Schar, Corn Flakes (Kuchnie Świata)

Wierzę, a przynajmniej chcę wierzyć – tak będzie lepiej dla mojego zdrowia psychicznego – że każdy posiada produkty, które je ciągle. I bynajmniej, nie chodzi mi tu o dziwne konstrukcje teoretyczne typu ciągle-zazwyczaj, ciągle-ale-czasem-nie, ciągle-ale-jak-nie-mam-ochoty-to-nie. Ciągle. Każdego dnia przez kilka miesięcy z rzędu. Ja zdecydowanie takie produkty posiadam, a pierwszym z nich – tym, od którego zaczynam dzień – są płatki kukurydziane. W chwili, gdy kończy się zima i zaczyna wiosna (temperaturowo, nie kalendarzowo), żegnam się z Bran Flakes Sante lub Zdrowym Błonnikiem Granexu i idę na zakupy. Dawno temu, gdy jeszcze nie miałam sprecyzowanego gustu dotyczącego smaku kukurydziaków, testowałam różne marki i niemarki. W wielkim skrócie napiszę tak: nic nie może się równać Nestle, Lubella to rozklapana cienka buła, a twory marki własnej marketów z reguły są kiepskiej jakości. Wyjątek stanowi Bruggen, czyli firma, która odpowiada za okołośniadaniowe produkty (kaszki, płatki, batony zbożowe itd.) dostępne w Biedronce. Te płatki są naprawdę godne zakupu, ALE – bo tu się musi pojawić magiczne ale – te same płatki, a więc z tym samym składem i wartościami odżywczymi zmienionymi w minimalnym stopniu (kaloryczność pozostała identyczna), są również produkowane dla Leclerca. Ich jednak nie poleciłabym nawet osobie, której nie lubię. Nie wiem, jak to możliwe, ale podczas gdy do Biedronki trafia czysty sort, w Leclercu płatki pełne są drewnianych opiłków (oczywiście nie jest to prawdziwe drewno, tylko jakby trocinowa skorupa, której nie da się pogryźć i w środku śniadania trzeba pluć).

Ale to tylko taka ciekawostka, dziś bowiem prezentuję wam jeszcze inny produkt. Płatki, które otrzymałam w ramach kolejnej współpracy z internetowym sklepem Kuchnie Świata. Warto przy okazji zaznaczyć, że: 1) płatków tych próbowałam po raz pierwszy, 2) już na wstępie miały poprzeczkę ustawioną wysoko, bo dotychczas nic nie było w stanie zepchnąć z piedestału dzieła Nestle.

Schar, Corn Flakes (1)

Corn Flakes

Żółta kolorystyka, wielka informacja o braku glutenu, czerwone logo… tak, to musi być Schar. Na uznanie dodatkowo zasługuje sposób pakowania – twardy i wytrzymały karton – dzięki któremu kurier dostarczy nam do domu płatki, a nie bułkę tartą. Z informacji okołoproduktowych dodam jeszcze, że opakowanie liczy 250 g (mogłoby więcej, ale nie narzekam), a każde sto dostarcza organizmowi 371 jednostek biodrowych, co w kategorii corn flakesów jest wartością przyjemnie niską.

Schar, Corn Flakes (2)

W kartonie znajduje się duża, napowietrzona, delikatna i lekka przezroczysta folia, z którą nie trzeba walczyć. Poddaje się łatwo i szybko, nie grożąc otwierającemu zasypania płatkami całej kuchni. Płatki z kolei są żółciutkie i apetyczne, wypieczone, całkiem podobne do produktu Nestle, a już na pewno ciemniejsze od rozmemłanych bułek Lubelli. Wyglądają na odrobinę cieńsze od Nestle, ale grubsze od pergaminowej Lubelli (zresztą w paczce znajdują się dwojakie płatki, co widać na ostatnim zdjęciu). Ważą niewiele, więc do miseczki można wsypać dużo. Są superświeże, głośno trzaskają pod placem i chrupią pod zębem. Pachną… słonym spodem od pizzy! Drugim skojarzeniem były chlebowe paluszki typu sfornatini, nadal jednak słone – sól odgrywa dużą rolę w ich aromacie. Da się również wyczuć przyjemne wypieczenie, charakterystyczne chociażby dla długo trzymanej na grillu kromki pszennego chleba.

