Mars, Snickers White

Uwaga! Niniejsza recenzja jest tak gorąca, że aż można poparzyć sobie palce (o języku nie wspominając; lepiej trzymajcie ozory za zębiszczami). Nie chodzi tu oczywiście o temperaturę za oknem ani atrakcyjność seksualną, ale o poziom nowości produktu. O ile na co dzień prezentuję lekko przestarzałe nowości, Snickers White jest tak świeżą sprawą, że wieści o nim nie do każdego jeszcze dotarły. Próba ścigania się z czasem – i innymi bloggerami – jest zabawna i dziwna zarazem. Nie przystąpiłabym do zawodów, gdybym nie umówiła się ze Szpilką, że wrzucimy nasze odczucia dotyczące batona w tym samym dniu. (Im szybciej, tym lepiej, wiadomo). A ponieważ nie lubię pisać z dnia na dzień, kolejnego takiego zrywu spodziewajcie się za rok.

Mars, Snickers White (5)

Snickers White

Pewnie większość stałych czytelników bloga już o tym wie, ale na wszelki wypadek przypomnę: Snickers jest moim batonem numer jeden, i to od wielu lat. Kocham wersję klasyczną i Peanut Butter, wielbię Almond i Rockin’ Nut Road, tęsknię za Cruncherem, całej zagranicznej reszty zaś spróbować po prostu muszę. Pomimo owych gorących uczuć, ostatnimi edycjami limitowanymi batona byłam nieco rozczarowana. Pod względem smaku Snickers & Hazelnut nie potrafiłam odróżnić od klasyka, był za to nazbyt słony, Intense Choc z kolei stanowił powtórkę z rozrywki i smakował przeciętnie (ponadto śmierdział spalonym na grillu wieprzkiem). Na ich tle prezentowana dziś biała nowość wydała mi się gwiazdą nadziei.

Mars, Snickers White (2)

Snickers White pojawił się w Biedronce jako 80-gramowy olbrzym, który został podzielony na dwa małe, zwarte i ciężkie batony, po 40 g i ok. 200 kcal każdy (w 100 g produkt dostarcza jedynie 491 jednostek biodrowych). Pomimo sięgających kosmosu zapasów, kupiłam aż dwie sztuki – uzyskując cztery batony – prawda bowiem jest taka, że żadne zbiory nie są aż tak wielkie, by nie upchnąć w nich choć jednej sztuki Snickersa. (Trochę martwił mnie fakt, że gdybym poczekała parę tygodni, mogłabym go zdobyć w normalnym rozmiarze – wiem, że tak właśnie będzie – no ale cóż…). Szatę graficzną produktu uznałam za ładną i zagraniczną, zbliżoną do tej z Milky Way French Vanilla and Caramel.

Mars, Snickers White (4)

Po wypakowaniu Snickersa White z papierka i przekrojeniu go stwierdziłam, że jest ładniejszy od wersji klasycznej. Beżowa polewa, jasne orzechy, złocisty karmel i bawarkowy nugat – przepiękne zestawienie barw! Czekolada na wierzchu była dość gruba, po bokach i na spodzie niestety cienka. Nugatu znajdowało się wewnątrz bardzo malutko, najwięcej miejsca zajmowały orzechy zatopione w karmelu. To dzięki nim baton pachniał w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach słonymi – bardzo! – fistaszkami, a tylko w jednym białą czekoladą. I to wcale nie zwykłą i smaczną białą czekoladą, ale białą polewą a la serek w plastrach marki Hochland, czyli dokładnie tak, jak limitowany Twix white. Skądinąd ten jeden procent białoczekoladowości był tak słaby, że gdybym nie wcisnęła w batona nosa, pewnie bym go nie poczuła.

