Kopernik, Kulki Teatralne: o smaku czekoladowym, klasyczne

Jednym z polskich miast, do których bardzo chciałabym się udać, jest Toruń. Nie wiem, jak wygląda, nie mam pojęcia, co tam mogę zastać, a także nie znam nikogo, kto mógłby mnie przenocować. Jest jednak pewna rzecz, która sprawia, że do miasta wybiorę się na pewno. Pierniki. Tak, moi drodzy. Jedni jeżdżą zwiedzać rynki i zabytki, inni polować na słodycze. No dobra, trochę przesadzam, jak zwykle. Tak naprawdę nigdy nie zdarzyło mi się jechać gdzieś tylko lub głównie po to, żeby przywieźć do domu jedzenie, a jedyną poważną podróż spożywczą przewiduję odbyć do Niemiec (kiedyś tam w przyszłości). Toruń stanowi wyjątek, bo w mojej głowie jest to miasto zbudowane z samych pierników, jedna wielka chatka Baby Jagi. Powiedzcie mi zatem, jak miałabym tam jechać, nie planując słodyczowych zakupów?

Póki co jednak siedzę we Wrocławiu. Siedzę i czekam, aż to inne miasta przyjadą do mnie. I wcale się nie spodziewam, że mój pierwszy raz z Toruniem nie będzie miał związku z piernikami, ale waflami, które wyśle mi Szpilka. Albo nawet nie tyle waflami, co waflowym kulkami. No i nie do końca waflowymi, wszak w środku wcale nie ma wafla, a produkt nie przypomina Kit Kata Pop Choc (choć tak właśnie sądziłam).

Kopernik, Kulki teatralne o smaku czekoladowym, klasyczne (1)

Kulki Teatralne o smaku czekoladowym

Jako pierwsze powinnam była zjeść Kulki w czerwonych papierkach, a więc klasyczne, w końcu z klasyką się nie zadziera. Wyszło jednak inaczej. Albo skusiła mnie ciemna czekolada, albo… sama nie wiem co.

Kopernik, Kulki teatralne o smaku czekoladowym, klasyczne (4)

Kulki pachniały przeciętnie, bo tanim kremem kakaowym. Niekoniecznie niesmacznym, po prostu tanim. Drugim skojarzeniem była masa kakaowa z produktów leżących na dolnych półkach supermarketu. Tych, do których z jednej strony strach się schylać, a z drugiej człowieka kusi, bo a nuż wynajdzie prawdziwą perełkę.

Kopernik, Kulki teatralne o smaku czekoladowym, klasyczne (7)

Otoczka brązowego wariantu Kulek Teatralnych odpowiadała swojemu zapachowi, bo rzeczywiście nie była czekoladą, ale polewą kakaową. Nie znaczy to, że smakowała źle, po prostu przeciętnie. Znajdujący się pod nią wafelko-opłatek był nieświeży, a raczej nie tak świeży, jak chociażby paluszki Familijne 2Go. Nadzienie z kolei okazało się proszkowate, tłustawe, smakiem imitowało wzbogacony o nutę orzechową krem z tortowego murzynka. Albo było zwykłym kakaowym kremem ze sztuczną orzechowością, a ja niepotrzebnie dorabiam do niego historię. Ostatecznie, choć jakość Kulek pozostawiała wiele do życzenia, skojarzenie z tortem było przyjemne, a że słodycz okazała się wyważona, mogłabym je zjeść ponownie.

skalachi_4Ocena: 4 chi


Kopernik, Kulki teatralne o smaku czekoladowym, klasyczne (2)

Kulki Teatralne klasyczne

W dalszej kolejności ofiarą mą padły dwie Kulki w papierkach czerwonych. Wyglądały tak, jakby pokrywała je mleczna czekolada, nie dałam się jednak zwieść – była to wyłącznie mleczna polewa.

Kopernik, Kulki teatralne o smaku czekoladowym, klasyczne (5)

Druga bohaterka dzisiejszej recenzji pachniała jeszcze gorzej niż pierwsza. Ponownie jak masa kakaowa, ale równocześnie podejrzanie mdło. Przekrojenie jej na pół uwolniło aromat intensywnie orzechowego kremu, tłuściutkiego i niemal piankowego. Był to zapach michałków.

Kopernik, Kulki teatralne o smaku czekoladowym, klasyczne (8)

Jak się po chwili okazało, Kulki popularne kakaowo-orzechowe cukierki przypominały nie tylko zapachem, ale i smakiem. Ich krem był tak podobny… nie, ich krem po prostu był michałkami. Czułam wyrazistość fistaszków w cudownej, choć proszkowatej piance, a z drugiej strony bezsmak czekolady polewy. Po zakończeniu degustacji ubolewałam nad kiepską jakością produktu, żałowałam również, że tym razem czuć było cukrowość. W całokształcie jednak podarunek od Szpilki okazał się trafiony, a ja z chęcią poczęstowałabym się nim ponownie (nie mylić z zakupem całej paczki).

skalachi_4Ocena: 4 chi ze wstążką


Składy i wartości odżywcze:

Kopernik, Kulki teatralne o smaku czekoladowym, klasyczne (6)

Kopernik, Kulki teatralne o smaku czekoladowym, klasyczne (10)

44 myśli na temat “Kopernik, Kulki Teatralne: o smaku czekoladowym, klasyczne

  1. Tez chciałabym kiedyś udać się do Torunia(chociaż nie koniecznie po pierniki,bi tych nie lubię).A do Niemiec spożywcza to chyba najlepsza wycieczka w życiu XD Daj znać jak będziesz planować wyjazd ;)
    A co do kulek-skupiłabym się na klasyczne,ale te pierwsze odstraszają swoją taniością Xd

  2. Moja siostra była w Toruniu na wycieczce szkolnej i powiedziała, że nic specjalnego. Od naszej Szpileczki dowiedziałam się, ze pierniki toruńskie tak samo szału nie robią ale ich cena jest zawrotna i o wiele za wysoka ;P Kuleczek nigdy w zyciu nie widziałam… nawet w telewizji czy internecie :P

    1. Beatka bardzo dobrze gada! Dla mnie Toruń jest przereklamowany i teraz spylałam po licencjacie z niego, aż się kurzyło :D Przez 3 lata tylko 1 kupiłam pierniki ze względu na cenę. Przez 3 lata studiów na rynku byłam z hmm… z 6 razy. Dlaczego? Bo rynek jest mały i obeszłam go w wzdłuż i w szerz. Nie było co tam robić po 2 godzinach :D Szczerze pomimo początkowej fascynacji, nie znoszę teraz tego miasta. Jestem wdzięczna, że żywił takiego tasiemca jak ja, ale nie chciałabym tam więcej mieszkać :) Ale kurde mole gdybyś wspomniała słowo Olga, że chcesz przyjechać to przenocowałabym Cię w akademiku! Ba byłabyś dla mnie większą atrakcją jak cały Toruń xD Jak pytałam w ubiegłym roku czemu nigdzie nie wyjeżdżasz to wspomniałaś, że masz Rubi i coś na kształt, że nie potrzebujesz. Moja siostra u mnie była i chyba była zadowolona, ale po 2 dniach nie miałyśmy co robić :D Toruń to nie Wrocław, ale my tam znalazłybyśmy sobie robotę ^^. Co do kulek myślałam, że gorzej je ocenisz, serio, nawet bałam się zapytać czy zaginęły w akcji :) Gdybym wiedziała to bym Ci wafelki teatralne kupiła z kopernika. A nuż też były by zjadliwe. Jak jakimś cudem będę w Toruniu, (być może po oryginał dyplomu) to zajadę i kupię. Tylko przypomnij mi na początku października :)

      1. Zapomnę za godzinę, więc Ty mi nie mów o październiku :D W akademiku można kogoś przekimać? Byłam pewna, że to zakazane.

        1. och nie zauważyłam tego komentarza, ale już naprawiam ten błąd ;) po 1. Masz pamiętać bo Ci się do dupy dobiorę, a z moją sklerozą różnie to może być. Zapisałam sobie, ale warto się upomnieć :D, po 2. Oczywiście, że można! Tylko każdy akademik ma inne procedury :) U mojej siostry (na AMW w Gdyni) za darmo jest dla gości w weekendy, ale na tygodniu płaci się chyba 20 zł. U mnie było tak, że nigdy nie było za darmo, ale jak się miało dobre kontakty z Panem Kierownikiem to dawał zniżkę :) Za siostrę za nockę dałam chyba na 1 roku 50zł! Ale za cały trzy-osobowy pokój, natomiast teraz za nockę (chyba) dałam 20, ale była ze mną w pokoju i z moją współlokatorką :) Ale oczywiście zawsze! Trzeba napisać podanie o przyjeździe gościa co jest upierdliwe (u mnie z 2 może 3 dni przed). Moja siostra ponadto (chyba bo uczelnia nie cywilna tylko wojskowa) musiała podawać dane typu nr dowodu (tydzień wcześniej) xDD Ale weekendy za darmo więc nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło :)

          1. Dobrze, że leżę, bo bym zemdlała. Prościej będzie, jak Ty do mnie przyjedziesz. Nie musisz pisać podania ani płacić!

            1. I tak źle i tak nie dobrze, oj Olga :D :* Ale podanie do Rubi Twojego mecenasa i muzy wolałabym jednak wystosować wcześniej ;D Co do czekolady Lindt- pamiętasz, że jej nie lubię… a co dopiero ciemna, gorzka 90%. Ja pierniczę, jesteś hardcorem!

              1. Napisz podanie, a ja w odpowiedzi naszykuję dla Ciebie same ciemne Lindty, hyhyhy. Racja jednak, nie jest to ciemny Wedel.