Schar, Corn Flakes (5)

Płatki standardowo zalałam zimnym mlekiem. Pierwszym odnotowanym, a przy okazji pozytywnym faktem było to, że nie namokły w sekundę. Przyjemnie i głośno chrupały, były nienaganne jakościowo. W konsystencji nie kruche i delikatne, ale twarde – zupełnie jak wafelki firmy Schar, które idą w stronę marketowych wafli tortowych. Sól odnotowana w zapachu nie przełożyła się na smak. Płatki okazały się neutralne, niesłodkie, z całą pewnością można by do nich dodać świeżych owoców i innych ulubionych urozmaiceń. Kukurydziany smak był bardzo delikatny, subtelny. Ponadto płatki posiadały charakterystyczną nutę bezglutenowości, która łączy wyroby tej marki.

Schar, Corn Flakes (7)

Zmiana przyzwyczajeń i przekonań nie przychodzi łatwo, zwłaszcza gdy nie ma do tego wyraźnych podstaw. Tym razem takowych nie było, a moim numerem jeden wśród płatków kukurydzianych pozostają Corn Flakes od Nestle. Nie znaczy to jednak, że dzisiejszego bohatera nie przygarnęłabym do swojej śniadaniowej szafki ponownie. Pragnę przypomnieć, że wśród licznych próbowanych płatków tylko dwa warianty zdały egzamin: biedronkowe Bruggeny i wspomniane już Nestle. Dziś do grupy szczęśliwców dołączają kukurydziaki marki Schar, którym wytknąć mogę tylko jedną rzecz: twardość. Ich świeżości nie mam do zarzucenia nic, smak spełnił moje oczekiwania, a kruchość i odporność na wilgoć mleka sprawiły, że tych kilka śniadań uznałam za udane. Jeśli z jakichś względów nie tolerujecie glutenu, a do tego jesteście obrażeni na koncern Nestle (pamiętajcie: od pewnego czasu Corn Flakes są bezglutenowe!), śmiało możecie sięgnąć po gwiazdę niniejszej recenzji. Polecam zakup także tym, którzy lubią próbować nowości, ale nie chcą wydawać pieniędzy na średniaki oraz produkty niedobre. Schar zdecydowanie trzyma poziom!

skalachi_4Ocena: 4 chi ze wstążką


Skład i wartości odżywcze:

Schar, Corn Flakes (3)


Kuchnie Swiata logo(kliknij obrazek, by przenieść się na stronę Kuchni Świata,
lub odwiedź sklep internetowy)

38 myśli na temat “Schar, Corn Flakes (Kuchnie Świata)

  1. Czy do takich produktów można zaliczyć kasze bo gryczaną i jaglaną jem codziennie (nie myślę już o warzywach) :P Ja za płatkami kukurydzianymi czy innymi smakowymi nigdy nie przepadałam – nie tylko mi nie smakowały ale też nie syciły – moja siostra kiedyś jadła z mlekiem na śniadanie ale mi to w ogóle nie smakowało…. po latach przez kilka miesięcy jadłam jedne z serkiem wiejskim, owocami i orzechami ale to nie były kukurydziane i szybko mi przeszło… przerzuciłam się na owsianki :) A w tym ze te płatki są suche to nie widze nic złego – osobiście wolę twardsze produkty bo jak sama napisałaś tak szybko nie rozmiękają ;)

    PS Nie wiem dlaczego ale często nazwę tej firmy czytam „Suchar” :P

    1. Jeśli przez ostatni miesiąc zdarzyły się dni, w których nie jadłaś danego rodzaju kaszy, to już odpada. Rozróżnienie na kasze nie wchodzi w grę, bo ja też nie jem „jakichś tam płatków”, tylko konkretne. Szukaj dalej swojego produktu ;>

      P.S. Niezły suchar :D

      1. Nie… Od jakiś 6-7 miesięcy codziennie wcinam kaszę gryczaną – nie ma takiego dnia bym jej nie zjadła ;) A co do jaglanej to nie pamiętam, czy były takie dni, ze jej nie jadłam… ale gryczaną wcinam codziennie bez przerwy :)

        P.S. W smaku troszkę też :D

        1. No to się kwalifikujesz jak znalazł. Otrzymujesz Order Kaszy Gryczanej oraz tytuł Gryczanej Miss :D

  2. Pamiętam jak Coca-Cola zmieniła na jakiś czas źródło skąd brała wodę do swojego flagowca. Trwało to chwilę, ale to naprawdę różniło się smakiem! Tujestcośnietak wyczuwałem nie tylko ja. Dzień w którym CF coś pogmerają w recepturze, będzie dla nich śmiercią konsumencką.

    P.S. Znów czuje się jak debil. Sam pewnie bym napisał „… no słone, no…”. Lubię Twoje porównania. Spód do pizzy jest cholernie trafnym i jasno precyzującym odniesieniem.

    1. Nie widziałam o tym! Napisz coś więcej, bo ciekawe, a wolę opowieść niż artykuł.

      P.S. Dziękować.