Mars, Snickers White (6)

Smak białej czekolady odpowiadał zapachowi, był więc tak delikatny, że prawie żaden. Może nie przypominał sera, ale z pewnością nie przypominał również tabliczki białej czekolady. Był okrutnie i wstrętnie cukrowy. Podobnie prezentował się karmel, jeden z moich ulubionych słodyczowych dodatków, który w Snickersie White był po prostu cukrowy, twardy, lepki i mordoklejkowaty, a więc właziwzębowy. Nugatu nie było ani widać, ani czuć, chyba że wyszarpało się jego kawał – wówczas przypominał Marshmallow Fluffa. Poziom trzymały jedynie orzechy, które były świeże, twarde, aromatyczne i pełne fistaszkowgo smaku.

Mars, Snickers White (8)

W recenzji Snickersa Intense Choc przyznałam, że zawiodłam się jego polewą. Dziś z kolei napiszę, że zawiodłam się… wszystkim. Czekolada w Snickersie White była cukrowa, pozbawiona smaku i aromatu, cienka. Karmel właził w zęby i je zalepiał, powodując kolejną obrzydzającą falę słodyczy. Orzechy okazały się superświeże, ale miałam wrażenie, że hojnie sypnięte do wnętrza topornego batona nadały mu zbyt wielkiej twardości. O nugacie lepiej w ogóle nie wspominać, bo zachowywał się tak, jakby go nie było. Już po pierwszej połowie żałowałam, że kupiłam aż dwie sztuki. Nie mam pojęcia, co ten MARS wyprawia, ale od dwóch lat rujnuje mojego ukochanego batona. Może Milky Way w białej czekoladzie wypadłby lepiej? Albo Snickers w karmelowej, w czymś podobnym do Karmellove? Trzeba kombinować, lecz w zaciszu fabryki, a nie prowadząc testy na żywych ludziach (na dodatek za ich pieniądze).

skalachi_3Ocena: 3 chi


Skład i wartości odżywcze:

Mars, Snickers White (7)

65 myśli na temat “Mars, Snickers White

  1. Tak właśnie zastanawiałam się kiedy recenzja tego batonika pojawi się u Ciebie i Szpileczki – długo nie musiałam czekać :) Na produkty oblane białą czekoladą nigdy nie zwracałam i nadal nie zwracam uwagi – nie lubię jej bo jest właśnie taka cukrowa i jak dla mnie brakuje jej charakteru (nie wiem, czy każda bo w związku z z tym, że jej nie lubię, nie spróbowałam wiele słodyczy z jej dodatkiem).. Snicers sam w sobie również nie powalił mnie na kolana ale wersję z masłem orzechowym o której wspomniałaś z chęcią bym spróbowała ;)

      1. Chyba rzeczywiście powinnam spróbować :) Pewnie nie będę się zachwycać bo kakao kocham ale może zmienię zdanie odnośnie tego, ze „biała czekolada to zło” :P

        1. Asiu: coś Ty! Nie jest. Napisałabym, że chyba mało cukrowych w życiu zjadłaś, ale sama w to nie wierzę ;)

          Beatko: po Schuetzli NA PEWNO zmienisz, po O.B. też, tylko tu drożej i trzeba zamawiać on-line.

          1. Dziękuję :) Schuetzli jest dostępna co jakiś czas w Lidlu, więc wtedy ją kupię :) Moja siostra bardzo lubi białe czekolady, wiec na pewno się nie zepsuje a ja będę miała możliwość spróbowania dobrej jakości białej tabliczki ;)

  2. Ulalala… Mojej koleżance, wielbicielce zwykłego, również niezbyt smakował… Dla mnie jest on na ostatnim miejscu wśród Marsowych batonów, więc teraz będę się bała konsumpcji… Bo oczywiście się skusiłam na niego i ja (ale na szczęście tylko na jedną sztukę… ;P)

  3. Jadłam tutaj w Bułgarii,bo tu dostępny jest w pojedynczych opakowaniach jak zwykły Snickers,i jest zdecydowanie przesłodzony!Tez sie zawiodłam ;(

