Mlecna cokolada 31% marki Carla, którą pod koniec maja otrzymała siostra, nie spełniła moich oczekiwań. Jako fanka mlecznych tabliczek czekałam na coś naprawdę świetnego, otrzymałam zaś produkt zaledwie akceptowalny, bo zbyt słodki i niewyróżniający się niczym, nudny. Zgoła inne uczucia żywiłam do jej ciemnej odpowiedniczki. Myślałam, że będzie zwykła i przeciętna, tymczasem…
Hejnice Horka cokolada 70%
Skoro mleczna kuzynka czekolady Hejnice przypominała Ritter Sporta, to i ciemna musiała mi się z nim skojarzyć. Przybrała kształt dużego kwadratu, a liczba kostek umożliwiła połamanie jej – z przyjemnym dla ucha trzaskiem – na cztery mniejsze. W kolorze była bardzo ciemna, niemalże czarna, a podwyższona zawartość kakao sprawiła, że pomimo żaru lejącego się z nieba przez kilka poprzedzających degustację dni, tabliczka pozostała nienaruszona. Mało tego, nawet nie lepiła się do palców.
W zapachu Horka cokolada 70% okazała się niemalże żadna. Przypominała gliniaste, lekko plastelinowe ciemne tabliczki, ale jednocześnie była tak dziwnie delikatna, jakby producent nie mógł się zdecydować, czy chce jej nadać jakikolwiek aromat, czy woli stworzyć bezwonny kamień. W efekcie nie była ani słodka, ani wytrawna, ani jakakolwiek. Nadrabiała za to konsystencją, dzięki której stanowiła esencję bagienkowości, choć ze względu na wyższy udział kakao w składzie nieco trudniej osiąganej i dłużej wyczekiwanej. O dziwo, była mniej proszkowata od mlecznej poprzedniczki.
W smaku czekolada była przede wszystkim słodka. Gorzka? Nigdy w życiu, co najwyżej deserowa. Od pierwszych kostek przypominała mi Rittera Edel-Bitter 73% kakao, którego recenzowałam dawno temu i uznałam wówczas za jedną najlepszych, najłagodniejszych, najprzystępniejszych ciemnych czekolad, z jakimi miałam w życiu do czynienia. Dokładając do tego rewelacyjną gęstą konsystencję i przyjemną cierpkość, jaka zostawała na języku po przełknięciu kostki, dzisiejszej bohaterce musiałam przyznać pięć chi. I pomyśleć, że w dniu rozdawania tabliczek poczułam ukłucie smutku, iż to mojej siostrze przypadła mleczna!
Ocena: 5 chi
Coś mi się wydaje, ze dla mnie byłaby za słodka ;P
Była wyraźnie słodka, ale jak na czekoladę-pocztówkę z Hejnic okej.
A już przez chwilę miałam nadzieję, że będzie co kupić w Czechach (jadę tam na chwilę).
Nie ma na co polować, wszystko najlepsze jest już w Polsce :/
Dobra,juz dzisiaj nie napisze,ze nie widziałam w Pradze XD Ale tej bym spróbowała ;)
Nieee? :D
Gdybym jeszcze miała, to bym Cię poczęstowała.
Deserową to z przyjemnością bym zjadła. Jejku, dla samych tych nietypowych opakowań bym je dorwała w swoje łapki. Fajnie, że upadł nie dał jej rady. Miło zaskoczyła :) Ciekawe czemu wydawało Ci się, że będzie przeciętna. Utopiłabym dziś jej kosteczkę w mojej śniadaniowej owsiance!
Pozdrawiam.
A ja nie lubię jeść po kostce i z rana, moją porą żeru jest wieczór.
Na pewno by mi smakowała, tym bardziej że uwielbiam w czekoladach konsystencję o jakiej piszesz – gęstą i bagienkową ;)
Najlepsza :)
Taki zwyklaczek nic się w niej nie dzieje:)
Może i nie, ale jest smaczna.
Myślę, ze bym ją z przyjemnością zjadła, ale sama nigdy w życiu nie kupiła. Chociaż spodziewałabym się, że będzie bardziej piołunowa a nie słodka.
Też bym nie kupiła. Będąc za granicą, sięgnęłabym po tamtejsze „bajery”.
Ja bym pewnie narzekała, że za słodka. :> Dziwne, że moja tolerancja na słodycz w ciemnych czekoladach jest tak… no, właściwie wcale jej nie ma. Bagienkowatość? Też nie wiem, czy mi by pasowała, ale wierzę Ci, że jest lepsza od mlecznej i to mi wystarczy.
PS Dziś jadłam tak aromatyczną czekoladę, że gdybym teraz sięgnęła po wyżej opisaną, na pewno byłabym na nią bardzo, bardzo zła za brak zapachu. Kolejne uzasadnienie, dlaczego nie dla mnie.
Ja lubię bagienkowość w każdej :)
CZYM pachniała? To kluczowa sprawa, bo jak jakimiś anyżami tooo…
Już nawet nie chodzi o to czym, ale w jaki sposób… był to zapach tak jednoznaczny, malujący wyobrażenie pewnej sceny, że… cóż, wcześniej powiedziałabym, że czekolada po prostu nie może pachnieć w taki sposób. A jednak.
Żeby za dużo nie zdradzić, powiem, że były to nuty cudnego domu z kwiatami i alkoholem, jakkolwiek dziwacznie to brzmi w oderwaniu od recenzji. :>
Czekam zatem na recenzję :)
Nie ma tego złego… :D My byśmy od razu wolały oddać mleczną a deserową przygarnąć :D
Nie można oddać w całości, bo recenzja :P
Dla mnie byłaby chyba idealna, nie przepadam za gorzkimi czekoladami, więc taka słodsza by mi moze podrasowała :)
Kup 99% cocoa Lindta, może wtedy… nie, wtedy tym bardziej znienawidzisz :D