                1. Jesteś okrutna… ale jeżeli jadłybyśmy na pół to dla Ciebie byłabym w stanie zjeść… Ja Ci przywiozę w zamian kilogram przeterminowanych słodyczy co się pocą u mnie pod łóżkiem :D heheszki ^^

  3. Teatralne jem tylko batony, kulek nigdy nie miałam okazji i nawet nie czuję specjalnej potrzeby :D
    W Toruniu byłam chyba dwa lata temu i oczywiście zakup pierników to był główny cel, ale miasto jest bardzo ładne i warto je odwiedzić – jest i co kupić i co pozwiedzać ;)

      1. Tak, o wafle mi chodziło – jem , ale niezbyt często (nie ciągnie mnie do nich, ale jak znajdę u rodziców z terminem ważności zbliżającym się do kresu to wezmę) i wg. mnie są ok – najbardziej mi smakuje czekoladowy, classic może być, a cytrynowego nie lubię. I coś mi się kojarzy, że kiedyś jadłam takiego w białej czekoladzie, ale mogło mi się tylko wydawać :P

  4. Ten wpis to niesamowita fuzja rzeczy o których myślałam wczoraj :P Popatrzmy, moja przyjaciółka Zosia chce studiować w Toruniu (podobno równie piękny co Wrocław 8)), uwielbia Wafelki Teatralne, natomiast ja widziałam na przecenie w jej osiedlowym sklepie właśnie te kuleczki. Wow! Poważnie się zastanawiałam, czy by ich nie kupić, ale w końcu cieszę się, że tego nie zrobiłam. Cała paczka pseudo-Michałków, nieeee :P

  5. W Toruniu nigdy nie byłam :( . Wycieczka spożywcza do Niemiec to jest to:) . Cieszę się,że tam mieszka moja siostra i mój bart tam pracuje. Teraz się cieszę jedzeniem z Niemiec :) . Wczoraj piłam pyszne mleko mullermilch select biała czekolada,koko i migdały pycha:)szkoda tylko,że ma mniejszą buteleczkę:(. Dziś kanapki z łososiem z alaski pokrojonym bardzo drobno pyszne to jest:) . Kuleczki te bym chętnie zjadła:)

  6. Toruń ma jakiś swój urok nawet w deszczowy dzień. :) Tata kiedyś mi często pierniczki właśnie przywoził, kiedy musiał tam jeździć. :D Same dobre i miłe wspomnienia. :D

  7. To ja poproszę te z kremem michalkowym. Coś mi się wydaje, że to moje gusta ;)
    Nigdy nie byłam w Toruniu. Tyle słyszałam o tym pięknym mieście, że aż miałabym go ochotę odwiedzić. Oczywiście też zasadziłabym się na pyszne pierniczki. Taka uczta nie mogłaby mi przejść koło nosa. Najpierw zabytki, potem pierniki. Albo i odwrotnie! ;)
    Pozdrawiam.

  8. Oj mnie też bardzo ciągnie do Torunia! Ale będę szczera, że nie tylko samo miasto, ale pierniki również :D Te kuleczki wyglądają bardzo zachęcająco, na pewno chciałabym ich spróbować. A spożywcza wycieczka do Niemiec… spełnienie jednego z marzeń, haha. W te wakacje byłam tam niecałe dwa dni przejazdem, ale niestety nie miałam okazji być w żadnym sklepie. Jedynie na stacjach benzynowych i przy jednym z zamków upatrzyłam kilka tradycyjnych słodyczy. Ale to i tak zawsze coś! :D

      1. Nie szkodzi, już zrobiłam porządek :)

        Trzeba by opacować słodyczową mapę świata, gdzie i po co warto jechać :D

  9. Ja zawsze jak mam już jechać do Krakowa, staram się wszystko ogarnąć tak, by mieć czas na żarcie (kocham tamtejsze restauracje, knajpki i kawiarnie!) i zakupy do domu (i potem to przewożenie np. serów zimą bez ogrzewania w samochodzie…), więc w sumie z tym Toruniem rozumiem. :P

    Zapach michałków? A ja już prawie o ich istnieniu zapomniałam! Powąchałabym je z chęcią. <3 I to nie jest ironia, bo zjeść bym nie chciała (pewnie już by mi tak nie smakowały), ale wąchać mogę. Ale jakoś michałków w formie kremu wyobrazić sobie nie potrafię… jakoś coś tam wyobrażam, ale pokrętnie.

    1. Lepsze sery zimą niż lody latem ;>

      Lubię wąchać słodycze. Zawsze u mamy wącham ciasto, hłe… hłe… hłe…

  10. Po przeczytaniu recnzji najbardziej cieszy mi się micha, że tak dobrze Cię znam. Jak zobaczyłam produkt pierwsze co pomyślałam: no way, że sama to kupiłaś. MUSIAŁAŚ to dostać. Nawet zgadłam od kogo :>
    Byłam też pewna co do recenzji. Bazuje niestety (stety?) tylko po wyglądzie, ale te kulki mają wszystko to co przemawia na niekorzyść tego typu słodyczy.

  11. Zdaje się, że widząc je na sklepowych półkach, tudzież np. Biedronkowym 'wrzuć na luz’ to bym się nie skusiła. Ale nieskromnie powiem, że już jakiś czas poluję na wafelka Teatralnego :)

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.