  4. Mam podobne odczucia do Twoich. Uwielbiam klasyczną wersję, a ta niestety mocno mnie rozczarowała. Na szczęście kupiłam tylko jedną sztukę ;)

      1. Opcja z orzechami laskowymi jak najbardziej udana, natomiast w ciemnej czekoladzie nie próbowałam, bo po prostu nie lubię ciemnej czekolady ;)

        1. Okej. Dla mnie tylko Mars Hazelnut trzymał klasę, był pyyyszny. Snickers niestety stanowił kalkę klasycznej wersji.

  5. Jeszcze nie jadłam, ale i tak kupię, bo zazwyczaj słodycze w białej czekoladzie lubię bardziej, w sumie to nie wiem czemu i mam nadzieję, że zastanę go jeszcze w Biedronce…
    A w ogóle to muszę przyjrzeć się maderskiemu asortymentowi snickersów, bo może są tu jakieś inne smaki (aż taką fanką snickersów nie jestem, ale tego peanut butter bym spróbowała :D)

      1. Ok, dzisiaj się przyjrzeć, ale wydaje mi się , że widziałam jakieś w ciemnej czekoladzie… A w snickersach biednie – chyba są tylko zwykłe, widocznie nie są tu modne (za to w oreo i płaktach do mleka Nestle jest większy wybór niż u nas).

          1. Z kit katów z tych co nie widziałam u nas są w ciemnej czekoladzie, ale być może i w Polsce takie są – nie zwracałam uwagi. A z oreo kupiłam panut butter i Golden (jakieś waniliowe chyba), ale potem jak się uda wyślę Ci fotki na insta wszystkich jakie były w sklepie ;P

              1. Szkoda, że nie wiedziałam o tych KK, bo bym kupiła (myślałam, że są, a przywozić 8-pak czegoś, co jest tutaj trochę by mnie wkurzył :P) – dopiero teraz, na komputerze widzę wszystkie komentarze (nie wiem dlaczego, ale na telefonie widzę tylko po 2, a na tablecie różnie…).

  6. Po raz kolejny instynkt uratował mnie przed nieudanym zakupem :D Sam twój opis sprawił, że mój żołądek dostał spazmów obrzydzenia. Niesamowite jak łatwo można schrzanić klasyka i obrzydzić wiernych konsumentów.

  7. O, widziałam dziada! Kiedyś uwielbiałam Snickersy, a ostatnio (zapewne to pamiętając) Mama zaproponowała, żeby kupić i zjeść na pół. Miałam dobre przeczucie, że nic z tego dobrego nie wyjdzie, ale… przynajmniej ładnie wygląda na zdjęciu, na którym baton jest przekrojony.

  8. O jak miło że zrobiłaś o nim recenzje. Musze go koniecznie spróbować. Jest na mojej liście do kupienia tylko pytanie czy mi posmakuje, nie wszystkie białe słodkości są dobre, a twoja recenzja troszkę mnie odstraszyła od niego

  9. Hahahaha dobrze że u mnie rozsądek wziął górę nad instynktem i nie wzięłam tej nowości xD Wyglądało to dość dziwacznie, bo stojąc twardo w kolejce moja ręka wystrzeliła między ludźmi w kierunku batona, ale tak w 3/4 drogi uderzyła mnie rzeczywistość i myśl „przecież to nie może być dobre!”.. i zawróciłam w powietrzu Zakupową Łapę przytrzymując ją mimowolnie drugą (lewą), tą 'Rozsądną’. Nie spodziewałam się tak szybko recenzji u Ciebie ale tym lepiej, skoro Tobie nie smakował to ja już nie mam po co po niego sięgać :>
    (|Dobra, ciekawość na początku była wielka, ale szybko wygasła. Zwłaszcza, że ostatnio nie po drodze mi do słodyczy)

        1. Hmm, to niedobrze. Wyrzuty sumienia, jak rozumiem? Ja jestem weselsza po słodyczach, tak powinno być. Chyba że zjem coś paskudnego – jak wczoraj – wtedy też mi smutno :P

