Lindt, EXCELLENCE 90% cocoa

Pewnego pięknego dnia wymyśliłam sobie, że skonam, jeśli nie spróbuję Lindta z zawartością kakao równą 99%. Było to zanim odbyłam degustację niesmacznej tabliczki 85% cocoa tegoż producenta, a także zanim nawiązałam współpracę ze Smakowymi Inspiracjami, dzięki którym spróbowałam serii ciemnych, różnorodnych, zachwycających czekolad Original Beans. O 99-procentową siekierę poprosiłam mamę, gdyż zbliżały się akurat święta. Podałam jej nazwę, pokazałam opakowanie, a nawet sprawdziłam dostępność w sklepie. Podczas wyprawy po prezent mama pomyliła jednak Piotra i Pawła z Almą (a Wedel i Wawel to to samo, klasyka!), w efekcie czego pod choinką – albo w paczce pozostawionej 6.12 przez Mikołaja, nie jestem pewna – znalazłam zestaw miniaturek, w którego skład weszły czekoladki pomarańczowe, z solą, 70% i 85% kakao, a także dzisiejsza bohaterka w wydaniu 100-gramowym.

Lindt, EXCELLENCE 90 cocoa (1)

EXCELLENCE
gorzka czekolada Lindt 90% cocoa

Przed tą czekoladą, podobnie jak przed 99% cocoa, przestrzegała mnie niejedna osoba. Nie dlatego, że występuje w niej zbyt wysoka zawartość kakao, nie z powodu wytrawności, nie ze względu na gorycz. Słyszałam przestrogi, bo ciemna czekolada, która miała szansę być prosta i smaczna, została wzbogacona o pewien niefortunny składnik – kakao w proszku o obniżonej zawartości tłuszczu – który miał odpowiadać za nieprzyjemne posmaki. I rzeczywiście, cierpiąca na tę samą przypadłość tabliczka 85% cocoa była cierpka, piwniczna i duszna w najgorszym możliwym sensie. Ponieważ jednak początek roku 2016 przyniósł mi niechęć wobec nadmiernej słodyczy, uznałam, że w tych okolicznościach piwniczny Lindt będzie idealny.

Lindt, EXCELLENCE 90 cocoa (3)

Tabliczka 90% cocoa składała się z dziesięciu ogromnych, płaskich, bardzo ciemnych kostek, na których znalazły się poprzeczne paski oraz logo producenta. Pachniała wysoką zawartością kakao, zaduchem, kwaskiem i minimalną słodyczą – całkiem przyjemnie. Łamała się z głośnym trzaskiem, z tym samym trzaskiem ustępowała zębom, wtedy jednak jej konsystencja diametralnie się zmieniała. Czekolada na języku stawała się bagienkowa, aksamitna, gęsta, kremowa i bardzo, oleiście wręcz tłusta (lub parafinowa).

Lindt, EXCELLENCE 90 cocoa (4)

Dziwna konsystencja nie była jednak najgorszym, co mnie podczas owej pamiętnej degustacji spotkało. Kiedy czekolada zaczęła się rozpuszczać, moją pierwszą myślą było: o k*%#a, ble!, i takie też zdanie pojawiło się w notatkach. Jej smak był płaski jak biust wychudzonego pięcioletniego chłopca, mdły i oleisty. Słowo daję, że gdybym wcześniej nie spojrzała na skład, mogłabym przysiąc, że czekolada powstała z dwóch tylko surowców: oleju i kakao, które w jakiś tajemniczy sposób zastygły w formę tabliczki. Nie było żadnych kwasów, żadnych dymnych czy owocowych nut. W ogóle nie było niczego, nad czym można by się zastanowić, porozmyślać, o zachwycaniu się żal nawet wspominać. Lindt 90% cocoa był tak paskudny, że przebił nawet 90% cocoa z Wawelu, którego do tej pory uważałam za najgorszą ciemną czekoladę na świecie.

skalachi_1Ocena: 1 chi z klapniętymi z rozpaczy uszami


Skład i wartości odżywcze:

Lindt, EXCELLENCE 90 cocoa (2)

44 myśli na temat “Lindt, EXCELLENCE 90% cocoa

  1. Mnie ona nie zachwyciła, ale nienawiścią też do niej nie pałam i jest mi zupełnie obojętna :D

    Moja mama jak z nią nie pójdę do sklepu i nie pokażę dokładnie co chcę, to raczej mi tego nie kupi :P Tata jest bardziej chętny do poszukiwań, a w szukaniu lodów dla mnie jest wręcz wprawiony :)

    1. Mój tato z kolei kupuje same rzeczy nie w moim guście. Okej, kupoWAŁ. Ostatnia paczka jest nie do opisania pod względem wspaniałości.

