo spodobały mi się: względnie niska kaloryczność tabliczki (560 kcal/100 g), względna łatwość wyciągania jej na zewnątrz, podział kostek w systemie 4×4 i przyjazna dłoniom konsystencja (na etapie oględzin i niespiesznego macania nic się nie lepiło, ani nie topiło).
Przekrój Nugatu z kolei nieco mnie zasmucił. Spodziewałam się zaskakującej, nawet lekko nieprzyzwoitej i zawstydzającej ilości nadzienia, tymczasem w kostce dużo było wyłącznie mlecznej czekolady. Warstwy nie różniły się zbytnio kolorem, stanowiąc niemal jednolitą masę. Dopiero w aspekcie zapachu nugat postanowił pokazać, na co go stać. Tabliczka pachniała mlecznoczekoladowo, ale jednocześnie cudownie orzechowo, ze wskazaniem na orzechy laskowe. Było to 100% aromatu Nutelli.
Tak jak wcześniej oczy, tak teraz język odniósł wrażenie, że pomiędzy czekoladą a kremem nie ma znacznego przejścia. Całość była jednolita, aksamitna, gęsta, tłusta i cudownie bagienkowa, ale nie dało się postawić granic i powiedzieć, co już jest kremem, a co jeszcze nie. W smaku tabliczka była przede wszystkim słodka – cukrowo i do granic wytrzymałości – a także laskowoorzechowa. Smakowała jak zgęstniała Nutella.
Nugat uważam za czekoladę bardzo dobrą, ale… No właśnie, musi być to magiczne ale. Kilka dni wcześniej jadłam ponownie wariant Kokos, który może i mnie zachwycił, ale nie aż tak, jak kiedyś. Gdybym miała go oceniać dziś, na pewno nie zdobyłby unicorna smaku. Nie zdobędzie go również Nugat. Mój gust się zmienia, a blogowe recenzje są tego świetnym zapisem. Co kiedyś zasługiwało na najwyższe wyróżnienie, dziś jest dla mnie produktem co najwyżej dobrym. Za bardzo przeszkadza mi nadmierna i okropna cukrowość, bym mogła ją zignorować. Dzisiejsza bohaterka i tak powinna się cieszyć, że nie ukarałam jej bardziej.
Ocena: 5 chi ze wstążką
Nie jestem przekonana do czekolad tej marki ;)
Ja już też nie. Albo nie 'nie’, po prostu mniej.
No,mi tez sie smaki zmieniają-ale ten Rutter uwazam za przeciętny,wole herbaitnikpwy albo kokosowy :)
Herbatnikowy dużo gorszy – i kiedyś, i dziś.
Coś czuję, że i mi by smakowała, mimo tej cukrowości. Dawno nie jadłam już żadnego rittera, w ogóle ostatnio jem mniej czekolad – odkąd wyniosłam je do piwnicy nie chce mi się po nie schodzić – zostały mi w domu tylko kinderki ważne do końca czerwca :D
Ja zniosłam i też mi się nie chce. Przyniosłam z powrotem cztery tabliczki, którym kończy się termin i tak sobie leżą i się roztapiają.
Ze wszystkich smakowanych przeze mnie RS ta jest zdecydowanie na pierwszym miejscu. Jest niesamowicie słodka, ale akurat wariant nugatowy taki powinien być i nie dziwi mnie to ani trochę. Super porównanie do połączenia Nutelli z Ferrero Rocher. To właśnie to.
To już nie na moje nerwy ;)
Nugat jakoś nigdy mnie tak nie kręcił. ^^ Większość jest dla mnie o wiele przesłodzona. :D
Dla mnie już też.
One są chyba trochę za słodkie prawda? Pewnie troszkę bym zjadła ale …
Czytałaś recenzję? Czasem się opłaca.
Oj Ola Ola myślisz że wchodzę do Ciebie i nie czytam? Jasne że czytam pisałaś że są słodkie czasem jestem tak zakręcona że piszę to co już napisane taki przypał bywa. A czytam bo lubię i tyle
Jest mi przykro, jak ktoś nie czyta, bo wkładam w to dużo pracy.
Uspokajam Cie że czytam , sama wiem jak to jest też sporo na blogu pisze więc wiesz. Musisz się przyzwyczaić do mojej zakręconości . Czasem pisze coś trzy po trzy para pietruszka jak to się mówi:D
O, pietruszki nie znałam.
szkoda, że nie ma tego fajnego przejścia między smakami :) niemniej czekolada prezentuje się super i wysoka nota zacheca do jej sprobowania, no i ten producent ;)
Jeśli lubisz Rittery i nie przeszkadza Ci wysoka słodycz, jak najbardziej polecam :)
Smakować smakowała i to chyba bardzo, ale teraz pewnie i ja bym się tak nie zachwyciła. RS z hukiem spadło z podium i teraz leczy rany na średniej półce.
The same u mnie.
