Fifor, Na Maxa chrupki kukurydziane o smaku ketchupu

Zaraz po spróbowaniu chrupek Na Maxa o smaku serowym otworzyłam wariant ketchupowy, bo przecież tymi kilkoma sztukami, które z trudem i wielkim poświęceniem w siebie wcisnęłam, nie dałam rady zaspokoić wieczornego głodu. Z jednej strony nie spodziewałam się po nich cudu, z drugiej zaś wciąż liczyłam na to, że będą przyzwoite. I że tym razem dokończę paczkę.

Fifor, Na Maxa chrupki kukurydziane o smaku ketchupu (1)

Na Maxa chrupki kukurydziane o smaku ketchupu

Mimo iż paczka chrupek liczyła jedynie 22 g, było ich w środku dużo. Nic dziwnego, okazały się bowiem lekkie, puste w środku i kukurydziane w każdym tego słowa znaczeniu. Z przeszłości, choć – jak podkreślałam ostatnio – nigdy nie byłam fanką tego typu produktów, zapamiętałam ketchupowe Cheetosy. Smukłe, szczupłe, lekkie, chrupiące, słodkawo-ketchupowe i pyszne. Do dnia degustacji liczyłam na to, że Na Maxa okażą się godnym zamiennikiem. Nadzieja matką głupich.

Fifor, Na Maxa chrupki kukurydziane o smaku ketchupu (3)

Podczas gdy wariant serowy pachniał śmierdolił zepsutymi ziemniakami i sztuczną posypką serową, ketchupowy składał się z aromatu zepsutych ziemniaków oraz przeterminowanego o kilka(dziesiąt) lat ketchupu. Istne delicje dla freegan. Ponownie przeszła mi przez głowę smutna myśl, że gdyby nie fakt, że za ten pomiot szatana zapłaciłam sama, nie musiałabym się męczyć.

Fifor, Na Maxa chrupki kukurydziane o smaku ketchupu (4)

Pierwszy odnotowany smak był czystą słodyczą, drugi słodkim ketchupem. Ponieważ jednak chrupki okazały się mało doprawione, przez co nijakie i bezpłciowe, aby odnaleźć ów ketchup, musiałam załadować do ust kilka naraz. W konsystencji ponownie były stetryczałe (mimo kilku miesięcy dzielących je od utraty ważności), przyklejały się do zębów. W całokształcie wypadły minimalnie lepiej od serowych poprzedników, ale wyłącznie dlatego, że miały jakikolwiek smak. W żadnym wypadku ich nie polecam – nigdy i nikomu!

skalachi_2Ocena: 2 chi


Skład i wartości odżywcze:

Fifor, Na Maxa chrupki kukurydziane o smaku ketchupu (2)

32 myśli na temat “Fifor, Na Maxa chrupki kukurydziane o smaku ketchupu

  1. Mmmm,kolejne pyszności ^.^
    A tak serio,to ja kiedyś jadłam dużo takich chrupek,ale jak ogarnęłam,ze właśnie są bardziej słodkie niż keczupowe to przestałam je kupować :p

  2. Chrupki keczupowe… pamiętam jak kiedyś w szkole był szał na maczugi keczupowe – jadłam i nawet mi smakowały :) To chyba klasyk i żadne inne chrupki im nie dorównują ;)

    1. Maczug nigdy nie lubiłam, bo było na nich minimum przypraw i smakowały nijak. Za to kosztowały tylko 50 gr <3

      1. Ja nie mogę powiedzieć, że je lubiłam bo w ogóle nie jestem chrupkożercą ale dla mnie były ok.. tak raz na ruski rok się zjadło :P Ilość paczuszek, które zjadłam w swoim życiu można policzyć na palcach u jednej ręki a i tak chyba zostanie palców :P

  3. Nigdy nie lubiłam ketchupowych chrupków, a Cheetosy w tym smaku jadłam zaledwie kilka razy w życiu.
    A że teraz chipsy i chrupki mogą dla mnie nie istnieć, więc i na te patrzę z obojętnością :)

    1. Ja Maczug nie lubiłam, bo miały minimum smaku. Co innego Cheetos :)

      PS Udostępniłaś zdjęcie Twistos fromage, a nie Maczug ketchupowych.

      1. Wut zeżarło mi część komentarza ;-; Napisałam jeszcze że zajadałam je razem z Maczugami, te Twistosy Fromage i były moje ulubione :3 Też je lubiłaś?

        1. Zapewne użyłaś znaku mniejszości i większości. Blog umożliwia stosowanie komend html w komentarzach, więc jeśli nie rozpozna jakiejś komendy, kasuje treść. Możesz dzięki temu np. pogrubić zdanie.

          Twistosów nie lubiłam.

  4. Ostatnio się złamałam i kupiłam paczkę ketchupowych Maczug i stwierdziłam, że czasami produkty z przeszłości powinny pozostać w przeszłości. A chrupkom z Biedronki tym bardziej dziękuje.

  5. Tu znów jakbym widziała Cheetosy. O ile oryginały są dość wyraziste i wiemy, czego się można po nich spodziewać o tyle takie podróby niedoprawione to już co innego. Czy jadłam? Jak w przypadku poprzedników – nie pamiętam. Sama bym ich chyba nie zakupiła. Jeszcze – o zgrozo – ta stetryczałość. Najgorsze co może być. Takim mdłym, nijakim produktom mówimy nie! ;)
    Pozdrawiam.

  6. Najlepsze takie to były Cheetosy! Jak byłam mała to kupowałam właśnie takie ketchupowe, ale bardziej ze względu na to, że były w nich tazosy z Pokemonami. :D

  7. O, keczupie chrupki to ja lubiłam! Zwłaszcza maczugi (oczywiście musiałam o nich wspomnieć, ale patrząc na komentarze, nie jestem jedyna, ktora za nimi tęskni :D) Te biedronkowe wyglądają mi na podróbę Cheetosów, w dodatki gorszą podróbę. Raczej się nie skuszę.

  8. Tych o smakach podchodzących pod fast food’y w ogóle bym nie tknęła, ale to bo wyjątkowo źle mi się kojarzą. Nie pamiętam za dobrze, ale kieeeedyś weszły jakieś chrupki o smaku pizzy i jadł je mój kuzyn, a ja je powąchałam i zwymiotowałam, haha. Ogólnie chyba wtedy coś złapałam nad jeziorem, czy tam brudnej wody się opiłam, ale po prostu smród tamtych chrupek za bardzo mi się właśnie z rzyganiem kojarzy, a te… nie wiem, dlaczego mi się z tamtymi skojarzyły. Co ma pizza do ketchupu?

    A tak przemierzając morze obrzydliwości chrupek… będą Flipsy na blogu? Proooszę. xD

    1. Ja kochałam pizzowe Hypery, proszę mi tu ich nie obrażać.

      Kiedyś wrzucę. Zrobię tydzień obrzydliwości: Daim, Toblerone, biała czekolada z malinami, pastylki z miętą, żelki anyżowe i Flipsy :P

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.