Ritter Sport, Nuss-Kipferl

Rittery zimowe takie cudowne, nowe i unikalne! Jakież piękne są ich szaty graficzne! Obietnice kremów znajdujących się wewnątrz nie mogły być słodsze! Podobne charakterem wypowiedzi zalały słodyczową blogosferę w okresie jesienno-zimowym, gdy pojawiła się zapowiedź limitowanych edycji, które niemiecki producent miał wypuścić pod koniec roku 2015. Podobne opinie znalazły się również w czytanych przeze mnie recenzjach, rozpoczynających się od jakietowspaniałe, kończących zaś na mogłobybyćlepiejaleitakjestdobrze. Rozochocona dobrym odbiorem i wciąż mająca w sercu nadzieję, że Ritter równa się coś smacznego, zakupiłam dwa warianty: Nuss-Kipferl i Vanilla Chai Latte. Ponieważ więcej oczekiwałam od tego drugiego, przygodę mroźną porą zaczęłam od orzechowo-ciasteczkowego.

Ritter Sport, Nuss-Kipferl (1)

Nuss-Kipferl

Takiej czekolady, a przynajmniej takiego Rittera, jeszcze nie było – myślałam, szykując się do degustacji. Nie tylko nie pamiętałam podobnego wariantu z przeszłości, ale moje przypuszczenia dodatkowo potwierdzał napis NEU w prawym górnym rogu, tuż nad apetycznymi kostkami bogato wypełnionymi nadzieniem, orzechami laskowymi i cudownymi ciasteczkami-rogalami skąpanymi w czekoladzie. Na drugiej połowie opakowania widniał charakterystyczny dla niemieckiego producenta kanciasty bałwan. Na tym etapie wszystko było ładne, zgrabne, potencjalnie smacznie, no i oczywiście bardzo kalorycznie – w końcu to Ritter.

Ritter Sport, Nuss-Kipferl (3)

Wyjęta z opakowania tabliczka pachniała doskonale znaną mleczną czekoladą, orzechami i słodyczą. Niby ładnie, ale coś mi to przypominało. Zresztą specjalnie długo w pamięci szukać nie musiałam, bo już kilkanaście sekund później buszowałam po laptopie, by dokopać się do pewnej starej recenzji. Jak ta tabliczka się nazywała… Nuss + Kipferl? Nuss + Keks? Ach, no tak… Haselnuss-Cookies! Nic dziwnego, że jej nazwę wrzuciłam do worka z etykietą nie pamiętać, skoro czekolada była jednym z najgorszych świństw wyprodukowanych Rittera. A teraz niestety znów sobie o niej przypomniałam. Bezpodstawnie? Niekoniecznie. Przejrzenie opisów i składów obu produktów zajęło mi chwilę, to z kolei przyczyniło się do odkrycia brzydkiego kłamstwa. Otóż dzisiejsza bohaterka to taka sama nowość, jak dostępne od lat Bran Flakes Sante, którym tuż przed wakacjami firma zmieniła opakowanie. Skorygowane o 1% w tę czy w tę proporcje surowców nic nie znaczą. Nuss-Kipferl to Haselnuss-Cookies.

Ritter Sport, Nuss-Kipferl (4)

Zniesmaczona odkryciem przystąpiłam do części głównej degustacji. Spojrzałam na tabliczkę, w której było dużo czekolady, a mało nadzienia (ciastka dostrzegłam w nim bez problemu). Ta pierwsza okazała się tradycyjnie cukrowa i mleczna, przez co frustrująca, zmęczonemu cukrowością konsumentowi niosąca jedynie rozczarowanie. Jej plusem była konsystencja, również tradycyjnie miękka, gęsta i bagienkowa. Po niej nadszedł czas na krem, niestety tak łudząco podobny do kremu z Haselnuss-Cookies, że osoby mające doświadczenie z poprzednią limitką po prostu musiały ów fakt zauważyć. Był tłusty, miękki, bogato wypełniony ciasteczkam i orzechami. W smaku orzechowy jak nadzienie z tanich wafelków, delikatnie cukrowy. Tym razem na szczęście nie czułam w nim gotowanych jaj.