Z nugatowymi smakami mam tak, że z definicji je lubię. Ale czasem jakoś zupełnie mi się „przyjedzą”. A potem znów powracam do nich ze zdwojoną ochotą i apetytem. Cóż, tak już mam ;) Tak się składa, że obecnie mam na nugat smaczka i z chęcią bym się porozkoszowała tym Ritten Sportem. Nawet dziś dzień chłodniejszy, idealny na degustację czekolady. W te upały kompletnie nie mam bowiem ochoty nawet na słodkie.
Pozdrawiam.
Ja dziś degustowałam czekoladę i – mimo kiepskiej pogody (deszcze i te sprawy) – jadłam niemal budyń. Czekolady w lecie są do dupy.
Moja ulubiona smakowa RS ;) Nigdy się na niej nie zawiodłam, bo pasuje do wszystkiego na słodko.
Dla mnie już za słodko, ale Ty pewnie dodajesz po kostce, to akurat ;)
Jak by, co by tu… ten, tego. Może w końcu dojrzałaś do ponownego podejścia pod kanapkę Oreo? Może w końcu Twój, nieprzyzwyczajony do kunsztu, język się wyrobił? Teraz niebiosa okazują się ziemią, więc tym bardziej powinnaś zjeść coś dla dorosłych. To taka 70% czekolada, do której trzeba dorosnąć :P
O, ciut poważniej. Nadzienie, a konkretnie brak wylewności mi się spodobał. Język przepływa przez gąszcze i bagna. Jak w… no właśnie… Lindtach. Konkretniej w pralinkach. Fajna tabliczka, nie ukrywam. Więcej niż przyzwoita. Na zaspokojenie chandry, chcicy na słodkie. Aaaalle to nadal nie coś, po czym mogłoby się powiedzieć nagłos „je#ać dietę, to jest warte i dwóch dni ćwiczeń”.
NIGDY.
Święte słowa, nic mądrego już nie dodam :)
Czekolada „Meh” vol.2 (pierwszą była moja Lindt Creation .. Orange) xd Gust mi szaleje teraz, ale po nią bym nie sięgnęła.
Wiesz że przedwczoraj zjadłam trzy czekoladowe wafle? To więcej niż przez ostatnie 2 lata xD
O rety, szalejesz :D A jakie?
Dołączam się do pytania, haha.
Szukam jakiś ekskluzywnych, smacznych wafli z czymś, co nie smakuje jak mieszanka cukru i tłuszczu. :>
Ekskluzywnych.. To może Czekowafer od Wedla czy jakoś tak – dla mnie lepsza wersja Torciku :P Poza tym Elitesse (meh) i wieczorem Lusette (sztuczne jak chol.. ale po rozpuszczaniu w herbacie – magia) *-*
O, wafle Wedla, w tym torcik, b. lubię. Elitesse nigdy nie jadłam. Sądzę jednak, że żaden z nich nie przyda się Kimiko :P
Za to, że mogę tak sobie wszystko porównywać naprawdę kocham prowadzenie bloga! Normalnie tyle szczegółów by człowiekowi z głowy uleciało…
PS Jak ja ją jadłam, nugatu było chyba jakoś więcej. Nawet na zdjęciach coś za dużo jest tej czekolady, tak mi się wydaje.
Wiem, tu było za dużo czekolady. A to feler, westchnął seler.
O boziu!!! Ale mi zrobiłaś smaak na nią… ta i schoegetten to dwie moje ukochane.. uwwiielbiam jee też za to że jednaa tabliczkę jem tydzień bo po 2 kostkach sie zasladzam tak więc recenzja zgodna w 100%moja bratnia (piekkielna) duszyczko
O nie, tylko nie po dwie kostki! Ja już bym wolała wcale, bo to tylko drażnienie kubków smakowych :P
przyjemności trzeba dozować :d szczególnie w moim przypadku te czekoladowe, chociaż zjadłabym więcej, ale później bym tylko cierpiała z łakomstwa ;p
Próbowałam tabliczkę 100g z biedronki i 250g z Lidla. Ta z Lidla byla o niebo lepsza. Konstysencja nugatu byla mniej kremowa- wiecej bylo w nim orzechow, niz oleju. Ta z Lidla jest bardzo godna uwagi, natomiast mniejsza tabliczka z Biedronki bardzo nijaka w smaku.
Nigdy nie jadłam czekolady Ritter Sport ważącej 250 g. Niestety gramatura wyklucza zakup, bo nie miałabym co zrobić z tabliczką. Albo raczej tablicą ;) Dziękuję za porównanie <3
Właśnie zjadłam jej pół i stwierdziłam, że drugie pół moge komuś oddać… Choć kupując, myślałam, że taka będzie, dobra, że umrę. A później przeczytałam twoją recenzje i zgadzam się z nią na 100 procent. Jadłam duuuuzo smaczniejsze nugaty, tutaj to sam cukier…
Przykro mi :(