      1. To było gdzieś pod koniec lat 90-tych. Rok 1999? Może 2001. W każdym razie Cola nie dość, że była jakby mniej nagazowana, to i sama woda była wyrazistsza. Podchodziła pod rozgazowaną Muszyniankę, wzbogaconą o tabletkę magnezu. Generalnie dziwna sprawa.

        Może było to związane z jakimiś przenosinami fabryki, teraz nie jestem w stanie sobie przypomnieć. Na 99% wtedy też butle 2l były cieńsze. W dotyku przypominały oranżady po 99gr.

        Historia krótka, bo teraz albo się się przyzwyczaiłem albo… nie. Na bank wrócili do korzeni ;)

        1. Jeśli rzeczywiście wrócili, to szacun dla nich (chociaż może i nie szacun? Pewnie zrobili to z myślą o kasie, a nie konsumentach). Tak czy inaczej szkoda, że testowane przez nas na blogach firmy nie wracają do korzeni.

  3. Wybierając między Nestle a Lubellą wolałabym nie wybierać wcale, albo lepiej: zrobić mieszankę jednych i drugich. Konsystencję wolę zdecydowanie Lubelli, natomiast Corn Flakesy mają wyraźniejsze nuty kukurydziano-słonawe. Ja zjadłabym je z ciepłym mlekim (tyle że sojowym)(mleko jako pierwsze) sypiąc płatków tyle, żeby ułożyły się w górkę, wtedy te na dole rozmiękną, a te z góry pozostaną chrupkie. Sypnęłabym jeszcze migdałów dla większej sytości i voila, śniadanie gotowe.
    Patrząc na ten mikro opis nie dziwię się, czemu na youtube są instruktaże pt. Jak zrobić płatki z mlekiem :D

    1. Hahaha, o tym nie pomyślałam! Dodam do niedzielnych przepisów. Pozycja druga: jak zjeść jabłko. Hmm, właśnie poddałaś mi genialny pomysł… Dzięki!

      Co do sposobu jedzenia, ja też najpierw nalewam (zimne) mleko do miski, a na górę sypię kornflejksy. Potem zasuwam do pokoju, żeby nie namokły, i zajadam chrupiące z wierzchu, podtapiając je lekko w mleku. Rozklapiochy na koniec.

      1. Cieszę się jeśli dałam Ci inspirację na niedzielne przepisy, uwielbiam tą serię :D
        Akceptuję Twój sposób jedzenia płatków pod warunkiem że byłby gorący słoneczny dzień. W sumie tak jak opisujesz jadłam dzień w dzień przez miesiąc tyle że na kolację, w wakacje dwa lata temu ;]

        1. Dlatego w zimie i jesienią przerzucam się na gorące mleko z innymi płatkami. Zimne pokarmy, kiedy dookoła jest zimno = NIE.

        1. Zależy co. Śniadania, drugie śniadania i obiady przy biurku, przed laptopem. Desery i kolacje obowiązkowo w łóżku. A Ty?

          1. W łóżku tylko desery, ale też obowiązkowo :D I koniecznie w samotności. Ogólnie posiłki wolę jeść sama, ale dania obiadowe/śniadania/kolacje to jednak muszę przy stole w kuchni, bo jem jak dziecko xD Przy biurku bym nie umiała zjeść ;)

            1. Ja też wolę jeść w samotności. Przy kimś to tylko okazjonalnie i jak nie robię żarcia sama (np. w restauracji).

  4. Z kukurydzianych też najbardziej lubię Corn flakes, ale tych wymienionych przez Ciebie (poza dzisiaj recenzowanymi) nie jadłam. Firmy Schar też wydały mi się twarde, ale ja jem płatki na sucho, więc mi to odpowiada, a już nie wyobrażam sobie jeść płatków z zimnym mlekiem – byłabym w szoku teksturowym – takie dwie sprzeczne konsystencje w jednej misce to nie dla mnie i wolałabym zjeść najpierw te płatki na sucho, a potem wypić mleko :D A jak już bym je wymieszała to z mlekiem podgrzanym – wolę namięknięte płatki.

    A co do płatków kukurydzianych jeszcze, to pamiętam że kiedyś smakowały mi płatki firmy Obst – bez dodatku cukru i z obniżoną zawartością soli. Obecnie jem albo wspomniane Corn flakes albo jakieś 100% naturalne, bez soli i cukru, ale nigdy z mlekiem – dla mnie jest to suchy dodatek do kolacji ;)

      1. Dla mnie Corn flakes są jak smakowe – słodkie i słone jednocześnie :D A często jem taki mix – zwykłe corn flakes, corn flakes choco i corn flakes z miodem :)

        1. Nie lubię Gold Flakes od Nestle, bo tam są trzy orzechy na krzyż. Nieporównywalnie lepsze są lidlowe podróbki, koniecznie spróbuj!