        1. Jeśli to Cię zmotywuje do odwiedzenia mnie, obiecam, że jak otworzę CUDOWNE CIASTO, zostawię dla Ciebie spory kawał :)

  2. Nie lubię czekolad Lindt. Ta 85% nie przypadła mi do gustu, więc nie dziwię się że 90% również wypada słabo a nawet jeszcze gorzej

    Pozdrowienia dla mamy :)

        1. Może być: piwnica z rozkładającym się trupem bezdomnego żula, który przez rok nie widział prysznica.

          1. No to rzeczywiście jest gorzej :P Polski Lidnt to…. nie powiem co… podobno ten oryginalny smakuje o niebo lepiej ;)

            1. Hmm, musiałabym spróbować. W Milce wcale diametralnych różnic nie czuję, ale może za mało zagranicznych jeszcze zjadłam.

      1. Tylko poczekaj na jakąś promocją, żeby Ci zostało na jakieś chusteczki i odświeżacz do ust, wiesz… jak zwymiotujesz tym Lindt’em.

  3. Ocena mnie nie dziwi, ani trochę. Lindt do 70% – okay, Lindt mleczny – jak najbardziej. Lindt powyżej 80%? Paszli sio z tym

  4. Nie dziwię się takiej opinii, ta czekolada była paskudna :D Ta 99% również nie powala, ja nawet nie byłam w stanie jej połknąć. Ogólnie to uwielbiam czekolady Lindt, ale zdecydowanie nie te gorzkie.

    1. Hmm, ja uwielbiam tylko klasyczną mleczną, bo z tabliczkami z dodatkami różnie bywa. Seria Hello jest super, ale ta z Creme Brulee i Chocolate Cake już nie.

  5. To ja będę w mniejszości i powiem, że ją lubię. :> Nie tak, żeby wcinać w każdym tygodniu, bo tak żadnej czekolady nie wcinam, ale raz na dłuższy okres czasu – luzik arbuzik. :D

    1. To nie róbcie tego. Btw, wczoraj pokonałam ostatni kawałek Roasted Sesame od Was. Taka tam średniawka.

  6. Ja jednak nie pcham się w zawartość kakao w czekoladzie 90% i wyżej, bo zwyczajnie jak dla mnie to zbyt wiele. Moja Mama pewnie by była zachwycona, ja mniej. Zresztą nasze Mamy mają chyba coś ze sobą wspólnego, bo moja także robi takie psikusy i często myli to, co ma kupić z czymś innym – zwłaszcza jeśli chodzi o słodkości :(
    Nie próbowałam, nie jestem przekonana jeszcze do tak mocnokakaowych czekolad. Jak dojrzeję do nich, może zdegustuję.
    Pozdrawiam.

    1. Trzeba przywyknąć albo poprosić, żeby nie kupowali wcale. Z dwojga złego lepsze złe słodycze ;)

  7. Nie ma nic gorszego, niż zła ciemna czekolada. Chociaż nie… są takie rzeczy, ale czytając o tej czekoladzie ma się wrażenie, że nie. :>

  8. Fatalnie wyszła ta tabliczka w Twoim odczuciu. Jak przeczytałam, że jest trzask i bagienko to pomyślałam, że o, może będzie pozytywnie. A tu nic bardziej mylnego! Mi ta czekolada smakuje, nie jest mocno gorzka, chociaż po napisie 90% można by się spodziewać czegoś innego. Ale ja powtarzam jej zakup. Chociaż gorzka z Chilli jest o wiele lepsza :)

  9. kupujesz czekoladę, która w 90% składa się z kakao i jesteś zdziwiona, że smakuje jak kakao? a jak ma smakować, jak biszkopt? ta czekolada to właśnie głównie kakao i tłuszcz, jeśli ktoś wie jak powstaje czekolada, to nie musi patrzeć na skład, żeby wiedzieć, jak ten Lindt będzie smakował (: dla mnie jest rewelacyjna.

  10. Jadam od dawna i prawie codziennie czekoladę Lindta 90% różni się zasadniczo od tej 85 procent. Jest bardzo smaczna i tylko taką 90 procentową uwielbiam wręcz. Mógłbym zjadać całą tabliczkę na raz. Faktem jest natomiast, że poszczególne „egzemplarze” – nie wiem od czego to zależy – trochę się różnią w smaku. Mimo wszystko jest to najlepsza gorzka czekolada na rynku. Te z Wawela i Wedla są ohydne. Szczególnie Wawel. Od czasu sprzedaży firmy ich produkty są wręcz niejadalne.

    1. Nie lubię żadnych czekolad z Wawelu, toteż Twoja opinia pod tym względem mnie nie dziwi. Natomiast wedlowską ciemną 80% uważam za przyjemną.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.