Ritter Sport, Nuss-Kipferl (5)

Degustacja Nuss-Kipferl była przede wszystkim… emocjonująca. Czekolada wypadła miękko, bagienkowo, słodko (cukrowo) i wyraziście orzechowo, a jednocześnie tłusto i tanio. Przypominała albo niezbyt dobre praliny no-name, albo margarynową masę kakaowo-orzechową. Albo jeszcze inaczej: praliny no-name z margarynową masą kakaowo-orzechową, na dodatek zasypaną cukrem. Kiedy miękkie części się topiły, na języku zostawały świeże orzeszki i ostre, lekko kaleczące podniebienie ciastka. Koniec końców sama nie wiem, co było tu gorsze: jakość czy smak. Na początku chciałam przyznać tabliczce 4 chi, w połowie degustacji już tylko trzy, potem dwa ze wstążką, a ostatecznie – za podłe oszustwo i próbę wciśnięcia konsumentom czegoś, co już było – stanęło na 2 chi. Zemsta smakuje lepiej niż ta czekolada.

skalachi_2Ocena: 2 chi


Skład i wartości odżywcze:

Ritter Sport, Nuss-Kipferl (2)

42 myśli na temat “Ritter Sport, Nuss-Kipferl

  1. Nie szaleję za czekoladami tej marki – jak dla mnie przerost formy nad treścią :P

    PS Jak tam sprawy remontowe? Wszystko zmierza ku dobremu? ;)

    1. Miło, że zapytałaś. Wczoraj oficjalnie wróciłam do unicornowego królestwa. Od ok. 14:00 do 24:00 robiłam porządki. Jeden pokój ogarnięty w 90%, w drugim same kartony, bo mebli nie mam :D Dziś jeszcze sprzątanko, bo i tak wszystko pozamykane, a od jutra szukam mebli i pierdół typu wieszaki na ręczniki, rączka na papier toaletowy, lampy… No i dziś czeka mnie rzecz najgorsza – zawiesić suszarkę sufitową, co jest jakimś kosmosem :/

      W tym tygodniu będę rozdzielać Brownies. Jak tylko znajdę je w którymś z miliona kartonów… ;)

      1. O to super ;) Pewnie się cieszysz jak nie wiem co – w końcu na swoim :) Spokojnie wszystko ogarniesz.. powoli, nie spiesz się aby niczego nie zapomnieć lub nie strzelić gafy :) Gdybym mieszkała blisko Ciebie z chęcią bym wpadła i Ci pomogła :) Rubi pewnie też zadowolona, chyba że tak bardzo polubiła się z Twoim kolegą, że nie chciała go opuszczać ;)

        W takim razie jak już je znajdziesz to daj mi znać ;) Wcześniej wspominałam Ci jakie dwie wersje brownies mnie zaintrygowały (najbardziej czekoladowe a na drugim miejscu malinowe, ale gdybym miała wybierać to te czekoladowe ). Pisz albo w komentarzu albo na e-mail :)

        1. Niestety nie mogę skorzystać z rady 'nie spiesz się’, bo mam 2 tyg. na ogarnięcie mieszkania i znalezienie pracy. Mało. A za pomoc i tak bym podziękowała. Ma mi kto pomagać, ale odmawiam, bo chcę wszystko zrobić sama i czuć potem dumę :)

          Ok, będę pisać :)

          1. Poradzisz sobie ;) Jesteś zorganizowaną i zaradną osobą tylko na spokojnie i bez nerwów ;) No tak.. satysfakcja z czegoś co zrobiliśmy ale wiesz, ze niektore prace to typowo dla faceta ? :P

            1. To sobie włożę marchew między nogi i wykonam je sama :P Przedwczoraj przez ponad godzinę (!) walczyłam z suszarką podsufitową, wczoraj 40 minut z deską wolnoopadającą. Da się? Da! :) Satysfakcji nie odbierze mi nikt.