          1. Corn flakes z miodem nie nazywają się już gold flakes – jakiś czas temu przeżyłam małe zaskoczenie zobaczywszy zmianę na opakowaniu – teraz jest Corn flakes miód i orzeszki, przynajmniej na moich płatkach :D

            A płatki z Lidla może kupię przy najbliższej okazji ;)

  5. Ja ciągle jem chleb (zawsze ten sam) na śniadanie. Nie wyobrażam sobie bez moich kanapek dnia. Co prawda, to co na tych kanapkach jest, czasem się trochę zmienia (chociaż ciągle w tym samym stylu, a zmiany dotyczą np. latem kładę raczej łososia, zimą częściej sięgam po wołowinę, ale mięcho jest mięchem), a na kolację zawsze płatki / kasza, ale coś na mleku (komentarz zawiera lokowanie produktu) wiejskim 2 % Piątnicy. Fakt, że w szczególnych sytuacjach (wyjazdy itp.) nie jem tych konkretnych rzeczy, ale wydaje mi się, że to oczywiste. :P Dziwne by było, bym np. wyjechała na Alaskę z tym mlekiem Piątnicy. xD
    Kiedyś jadałam latem płatki kukurydziane na kolacje, zawsze od Nestle (obecnie lato czy nie lato, jem owsianki i jaglanki), więc o tych opisywanych we wstępie się nie wypowiem, nie siedzę w temacie płatków.
    Co do opisanych… no, dobrze, że takie są i tyle w tym temacie skomentować mogę. ;P

    1. Chleb też jem codziennie (na kolację) i zawsze ten sam (lidlowy graham z worka). Smarowideł do chleba mam parę ulubionych i poruszam się między nimi. A co do wożenia… na Alaskę to może nie, ale do szkoły brałam mleko w butelce po wodzie oraz flakesy w plastikowym pojemniczku i było spoczko.

  6. Precle, codziennie muszę zjeść precle. Codziennie od … zaraz… no będzie już z 7 lat. Jak są trudności z dostawą i nigdzie precli nie ma to cierpię niczym narkoman na głodzie.
    ostatnio mam problem z płatkami, firmy, które do tej pory kupowałam przestały mi smakować i są takie właśnie trocinowate. Musiałam przerzucić się na Nestle, co jednocześnie sprawia, że rzadziej jem płatki. Nestle jednak trochę kosztuje.

  7. lubie czytac twoj blog, ale jk tylko dodaje komentarze (rozne nicki) to bardzo chamsko odpowiadasz, co zraża.

    1. Przykro mi, że tak uważasz. Odpowiadam chamsko tylko tym, którzy piszą chamsko do mnie, więc może źle odebrałaś moje wypowiedzi? Albo to przez to, że w odpowiedziach do nieznajomych nie używam – bądź rzadko używam – emotikon, przez co całość wygląda bardziej „sucho”.

  8. My już od 6 lat codziennie rano jemy jabłka z cynamonem xD Od jakiegoś roku Monika przerzuciła się na grejpfruty i póki co ta miłość do nich też jej nie opuszcza ;)
    Jednak Nestle faktycznie mają w sobie to coś co sprawia, że smakują nam zarówno zalane mlekiem, napojem roślinnym, jogurtem, kefirem, budyniem itd lub nawet jedzone na sucho :D Tych od Schar jeszcze nie próbowałyśmy ale kto wie może się na nie skusimy z ciekawości :)

  9. Hejka. Znasz może stronę scrummy.pl? Znalazłam ją dziś przypadkiem. To strona ze słodyczami, konkretnie sklep internetowy. Przeróżne słodycze z całego świata (chyba głównie z USA, nie wiem dopiero tam weszłam). Znalazłam tam coś, co może cię zaciekawić. Baton kitkat o smaku słodkiego ziemniaka. Prosto z Japonii.

    1. Znam, znam :) Jest dużo takich stronek z zagranicznymi słodyczami. A Kit Katy interesują mnie wszystkie! <3

  10. Ja to bym chciała nawet mieć takie produkty, które jem ciągle. Jaglanka ostatnimi czasy do takich należała, ale raz nie ugotowałam do pracy i potem ciąg się przerwał. Odmieniło się i znów jem owsianki. A takie płatki, cóż – pamiętam z dzieciństwa. Czy kojarzą się mi dobrze? Średniawo. Zawsze darłam japę o te słodkie, a klasyczne mama próbowała mi wmusić z różnym skutkiem. Teraz lubię, wracam sporadycznie do nich. Firma nie robi mi większej różnicy ;) Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.