Gelato al Limone di Sicilia to kolejne – po Gelato al Caffe i Gelato al gusto di Crema Fiorentina – lody, które zakupiłam sto lat temu w ramach lidlowego tygodnia włoskiego, a następnie włożyłam do zamrażarki i zignorowałam, bo było za zimno. Później jednak, gdy zrobiło się cieplej, a mnie nachodziła ochota na orzeźwiający deser, sięgałam po wszystko dookoła, byle tylko ich nie otwierać. Dlaczego? Ponieważ nie przepadam za cytrynowymi lodami i sorbetami, a na zakup zdecydowałam się wyłącznie po to, by zaliczyć całą serię. Skapitulowałam dopiero w tegoroczne imieniny, gdy bardzo pragnęłam zjeść kubełek Big Milk, ale nigdzie nie mogłam go znaleźć. Wówczas z rozpaczy sięgnęłam po najgorszą posiadaną zmarzlinę.
Gelato al Limone di Sicilia
Produkt, który wywołał u mnie tak silną niechęć, składał się zarówno z cytrynowych lodów, jak i zamarzniętego soku z owych cytrusów. Stojąca na pierwszym miejscu w składzie woda sprawiła, że nie mogłam nie myśleć o nim jako o sorbecie – mimo iż dalej pojawiło się mleko – na szczęście przyczyniła się ona również do przyjemnie niskiej kaloryczności. Sięgając po deser, nie spodziewałam się cudów. Chciałam mieć go z głowy i po prostu zaspokoić głód. Przy okazji trzymałam kciuki, by nadto się nie udręczyć.
Sos znajdujący się na lodach pachniał sztucznie, zupełnie jak tani cytrynowy napój. Jednocześnie słodko i kwaśnie, intensywnie cytrusowo. Sądziłam, że z lodami będzie trochę lepiej, ale nie. Nie tylko powielały aromat sosu, ale wręcz go intensyfikowały. W smaku były przede wszystkim kwaśne (wow), gorzkawe, trochę cifowe, w konsystencji zaś wodniste i lekkie. Brakowało im zarówno śmietankowości, jak i gęstości. Utwierdziły mnie w przekonaniu, że sorbet nigdy nie dorówna zwykłym lodom.
Choć bałam się, że wyrazista kwaśność smaku wpłynie na zły odbiór Gelato al Limone di Sicilia, nie stało się tak. Już we wstępie recenzji uczciwie przyznałam, że do produktu byłam nastawiona negatywnie, okazał się on jednak całkiem smaczny. Monotonny i nieidealny pod względem konsystencji, ale warty jednorazowego zakupu. Zresztą jeśli lubicie cytrynowe lody, to nawet wielokrotnego. Jak na cytrusowy sorbet przystało, spełnił swoje podstawowe zadania: schłodził, orzeźwił, nie przytoczył smakiem ani kalorycznością, nie zasłodził (znamienna dla lodów z Lidla przesadna cukrowość skryła się za zasłoną kwasku). Myślę, że po prostu trafił na osobę, która nie potrafiła go docenić, przejawiając zupełnie inny gust spożywczy.
Ocena: 3 chi
Ka tez bym ich chyba nie doceniła,to nie ja lody dla mnie :p
Czemu nie śpisz o 5:58? To mnie przeraża :D
Bo sie budzę i nie mogę spać :p
Hm, przysięgłabym, że już o nich u Ciebie czytałam. Dobrze, że nigdy ich nie kupiłam, bo dawno temu kusiły, a teraz bym ich nie chciała.
Dobrze też w takim razie, że nie dałabyś np. ręki, bo już byś jej nie miała ]:->
Sądzę, że mi by smakowały, akurat lubię sorbety/lody cytrynowe. Brak zasłodzenie i brak dominującego posmaku środków do czyszczenia to kolejny plus.
Nie byłabym taka pewna. W notatkach pojawił się Cif, w recenzji postanowiłam sobie darować.
Nie wyglądają smacznie a do tego jeszcze sztuczny zapach… jestem na nie :P
I słusznie :P
Też nie przepadam za cytrynowymi lodami i sorbetami, więc nawet zaliczenie całej serii nie skłoniłoby mnie do zakupu :D Ale pamiętam, jak pewnego razu chciałam zjeść pistacjowe lody grycana i jak na złość nie było ich w okolicznym sklepie i wtedy właśnie kupiłam kubełek big milk :P
I jak? Smakował?
Nie miałam mu nic do zarzucenia jeśli dobrze pamiętam, ale jak nastawię się na konkretny smak a mam jedynie zamiennik, to będę czuła pewien brak…
Doskonale rozumiem, mam to samo!