  2. Jeśli byłabym zainteresowana tanią tabliczką to bym po taką sięgnęła. Ritten Sport nie jest najdroższy, ale też do najtańszych nie należy. Oczekuje się od niego pewnej jakości. Taka tania margarynowa tłustość nie powinna mieć miejsca. Nie kusi mnie zatem.
    A swoją drogą – ciekawe odkrycie poczyniłaś. Jesteś słodyczowym Detektywem :)
    Pozdrawiam :)

  3. Jak dobrze, że jednak nie kupiłam tej czekolady. Szczególnie, ze to nieco lepsza wersja czekolady „z kanalizacji”. Dziękuje bardzo za taką rozrywkę i wielki minus dla Rittera za oszustwo.

  4. A tak apetycznie wygląda w przekroju… Nie pomyślałabym, że w takiej czekoladzie odnajdę smak tłustych i margarynowatych pralin…

  5. Możesz sobie wyobrazić moje przerażenie, z jakim czytałam tę recenzję. :>
    Kieedyś jadłam Vanille-Kipferl i już wtedy jakoś niezbyt mi pasowała (a nie byłam aż tak wybredna jak teraz). więc od tej tak czy inaczej bym się z dala trzymała (już pomijając, że to Ritter).

      1. Jak na Rittera! I patrz, kiedy ja go zeżarłam, a kiedy napisałam komentarz. :P A po ostatnim powrocie z gór jestem bogatsza o nowe doświadczenie z tą marką związane. :>

      1. Miała taki oryginalny posmak z tego co pamiętam. Chociaż teraz jak dodałaś recenzję kolejnej zimowej limitki to zaczęłam się zastanawiać, czy to nie czasem ta druga. No cóż, jadłam je dosyć dawno, więc smaki się pomieszały, trzeba wszystko odświeżyć :D

        1. Z Ritterem korzennym tak może być. Co do odświeżania smaków, to syzyfowa praca. Na początku przygody z blogiem cierpiałam bardzo, teraz mniej, ale nadal. Nie można wracać, nie ma czasu.

  6. Czytając recenzję, miałam na twarzy zdziwienie. Mi ogromnie smakowała, tak, że kupowałabym ją w kartonach i w moim rankingu Ritterek awansowała na 1 miejsce, wyprzedzając pralinową. Ale jak wiadomo, o gustach się nie dyskutuje ;)

    1. No to ja też jestem zdziwiona, ale znów nie aż tak bardzo, bo mam na uwadze wspomnianą różnicę gustów.

  7. Kiedyś nawet miałyśmy zamiar ją kupić kiedy wpadła nam w oko w Delikatesach T&J ale ostatecznie patrząc w zawartość portfela uznałyśmy, że wmówimy sobie „tej tabliczki w ogóle w sklepie nie ma” :P Dobrze zrobiłyśmy jak widać :D

        1. U mnie chyba nie działa, bo potem i tak się zadręczam. Ostatnio coraz częściej, gdyż nie mam czasu/możliwości kupować wszystkich nowości oraz tego, co bym chciała.

  8. Jak to mówi moja mama: ,,Dziadostwo trzeba tępić”. Jak można tak oszukiwać konsumentów? Widziałam i miałam ją kupić, ale jakoś tak się stało że tego (o dziwo) nie zrobiłam i teraz nie żałuję. Widziałaś nową Milkę Triple ?

    1. Taką z trzema różnymi nadzieniami? Tak, ale ona była już przed wakacjami. Jakaś inna Triple weszła, czy o tej piszesz?

  9. Ta czekolada nie jest warta moje uwagi:) kiedyś już była chyba z 5 lat temu i mi nie smakowała.

    1. Tak, o tej. To u Ciebie była już przed wakacjami? bo u nas dopiero teraz się pojawiła. Eh, takie rzeczy tylko w Łodzi…:D

      1. Niemożliwe, na wielu blogach już była. Weszła do oferty freshowo-żabkowej. Musiałaś mieć, tylko nie zwróciłaś uwagi :)

  10. Jedyne, co mnie w tej czekoladzie kusiło, to te..ciastka (?) na opakowaniu. Czyli tylko kawałek grafiki z papierka. Na szczęście nie wystarczyło, żebym ją kupiła :>
    Muszę pamiętać że Haselnuss-Cookies = okropieństwo, bo z tego co pamiętam też miało ładne opakowanie xd

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.