Ritter Sport, Joghurt

Ciąg dalszy relacji z wyjadania Ritter Sportów otrzymanych w zeszłe wakacje w ramach prezentu urodzinowego. Tym razem tabliczka Joghurt, czyli kolejny wariant niemieckiej czekolady na blogu już prezentowany. Ponieważ jednak miniatury to inne proporcje, a i zdjęcia z odległych czasów wyglądają nędzniej niż bohaterowie Nędzników, recenzje zdecydowałam się ponowić.

Ritter Sport, Joghurt (1)

Joghurt

Opakowanie tabliczki Joghurt naprawdę mi się podoba. Nie zwodzi, nie oszukuje, nie obiecuje czegoś, czego w środku nie ma. Ot, naturalnojogurtowy biały kolor i mały obrazek przedstawiający bogato wypełnione kostki na tle miseczki z głównym bohaterem. I tu mała uwaga: niestety kalorii w produkcie jest sporo, co wyklucza (pseudo)racjonalne uzasadnianie zjedzenia całości. Zamiast zasłaniać się banialukami typu: zjadłem, bo przecież naturalny jogurcik to nie grzech, trzeba otwarcie przyznać: zjadłem, bo jestem pieprzonym łakomczuchem i nie znam umiaru. Innej rady nie ma.

Ritter Sport, Joghurt (3)

Po przekrojeniu twardej tabliczki mina ma prawo człowiekowi zrzednąć, oto bowiem nadzienie nie wygląda tak pięknie i biało jak na opakowaniu. Zamiast tego jest mętne i beżowe, brudne. Na szczęście humor szybko się poprawia, gdy do nosa doleci cudny zapach mleka, kakao i słodyczy (choć wciąż nie jogurtu).

Ritter Sport, Joghurt (4)

Przygodę z marką Ritter Sport zaczęłam od niechęci przejawianej względem smaku jej czekolad. Po kilku kolejnych próbach się zakochałam, obecnie zaś… cóż. Albo naprawdę zmienił mi się gust, albo nastąpiło przemęczenie materiałem. Ewentualnie mogło dojść do połączenia tych dwóch czynników, jak stwierdził pewien mądry i cierpliwy osóbek. Nie zdziwiło mnie więc, że wgryzając się w powłokę Joghurtu, poczułam najpierw cukier, a dopiero potem splot mleczności z kakaowością. Czekolada może i była gęsta, bagienkowa i mięciutka, ale co z tego, skoro smak już na wstępie mnie zasmucił?

Ritter Sport, Joghurt (5)

Nadzienie w Joghurcie było suchego typu, twarde i proszkowate – aż chrzęściło pod zębami – choć na języku rozpuszczało się podobnie do czekolady, czyli bagienkowo. Miało wyraźnie jogurtowy smak, było wysokocukrowe i wysokokwaskowe zarazem. Choć ów kwaśny pierwiastek dobrze współgrał z przesadną słodyczą czekolady, nie udało mu się jej zniwelować – cukier nadał piekł w gardło. Degustację zakończyłam w miarę szczęśliwa, ale bez planów dotyczących wielkiego powrotu w przyszłości. Nie mogę być tego pewna, bo czekolady dzieliła zbyt duża odległość czasu, ale wydaje mi się, że Milka Yoghurt była lepsza: jeszcze bardziej jogurtowa, mniej słodka, zacniejsza pod względem konsystencji.

skalachi_5Ocena: 5 chi


Skład i wartości odżywcze:

Ritter Sport, Joghurt (2)

39 myśli na temat “Ritter Sport, Joghurt

  1. Jogurtowe czekolady jakoś mnie nie zachęcają – ten kwasek mi nie pasuje do czekolady od której wymagam słodkości :P Jednak wygląda smacznie w przekroju – nie widzę, żeby nadzienie było mętne czy brudne :)

  2. W jogurtowych niestety wszystko zawsze psuje mi kwaśny smak niczym czekolada po terminie. Przypomina mi znienawidzoną Fantasie. Ja rozumiem, że jogurt do słodkich nie należy, ale jednak mimo wszystko w czekoladach ten wariant coś tym producentom nie wychodzi, bo zwykle oferują tylko jedno: kwach.

  3. Nawiązując do wstępu: uważam, że są dwie opcje: 1) marki typu RS faktycznie zaczęły się pogarszać, 2) my wszyscy w blogosferze ewoluujemy w tym samym czasie, podobnie smęcąc na pogarszający się smak budżetowych czekolad xd Ja ostatnio zrobiłam ponowne podejście do Olympii i przyznam szczerze, że wykończenie połowy tabliczki przyszło mi z trudem.. Nadzienie jeszcze bardziej nijakie niż wcześniej, a czekolada – totalna porażka. Dorastamy? :P
    Co do samej już czekolady, zjadłabym ją te dwa tygodnie temu gdy miałam ochotę na jogurtowe smaki. Pewnie sprawdziłaby się lepiej niż Olympia ;)

    1. Możliwe. Z drugiej strony ostatnio mam wstręt do czekolady tak ogółem. Nie ma niczego gorszego od czekolady jedzonej latem :/

        1. Okej, przy nich jakoś się powstrzymam :P

          P.S. Jak oglądam filmiki testerów słodyczy z Australii, to czasem chce mi się płakać ze śmiechu.