Mama wpoiła mi niechęć do lodów cytrusowych i jakoś tak po nie nie sięgałam. Odkryłam na nowo dopiero niedawno i stwierdzam, że nawet lubię. Lidlowych z tygodnia włoskiego nie znam (w ogóle Lidla mam daleko i tyle fajnych rzeczy mnie omija).
Miło jak coś nas zaskoczy pozytywnie pomimo naszego negatywnego nastawienia.
Pozdrawiam :)
Jedyny znany mi smaczny lód cytrynowy to rożek Nordisa.
O nie takich lodów bym na pewno nie zjadła, wolę klasyczne . Teraz wymyślają takie smaki że głowa mała ale mnie one w ogóle nie smakują, za to mój maż owszem. Czasem pytam go jak Ty to możesz jeść ble
Ja lubię takie wymyślne!
Sorbety kupne rzaaaadko wychodzą dobre, a i te w lodziarniach też często są zagęszczoną wodą. Dlatego ja sorbetów zwykle nie jadam – wyjątkiem jest zielone jabłko, które kocham absolutnie. Niczym kwaśne,twarde, soczyste papierówki świeżo zerwane z drzewa. <3 Raz jadłam sorbet cytrynowy (podkradzione pudełko współlokatorce – ale to Ci nawet mówiłam, że zostawiła mi w spadku po wyprowadzce z całą lodówką. notabene o boże, to było dokładnie rok temu, jak ten czas leci) od Big milka co w pudełku jest właśnie cytryna jakaś pomarańcza chyba i śmietankowe. O dziwo nie było to złe, zjadłam ze smakiem i pewnie zjadłabym kolejny raz tylko, że sama z siebie raczej nie kupię. Są lepsze.
Papierówki NIGDY nie są soczyste, tylko takie właśnie papierowe. Serio. Może mówisz o antonówkach? One dają kwachem, że hej.
też średnio przepadam za sorbetami, co lody to lody…a ten produkt no cóż – nie kupię, za takie atrakcje to ja podziękuje
Ja już też ;)
Zdecydowanie bym ich nie kupiła, nie lubię smaku cytryny w słodyczach, nie przepadam za sorbetami i wolę „stonowane” smaki lodów, typu karmel, toffi- owocowe zdecydowanie nie.
Ja w waflach i markizach bardzo lubię cytrynę. O, mogłyby wyjść takie Hity. Kochałabym je.
Czy owocem rozpoznawczym dla Włochów, nie są przypadkiem maliny? Na bank nie kupiłaś całej serii [zuo].
Tanie oranżady mają swój plus. Raz, że są tanie. Dwa, gdy są zarąbiście mocno schłodzone, nawet nie smakują płynem do mycia naczyń.
Nie wiem jak by te smakowały, ale po Twoim wpisie – mimo negatywnego nastawienia – zastanowiłbym się nad zakupem dwa razy. Oczywiście dwa razy i tak bym kupił, ale to już inna kwestia.
Lody niestety dawały Cifem, tylko wywaliłam ten fakt z recenzji. Po komentarzu czoko, a teraz także Twoim, żałuję.
Oj my też tych lodów nie potrafiły byśmy docenić, to kompletnie nie nasze smaki :)
Kasiora zaoszczędzona zatem :)
Ja wręcz przeciwnie, uwielbiam cytrynowe lody. Słodko-kwaśny smak mnie przyciąga. Cifowe? Skąd Ty wiesz jak Cif smakuje? :o Dałabym im szansę, gdyby były mniejsze albo mniejsza odległość by mnie dzieliła od domu do Lidla.
A skąd wiesz, że niektóre produkty są – przepraszam za wyrażenie – gówniane? Zapach dużo mówi o smaku.
Nawet w największej desperacji nie sięgnęłabym po sorbet cytrynowy, fuj.
Śmiesznie to brzmi :P
W sumie zrobienie lodów domowej roboty to kwestia 20-30 minut, a są lepsze od większości kupnych, więc polecam. :-)
Nie, dziękuję :P
Nie moje smaki:( ja tam wolę lody bardziej słodkie i kremowe:)
Ja też.
Uwielbiam cytrynowe lody i zawsze jak mam okazję taki wybrać, to sięgnę właśnie po te smak :)
Chętnie wymieniłabym się na kubełek Big Milk, gdybym jeszcze je miała.
Kwaśno-gorzkie.. ;-; Jak można taki twór nazywać lodami. Nie, nie, nie, ja już wolę przesłodzone Crema Fiorentina xd
Najlepsze są zabajone, mam w zamrażarce trzy kubełki <3
A ja od małego Giba lubię lody cytrynowe, chociaż sorbety bardziej. :DD
Ble i ble, wyjdź :P