  10. Milkyway w białej czekoladzie… o to byłoby chyba spełnienie moich marzeń wszak przez wiele, wiele lat uważałam go za najlepszego batona. Obecnie dla mnie jest za słodki ale to nadal top.
    Byłam się, że tak wyjdzie, ale mi pewnie biała by smakowała, bo ja akurat taką cukrową białą całkiem lubię. A jak wygląda ona w porównaniu do białego liona? To mnie bardzo ciekawi. Ten bowiem ma najlepszą białą polewę ever. Nie czekoladową, ale iście śmietankową, tak, że mogłabym wylizywać ją z batona i zostawiać resztę. :D

    1. Wiem, to o Milky Wayu pisałam z myślą o Tobie i jeszcze jednej osobie :)

      Lion, mimo iż ma polewę, a nie czekoladę, jest tysiąc… ba, milion! razy lepszy. Kit Kat to samo, tylko on ma już czekoladę.

  11. Byłam bardzo ciekawa Twojej recenzji i trochę mnie zaskoczyła, myslalam, że baton wypadnie lepiej :P Snickersy to chyba moje ulubione batony z tych typowych, uwielbiam w nich wlasnię to strasznie zasłodzenie. Mimo wszystko i tak kupię tego w białej czekoladzie, szkoda, ze na razie nie manich u mnie w Biedronkach.

    1. Słodycz porównywalna, ale rozczarowanie większe, bo przy baranku przynajmniej wiesz, czego oczekiwać.

  12. Gdy wspomniałaś mi, że pojawi się u Ciebie ten biały Snickers – nie sądziłam, że stanie się to tak szybko. Mówisz – masz!
    Szczerze mówiąc degustując go w zaciszu swojego balkonu – pomyślałam o Tobie. Co Ty też byś o nim napisała ;) A tu proszę – przekonałam się szybciej niż myślałam.
    Szkoda, że tym batonem Mars zrujnował passę Twoich ukochanych Snickersów. Ale przecież zdarzają się wyjątki, które potwierdzają regułę. Może to właśnie jeden z takich? ;)
    Pozdrawiam.

  13. Zakupiłam, ale jeszcze nie jadłam. Po Twojej recenzji chyba odsam ciotce jedy miłośniczką snikersów jak Ty … o_O
    Moim ulubieńcem pozostaje niestety już nieobecny cruncher i dark ale z pierwszej edycji ch6ba z 2012 … tamte wersje to było naprawdę coś a te ostatnie porażka Blee :(

    1. Jeśli jest miłośniczką, to nie oddawaj, bo zrujnujesz jej życie :P
      Na tego pierwszej Darka się nie załapałam właśnie, szlag.

  14. Podczas ostatniej wizyty w Biedronce bardzo się ucieszyłam na widok tej wersji Snickersa, ale coś w ostatniej chwili kazało mi go odłożyć na półkę. Po tej recenzji zaczynam wierzyć w swoją intuicję.;)

  15. Nie wiem czy to normalne, ale ta recenzja zachęca mnie to szybszego spróbowania, mimo terminu do czerwca następnego roku. A wersje pojedyncze już widziałam w Społem (oczywiście po zakupie tej).

  16. Jako że czekolady zwykłej ze względu na proszek kakaowy jeść raczej nie mogę, muszę zadowalać się wszelkimi wariantami w białej czekoladzie-nieobiektywnie stwierdzam więc, że Snickers white jest przepyszny :)

      1. Z kitkatami mam ten problem, że lubię wyłącznie te małe. Z ręką na sercu-zwykły chunky (white lub nie) jest nie do przejścia, za to te w poczwórnych paluszkach…Mmmm…. Byle nie wersja matcha, wszystkie inne które próbowałam były pyszne :) Dyniowy to mój ulubieniec!

        1. Ja zdecydowanie wolę duże, pojedyncze Chunky. To oczywiście ze względu na formę, bo smak wsio jedno.

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.