  4. Jadłam wersję miniaturową i chociaż jakoś szczególnie zła nie była to w mojej pamięci niczym szczególnym się nie zapisała. Jedynie może myślą o tym, żeby nie kupować 100 g tabliczki.

  5. O! Miałam ją w takich mini wersji – pojedynczych kostkach. Dla mnie ta słodycz czekolady była za duża. Ogólnie odebrałam ją jakoś dziwnie. Niby średnio, ale jednak nie tak źle. xd Tak jakby jedna kostka zmieniała smak po chwili na nieco lepszy.

  6. Nawet sobie nie wyobrażasz od jak dawna szukam tej tabliczki. Wiem, wiem, są w tych zestawach mini czekoladek, ale sknerzę na te zestawy, bo jugurtowej są tam zwykle tylko dwie sztuki, a ja jednak wolałabym jedną, a większą. Albo dwie większe :D A tak btw to właśnie narobiłam sobie niesamowitej ochoty na moją ukochaną, kokosową ritterkę :)

  7. Mnie ten RS akurat wyjątkowo nie smakowało…jakoś jogurtowe czekolady nie potrafią mnie zadowolić i zawsze stawiam na Kindera :D

  8. Milkę Yoghurt bardzo lubię, ale w tej powiększanej wersji, bodajże Crispy? Można jej zjeść więcej, bo nie jest taka obłędnie muląca. Ale i tak jak już kupuję tę 300g Milki to pada najczęściej na Oreo albo karmelową z orzechem. Nie jestem pewna czy tego Rittera jadłam. Nawet jeśli tak to nie był na tyle smaczny, ale wryć mi się w pamięć i abym za nim tęskniła ;) Pozdrawiam!

    1. O ile dobrze pamiętam, też wolę 300-gramową jogurtową Milkę z chrupkami od jogurtowej 100-gramowej.

  9. Powiem tak. Niektóre recenzje zniechęcają mnie do zagłębiania się w świat lepszych tabliczek, jak to, ulubiona czekolada z dzieciństwa może stać się koszmarem? Mimo, iż ocena nie jest zła, opinia również, to jednak czuję, że wcześniej odebrałabyś ją troszkę lepiej :)

      1. No właśnie, o to mi chodzi. Dajmy na to, że zagłębię się w lepsze tabliczki jak np. Kimiko i RS czy Milka nie będzie już robił najmniejszego wrażenia, no chyba że w ssensie negatywnym.

          1. A ja dodam jeszcze, że mimo wszystko warto się zagłębić – dla zdrowia też lepiej. ;) Co człowieka ma zjeść mieszankę cukru i oleju palmowego oraz pustych kalorii, to może sobie zaserwować coś pysznego i zdrowego. Albo chociaż trochę mniej niezdrowego. :P

            1. Tyle że dla mnie droga i lepsza czekolada wcale nie jest pyszniejsza. To średnio atrakcyjny zapychacz kolejki.

  10. O nie, jogurt jak dla mnie nie ma prawa być słodki, a słodkie jogurtowe nadzienia tylko mnie męczą (jeśli kwasek nie jest taki jak powinien być).
    Swoją drogą, pokuszę się o stwierdzenie, że do tego wszystkiego mogły dojść zmiany składów, bo słyszałam, że RS takowe wprowadził, choć nie wiem czy do wszystkich czekolad i kiedy. Może między miniaturkami, a tymi, a może niedawno. Albo kombinuje coś cały czas? Nieważne.
    Po tym opisie zaskoczyła mnie taka wysoka końcowa ocena.

    1. Ja nie słyszałam, bo nie czytam wiadomości (żadnych), ale wcale bym się nie zdziwiła. Niedługo już żadnej czekolady nie będzie można kupić spokojnie :/

  11. Pamiętam tą czekoladę nawet z lat 90, kiedy objadałem się mini tabliczkami. Dziś smak u nas trudno dostępny, co najwyżej w formie właśnie tych mini tabliczek. Dla mnie absolutny numer 1, tą czekoladę mógłbym spożywać na tony.

    1. Nawet nie wiedziałam, że wyszła z ogólnej sprzedaży. Cóż, pozostają stragany z niemieckimi słodyczami i sklepy-wyjątki.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.